Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
żyć w zgodzie z samym sobą czyli ja i moja choroba
|
|
Natalia |
Dodany dnia 24/06/2014 21:45
|
Rozgrzewający się Postów: 29 Data rejestracji: 16.06.14 |
Przeczytałam całość Twojej wypowiedzi. Jestem szczerze poruszona. Też w dzieciństwie przeżyłam koszmar i różne kłopoty z moją mamą (nieobecny ojciec). To dobrze, że masz z córką taki świadomy kontakt. Dzieciństwa nie zapomina się tak łatwo, pewne rany zostają. Myślę, że córka będzie Cię rozumiała, z wiekiem dojrzeje do głębszych rozumów. Najważniejsze, żeby chronić ją przed kłótniami Twoimi z mężem. Mi kłótnie moich rodziców bokiem wyszły. Powodzenia :-* |
Basienka |
Dodany dnia 24/06/2014 21:46
|
Brązowy Forumowicz Postów: 775 Data rejestracji: 31.08.13 |
aniu35, przeczytałam, ale nie jest łatwo czytać tekst w którym nie ma żadnych akapitów... Stąd moja sugestia - może postaraj się robić jakieś przerwy, akapity, hm? Spróbuj nie pisać tak jednym ciągiem, wtedy zapewne nie tylko mnie łatwiej będzie Cię czytać Pozdrawiam Cię serdecznie. [small]"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"[/small] |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 24/06/2014 22:06
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
Dziękuję Basienko za wskazówki :-) postaram się do nich zastosować.... Ja wiem jak to jest kiedy rodzice się kłócą., kiedy dochodzi do rekoczynow... My z mężem nie wyzywamy się, kiedy się klocimy wiadomo głos jest podniesiony ale żadnych wyzwisk Naprawdę jestem zmęczona,ciągłymi napięciami emocjonalnymi,marzę by odpoczać, przestać być w gotowości ponad swój stan i przez 24h na dobę,ciągle coś ciągle dla kogoś,jak długo jeszcze dam radę? nie wiem Edytowane przez ania35 dnia 25/06/2014 10:54 |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 25/06/2014 21:44
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
Najgorsze jest to ze ten który daje mi najwięcej z siebie i jest zawsze obok mnie, jest ważny dla mnie, ale ciągle coś robię dla kogoś ciągle chce czuć się potrzebna. Przy tym zrozumiałam ze zawsze zebralam o uwagę i zainteresowanie swoją osobą.... Straciłam szacunek do samej siebie i nawet nie zauważyłam kiedy |
|
|
papilon |
Dodany dnia 25/06/2014 22:20
|
Medalista Postów: 685 Data rejestracji: 19.06.14 |
a rozmawiałaś o tym wszystkim ostatnio z terapeutą? Coś mówiła? [quote][b]ania35 napisał/a:[/b] Mam małe zapytanie jak mam dodać cytat tu z mojego telefonu komórkowego z folderu notatnik [/quote] Może najłatwiej byłoby przepisać ten cytat i po prostu go dodać do forum jako sygnaturka po prostu wpisując go w ustawieniach użytkownika? Edytowane przez papilon dnia 25/06/2014 22:23 |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 26/06/2014 07:32
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
Papilon właśnie w tym rzecz ze po roku chodzenia do psychologa w końcu powiedziałam cos co okazało się przełomem. A wcześniej nie mówiłam gdyż ten temat tak zamknelam ze zabronilam samej sobie wracać do tego. Teraz jest ciężka droga przede mną gdyż musze zacząć szanować sama siebie i uwierzyć w swoje wartości |
|
|
papilon |
Dodany dnia 26/06/2014 10:13
|
Medalista Postów: 685 Data rejestracji: 19.06.14 |
Najważniejsze, że zrobiłaś ten krok do przodu, teraz byle się nie cofać, choć wiadomo w takich sytuacjach i terapii to i chwile załamania będą i może okresowe pogorszenie ale byle się nie poddawać i mieć świadomość, że będzie lepiej. |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 26/06/2014 10:28
