Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
Ja już naprawdę nic nie rozumiem.
|
|
Kati |
Dodany dnia 22/06/2010 00:05
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
A to akurat nie do terapeutyzowania, tylko do powstrzymania ciągów Czeekaj, jak to ująć. Dla mnie kompulsy to fundowanie sobie łatwej ulgi. Czyli w grę nie wchodzi ani umysł, ani nawet emocje, tylko ciało. Jasne, że bulimia to choroba emocji i na to będzie czas na terapii, żeby się tym zająć. Natomiast żeby nie rzygać, tak doraźnie, warto znaleźć kilka prostych sposobów, które pomogą rozładować kumulujące się napięcie. Szybki marsz? Pranie? Odkurzanie? Ćwiczenia oddechowe? To zależy od osoby. Ja ratuję się głębokim oddechem i szybkim marszem. Cokolwiek, byle nie siedzieć. Można też - jeśli masz kogoś takiego - zadzwonić i powiedzieć, chce mi się rzygać. I po prostu to zagadać, aż przejdzie. No i regularność posiłków plus żelazna konsekwencja "tu i teraz". A jak isę nie uda - jutro znowu jest dzisiaj |
|
|
Makro |
Dodany dnia 22/06/2010 00:08
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Temat "jak powstrzymywać się od napadów bulimicznych" jest godny rozwinięcia. Może Kati zdecydujesz się w kooperacji ze mną napisać na ten temat artykuł? Może ktoś znajdzie w tym dla siebie coś przydatnego?
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Kati |
Dodany dnia 22/06/2010 00:11
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Nie ma sprawy, Makro, bardzo chętnie. Resztę dogadamy, żeby było wiadomo kto i co pisze |
|
|
gdzie ja jestem |
Dodany dnia 22/06/2010 00:24
|
Rozgrzany Postów: 75 Data rejestracji: 01.06.10 |
To tu i teraz o który piszesz i o którym pisano wcześniej trudno mi przychodzi. Choć w tej trudności widzę obietnicę że każde tak i teraz które mi wyjdzie będzie sukcesem Mam jeszcze takie pytanie. Mi się dobrze wydaje że nie można być "nie dość chorym" lub "zbyt zdrowym" by uzyskać pomoc. Nie będę się nawet w tym monecie zastanawiać skąd we mnie ta wątpliwość i czemu potrzebuje takiego potwierdzenia. To takie logiczne że im bardziej jest się samodzielnym tym większa szansa że uzyskana pomoc przyniesie efekty. |
|
|
gdzie ja jestem |
Dodany dnia 22/06/2010 00:33
|
Rozgrzany Postów: 75 Data rejestracji: 01.06.10 |
A co do artykułu z chęcią bym taki przeczytała
Edytowane przez gdzie ja jestem dnia 22/06/2010 00:33 |
|
|
Kati |
Dodany dnia 22/06/2010 12:31
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Wydaje mi się, że wystarczy odpowiednio mocno chcieć - motywacja własna ma tutaj kluczowe znaczenie. Choć jak już pewnie wiesz, mnie zaczęto leczyć bez motywacji własnej, więc róznie to bywa. NA PEWNO jeśli nie będziesz rzygać przez miesiąc, to nikt Ci nie będzie próbował wmówić, że ozdrowiałaś |
|
|
modliszka |
Dodany dnia 22/06/2010 13:03
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
gdzie ja jestem, rzeczywiście nieciekawie Cię potraktowali i jak dla mnie zareagowałaś bardzo lajtowo ale chyba jednak tak zupełnie na marne to Twoje pojawienie się tam nie poszło - chociażby ten psycholog Tak abstrahując to doskonale Cię rozumiem, sama na co dzień zmagam się z tym o czym piszesz.Dużo mi brakuje by powiedzieć choćby, że jestem zdrowiejąca ale wydaje mi się iż wiem sporo na temat tego co się ze mną dzieje i dlaczego - dlatego chciałabym Ci coś powiedzieć od siebie..Branie w tej chorobie czegokolwiek na rozum jest bardzo zgubne, uwierz że powtarzając kłamstwo 100 razy można w nie uwierzyć.Poza tym robiąc to co robimy nijak nie zahaczamy o jakąkolwiek racjonalność i intelektualizm więc bez sensu tak do tego podchodzić.Najwazniejsze co powinnaś zrobić to obserwować się nieustannie i starać się próbować różnych form zdrowego rozładowywania emocji. [i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet serce. Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i] |
