23 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
 Drukuj temat
Różne oblicza głodu
Brego
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 06/10/2014 22:16
Awatar

Finiszujący


Postów: 412
Data rejestracji: 04.09.14

HejSmile
Zakładam nowy wątek, może niepotrzebnie bo jest już jakiś nt. "Wilczego Głodu", ale ja w sumie nie o tym chciałam...

bo... oczywiście jako osoba zmagająca się z obżarstwem napadowym jem często w odpowiedzi na emocje, z nudy, z poczucia pustki, zajadam stres... Czasem, bo się głodzę i potem taki napad na lodówkę to nic dziwnego..
Teraz bardzo staram się pilnować regularności posiłków i nie dopuszczać do całkowitej pustki w brzuszku, ale...

...ostatnio zauważyłam u siebie inny rodzaj "głodu"(?). Roboczo nazwę go "głodem zmęczeniowym". Ten głód to... jakiś totalny spadek energii, nie czuję wtedy ani emocjonalnej potrzeby by zjeść, ani głodu cielesnego (czuję, że mam coś w żołądku, jestem w miarę pełna i niedawno jadłam).
Tylko czuję... jakąś totalną umysłową niewydolność, lekko kręci mi się w głowie, jakby mój mózg wołał o glukozę... (?), np. gdy wracam zmęczona z uczelni, miałam intensywny dzień itp. ...Coś w stylu: "ciało jeszcze ma siły, ale procesor siadł".

Unikam raczej dużych ilości węglowodanów w diecie, nie słodzę, ale zastanawiam się na ile ten głód może mieć jakieś "fizjologiczne" podłoże...
Babcia miała cukrzycę, ja mam cukier w normie, ale... nie wiem skąd to się bierze... (niewyspanie/psychiczne przemęczenie?)

Też tak macie/ miałyście?
[i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i]
 
sigma
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 06/10/2014 22:29
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Kiedyś tak miewałam, że żołądka nie miałam pustego, a dopadał mnie tak "głód", że ręce mi się trzęsły i słabo mi się robiło... i zjedzenie czegoś (najczęściej słodkiego) pomagało.
To było ładnych parę lat temu, jeszcze zanim zaczęłam mieć problemy z kompulsywnym jedzeniem, ale z czym to rzeczywiście było związane - nie mam pojęcia. Nie wiem, czy miało to podłoże fizyczne w jakichś wahaniach poziomu glukozy, bo nigdy tego regularnie nie kontrolowałam (choć w paru pojedynczych próbach cukier miałam dość niski), czy to było jakieś psychosomatyczne... pamiętam, że najczęściej miałam tak albo późnym wieczorem, jak byłam sama w pokoju, albo w czasie podróży, gdzieś w drodze na koncert... więc przynajmniej na pierwszy rzut oka w zupełnie rożnych sytuacjach.

karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
birbantka
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 06/10/2014 22:38
Awatar

Finiszujący


Postów: 360
Data rejestracji: 31.08.14

Ja mam dokładnie to samo co opisała sigma, ale wystarczy zjeść trochę czekolady lub wypić mocno posłodzoną herbatę i przechodzi. Co prawda w rodzinie były osoby chore na cukrzycę, ale ja jej nie mam. Hipoglikemia może wystąpić także u zdrowych osób. Tutaj o tym piszą : [url]http://www.przychodnia.pl/cukrzyca/index15.php3?s=3&d=1&t=15[/url]
[i][small][color=#006666]"Któż zaufa człowiekowi, który nie ma gniazda
i zatrzymuje się tam, gdzie go mrok zastanie?" (Syr 36, 27)[/color][/small][/i]
 
sigma
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 06/10/2014 22:46
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

No, coś tam jest o objawach hipoglikemii wywołanych emocjami... więc to u siebie obstawiam Wink
Bo w ciąży nie byłam, nie głodziłam się, intensywnego wysiłku fizycznego nie miałam... guzki czy cukrzycę też raczej wykluczam, bo teraz już takich objawów nie miewam.
A byłam wtedy jeszcze przed rozpoczęciem terapii i różne psychosomatyczne problemy w tamtym czasie miewałam.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
birbantka
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 06/10/2014 22:51
Awatar