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
Wiesz cieszę się że dołączyłam do waszego grona, jestinaczej kiedy ssię pisze i są ludzie którzy w jakimś stopniu to rozumieją. :-) Ja mam dodatkowo luksus ze mam szefowa która zawsze interesowała się psychologia i teraz po śmierci Pani Agnieszki i pomaga mi w moich zmaganiach, postanowiła ze idzie na studia psychologiczne. Dużo i pomaga bo nie tylko wysłucha ale próbuje mnie zrozumieć i dać wskazówki.... Ale oczywiście nie ma to jak psycholog i psychiatra ;-) |
|
|
papilon |
Dodany dnia 26/06/2014 11:11
|
Medalista Postów: 685 Data rejestracji: 19.06.14 |
Przede wszystkim też dlatego, że jednak psycholog i psychiatra to grunt neutralny, patrzą obiektywnie, a przynajmniej obiektywniej niż twoja szefowa zapewne, bo bądź co bądź z nią wiążą cię w pewnym sensie relacje emocjonalne, może to pomóc ale jest to moim zdaniem zdecydowanie inna pomoc niż ta idąca od kogoś kogo takie związki nie łączą. Na relacje w których łączą nas relacje emocjonalne niestety odgrywają dużą role nasze sympatie lub antypatie, przypadku relacji neutralnej, jest to po części wyeliminowane, chociaż wątpię, że całkowicie no i to też nie oznacza, że osoba pomagająca jest dzięki tej neutralności nieomylna etc
Edytowane przez papilon dnia 26/06/2014 11:24 |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 26/06/2014 11:36
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
Masz racje aczkolwiek czasami rozmowa z nią pomaga mi spojrzeć na pewne sprawy tak z boku.... A co do tego wykorzystywania emocjonalnego to niestety musiałam się cofnąć do lat nastu a strasznie tego nie lubię i raczej unikam |
|
|
papilon |
Dodany dnia 26/06/2014 13:18
|
Medalista Postów: 685 Data rejestracji: 19.06.14 |
Niestety na terapii nie ma innego wyjścia. Jak, ja sobie pomyślę o czym mam mówić terapeutce, to też najchętniej bym w ogóle nie mówiła, ale niestety tak nie idzie, bo żeby załatwić problem, który odbija się aktualnie to musimy go z siebie najpierw wydusić. Niestety to co najbardziej boli wychodzi najtrudniej na światło dzienne ale bez tego też terapia nie ma chyba sensu większego i to jest chyba też jej istota, w innym przypadku bardziej zbliżałaby się do spotkania towarzyskiego niż terapii. |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 26/06/2014 13:46
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
Zgadzam się z tobą ale wyobraź sobie łatwiej mi mówić o alkoholizmie ojca i o braku czułości matki niż poruszyć i rozmawiać o tym jednym.... Widzisz nawet teraz unikam napisać |
|
|
papilon |
Dodany dnia 26/06/2014 18:03
|
Medalista Postów: 685 Data rejestracji: 19.06.14 |
Mam też taki jeden problem o którym mówić nie mówię nikomu, a terapeucie będę musiała, chociaż nie wiem, czy będę wstanie. Nie wiem jak my to zrobimy, tzn nie wiem jak ja to zrobię, że w ogóle zacznę mówić ale chyba nie mamy innego wyjścia, jeśli chcemy pozbyć się kłopotu, to tylko w ten sposób chyba pozostał. Tym bardziej, że z tego co piszesz wnioskuje, że minęło od tego kilka lat, więc jakby miało "samo" przejść to już pewnie by przeszło. |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 26/06/2014 20:53
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