|
|
kohterka |
Dodany dnia 24/06/2010 19:17
|
Startujący Postów: 159 Data rejestracji: 28.05.09 |
Gdzie ja jestem, tak dużo masz wyrozumiałości dla innych, że chyba brakuje jej czasem dla ciebie samej. Czujesz czasem agresję i okazujesz ją? Bo wiesz, można to robić w rozsądnych granicach. Starasz się podchodzić do wszystkiego racjonalnie i prawie eliminujesz negatywne emocje, wszystko rozumiejąc. To, co piszesz jest takie wyważone, poukładane. To nie zarzut. Sama miewam problemy z przesadną racjonalizacją i boję się własnej agresji . Oddział byłby świetnym miejscem na przepracowanie tych kwestii. Terapię miałabyś niemal codziennie, więc proces mógłby przebiegać szybciej. Poza tym nawet gdyby emocje wymknęły Ci się spod kontroli, to masz zabezpieczenie, nie wracasz z tym wszystkim do domu sama. Twój ewentualny ból i strach przed chaosem miałby się szansę szybciej ukoić. Jak dla mnie coś nie zagrało albo ja czegoś nie rozumiem. Dr Curyło jest na urlopie i dlatego Ty nie mogłaś wziąć udziału w kwalifikacji, tak? Tylko to, że to,że dr Curyło poszedł na urlop nie sprawia, że oddział przestaje funkcjonować. Ktoś go zastępuje, ktoś za niego przeprowadza kwalifikacje. Pewnie zastępuje go dr Drozdowski. Tam wszystko się dalej kręci. A jeżeli nie miałaś tego spotkania z dr Curyło,z powodu jego urlopu, to powinnaś mieć wyznaczony następny możliwy termin. Hmm... Już parę dni minęło. Napisz, jak się sprawy mają, jak możesz. Pozdrawiam Edytowane przez kohterka dnia 24/06/2010 19:19 |
|
|
gdzie ja jestem |
Dodany dnia 24/06/2010 22:13
|
Rozgrzany Postów: 75 Data rejestracji: 01.06.10 |
ojeju miesiąc bez rzygania niby tak niewiele ale jak to przeczytałam to zabrzmiało jakoś magicznie. Ale kiedyś ta maja będzie częścią mojego życia. To bedzie coś co do mojej sytuacji to nie wiem co napisać. z jednej strony jestem spokojna, to znaczy nie płaczę nie mam wewnętrznych monologów w których jakaś część mnie mówi mi jaka jestem beznadziejna. Nie wiem jak to opisać, nie jest to głos zewnętrzny jaki prawdopodobnie miewają osoby ze schizofrenią to taki wewnętrzny bardzo surowy rodzić dający mi wykłady wychowawcze lub mówiący mi ze mam jeść lub nie jeść. w ciągu paru ostatnich dni nie odzywa się tak jak to robił przez lata. niestety mam dość silne jak na mnie impulsy auto agresywne. Trochę jak by z agresji werbalnej przeszła na fizyczną. Udaje mi się im opierać. (tu uwaga jeśli zmagasz się z kompulsjami samookaleczenia i bulimicznymi może lepiej nie czytaj) Nie tnę się mam ochot się przydusić albo walić ręką by się posiniaczyć i powstrzymałam się ale. Jeśli chodzi o jedzenie to nie mogę ani zjeść pełnego posiłku za to bulimiczny jak najbardziej i tego nie udało mi się uniknąć i dzięki temu mogłam zasnąć i napięcie naprawie zniknęło.Czuję Głód nie jest u mnie związany z ciałem i jego potrzebami a z emocjami. Z jednej strony penie za mało się staram walczyć z chorobą, możliwe że nie wystarczająco chce pokonać chorobę. Z strony drugiej możliwe że porostu mam szanse zobaczyć jak naprawdę wygląda moja choroba. Dociera do mnie to co piszecie o tym że trzeba brać dni pojedynczo być tu i teraz, mniej intelektualizować. ale nie wiem jak miało by to wyglądać. pewnie Tak długo kierze się w swoim świecie racjonalnego myślenia i nieracjonalnych zachowań że nie znam innego życia. \mam kilka żeczy w życiu teraz które mogą wywoływać we mnie napięcie i złość. 