Finiszujący


Postów: 360
Data rejestracji: 31.08.14

Ja mam tak wlaśnie po długotrwałym wysiłku umysłowym/ fizycznym lub po jakiejś emocjonującej sytuacji - zwykle ogranicza się to do bólu głowy, rozdrażnienia, większej nerwowości czasami też lekkiego drżenia rąk. Za to po doładowaniu się jakąś "bombą kaloryczną" objawy natychmiast ustępują i robię się dziwnie senna i "rozmyta" (trochę jak na haju) Grin
[i][small][color=#006666]"Któż zaufa człowiekowi, który nie ma gniazda
i zatrzymuje się tam, gdzie go mrok zastanie?" (Syr 36, 27)[/color][/small][/i]
 
Brego
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 06/10/2014 23:53
Awatar

Finiszujący


Postów: 412
Data rejestracji: 04.09.14

birbantka- mam podobnie, ale bez żadnej nerwowości, drżenia rąk... wręcz przeciwnie- często czuję jak to bardzo stopniowo narasta, czuję jak powoli "zaćmiewa mi umysł", aż do punktu krytycznego, gdy moja sprawność umysłowa jest na poziome ameby, a ja mam ochotę zeżreć pół lodówki. :/ ale...niedocukrzenie? Podejrzewałabym to, gdybym faktycznie robiła mega długie przerwy między posiłkami albo miała fizyczne wysiłki i ogólnie czuła się słaba... a to jest czysto psychiczne zmęczenie, jakieś wypalenie totalne... hmm... myśliciel
Faktycznie- zjedzenie czegoś pomaga, ale tylko chwilowo. Poza tym- nie czuję się głodna (w sensie "zapełnienia żołądka")...
I u mnie to zazwyczaj też jest wieczorem, po zajęciach, albo jak musiałam dużo i intensywnie myśleć w ciągu dnia, albo jak jestem bardzo mocno niewyspana..
I dopiero jak zjem to myśli się łatwiej. Pfft
To powiązanie niedocukrzenia z emocjami mnie zaciekawiło... być może coś w tym jest Smile Mama mi często powtarzała, że "nerwy zjadają energię" bardzo szybko i być może generalnie życie w dużym napięciu powoduje takie skoki... No ciekawe to, przyznam.
Edytowane przez Brego dnia 07/10/2014 00:12
[i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i]
 
Olivia
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2014 10:34
Awatar

Finiszujący


Postów: 299
Data rejestracji: 06.09.14

Mam to samo najczęściej się to kończy zjedzeniem czekolady a zracji tego że dupa rośnie przerzuciłam się na jabłka bo gdzieś wyczytałam że jabłka są najmniej odpowiednim owocem dla cukrzyów bo jakoś szybciej się uwalniają cukry. ( nie pamiętam dokładnie ale działa) Obecnie zastąpiłam czekoladę jabłkami a teraz są takie pyszneSmile albo ciemną czekoladą.
[color=#669933]Everybody has someone that hates on you because you have something they want.[/color]
 
clever_librarian
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2014 11:39
Rozgrzewający się


Postów: 4
Data rejestracji: 04.10.14

Ja myślę, że mózg po jakimś czasie kojarzy tą euforie związaną z kalorycznym jedzeniem jako sposób na wszystko. Jestem zmeczona-muszę zjeść, mam stres-muszę zjeść, jest coś o czym nie chce myśleć-muszę zjeść. Jak ktoś powiedział jak narkotyk. Kiedy nie słuchamy tego impulsu to zaczyna nawet nas telepać. Mózg jest potężny i może w sferze jedzenia robić z nami co chce. Ja całymi dniami pracuję i nie mam czasu myśleć. Ale jak tylko wychodzę z pracy pojawia się niepokój. Niechciane myśli wywołujące ból duszy odbijają się i zaczyna się telepanie i niepokój, który rozładować mogę tylko jedzeniem. Myślę więc że to uzależnienie naszego mózgu wywołuje takie dziwne objawy.
 
