05 Grudnia 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


fastryga fastryga
2 dni Offline
easyflyfoil easyflyfoil
3 dni Offline
Em Em
2 tygodni Offline
sasta sasta
4 tygodni Offline
notno notno
5 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: easyflyfoil
Ogółem Użytkowników:2,210
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

01/12/2024
Explore the best Phuket Surf beaches in Thailand! Ride the waves at Kata Beach and Patong Beach, perfect for surfers of all levels. Experience thrilling adventures, stunning views, and ideal surfing c

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
Anioły na godziny
martyna
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 26/11/2009 20:51
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

[b]Anioły na godziny[/b]
Sylwia Skorstad

Pojawiają się wtedy, gdy wszystko idzie najgorzej. Muszą rozwiązać problem, a potem szybko zniknąć. Nikt ich nie chwali publicznie, nie podają swoich nazwisk, nie udzielają wywiadów. A jednak negocjatorzy są wielcy. Nie tylko dlatego, że noszą plakietki z napisem "Po pierwsze człowiek"

Kiedy zaczyna silnie wiać, on wie, że tego dnia prawdopodobnie będzie miał więcej pracy niż zwykle. Silny wiatr i deszcz bywają katalizatorami emocji. W takie dni przed wyjściem z domu zakłada ciepłe kalesony. Prosta rzecz, a w kluczowym momencie może dać mu przewagę. Człowiek, który wdrapuje się na dach z zamiarem skończenia ze sobą, nie myśli o tym, żeby ciepło się ubrać, zabrać ze sobą kanapki czy papierosy. Przecież idzie się zabić. Negocjator wychodzi z domu, by obaj żyli. Jeśli nie będzie dygotał z zimna, całkowicie skupi się na zadaniu. Wszystko zniknie, pozostaną tylko on i tamten. Nieważne, czy sprowadzenie go na dół zajmie godzinę, czy kilka. Nie ma dwóch takich samych zdarzeń, ale negocjator zawsze do końca musi wierzyć, że misja się powiedzie. Jeśli on straci nadzieję, to jak w szczęśliwe zakończenie ma wierzyć ten desperat, któremu usiłuje pomóc? "Po pierwsze człowiek" głosi napis na emblemacie noszonym przez negocjatorów policyjnych.

[u]Dzień, w którym stanęła Norwegia[/u]

Dwudziestego pierwszego września tego roku w gigantycznych korkach w okolicach Trondheim utknęli wszyscy, którzy zmierzali z południa na północ Norwegii. Strategiczny dla komunikacji drogowej most zamknęła policja. Od godziny 13:00 do 21:00 stał na nim desperat, który groził, że rzuci się do nurtu rzeki Nidelvy. Choć pod mostem ustawiła się karetka, wóz straży pożarnej oraz łódź ratunkowa, było jasne, że skoczka przed roztrzaskaniem się o kamieniste dno rzeki może uratować tylko cud. Mieszkańcy miasta byli wściekli z powodu paraliżu komunikacyjnego, ale dzień po zdarzeniu komendant policji Ove Sem stwierdził, że drugi raz postąpiłby podobnie. Zamknął najważniejszy w regionie most, żeby uratować życie jednego człowieka. Ktoś spóźnił się na obiad, do kogoś nie dotarła poczta, ktoś inny nie pojawił się na umówionym spotkaniu. Jednak emocje opadły, a ludzie mogli zacząć nowy dzień. Dla desperata na moście nowego dnia miało nie być. Grupa policyjnych negocjatorów przez kilka godzin próbowała go nakłonić, by zrezygnował ze swoich zamiarów. W końcu się udało. Choć całe zdarzenie relacjonowała prasa i telewizja, od momentu zakończenia negocjacji wydano tylko jeden oficjalny komunikat.