1-Po pieciu latach mojego brata zostawiła dziewczyna i boje sie o to jak on to zniesie, ich związek był trudny i nie jest tak że muj brat jest ofiarą. wiem że nic nie mogę zrobić by mu pomuc, ze nie jest to muj związek (zama w stałym związku nie byłam nigdy więc nie mam pojecia co przerzywa) boje się o to jak on będzie sobie radził z tą sytuacja na dłuższą mete. 2-pędzam też sporo czasu z dziadkami. Z moim dziadkiem który stracił wzrok w wyniku cukrzycy w ciągu ostatniego roku i dopiero uczy się żyć i z cukrzycą i w ciemnościach. A słuch ma upośledzony od bardzo dawna. babcia za to ma postępującego Alzhimera, z czym ani ona ani dziadek nie są jeszcze w stanie się pogodzić. I jej umysł jest bardzo zagadkowym miejscem. 3- mama ma zapalenie stawów w wyniku dopiero co zdiagnozowanej dny moczowej. musi też być na djecie bo w końcu podjęła walkę z otyłością 9prawdziwą kliniczną otyłością a nie złudną którą podpowiada niektórym z nas ED) co często igra z moim myśleniem o swoim jedzeniu. A i w weekend zorientowała się że jej córka ma ED 4- A no i wczoraj był dzień ojca który jest dla mnie smutny bo mam bardzo trudne relacje z ojcem który od czasu gdy wyprowadził się 9 lat temu prawie nie utrzymuje zemną kontaktu albo ja nie utrzymuje z nim kontaktu, zdania są podzielone. Jest funkcjonującym alkoholikiem który znowu pile (tak przynajmniej interpretuje informacje które do mnie docierają0 Mam teraz dwie myśli po pierwsze nie dawać się wkręcić w problemy które mają inni i zająć się sobą i zadbać o siebie. Niestety gdy zostaje sama ze sobą to ląduje w prywatnym koszmarku emocjonalnego supełka emocji których nie rozumiem i nie wiem jak sobie z nimi radzić a próby kontaktowania się z nim kończą się dramatycznie nasileniem autoagresji. Po drugie moja wizja świata w którym będziemy mogli jako rodzina mieć swoje problemy i dbać o siebie samych (mama to musi zrobić brat to musi zrobić ja muszę dziadkowie już nie mogą) i pomagać innym na tyle by uzyskali od otoczenia jest zbyt idealistyczna i 'poukładana' w sposób w jaki życie nie wygląda. ale ja chce pomagać wiem że nie muszę nikt odemnie tego nie wymaga ja chce. Po trzecie przy tym wszystkim jasno widać ze mam przed czym uciekać w myślenie o swojej wadze którą teoretycznie łatwiej skontrolować niż całą tą kołomyje. Jeju długi ten mój wywód wyszedł. Staram się swoje wypowiedzi ograniczać opanowywać bo wszyscy tu mają problemy, ja wiem że mam skłonności do histerii i przesadzania i zrzucanie i wywnętrz-nianie się z mojej strony jest nie fair bo nie mogę odwzajemnić otrzymywanego od was wsparcia. |
|
|
modliszka |
Dodany dnia 25/06/2010 16:50
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
a może po czwarte wyznaczyć sobie jakiś konkret, sobie - nie odnośnie spraw, ludzi, sytuacji mnie otaczających..w końcu wszystko wychodzi i kończy się na mnie
[i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet serce. Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 25/06/2010 18:27
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
po 5 być uważną na siebie, " mi wolno a niekoniecznie powinnam".