martyna
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 07/10/2014 16:44
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

często takie niedocukrzenia bywają przy insulinooporności.
Bywało że mi cukier spadał do 40 ale wtedy mało kontaktowałam i to raczej był błąd dietetyczny niż emocjonalnie.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Brego
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 09/10/2014 17:20
Awatar

Finiszujący


Postów: 412
Data rejestracji: 04.09.14

Na wizycie u psychiatry powiedziałam, że ja już nie wiem czym jest głód... I nie klamalam. Czasem mam tak strsujący dzień, że spokojnie mogłabym nie zjeść nic i tego nawet nie zauważyć... :/
Teraz, jak planuję posiłki, przygotowuję je sobie na zajęcia, to mam realny problem, żeby je zjeść na uczelni...Nie umiem jeść w takim spięciu, między zajęciami, siedząc na parapecie... potrzeba jedzenia pojawia się dopiero, gdy wracam do domu, jestem sama( lub nie) i mogę "rozluźnić kok".

Nie wiem czy to kwestia stresu i napięcia czy co, ale sygnały z mojego ciała kompletnie do mnie nie docierają... :/ nerwy skutecznie wszystko zagłuszają, nie potrafię wyluzować.
Albo nie mogę nic przełknąć, albo czuję PRZYMUS żarcia...
Gdzieś czytałam o jakiejś formie terapii/ technice, która integruje te sygnały płynące z naszego ciała... Ktoś coś słyszał/ wie? Bo ja póki co jestem chodzące psyche, physis mi tylko zawadza.
Edytowane przez Brego dnia 09/10/2014 17:30
[i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i]
 
birbantka
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 09/10/2014 17:52
Awatar

Finiszujący


Postów: 360
Data rejestracji: 31.08.14

[quote][b]Brego napisał/a:[/b]
Nie umiem jeść w takim spięciu, między zajęciami, siedząc na parapecie...

Nie wiem czy to kwestia stresu i napięcia czy co, ale sygnały z mojego ciała kompletnie do mnie nie docierają... :/ nerwy skutecznie wszystko zagłuszają, nie potrafię wyluzować.[/quote]

Ja też nienawidzę jeść w biegu, tylko po to żeby na szybko zapchać sobie czymś żołądek. To w ogóle jest bardzo niezdrowe i nieprzyjemne. Staram się tego unikać...

Nigdy nie miałam objawów ED, ale zdaję sobie sprawę, że nasza psychika może skutecznie zagłuszyć naturalną potrzebę jedzenia. Na początku studiów miałam taką kilkumiesięczną "fazę" tj. byłam przekonana, że znajduję się na wyższym poziomie duchowym niż inni ludzie i po prostu nie muszę jeść. Co dziwne rzeczywiście prawie nie odczuwałam wtedy głodu i mogłam np. przez kilka dni w ogóle nie przyjmować jedzenia...Skończyło się źle - bardzo schudłam, kilka razy zemdlałam. Ciągle było mi słabo, zimno, kręciło mi sie w głowie z powodu niskiego ciśnienia i odwodnienia. Na szczęście po tym okresie znalazłam sobie inne "hobby" i wszystko wróciło do normy. Teraz od czasu do czasu również wierzę w takie historie (śmieję się, że to "genetyczny mistycyzm" Grin ), ale już na szczęście nie powoduje to u mnie takich konsekwencji.Smile
[i][small][color=#006666]"Któż zaufa człowiekowi, który nie ma gniazda
i zatrzymuje się tam, gdzie go mrok zastanie?" (Syr 36, 27)[/color][/small][/i]
 
swistak
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 09/10/2014 18:33
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1758
Data rejestracji: 11.08.14

Brego, może po prostu nie jesteś wtedy głodna?
Ja czuję głód dopiero po upływie dłuższej ilości czasu od normalnej pory posiłków, np. gdy odwlekam zjedzenie drugiego śniadania.
 