zgadłaś od tamtych wydarzeń minęło 13 lat, a pamiętam wszystko jakby było wczoraj,najszczególniej pamiętam uczucie bólu pogardy i upokorzenia. w celu wyjaśnienia, nie nie zostałam zgwałcona no chyba że mówimy o gwałcie uczuć |
|
|
papilon |
Dodany dnia 26/06/2014 21:32
|
Medalista Postów: 685 Data rejestracji: 19.06.14 |
Gwałt emocjonalny jak sama go nazwałaś wystarcza, aby mieć uraz psychiczny i traumę, którą trzeba będzie przepracować na terapii, tym bardziej, że twój problem ma 13 lat, jak się za to teraz nie weźmiesz, to istnieje spore prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że to się będzie ciągnęło do końca życia. |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 26/06/2014 22:12
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
Oj papilonku to się skończyło 13 lat temu a zaczęło jak miałam lat 12 już wtedy miałam świadomość że coś jest nie tak ,ale moja mama niestety nie tłumaczyła mi,rzadko rozmawiała ze mną chyba że wyzywała bo najważniejsze było dla niej "co ludzie powiedzą". Ostatnio na wizycie Pani psycholog uświadomiła mi że ja już od dziecka stworzyłam drugie ja i nikomu nie pozwoliłam na poznanie mnie nawet mąż. Edytowane przez ania35 dnia 26/06/2014 22:21 |
|
|
papilon |
Dodany dnia 27/06/2014 10:11
|
Medalista Postów: 685 Data rejestracji: 19.06.14 |
niestety tak bywa w życiu, dobrze, że rozmawiałaś o tym z psycholog, że ona już wie i będziesz mogła nad tym pracować. |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 27/06/2014 10:22
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
Wiem ale czasami się zastanawiam czy dobrze robie zemmówię mężowi o terapii, czasami wspomnę o czym rozmawiałam z psycholog. Czy właśnie nie rozmawiać, z nikim.? Jadę do rodziców i tez nie wiem czy jeśli zaczną ten temat to czy mówić o terapii? |
|
|
papilon |
Dodany dnia 27/06/2014 11:24
|
Medalista Postów: 685 Data rejestracji: 19.06.14 |
Pytanie jest trudne. Ja jak chodziłam na terapię, to nie mówiłam o szczegółach, jedynie, że byłam i tyle, nie za bardzo wyobrażam sobie mówić dokładnie o tym co się działo na terapii ale moim zdaniem to wszystko zależy od tego jak ty to czujesz. Czy wiesz, że będziesz miała wsparcie jak o tym powiesz, czy może czujesz, że spotka cię wręcz odwrotnie odrzucenie, pogarda, wyśmianie i nikt cię nie zrozumie i czy w ogóle odczuwasz potrzebę dzielenia się tym z kimś z rodziny. |
|
|
ania35 |
Dodany dnia 27/06/2014 11:53
|
Medalista Postów: 640 Data rejestracji: 14.06.14 |
mam jedną jedyną przyjaciólkę która czuję że mnie rozumie, jest to osoba która sama wiele przeszła.Mężowi mówię ale tu masz rację wybieram co mu powiedzieć bo jednym z problemów jest on sam.Wczoraj wspomniałam siostrze ale dla niej ważniejsze czy czasem nie poruszę tematu np na fb,bo ona nie chce mieć nieprzyjemności i tym samym zrozumiałam że no coż wsparcia od niej raczej nie uzyskam. |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Jak sobie radzicie z chorobą? | Schizofrenia | 19 | 24/07/2020 18:49 |
moja niepewna diagnoza | Zaburzenia osobowości | 3 | 01/05/2019 09:51 |
Walczcie, nie poodawajcie się.... mi się znowu udaje i wygrywam z chorobą! | Depresja | 13 | 10/09/2018 14:26 |
Darmowy e-book: "Zdrowe życie z chorobą afektywną dwubiegunową" | Choroba afektywna dwubiegunowa | 2 | 06/02/2018 13:24 |
Życie z chorobą | Przedstaw się | 6 | 09/01/2018 05:19 |