Zobacz temat
Płacz podczas sesji
|
|
york |
Dodany dnia 17/03/2011 21:23
|
Medalista Postów: 559 Data rejestracji: 15.12.10 |
Czy uważacie że płacz podczas terapii jest normalny? Ja się strasznie krępuję tego. aktualnie nie chodzę na terapię ale mam wizyty u psychiatry. Kiedy chce mi się płakac pod wplywem jego słów to po prostu mówię że wszystko ok i modle się by wypisal mi recepte abym mogła wyjśc. kiedy chodzilam na terapię a dodam że była to cholernie bolesna terapia analityczna też tak mialam i udawalam że mam katar albo zmienialam rozmowe na inny temat nie tak bolesny Czasem terapeutka nie dała się oszukac i wprost mi sie pytala skad te łzy dla mnie ciągle łzy to objaw słabosci dowod na to ze nadaje się do szpitala psych bo takie tez slyszalam opinie |
|
|
Czader |
Dodany dnia 17/03/2011 21:28
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Szczerze pisząc nie zastanawiałem się nigdy nad tym "czy to jest normalne czy nie" Podczas sesji: płakałem, śmiałem sie, krzyczałem, milczałem, przeklinałem, i nigdy nie spotkało sie to ze sprzeciwem terapeuty. Myślę że to kwestia zaufania. Teoretycznie: Jeśli blokujesz emocje, jaką masz pewność że na tej recepcie znajdzie się to czego naprawdę potrzebujesz ? |
|
|
ef |
Dodany dnia 17/03/2011 21:28
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
od kogo takie opinie?! pfff. przecież to normalne, że jak boli to się płacze. najnormalniejsze na świecie. to dobrze, że płaczesz. Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 17/03/2011 21:30
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Mnie zdarza sie płakać na terapii, jeśli temat, nad którym pracuję jest szczególnie bolesny.Nie uwazam, żeby to była oznaka słabości. To oznaka, że masz uczucia i że przeżywasz. Oczywiście, też mnie to krepuje. Ale na terapii indywidualniej czuję się już na tyle bezpiecznie, że sobie na to "pozwalam" Trudniej mi było gdy pół roku temu na oddziale dziennym mieliśmy naprawdę trudny temat i przy czytaniu pracy sie popłakałam. Wtedy nie byłam sam na sam z terapeutą, ale byliśmy w grupie...Jednak w tym ośrodku gdzie się leczę takie reakcje są traktowane jako coś normalnego i jesli terapeuta zauważa łzy to zaczyna o tym mówić, aby pomóc otworzyc się danej osobie. Mnie osobiście to bardzo pomogło i pozwoliło zmienić podejście do wielu spraw, jak również do własnych emocji i sposobu ich przeżywania. [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
york |
Dodany dnia 17/03/2011 21:43
|
Medalista Postów: 559 Data rejestracji: 15.12.10 |
Wiem że to jest normalne ale jak chodziłam na psychoanalize to strasznie się bałam takich momentów. Kumulowałam w sobie te emocje i nie pozwalałam sobie na ich uzewnętrznianie choc wim ze przyniosłoby mi to ulgę. czasem z wielkim wysilkiem męczylam się z tym 50 minut i jak wychodzilam nie wytrzymywalam siadalam w poczekalni i ryczalam przez 10 minut byle mnie tylko nikt nie widzial w tramwaju zakladalam okulary p sloneczzne i to samo Wydaje mi sie ze mialam zaufanie do terapeutki skad w takim razie ten wstyd Najgorsze bylo to ze terapeutka zauwazala wszelki eobjawy mojego smutku gdy tylko zauwazala lzy w moich oczach od razu o tym mowila co mnie dodatkowo krepowalo |
|
|
Anise candy |
Dodany dnia 17/03/2011 21:52
|
Finiszujący Postów: 214 Data rejestracji: 14.03.11 |
Ja chciałabym się rozpłakać przed lekarzem/psychologiem, lecz jak na złość nie potrafię przed nimi płakać. Umiem to robić tylko w samotności... A chciałabym się rozpłakać bo... no żeby ktoś zobaczył i zrozumiał jak bardzo boli.. york, w tej chwili jesteś najlepszą osobą, jaką mogłaś się stać po swoich przeżyciach(choć nie wiem jakie one były). To mi kiedyś powiedział psycholog i to ma zastosowanie także do innych ludzi. Nie ma słaby/silny. Tak zwana silna osoba postawiona w Twojej sytuacji też mogłaby złamać się. Płacz to naturalna reakcja organizmu na nadmiar napięcia.... |
york |
Dodany dnia 17/03/2011 22:01
|
Medalista Postów: 559 Data rejestracji: 15.12.10 |