Brego
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 09/10/2014 18:57
Awatar

Finiszujący


Postów: 412
Data rejestracji: 04.09.14

Oczywiście, że nie jestem głodna. Przez większość czasu w mojej głowie jest tylko natłok myśli w stylu " ile czasu do wyjścia? Czy zdążę? W której sali zajęcia? " itp, itd. Na uczelni- tez nie za bardzo mam czas i komfort by zjeść DOKŁADNIE WTEDY, gdy jestem głodna... Głód na przykład moze dopaść mnie na wykładzie, gdy muszę go zignorować, a potem jak mogę zjeść, to juz go nie czuje... I nawet wtedy nie umiem wmusić w siebie tego, co przygotowałam sobie wcześniej do zjedzenia... Czuje, jakbym jadła tekturę, ani to przyjemne, a jeszcze mnie bardziej stresuje, bo sama sie nakręcam, ze nie potrafię sie rozluźnić... Błędne koło.
Nie mam pojęcia jaka strategie przyjąć... Cały ostatni tydzień jadłam 3-4 posiłki w równych odstępach czasu... Super, bo nie było kompulsu (choć czasem mało brakowało), ale...czy tak ma wygladac normalne jedzenie? Z patrzeniem na zegar i bez czucia smaku?
Jak bym sie nie pilnowała- założę sie, ze nie jadłabym niczego od wstania do 19, a potem wrocilabym do domu i wymiotła pół lodówki.
Wtedy najbardziej smakuje... Sad
W przyszłym tygodniu wdrożę chyba inna strategie- tez będę przygotowywać posiłki wczesniej, ale będę jeść je tylko wtedy, gdy będę czuła potrzebę/ czuła sie komfortowo i będę to zapisywać... Zobaczymy jak to wyjdzie kaloryczne i objętościowo... Ale intuicji mi chyba juz brakuje w tym względzie, nie umiem nawet zrobic sobie śniadania bez przeliczenia w głowie kalorycznosci, tabelki kalorii po latach z ED zna sie juz na pamięć...


[i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i]
 
sigma
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 09/10/2014 22:15
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Ja po dwóch latach kompulsywnego jedzenia miałam bardzo podobny problem, tyle że z odczuwaniem sytości, a nie głodu. Ale sprowadzało się to do tego samego - nie odczytywałam sygnałów z ciała o tym, czy jestem głodna, czy najedzona, i jak tylko miałam okazję, żeby coś zjeść, to jadłam.
I wprowadzenie planowania w zakresie pór i objętości posiłków mi pomogło w tej kwestii. Po jakimś czasie takiego planowanego jedzenia (choć nie były te plany wypełniane skrupulatnie nigdy, z zegarkiem w ręce, ale tak mniej więcej) zaczęło mi wracać poczucie sytości. Tyle że to planowe jedzenie trwało kilka miesięcy, a nie kilka tygodni.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Brego
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 09/10/2014 22:59
Awatar

Finiszujący


Postów: 412
Data rejestracji: 04.09.14

sigma- Dziękuję za odpowiedź Kwiatek
Ja "planowo" jem od kilku lat, ale nie wiem ile w tym było zdrowego podejścia, a ile choroby...
Ale tak rozsądnie (jeśli chodzi o kaloryczność, sposób, podejście itp.)- tak plus minus od 3 miesięcy. Ale też zaliczam wpadki i jak widać na załączonym wyżej obrazku- wciąż problem jest. Wniosek jest chyba prosty- jak nie wprowadzę zmian do całego swojego życia (jego tempa, podejścia do niektórych spraw), to chyba długo nie będę mogła sobie pozwolić na cudowną jedzeniową swobodę...
A pytam o to, bo brakuje mi zwykłych informacji/ prostych zasad/ wskazówek jak ugryźć ten problem- jeszcze nie zaczęłam terapii, a nie chcę odwlekać swojego leczenia w czasie i próbuję sama, czekając na wizytę u psych.
Coś tam czytam, coś tam słucham, coś tam oglądam na ten temat, ale wciąż jest to zlepek nieuporządkowanych informacji...
Więc dziękuję Ci, sigma, baaardzo za Twoje doświadczenie Kwiatek
-utwierdza mnie trochę w poczuciu, że chyba gdzieś tam zmierzam jednak we właściwym kierunku, mimo wszystko... Smile

Wracając do tej techniki o której pisałam poprzednio to mam, znalazłam- Technika Alexandra.
Ktoś coś? Smile

EDIT: W związku z problemem jedzenia na uczelni i w ogóle poza domem zrezygnowałam z przygotowywania rożnych sałatek/ obiadków pakowanych do lunchboxa, bo to okazało sie niewypałem. Ale że skądś trzeba mieć energię, a na uczelni często bywam od rana do wieczora, i żeby uniknąć tych zawrotów głowy, to lunchboxy zastąpiłam gęstymi koktajlami/ smoothies, jak zwał tak zwał.
Wygodniejsze, nie trzeba gryźć, nie trzeba tyle czasu i odpowiednich warunków na konsumpcję... na razie się sprawdza. Wink także stawiam póki co na poczciwe kanapki, koktajle i owoce, bardziej to poręczne i pozwala szybko zaspokoić głód... Jeszcze nie potrafię zjeść poza domem czegoś "konkretniejszego", nie mówiąc o wyjściu na obiad...
Tak tylko daję znać, może komuś z podobnym problemem przyda się ten myk.
Edytowane przez Brego dnia 14/10/2014 16:34
[i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i]
 
Leiche
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 19/04/2015 15:42
Rozgrzewający się


Postów: 24
Data rejestracji: 17.04.15

Cieszę się, że powstał taki temat.

Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że rodzajów ,,głodu" (ujęłam w cudzysłowie, bo głodem trudno nazwać chwilowy stan zassania żołądka) jest tyle, ile sytuacji.
Nie ma reguły, kiedy nastąpi.
Przyzwyczaiłam się już do czynienia samousprawiedliwień: ,,bo byłam zmęczona", ,,bo stres", ,,bo było mi smutno".

Bo po prostu od lat tłumiłam tę oznakę pierwotnej ludzkiej potrzeby. I przez to mam wrażenie, że wychodzą ze mnie ,,zwierzęce" instynkty -jakby coś we mnie panicznie bało się, że znowu sama sobie zabiorę pożywienie.
Mogę wyodrębnić następujące typy głodu:

1. Głód pierwotny - spowodowany podstawową potrzebą fizjologiczną organizmu (czy coś takiego obecnie jeszcze istnieje?!)
2. Głód chwilowy - występuje zazwyczaj przez gwałtowne odczucie spadku cukru w organizmie, zazwyczaj przez długotrwałe wykonywanie monotonnej czynności czy intensywnego wysiłku
3. Głód depresyjny - potrzeba dodania sobie cukru (najczęściej) na ,,osłodę" życia
4. Głód zwany apetytem - chcę tego skosztować, bo ładnie/smakowicie wygląda lub lubię dany produkt

i ostatnie:

5. Głód bulimiczny - jem tylko po to, by wypełnić wyżerającą mnie od środka pustkę lub wyłącznie w celu zwrócenia tego, co się we mnie kumuluje, bez względu na smak, jakość, cenę spożywanych produktów, jem, by zakłócić myśli, by nie mieć siły po epizodzie nawet na dojmujący smutek, by sprawić sobie ból, by...
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
dziennik głodu Zaburzenia odżywiania 13 01/05/2017 23:40
Czy utrudnienie wpadki podczas brania próchów może być objawem głodu narkotycznego Uzależnienia 7 27/02/2016 13:25
Śmierć z głodu Znalezione w sieci 5 07/10/2013 13:29
Konkurs "Oblicza kobiecości" Ogłoszenia 2 30/04/2013 09:52
animacja jak działąją różne substancje [ENG] Uzależnienia 1 16/05/2011 19:34

51,672,157 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024