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
gdzie ja jestem |
Dodany dnia 25/06/2010 21:12
|
Rozgrzany Postów: 75 Data rejestracji: 01.06.10 |
Nie mogę być sama bo wtedy zaczynam jeść bez opamiętania i bez końca. nie chce tak naprawdę jeść nie zależny mi czy będę szczupła bo i tak nie lobie swojego ciała, i puki nie obniżę stawianych mu wymagań to mnie nie zadowoli, jest takie słabe puste i nieużyteczne. Nie mogę być z ludźmi bo nie potrafię się na nich skopić prowadzić rozmowy. przeziębiłam się i marudzę. |
|
|
verdemia |
Dodany dnia 26/06/2010 09:44
|
Złoty Forumowicz Postów: 1809 Data rejestracji: 29.07.09 |
Gdzie ja jestem, Twoja pierwsza myśl jest niezła: może po prostu przestać się martwić o innych w sprawach na które niewiele możesz pomóc zwłaszcza sama będąc chora. To nie tak, ze od razu masz zostać sama fizycznie i psychicznie i odciąć się od wszystkich, ale raczej zostawić przestrzeń dla siebie. Martwić się o siebie, poznać i zaspokoić swoje potrzeby, spróbować odgonić umysł od wagi. |
|
|
gdzie ja jestem |
Dodany dnia 27/06/2010 10:51
|
Rozgrzany Postów: 75 Data rejestracji: 01.06.10 |
Czuje się bez porównania lepiej bez fajerwerków ale nie dla fajerwerków się żyje. Mam wielką ochotę przeprosić wszystkich z brak poskładania w tym co pisała i dramatyczny ton choć pewnie bardziej "przystosowawcze będzie jeśli przeproszę samą siebie za za to co sobie robiłam i co sobie mówiła przez ostatnie dni. Znalazłam sobie "konkret" . A nawet 2 takie całkiem moje własne 1. Nie będę jeść w samotności, A już na pewno nie będę jeść w swoim pokoju i chomikować w nim jedzenia. 2. Będę utrzymywać porządek (nie pedantyczny to mi nie grozi wierzcie mi) bo bałagan mnie przygnębia i uniemożliwia robienie rzecz które maja szanse poprawić mi nastrój. Uwaga uwaga post o pewnej comiesięcznej babskiej przypadłości o której panowie mogą nie chcieć czytać dziwną charakterystyką mojego PMSU jest to że jest on skierowany do wewnątrz. Było tak zawsze od pierwszych nastoletnich miesiączek. Jest on w sumie morderczy bo pałam wtedy wprost niewypowiedzianą autoagresją mam myśli samobójcze i całkowitą nie możność wyciągania wniosków składania myśli i zdań i taka "zamotana" jestem. Zanim w zeszłym roku przestałam miesiączkować przez dietę/głupotę byłam już tak przyzwyczajona ze jak robiło mi się smutno to najpierw patrzyłam do kalendarza. Teraz ,muszę się ]znowu przyzwyczaić że moje ciało taka a nie inną gospodarkę hormonalną ma. Tylko tak sobie czasem myślę ile w moich przeżyciach jest mnie a ile hormonów? Bo w lepszych okresach PMSY są mniej dramatyczne a w gorszych trwają cały miesiąc. A gdy jajniki nie działały to był ogólnie tak zły okres w mojej głowie że szkoda gadać. Nawet jak wiedziałam że "dziś obudziłam się z płaczem" bo to ten czas miesiąca to nie czułam się lepiej tylko głupsza i słabsza i mniej ważna. Zastanawiam się ile jest mnie we mnie. Jak bardzo powinnam ignorować to co czuje i myślę "bo to tylko hormony". Nie wiem czy hormony porostu katalizują i wyolbrzymiają moje emocje czy je generują. Musze się nauczyć z nimi żyć bo skoro ani leki hormonalne ani antydepresanty leki przeciwlękowe i uspakajające nie pomagają to tak porostu będzie zemną do menopauzy co w mojej rodzinie znaczy do 60. Edytowane przez gdzie ja jestem dnia 27/06/2010 10:56 |
|
|
gdzie ja jestem |
Dodany dnia 27/06/2010 11:04
|
Rozgrzany Postów: 75 Data rejestracji: 01.06.10 |
Martyna co do twojego " mi wolno a niekoniecznie powinnam" to dziś dopiero załapałam o co w nim tak naprawdę chodzi! Już od paru lat usiłuje oduczyć się mówienia "muszę coś robić" i zamiast tego mówić sobie "chcę coś zrobić". Bo wtedy odpowiedzialność za działanie leży w moich rękach i tak naprawdę robię wszystko z egoistycznych pobudek. Nie muszę zajmować się dziadkami ale chce. Problem pojawia się gdy chce rzeczy dla siebie nie dobrych. Teraz chcę mówić sobie że mogę coś zrobić ale nie powinnam" a nie że mi nie wolno i sobie zabraniam. |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 27/06/2010 11:07