U mnie w domu płacz był oznaką slabości Poza tym z racji innej choroby slyszalam w dzieciństwie przykrekomentarze na moj temat wiec płacz odpadal by nie pokazac innym jak ciepie przez co co jest ode mnie niezależne. W trerapii mialam to samo najgorzej mi bylo gdy rozmawialam na temat rzeczy na ktore nie mam wplywu na temat moich ograniczeń. Rodzice nie lubili gdy plakalam szczegolnie mama. Czasem boje sie ze gdy sobie pozwole na to to placz mnie zaleje juz nigdy sie nie uspokoje ze ciagle bede ryczec pamietam w tamtym roku bylam nad morzem. Zapomnialam zabrac antydepresanty Po nieprzespanej noocy w pociagu dostalam takiego smutku ze siedzialam wiczorem na promenadzie z rodzicami i ryczalam ze chce sie zabic ludzie patrzeli na mnie jak na wariatke jak krzyczalam ze nic nie ma sensu Na drugi dzień znalazlam sie u psychiatry zupelnie obcego 600 km od domu dal mi silne leki to mnie otumanilo i preztrwalam ten urlop |
|
|
Czader |
Dodany dnia 17/03/2011 22:05
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Czyli masz zakodowane "płacz=oznaka słabości" To jest jak z "alarmem" - trzeba Cię odkodować(wyłączyć alarm) Przeprogramować. Terapeuta powinien o tym wiedzieć ( że w Twoim domu płacz był oznaką słabości ) |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 17/03/2011 23:14
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
A ja powiem o swoich doświadczeniach sesyjnych: bardzo bym się chciała choć jeden raz rozpłakać ale ja mam cholerny dystans do siebie (być może afekt niedostosowany) i ilekroć mówiłam o czymś trudnym to nie potrafiłam tego zrobić. Nie jest tak, że w domu nocami ryczę do poduszki - ten dystans do siebie utrzymuje mi się cały czas. Jedyna sytuacja w której płakałam to wtedy, gdy dowiedziałam się o śmierci ojca. Na terapii nigdy przenigdy.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
sigma |
Dodany dnia 17/03/2011 23:28
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Mnie też się jeszcze nie udało rozpłakać się na terapii. Ale w tej chwili dużym moim sukcesem jest to, że myślę o tym w ten sposób, że nie udało mi się płakać, a nie - że udało mi się nie płakać. U mnie w domu bardzo silny był taki przekaz, że płaczą tylko dzieci. Tak silny, że jak kiedyś zobaczyłam film, z którym kobieta płakała, to nie rozumiałam, co widzę... A przy tym dzieci też mogą płakać tylko wtedy, kiedy rodzice uznają, że powód jest słuszny. Zdarzało się, że byłam karana za płacz "bez powodu". Więc teraz bardzo trudno mi płakać przy kimś. Ale przynajmniej przestałam już być dumna z tego, że umiem nie płakać. Teraz żałuję, że na razie jeszcze płakać nie umiem. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
york |
Dodany dnia 17/03/2011 23:34
|
Medalista Postów: 559 Data rejestracji: 15.12.10 |
Ja kiedyś też nie umiałam płakac . Ale przyszedł czas że trafiłam na półroczna ciężką terapie do szpitala i tam będąc w intensywnej terapii poczułam się bezpiecznie moglam pozwolic soie na te uczucia potem przez pewien czas byłam w terapii u terapeutki ze szpitala i wlasnie tam mialam problem z placzem tzn czulam sie bezpiecznie a z drugiej strony czulam wstyd i nie pozwalalam sobie na smutek. Potem jakis czas bylam na terapii behawioralnej tam nie chcialo mi sie plakac w ogole nic nie czulam. więc nie mowie że szkoda ze placze tylko podkreslam ze dlamnie oznacza to wstyd skrepowanie |
|
|
ef |
Dodany dnia 18/03/2011 00:01
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
dla mnie też płacz jest krępujący, ale racjonalnie... nie jest zły, pomaga. chciałabym móc płakać, ale jest tak jak u Ciebie, [b]sigma[/b]. nie udaje mi się. Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 18/03/2011 19:32
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Ja także płaczę na terapii na początku przepraszałam moją psycholog, że to robię. Nie wiem jak to nazwać, ale płacz w trakcie terapii, gdy mówi się o czymś bolesnym, jest taki inny..nie raz nie można wydusić z siebie słowa lecą aby łzy. Pamietam też czas kiedy nie mogłam płakać i to przez dłuższy czas, to było jak ostatnio trafiłam do szpitala po p.s. To było okropne. Dlatego płacz jest jak najbardziej ok, aczkolwiek za każdym razem jest inny i to nie jest zwykły płacz to jest coś więcej.. York u mnie w domu płacz też uznawany był za oznakę słabości, ja płaczę tak żeby nikt nie widział, przeważnie w nocy gdy już położę się spać.Oznaka słabości to że płaczę, że się leczę, że wymagam psychologa. Dlatego moja rodzina przez dłuższy czas nie wiedziała o niczym, aż w końcu musiałam im powiedzieć nie było wyjścia. Wpojono w nas, że oznaką słabości jest poproszenie o pomoc, a tak naprawdę jest to duża siła, która w sobie mamy, bo mimo wszystko chcemy coś w sobie zmienić na lepsze, przyznajemy się do swoich słabości, a to wymaga odwagi i nie jest oznaką tchórzostwa, wręcz przeciwnie. [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 18/03/2011 21:09