[u]Zaraźliwe skoki z mostu[/u]
Negocjatorzy jak mało kto strzegą swoich tajemnic. Żadnych zdjęć, żadnych nazwisk, żadnych niezatwierdzonych rozmów z prasą. Tajemnicą jest nawet ścieżka edukacyjna norweskich negocjatorów. Powtarzane w kółko:"Nie mogę powiedzieć nic więcej" to rodzaj motta szefa policji kryminalnej z Trondheim, Geira Olava Granbo. Policja nie lubi mówić o prowadzeniu negocjacji kryzysowych co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, każdy artykuł mówiący o publicznej próbie samobójczej może wywołać lawinę podobnych zdarzeń. Skoki z mostu są zaraźliwe. Zdaniem policji, nie powinno się nawet pisać o tym, na którym z miejskich mostów stał desperat, by inne osoby pozostające w kiepskiej kondycji psychicznej nie uczyniły z niego miejsca swoistych pielgrzymek. Po drugie, negocjator policyjny nie może przed rozgrywką wyciągać asów z rękawa. Gdyby zdradził, jakie techniki negocjacji stosuje, podczas następnej akcji mógłby usłyszeć: "Nie ze mną te gierki, chłopie". On i desperat zawsze prowadzą grę, która rządzi się specyficznymi regułami.

[u]Co silniejsze ciało czy wola?[/u]

Negocjatorem policyjnym na pewno nie może zostać egocentryczna gaduła. Kandydat do takiej pracy musi być osobą wnikliwą, głodną wiedzy o ludziach. W tym zawodzie nie sprawdzi się nikt, kto wchodząc w niezwykłą dla siebie sytuację społeczną, ma w zwyczaju kwitować, że ludzie są dziwni, zamiast próbować dotrzeć do sedna problemu i wczuć się w motywacje uczestników. Negocjator policyjny z centralnej Polski (dajmy mu przydomek "Roman" jak z filmu "Negocjator" ) mówi, że najważniejsza umiejętność w tym zawodzie to słuchanie. Jego zadaniem jest ochrona życia każdego, kto znalazł się w kryzysowej sytuacji. Nie tylko zakładnika, ale też terrorysty czy furiata grożącego zamordowaniem członków rodziny.
Kluczowe dla nawiązania kontaktu są pierwsze minuty rozmowy " mówi Roman". Na początku negocjator powinien uspokoić emocje zaangażowanych osób na tyle, by dało się prowadzić dialog. Bywa to trudne, szczególnie kiedy delikwent jest pod wpływem środków odurzających albo działa w rozpaczy lub silnym gniewie. W takim momencie nie liczy się, co złego narobił. Trzeba się skupić na wyciągnięciu go z piekła, w które się wpakował, w taki sposób, by nie wyrządził więcej szkody ani sobie, ani innym. Czasami powtarzam sobie w myślach, że możliwy byłby splot okoliczności, który we mnie samym wywołałby podobnie desperacki stan ducha. Wtedy chciałbym, żeby ktoś mi uwierzył i po ludzku ze mną pogadał. To właśnie robię podczas wykonywania zadań negocjatora; gadam po ludzku.

Upływający czas najczęściej działa na korzyść negocjatorów. Działanie pod wpływem bardzo silnych emocji to dla organizmu olbrzymi wydatek energetyczny. Już po dwóch, trzech godzinach napięcia osoba będąca w centrum kryzysowej sytuacji zaczyna odczuwać spadek energii. Gardło wysycha, w brzuchu zaczyna burczeć, nogi drżą. Umysł desperata stojącego na moście wciąż wałkuje wszystkie za i przeciw, ale ciało już namawia do odpoczynku, nie ma najmniejszego zamiaru umierać. Negocjator policyjny musi jednak brać pod uwagę, że zmęczenie desperata nie może przekroczyć pewnej granicy. Jeden z wyczerpania pozwoli się zaprowadzić w bezpieczne miejsce za obietnicę szklanki parującej herbaty, a inny będzie chciał skrócić cierpienie, skacząc. Choć podstawowe narzędzie pracy negocjatora to rozmowa, musi być zawsze gotów, by użyć rąk i chwycić mocno za klapy.

[u]Nie jesteśmy aniołami[/u]

