Ucieczka w niedojrzałość
Od jakiegoś czasu pojawia się w różnych dyskusjach medialnych wątek czy dorosłość i dojrzałość są tożsame.
Niestety nie są.
Osoba dojrzała ma zbudowaną swoją tożsamość, zna hierarchię swoich wartości, wie jakiej jest płci i co się za tym kryje, wie jakie ma zadania w życiu do wykonania i wykonuje je z odpowiedzialnością. Dojrzałość to istniejąca wewnątrz harmonia między emocjami, popędami i intelektem. To świadomość, że doba ma tylko 24 godziny więc trzeba tak gospodarować czasem i sobą by wszystkie powyższe sfery otrzymały zaspokojenie. Dojrzałość to umiejętność poruszania się i rozpoznawania czym jest rzeczywistość a czym marzenia. Dojrzałość to umiejętność dawania sobie i innym prawa do popełniania błędów - ale też wyciągania wniosków z nich. Dojrzałość to umiejętność bezinteresownego dawania i brania. Dojrzałość to odpowiedzialność i odwaga do bycia sobą. Dojrzałość musi się opierać na realnym stosunku do świata. To umiejętność odróżniania tego co ważne od tego co nieważne i obok tego umiejętność rozróżniania tego co zmienne od tego co stałe. To życie w świecie nie tylko praw ale i obowiązków. Dojrzałość to umiejętność cieszenia się i smucenia, bycia pogodzonym ze światem , co nie oznacza bierności, a jedynie równowagę wewnętrzną. Dojrzałym musi stać się każdy osobiście. Nie można tego włożyć z zewnątrz. Młody człowiek staje się dojrzalszy gdy dorosły dojrzały człowiek po prostu towarzyszy mu w życiu. Młody człowiek uczy się dojrzałości poprzez konfrontację. Na przykładzie pracy i doświadczeń można wyciągnąć pewien wniosek, że to co blokuje dążenie do dojrzałości w sensie w jakim ona jest powszechnie rozumiana, to lęk przed przyszłością, czyli tym co czas dorosłości z sobą niesie.
Niestety niesie ona podwójny przekaz, można powiedzieć, że pokazuje podwójny obraz. Jeden to obraz pełnej szczęśliwości i dostępności dóbr zarezerwowanych dla dorosłego życia, pewne nierealistyczne myślenie o dorosłości rodem z kolorowych czasopism, które głoszą, że jeśli chce się być szczęśliwym, to takie proste - jest katalog elementów zapewniających szczęście. Trzeba tylko zapłacić i już się wszystko dostaje gotowe. Problem jednak w tym, że to nie młody człowiek płaci ale bank, zamożny rodzic. Drugi obraz i drugi przekaz to jak wejście w zaułek gdzie panuje degrengolada, bo coś nie wyszło, bo ktoś bankrutuje tracąc wszystko co miał, bo ktoś zostaje zrzucony z zapewniającej dobrobyt posady. Ten wspaniały bank, który z jednej strony może dać dostęp do szczęśliwości staje się teraz prześladowcą. Gdzieś w oglądzie całości jakby brakowało takiej rewaloryzacji wagi codziennych przeżyć, wyborów, doświadczeń. Człowiek skonfrontowany z trudnymi doświadczeniami - niekoniecznie swoimi - zamyka swój świat. Staje się bierny, ogarnięty niemożnością, wylękniony, zdystansowany, sfrustrowany. Ale to też nie jest tak, że to z czym się boryka obecnie społeczeństwo jest nowym wytworem.
Faktem jest, że trudności związane z tym okresem w jakim żyjemy, nasilenie stresu a właściwie narażenie na kilka stresorów każdego dnia, są - nie wiem czy większe, ale na pewno inne, aniżeli pokolenie, dwa wstecz. Jednak można pokusić się by powiedzieć, ze powszechna niedojrzałość była w znacznej mierze zawsze ukryta w posłuszeństwie obyczajom, w uznaniu autorytetów i hierarchii, we współuczestnictwie w kulturze. Kiedyś to nazywano po prostu bohemy.. Dziś mamy jakby inną odmianę tej ucieczki. Tak myślę z jednej strony jest to kryzys ojcostwa czyli osłabienie jego roli, autorytetu, z drugiej kryzys matki. Coraz częściej można spotkać się z przedstawicielami pokolenia dzieci wychowywanych przez matki uformowane przez kolorową prasę, matki konsumentki, kumpelki każące mówić sobie po imieniu, wymieniające ubrania ze swymi córkami. Te matki miały być dorosłymi dojrzałymi kobietami matkami, żonami. Dodajmy jeszcze do tego degradację języka, degradację rozmów, degradację czytelnictwa.
