23 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: Sprawy organizacyjne :: Przedstaw się
 Drukuj temat
Witam.
Lili
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 23/01/2015 09:42
Rozgrzewający się


Postów: 5
Data rejestracji: 08.06.14

Witam wszystkich. Mam 15, rocznikowo 16lat. Rok temu zaczęłam się odchudzać. