Zobacz temat
Mam Efkę :: Hyde park :: Znalezione w sieci
ładna bajka
|
|
Kati |
Dodany dnia 19/09/2009 18:59
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
[url]http://www.zosia.piasta.pl/bajka2.htm[/url] [color=#cc0000]EDIT przerobiłam link, żeby dało się go kliknąć[/color] Edytowane przez Perfidia dnia 19/09/2009 19:15 |
|
|
Makro |
Dodany dnia 19/09/2009 19:09
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Przefajna bajka
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Kati |
Dodany dnia 19/09/2009 21:21
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Perfidia dziękuję A pomysł miał autor naprawdę super. Aż żałuję, ż nie mój |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 19/09/2009 21:50
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Mi też bardzo sie podoba
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 19/09/2009 21:58
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Fajnie napisane, mimo, że od początku domyślałam się jaki będzie finał
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 19/09/2009 22:37
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
Całkiem fajna ta bajka.Podobnie jak Perfidia również domyśliłam się zakończenia. Dzisiaj szperając w necie podobnie jak [b]Kati [/b]znalazłam blog z bajkami. [url]http://bozena.blox.pl/2009/09/Tam-gdzie-jest-milosc8230.html[/url] Edytowane przez Artystyczna Dusza dnia 19/09/2009 22:39 |
kefi |
Dodany dnia 21/09/2009 12:49
|
Rozgrzewający się Postów: 8 Data rejestracji: 20.09.09 |
Bardzo fajna bajka, kiedyś czytałam coś podobnego, tylko było znacznie dłuższe, jak znajdę, to wkleje |
|
|
Lena |
Dodany dnia 21/09/2009 20:40
|
Finiszujący Postów: 232 Data rejestracji: 02.09.09 |
To ja wkleje moją ulubioną bajkę wogole wiele bajek terapeutycznych można znależć na stronie [url]http://www.psychologia.net.pl/katalog.php?level=20 [/url] Poza tym już jest wydanie książkowe tych bajek z tej strony pt."W poszukiwaniu siebie, czyli bajki terapeutyczne dla doroslych" Polecam, mam ta książkę Wiewiórka Zuzia i jeżyk W pięknym lesie mieszkała sobie mała wiewiórka Zuzia. Miała swoją przytulną mała dziuplę w pięknym starym dębie niedaleko małej polanki. Najbardziej Zuzia lubiła piękną kolorową jesień, pełną cudownych, pachnących słońcem pomieszanym z ciepłym deszczem, liści. Jesień w tym lesie miała w sobie coś magicznego, budziła w żywej i wiecznie aktywnej Zuzi jakąś dziwną, niewypowiedzianą tęsknotę... Pewnego razu Zuzia usłyszała niespokojny szelest liści tuż pod swoim drzewem. Szybko zbiegła na dół i zobaczyła małą najeżoną igiełkami kulkę, która w ogóle się nie poruszała - pomyślała, że to wiatr przywiał tutaj tę kulkę, przyjrzała się jej przez chwilę, po czym wróciła do swojej dziupli. Po jakimś czasie szelest liści powrócił, a wraz z nim słychać było ciche pojękiwanie. Szybciutko zbiegła na dół - nie zobaczyła nic nowego, poza kolczastą kulką - czyżby to z niej wydobywały się ciche pojękiwania? Zuzia postanowiła zatrzymać się na dłuższą chwilę przy kulce. Siedziała cichutko, prawie bez ruchu, wsłuchana w bicie swojego serduszka. Po dłuższej chwili, kiedy łapki zaczęły jej drętwieć zobaczyła, że kulka powoli się otwiera i wynurza się z niej mały czarny nosek i bystre oczka, Zuzia aż podskoczyła z zaskoczenia - niestety kula natychmiast się zwinęła, pojękując z cicha. Zuzia odkryła, że kulka jest żywa! To nie była kolczasta piłka, którą przywiał wiatr, ale jakieś stworzenie, które samo tu przydreptało, ale z jakiegoś powodu nie mogło poruszać się dalej i teraz leżało skulone, chcąc się schować przed innymi. Zuzia bardzo chciała poznać to zwierzątko, ale czuła też, że jest bardzo przestraszone, skoro tak zwija się całe w kłębek, kiedy podeszła bliżej wyczuła, że stworzenie całe drży. Chciała mu jakoś pomóc, dodać otuchy, przytulić i powiedzieć, że nie musi się bać jej, Zuzi! Ale było tam mnóstwo małych igiełek, które chroniły dostępu do stworzonka. Postanowiła uzbroić się w cierpliwość - słowo jej obce, bo zawsze była żywą i lubiącą szybko działać wiewiórką. Pobiegła do swojej dziupli i przyniosła z niej trochę mleka w skorupce od orzeszka i położyła je w odległości około metra od stworzonka. Głośno powiedziała, że to mleko dla niego i pobiegła do swoich przyjaciół. Kiedy wróciła następnego dnia skorupka po mleku była opróżniona, a zwierzątko było nadal zwinięte w tym samym miejscu, leciutko zadrżało słysząc szelest liści i zbliżającą się Zuzię. Znowu przyniosła mleko i nalała go do skorupki - kiedy wróciła mleko było wypite, a skorupka była przysunięta do zwierzątka na wyciągnięcie jego małej łapki. Zuzia kolejnego dnia nalała znowu mleka i położyła orzeszka blisko nowego przyjaciela, kiedy przyszła do niego wieczorem zaśpiewała mu kilka ulubionych kołysanek, które śpiewała jej mama i zapewniła, że jeśli stworzonko czegoś potrzebuje, to ona mu chętnie pomoże, ale sama się nie domyśli... Martwiło ją delikatne pojękiwanie zwierzątka... Po tygodniu jej cierpliwość została wynagrodzona - kiedy przyszła z mlekiem o zwykłej porze, zobaczyła małe bystre oczka z niepokojem wpatrujące się w opiekunkę, delikatnie i powoli podeszła do jeżyka (od przyjaciół dowiedziała się, że takie zwierzątko to jeżyk) i zapytała go czy coś go boli. Jeżyk odsłonił swój miękki brzuszek, na którym nie było kolców. Zuzia aż podskoczyła, gdy zobaczyła paskudny, ropiejący cierń poniżej małego bijącego serduszka jeżyka. Musiał tam być bardzo długo, a jeżyk miał za krótkie łapki, by go dosięgnąć i wyciągnąć, poza tym liczył, że może cierń sam się wysunie, jeśli będzie długo chodził po szeleszczących liściach i miękkim mchu w lesie... Niestety nic to nie dało, a rana wokół ciernia ropiała i bolała coraz bardziej, a on czuł się coraz bardziej samotny, pozostając ze swoim bólem. Zuzia była wstrząśnięta tym co zobaczyła - jeżyk, który tak dobrze chronił się przed światem za pomocą swoich kolców - krył pod nimi paskudną ropiejącą ranę, która powodowała ogromny ból. Nikt nie mógł mu pomóc, bo wszyscy podchodząc za blisko musieli sami doświadczyć bólu dotykając jego kolców, nikt więc nie wiedział, co kryje w środku kolczasta kulka. Postanowiła mu pomóc - przyniosła ciepłą wodę, opatrunki i delikatnie, ale stanowczo zabrała się do pracy. Wiedziała, że wyciągnięcie ciernia będzie bardzo bolało, ale też wiedziała, że tylko wyczyszczenie rany i wyrzucenie tego paskudztwa pozwoli jeżykowi znowu swobodnie biegać po lesie. Wiewiórka zacisnęła zęby, zaparła się łapkami i wyciągnęła cierń! Jeżyk zaskowytał z bólu i zemdlał. Zuzia okropnie się wystraszyła, ale zebrała się w sobie i przemyła ranę, z której sączyła się stara, brudna krew i ropa. Wyciągnięcie ciernia było dopiero początkiem zdrowienia - rana była stara i bardzo głęboka, potrzebowała czasu, by się oczyścić, potrzebne były delikatne łapki wiewiórki, by codziennie zmieniać opatrunki. Zuzia dzielnie przychodziła do jeżyka, oczyszczała ranę, choć czasami martwiło ją to, że widziała grymas bólu na pyszczku zwierzątka. Zabawiała go rozmową, opowiadała o swoich leśnych przyjaciołach, śpiewała piosenki do snu. Jeżyk zawsze cierpliwie znosił zabiegi, które serwowała mu wiewiórka, mimo tego, że czasami zaciskał zęby z bólu. Wiedział, że potem zawsze przychodziło ukojenie, czuł, że wiewiórka podchodząc każdego dnia bliżej nie przynosiła zagrożenia tylko ulgę. Lubił jej słuchać, nie czuł przy niej lęku, a kiedy jej nie było, odkrywał lekkie kłucie w okolicy serduszka - nauczył się tęsknić za kimś, kto stał się ważny w jego życiu. Zuzię dziwiło to, że jeżyk nie miał swojego imienia. Nikt nigdy nie nazywał go inaczej jak tylko jeżykiem. Może dlatego, że nigdy z nikim nie rozmawiał dłużej niż małą chwilę, do nikogo się nie zbliżył, wychodził tylko nocą, a w ciągu dnia lubił leżeć zwinięty w kulkę, bo jak mówiła mama, to go chroniło przed innymi zwierzętami. Ale odkrył, że przed Zuzią nie musi i nie chce się chronić, mimo tego, że czyszczenie rany było czasami takie bolesne - zawsze w końcu dawało ulgę. Bardzo lubił słuchać opowieści Zuzi, a ona uwielbiała jego spokój i mądre rady, lubiła przekomarzać się z nim i żartować. Dni mijały, rana się goiła, a zwierzątka uczyły się i odkrywały znaczenie dwóch mądrych słów: cierpliwość i wytrwałość. Dzięki tym magicznym słowom Zuzia zrozumiała, co znaczy być wiernym mimo tego, że widzi się cierpienie na twarzy kogoś, kogo się kocha... Jeżyk zrozumiał, że do zbudowania zaufania potrzebne jest odkrycie siebie, że trzeba pozwolić by ten drugi mógł podejść dostatecznie blisko... mi ta bajka kojarzy się na przyklad z terapią, z moja terapią Edytowane przez Lena dnia 21/09/2009 20:44 "Kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym padaniem" OWIDIUSZ |
|
|
Artystyczna Dusza |
Dodany dnia 21/09/2009 20:55
|
Medalista Postów: 711 Data rejestracji: 31.05.09 |
[b]Lena[/b] może to zabawne ale ja czytając tą bajkę o wiewiórce i jeżyku również pomyślałam o swojej terapii. Coś w tym musi być skoro dwie osoby myślą podobnie. |
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Bajka o strachu. | Porozmawiajmy | 3 | 10/04/2010 22:10 |