Biblioteki rodzinne (o ile istniały) zostały osierocone przez nieczytających synów i córki, poważne rozmowy zostały wymienione na kilku sylabowe dźwięki wypowiadane gdzieś między telewizorem a komputerem. Od młodych ludzi nie wymaga się aby dojrzeli. Reklama oraz baśnie i mity o wiecznej młodości, rogu obfitości, wyspach szczęśliwych działają nie tylko na młodych ludzi. Działa tak samo na pokolenie rodziców. Ono też w miarę możliwości chce przylgnąć do młodości. Kto jest przedsiębiorczym człowiekiem sukcesu tego stać na to, aby odpoczywając pobawić się w młodego. To ci ojcowie prężą muskuły na łódkach, robią wymyślne fryzury, kupują coraz dziwniejsze oprawki do swych okularów, szukają romansów, balują jakby byli swymi synami. Gdzie jest dorosły dojrzały ojciec, który ma iść obok swego syna..? Czy któryś z ojców w tej danej chwili myśli o tym, że może nie do końca najlepszym rozwiązaniem dla jego dziecka jest posiadanie rodzica kumpla w takim wydaniu.. w takiej maskaradzie i blichtrze, za którym nie idzie siła charakteru, mądrość, dojrzałość, odpowiedzialność, pewność, wszystko to co może sprawić, że ten młody człowiek może odważnie wkraczać w życie wiedząc, ze obok jest ktoś kto zawsze będzie miał odpowiednie zasoby w sobie by być oparciem.. Aby przyjaźnić się prawdziwie trzeba dojrzałości. Przyjaźń do odpowiedzialność. Kto chce kochać prawdziwie musi być dojrzały. Seks bez więzi, bliskości, to nie miłość. Tylko dojrzała osoba może być dobrą matką czy ojcem, dobrym przewodnikiem, nauczycielem.
Skąd biorą się kryzysy tożsamości? Kryzysy w związkach? Stany depresyjne, frustracje..? Zderzenie dorosłości z niedojrzałością jest jak upadek meteorytu w lesie Tunguskim , nikt tego nie widział ale efekt pozostał widoczny na dziesięciolecia.
Izabela Rzeczkowska
psychoterapeuta
Niestety nie są.
Osoba dojrzała ma zbudowaną swoją tożsamość, zna hierarchię swoich wartości, wie jakiej jest płci i co się za tym kryje, wie jakie ma zadania w życiu do wykonania i wykonuje je z odpowiedzialnością. Dojrzałość to istniejąca wewnątrz harmonia między emocjami, popędami i intelektem. To świadomość, że doba ma tylko 24 godziny więc trzeba tak gospodarować czasem i sobą by wszystkie powyższe sfery otrzymały zaspokojenie. Dojrzałość to umiejętność poruszania się i rozpoznawania czym jest rzeczywistość a czym marzenia. Dojrzałość to umiejętność dawania sobie i innym prawa do popełniania błędów - ale też wyciągania wniosków z nich. Dojrzałość to umiejętność bezinteresownego dawania i brania. Dojrzałość to odpowiedzialność i odwaga do bycia sobą. Dojrzałość musi się opierać na realnym stosunku do świata. To umiejętność odróżniania tego co ważne od tego co nieważne i obok tego umiejętność rozróżniania tego co zmienne od tego co stałe. To życie w świecie nie tylko praw ale i obowiązków. Dojrzałość to umiejętność cieszenia się i smucenia, bycia pogodzonym ze światem , co nie oznacza bierności, a jedynie równowagę wewnętrzną. Dojrzałym musi stać się każdy osobiście. Nie można tego włożyć z zewnątrz. Młody człowiek staje się dojrzalszy gdy dorosły dojrzały człowiek po prostu towarzyszy mu w życiu. Młody człowiek uczy się dojrzałości poprzez konfrontację. Na przykładzie pracy i doświadczeń można wyciągnąć pewien wniosek, że to co blokuje dążenie do dojrzałości w sensie w jakim ona jest powszechnie rozumiana, to lęk przed przyszłością, czyli tym co czas dorosłości z sobą niesie.