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
[quote]Czy uważacie że płacz podczas terapii jest normalny? [/quote] Nie tylko normalny ale pożądany na pewnym etapie. Ja miewam miesiące (!) kiedy płaczę na każdej sesji. A odblokowywałam się do płaczu po dwudziestu latach nie robienia tego. Z tych wszystkich powodów, które wymieniacie: że w domu nie wolno mi było, bo byłam wyśmiewana, bo wydawalo mi się, że "niepłacz" = siła. Teaz cieszę się moim płaczem i namawiam do tego te osoby, które znam. Płacz oczyszcza, wycisza, przynosi rozluźnienie i póki nie jest to płacz bez przerwy, a "z powodu" - nie jest Efką |
|
|
martyna |
Dodany dnia 19/03/2011 08:21
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Nie uważam by płacz był oznaką słabości raczej bezsilności. Ja raczej nie płaczę publicznie i przy kimś, a jeśli już płaczę to w samotności. Na terapii to albo głównie milczę, choć ostatnio próbowałam ''zawalczyć o swoje''. Edytowane przez martyna dnia 19/03/2011 08:31 Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 19/03/2011 14:43
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
U mnie tez mneło dużo czasu zanim zaczełam płakać na terapii (pllkac czytaj poleciały mi lzy), ale to ważne żeby umiec sobie na to pozwolic. W tej chwili sie cofnelam...
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Jaskolka |
Dodany dnia 19/03/2011 20:42
|
Platynowy forumowicz Postów: 2580 Data rejestracji: 13.10.10 |
[quote]póki nie jest to płacz bez przerwy, a "z powodu" - nie jest Efką [/quote] A "z byle powodu"? Od zawsze? Ech, jak tylko uda mi się dostać do psychiatry (mam nadzieję, że we wtorek...), to chyba będzie to pierwsza rzecz, o którą pomęczę. Pal sześć wszystko inne, ale tym razem nie pozwolę tego zignorować... |
|
|
modliszka |
Dodany dnia 22/03/2011 12:35
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
Również moim zdaniem płacz na terapii jest zupełnie normalny. Jak ja uczestniczyłam w jakiejkolwiek terapii to nie wstydziłam się, nie obawiałam się to robić a po prostu nie umiałam, nie byłam zdolna do tego.Były momenty kiedy naprawdę tego chciałam, kiedy czułam, że przyniosłoby mi to ulgę no ale nic z tego.Płacz zastępowałam głupim i nieadekwatnym do sytuacji śmiechem - taki śmiech przez łzy, tylko łzy nie wyciekały na zewnątrz a płynęły w wewnątrz. Płakać nie potrafiłam nie tylko w gabinecie ale także w codziennym życiu.Teraz dużo się zmieniło.Robię to często, czasem z byle powodu.Co prawda nie lubię gdy inni to widzą i zazwyczaj płaczę w samotności lub po nocy w poduszkę ale i tak się z tego cieszę. Jako, że od ładnych paru miesięcy nie biorę udziału w zadnej terapii to ciekawe czy moje 'odblokowanie' sprawiłoby, że teraz umiałabym to tam robić. [i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet serce. Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i] |
|
|
Rat |
Dodany dnia 25/03/2011 17:27
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
To i ja się do płaczących dopiszę . Godzinkę temu wyszłam od psychologa . To było 2 spotkanie , myślałam że jestem twarda jak skała a tu rozmowa , pytania .. już czuję ,że się we mnie zbiera i booom poszło , łzy poleciały . Jak mi było głupio , ale psycholog powiedział , że bardzo się cieszy ,że płaczę etc. Także [b]york[/b] widocznie płacz jest wręcz czymś hmm... wymaganym ,że tak to nazwę na terapii . Jako , że ja z uczuciami na bakier ( zapewne Ty też [b]york[/b] ) to dla mnie płacz to coś dziwnego , wstydliwego ? .. a tak nie powinno być . Kiedyś nauczymy się i takich emocji Edytowane przez Rat dnia 25/03/2011 17:28 [color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
Nieustraszona |
Dodany dnia 26/03/2011 20:01
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
nie placze u psychologa - niestety ale jak wroce do domu wyje jak bobr...
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Nagrywanie sesji | Psychoterapia | 8 | 15/02/2020 21:20 |
Czy utrudnienie wpadki podczas brania próchów może być objawem głodu narkotycznego | Uzależnienia | 7 | 27/02/2016 13:25 |