Polityka lekowa?
Do grudnia 2007 w Polsce były dostępne dwa nowoczesne neuroleptyki : olanzapina i risperidon. Niestety te leki miały refundację tylko w przypadku schizofrenii lekoopornej. Zatem pacjent musiał spełnić dwa warunki: chorować na schizofrenię i być wcześniej, bez efektu leczony klasycznymi neuroleptykami.
Odchodząca z Ministerstwa Zdrowia ekipa PIS ogłosiła refundację kilku kolejnych nowoczesnych leków, jak: ziprasidon, aripiprazol, kwetiapina. Szczęśliwie zrezygnowano z pojęcia schizofrenia lekooporna, więc pacjent miał spełniać jeden warunek : cierpieć na schizofrenię.
Jednak jest w tym ukryty bezsens, który postaram się w kilku zdaniach obnażyć. Według klasyfikacji chorób ICD - 10 istnieją inne schorzenia, które wymagają leczenia neuroleptykami. Są to na przykład: zespół urojeniowy, ostra psychoza, zaburzenia schizoafektywne, depresja z objawami psychotycznymi.. Wszystkie te schorzenia mają lepsze rokowanie niż schizofrenia. Tym ruchem Ministerstwo Zdrowia wymusiło na lekarzach leczenie tych pacjentów lekami starych generacji, które są obarczone większą liczbą działań ubocznych i pacjenci częściej je samowolnie odstawiają.
Tym sposobem oszczędzając na kosztach refundacji wiele osób zostaje skazane na renty, co nawiasem mówiąc również kosztuje. Trochę to brzmi jak strzał w kolano.
Inną rażącą rzeczą są kolejne leki znikające z lekospisu. Ministerstwo Zdrowia popełnia grzech zaniedbania. Już teraz nie można leczyć pacjentów w Polsce lekami jak imipramina, dezmetyloimiparamina. Krążą plotki o zniknięciu z Polski leków starszych. To spowoduje kosmiczne koszty leczenia osób cierpiących na schorzenia psychotyczne inne niż schizofrenia - no, ale koszty pacjent poniesie. Ciekawy jestem jak zostanie rozwiązany problem leczenia pacjentów pobudzonych, gdy nie będzie haloperidolu i jemu podobnych staroci. Zostaną chyba tylko pasy i egzorcyzmy - tylko skuteczność tego leczenia pewnie będzie przedstawiać wiele do życzenia.
Polska polityka lekowa jest tak naprawdę brakiem polityki. To jest wolna amerykanka, na której najbardziej ucierpi najbardziej bezbronna grupa społeczeństwa - pacjenci.
Odchodząca z Ministerstwa Zdrowia ekipa PIS ogłosiła refundację kilku kolejnych nowoczesnych leków, jak: ziprasidon, aripiprazol, kwetiapina. Szczęśliwie zrezygnowano z pojęcia schizofrenia lekooporna, więc pacjent miał spełniać jeden warunek : cierpieć na schizofrenię.
Jednak jest w tym ukryty bezsens, który postaram się w kilku zdaniach obnażyć. Według klasyfikacji chorób ICD - 10 istnieją inne schorzenia, które wymagają leczenia neuroleptykami. Są to na przykład: zespół urojeniowy, ostra psychoza, zaburzenia schizoafektywne, depresja z objawami psychotycznymi.. Wszystkie te schorzenia mają lepsze rokowanie niż schizofrenia. Tym ruchem Ministerstwo Zdrowia wymusiło na lekarzach leczenie tych pacjentów lekami starych generacji, które są obarczone większą liczbą działań ubocznych i pacjenci częściej je samowolnie odstawiają.
Tym sposobem oszczędzając na kosztach refundacji wiele osób zostaje skazane na renty, co nawiasem mówiąc również kosztuje. Trochę to brzmi jak strzał w kolano.
Inną rażącą rzeczą są kolejne leki znikające z lekospisu. Ministerstwo Zdrowia popełnia grzech zaniedbania. Już teraz nie można leczyć pacjentów w Polsce lekami jak imipramina, dezmetyloimiparamina. Krążą plotki o zniknięciu z Polski leków starszych. To spowoduje kosmiczne koszty leczenia osób cierpiących na schorzenia psychotyczne inne niż schizofrenia - no, ale koszty pacjent poniesie. Ciekawy jestem jak zostanie rozwiązany problem leczenia pacjentów pobudzonych, gdy nie będzie haloperidolu i jemu podobnych staroci. Zostaną chyba tylko pasy i egzorcyzmy - tylko skuteczność tego leczenia pewnie będzie przedstawiać wiele do życzenia.
Polska polityka lekowa jest tak naprawdę brakiem polityki. To jest wolna amerykanka, na której najbardziej ucierpi najbardziej bezbronna grupa społeczeństwa - pacjenci.
Dodaj do: |
|
Komentarze
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Brak ocen. Może czas dodać swoją?
Mam zamiar opracować apel do władz, które decydują o zestawie dostępnych leków i wysłać go do wszystkich organizacji zajmujących się chorymi na depresję.
Z informacji dostępnych w internecie wynika, że ktoś na podstawie badań stwierdził większą skuteczność dziurawca niż imipraminy w lekkim i średnim nasileniu depresji. Możliwe, że na tej podstawie wycofano imipraminę. A co z przypadkami ciężkiej depresji? Czy ktokolwiek zrozumie i uwierzy, że osoba, która z powodu ciężkiej depresji jest jakby usztywniona, jej organizm nie funkcjonuje normalnie, chciałaby pracować, nie schodzić na boczny tor życia.
Nietrudno rozłożyć ręce, trudniej chyba walczyć. Jak wyobrażają sobie decydenci z Ministerstwa Zdrowia dalsze losy takich ludzi?
Imipramina znalazła się na liście leków, które będą dostępne od 1 lutego za 0 zł - listę tę znam z Superekspresu, bo na stronie MZ nie mogłam jej znaleźć. Wyobrażam sobie, że taka pomyłka jest możliwa - możlie, że nie ma kontroli nad pracą urzędników, którzy opracowują takie listy.
Czy moje dziecko nie korzystające z renty socjalnej, a poszukujące pracy, nie ma prawa do skutecznego leczenia? Prawdopodobnie nie ma, a już niedługo nie będzie miało prawa do niczego, bo skończy mu się ubezpieczenie.
Gdzie i jak mam apelować? Leczę dziecko prywatnie - czy mogę skorzystać z importu docelowego? Ile trzeba czekać? Jaką nazwę leku podać - Tofranil, czy Imipramin? Czy dla pacjenta nieubezpieczonego można uzyskać taki import?
Wybrałabym się do niemiec z receptą - jest Unia, ale czy będzie to skuteczne? Jak ta recepta powinna wyglądać?
Na forach matek dzieci moczących się znalazłam dramatyczne posty matek dzieci, którym imipramina pomagaLa, dopóki była. Nie mam słów, wiem tylko, że przypadek, jaki ma miejsce w mojej rodzinie nie jest odosobniony - imipramina jest potrzebna.
Oczywiście to nie jest tak, że zlikwidowałaby ona jak za dotknięciem różczki czarodziejskiej wszystkie problemy, ale powiedzenie lekarza "trzeba czekać" - nie wystarcza. Ten sam lekarz wystawił zaświadczenie "może pracować w pełnym wymiarze czasu pracy" na wypadek pytania lekarza orzecznika o stan zdrowia przy przyjmowaniu do pracy.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich.
Wklejam tutaj ten mój komentarz, który poprzednio umieściłam przy artykule na temat leczenia depresji. Jeszcze raz serdecznie wszystkich pozdrawiam.