Niestety niesie ona podwójny przekaz, można powiedzieć, że pokazuje podwójny obraz. Jeden to obraz pełnej szczęśliwości i dostępności dóbr zarezerwowanych dla dorosłego życia, pewne nierealistyczne myślenie o dorosłości rodem z kolorowych czasopism, które głoszą, że jeśli chce się być szczęśliwym, to takie proste - jest katalog elementów zapewniających szczęście. Trzeba tylko zapłacić i już się wszystko dostaje gotowe. Problem jednak w tym, że to nie młody człowiek płaci ale bank, zamożny rodzic. Drugi obraz i drugi przekaz to jak wejście w zaułek gdzie panuje degrengolada, bo coś nie wyszło, bo ktoś bankrutuje tracąc wszystko co miał, bo ktoś zostaje zrzucony z zapewniającej dobrobyt posady. Ten wspaniały bank, który z jednej strony może dać dostęp do szczęśliwości staje się teraz prześladowcą. Gdzieś w oglądzie całości jakby brakowało takiej rewaloryzacji wagi codziennych przeżyć, wyborów, doświadczeń. Człowiek skonfrontowany z trudnymi doświadczeniami - niekoniecznie swoimi - zamyka swój świat. Staje się bierny, ogarnięty niemożnością, wylękniony, zdystansowany, sfrustrowany. Ale to też nie jest tak, że to z czym się boryka obecnie społeczeństwo jest nowym wytworem.
Faktem jest, że trudności związane z tym okresem w jakim żyjemy, nasilenie stresu a właściwie narażenie na kilka stresorów każdego dnia, są - nie wiem czy większe, ale na pewno inne, aniżeli pokolenie, dwa wstecz. Jednak można pokusić się by powiedzieć, ze powszechna niedojrzałość była w znacznej mierze zawsze ukryta w posłuszeństwie obyczajom, w uznaniu autorytetów i hierarchii, we współuczestnictwie w kulturze. Kiedyś to nazywano po prostu bohemy.. Dziś mamy jakby inną odmianę tej ucieczki. Tak myślę z jednej strony jest to kryzys ojcostwa czyli osłabienie jego roli, autorytetu, z drugiej kryzys matki. Coraz częściej można spotkać się z przedstawicielami pokolenia dzieci wychowywanych przez matki uformowane przez kolorową prasę, matki konsumentki, kumpelki każące mówić sobie po imieniu, wymieniające ubrania ze swymi córkami. Te matki miały być dorosłymi dojrzałymi kobietami matkami, żonami. Dodajmy jeszcze do tego degradację języka, degradację rozmów, degradację czytelnictwa.
Biblioteki rodzinne (o ile istniały) zostały osierocone przez nieczytających synów i córki, poważne rozmowy zostały wymienione na kilku sylabowe dźwięki wypowiadane gdzieś między telewizorem a komputerem. Od młodych ludzi nie wymaga się aby dojrzeli. Reklama oraz baśnie i mity o wiecznej młodości, rogu obfitości, wyspach szczęśliwych działają nie tylko na młodych ludzi. Działa tak samo na pokolenie rodziców. Ono też w miarę możliwości chce przylgnąć do młodości. Kto jest przedsiębiorczym człowiekiem sukcesu tego stać na to, aby odpoczywając pobawić się w młodego. To ci ojcowie prężą muskuły na łódkach, robią wymyślne fryzury, kupują coraz dziwniejsze oprawki do swych okularów, szukają romansów, balują jakby byli swymi synami. Gdzie jest dorosły dojrzały ojciec, który ma iść obok swego syna..? Czy któryś z ojców w tej danej chwili myśli o tym, że może nie do końca najlepszym rozwiązaniem dla jego dziecka jest posiadanie rodzica kumpla w takim wydaniu.. w takiej maskaradzie i blichtrze, za którym nie idzie siła charakteru, mądrość, dojrzałość, odpowiedzialność, pewność, wszystko to co może sprawić, że ten młody człowiek może odważnie wkraczać w życie wiedząc, ze obok jest ktoś kto zawsze będzie miał odpowiednie zasoby w sobie by być oparciem.. Aby przyjaźnić się prawdziwie trzeba dojrzałości. Przyjaźń do odpowiedzialność. Kto chce kochać prawdziwie musi być dojrzały. Seks bez więzi, bliskości, to nie miłość. Tylko dojrzała osoba może być dobrą matką czy ojcem, dobrym przewodnikiem, nauczycielem.
Skąd biorą się kryzysy tożsamości? Kryzysy w związkach? Stany depresyjne, frustracje..? Zderzenie dorosłości z niedojrzałością jest jak upadek meteorytu w lesie Tunguskim , nikt tego nie widział ale efekt pozostał widoczny na dziesięciolecia.
Izabela Rzeczkowska
psychoterapeuta
Dodaj do: |
|
Komentarze
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Brak ocen. Może czas dodać swoją?