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Najbardziej zastanawia mnie fakt, że większość dziewczyn wyzdrowienie kładzie na równi bycia otyłym. Jak dla mnie wyzdrowienie równa się nie zafiksowanie na jedzeniu i jedzenie żeby żyć, a nie żyć żeby jeść. Ja mając od dziecka tendencję do tycia byłam przekonana, że to jest mój taki gratis genetyczny i zawsze tak będzie. Jednak teraz uważam się za osobę normalną, na weselach czy urodzinach zjem torta, na mieście zjem kebaba i jest to dla mnie tak normalne jak napicie się wody, kiedy mnie suszy Utrzymane normalnej wagi wcale nie jest tak absorbujące jakby mogło się wydawać. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 27/06/2010 11:21
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Ifona wiesz zazdroszczę Ci tego. Tego, że jesz kiedy jesteś głodna, że nie zastanawiasz się nad każdym kęsem, że możesz jeść przy ludziach.Jak tak to czytam to sobie myślę że jestem w szarej d. Nie wiem czy przy takim stażu chorowania mam szansę na to by pozbyć się fiksacji żywieniowych. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 27/06/2010 11:46
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
martyna, jesteś w stanie. Ja pewne stany rzeczy przyjęłam bo zmienić ich nie mogę. To na przykład, że mam spierniczony ośrodek sytości i głodu. Mam od kilku lat zakodowane: jest godzina śniadania, jest godzina obiadu, jest godzina kolacji i tak sobie funkcjonuję. Nie raz biłam się z myślami, ale ja głodna nie jestem, to czemu mam zjeść? Takie były początki... Dla mnie terapią od kilku lat jest moja pasja, to na niej się skupiłam. Pomagam też dużo zwierzakom, szukam im domów stałych, tymczasowych. To wszystko sprawiło, że w obliczu tych moich zajęć jedzenie jest paliwem do funkcjonowania. Jak jeszcze ok 9 lat temu jeździłam do psychiatry to zapamiętałam sobie i nawet trzymam do dziś kartkę którą mi napisała: Jemy w określonych porach, na ładnych talerzykach, z mamą i siostrą. Nie jemy do syta, jedzenie urozmaicamy, jemy polowi, nie mielimy buziom przez cały dzień (ciągle coś podjadałam). Ja byłam trochę w innej sytuacji bo miałam diagnozę anoreksję bulimiczną, na czym polega każdy wie Edytowane przez Pogodna dnia 27/06/2010 11:50 |
|
|
gdzie ja jestem |
Dodany dnia 27/06/2010 12:20
|
Rozgrzany Postów: 75 Data rejestracji: 01.06.10 |
Ifona niestety kojarzy mi się zdrowienie z tyciem i wstyd mi że jak by ktoś powiedział mi możesz być zdrowa lub szczupła to bym się zastanawiała nad wyborem zanim powiedziała bym że wole być zdrowa. Ale jak opisujesz swoje jedzenie teraz to brzmi tak pięknie jak jakaś bajka i też tak chce. Martyna no wzbudzają te opowieści zazdrość i podobno im dłuższy staż chorowania i im więcej nawrotów tym trudniej i może nigdy nie będziemy całkiem nie sfiksowane na punkcie jedzenia ale może poprawi się jakość naszego życia w tym zakresie. Nie daj onieśmielić się tej "bajkowej" wizji stoi przed tobą wielkie zadanie ale składa się z małych kroczków każda zmiana nawet drobna jest krokiem na przód. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 27/06/2010 12:25
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
no nie wiem takie to nie realne dla mnie teraz.No cóż czas zweryfikuje wszystko.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Zdrowie psychiczne ludzi nie zdiagnozowanych | Ogólnie o psychiatrii | 6 | 29/11/2020 10:52 |
o tym, że psychiatra nie gryzie | Znalezione w sieci | 1 | 06/09/2020 22:43 |
Schizoafektywna i nie tylko | Przedstaw się | 10 | 04/05/2020 11:52 |
"Mi tam psycholog ani psychiatra nie pomoże" | Znalezione w sieci | 3 | 07/04/2020 15:15 |
Nie czuję się bezpiecznie z .... | Regulamin i zagadnienia porządkowe | 66 | 26/08/2019 00:27 |