Norweskiemu negocjatorowi policyjnemu, który brał udział w akcji na moście w Trondheim, nadaję w myślach imię Harry na cześć najsłynniejszego literackiego norweskiego detektywa. Na pytanie, czy miewa kontakt z osobami, którym uratował życie, Harry odpowiada, że policyjni negocjatorzy nie mogą wczuwać się w rolę aniołów. Ich zadaniem jest pomóc w konkretnym miejscu i czasie. Nie mają uleczyć duszy takiej osoby, nie powinni się brać za jej terapię małżeńską czy naprawę kontaktów z otoczeniem. W sytuacjach kryzysowych między negocjatorem a desperatem tworzy się silna więź. Policjant nie może dopuścić, by tamten uznał go za etatowego anioła stróża, więc ich osobiste kontakty nie są wskazane.
Dwukrotnie norweski policjant wyłamał się z tej zasady." Raz zadzwonił do mnie lekarz prowadzący chłopaka, którego kilka tygodni wcześniej spotkałem podczas zadania" opowiada Harry. Mówił, że pacjent chce wyrazić wdzięczność za uratowanie życia, więc zgodziłem się. Chłopak przyszedł na komisariat, porozmawialiśmy. Przyniósł pudełko pączków, bo widział na filmach, że tym żywią się policjanci na służbie. Po spotkaniu musiałem wyjść z komendy, ciastka zostawiłem w stołówce dla kolegów. Następnego dnia dowiedziałem się, że sprzątaczka je wyrzuciła, bowiem nikt nie chciał jeść wypieków "wariata".

Innym razem Harry spotkał się poza komendą z kobietą, którą udało mu się odwieść od popełnienia samobójstwa. W czasie prowadzonych negocjacji skierował jej uwagę na dobre wspomnienia, podkreślając, że wiele miłych chwil jeszcze przed nią. Zapytała wtedy, czy kiedy to nastąpi, mogą się spotkać. Chciał odmówić, ale zarzuciła mu, że jego troska o nią jest tylko zadaniem do wykonania. Zgodził się na spotkanie, gdy będzie już czuła się dobrze. Spotkali się przy kawie po kilku miesiącach, oboje onieśmieleni sytuacją. Choć w jej życiu niewiele zmieniło się na lepsze, zdawała sobie dobrze radzić.

Harry nie liczył, ile osób udało mu się uratować podczas 12 lat pracy. Nie uważa się za bohatera, na komendzie nikt nie klaszcze ani jemu, ani kolegom (negocjatorzy pracują w grupach), gdy wracają z udanej akcji. Większość policjantów odnosi się do nich z pewną rezerwą, jakby obawiając się, że ich umiejętność wnikania w ludzkie sekrety i związana z tym siła perswazji niosą ze sobą ukryte zagrożenie. Negocjatorzy to rodzaj policyjnej elity, pozostającej na uboczu.

[u]Zawsze na poważnie[/u]

Choć podczas negocjacji Harry częściej odnosi sukces niż ponosi porażkę, jadąc na miejsce akcji wyobraża sobie najgorsze. Desperat skacze z mostu, wysadza w powietrze centrum handlowe, strzela do żony i siebie. Zostaje krew na kamieniach i ciała zapakowane w czarne worki. Harry trzyma te obrazki gdzieś z tyłu głowy. Pozwala mu to traktować sytuację śmiertelnie poważnie, nawet jeśli chodzi o zakochaną szesnastolatkę, która chce wyskoczyć z drugiego piętra po zażyciu opakowania witamin. Jeśli ktoś mówi, że skoczy lub strzeli, to trzeba mu wierzyć, dopóki stoi na krawędzi albo trzyma w ręku broń. Prawdziwy negocjator w przeciwieństwie do tego z filmów akcji nigdy nie będzie się mierzył z desperatem, kto jest większym chojrakiem.

A na moście w Trondheim na poważnie było?- pytam.
- Na śmiertelnie poważnie - odpowiada.
- Ale udało się?
- A to się nigdy nie ukaże w norweskiej prasie? Na pewno? To powiem, że udało się. Bardzo nieszczęśliwa osoba, po leczeniu może będzie chciała zrobić to samo. Jeśli tak, to pewnie tam będę.

Źródło: Boutique
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Makro
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 08/12/2009 22:36
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Ciekawa praca, chociaż pewnie ze względu na tragiczne niepowodzenia, duże ryzyko wypalenia. Był taki okres gdy się nad tym zastawiałem.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
martyna
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 15/12/2009 19:44
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Nie tak dawno odbyła się u nas w pracy dyskusja na temat, pomocy psychologicznej dla personelu oddziałów gdzie wypalenie zawodowe jest wyższe niż przeciętna średnia. I zdziwiłam się że zainteresowanie było ( póki co słowne) aż tak duże, warunek był jeden pomoc ma być z zewnątrz. Może powinien się ktoś tym zająć, a nie tylko zwalaniem winy za wszystko na biały personel. To taka moja luźna refleksja dot pomocy człowiekowi w kryzysie.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Przeskocz do forum:

51,706,569 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024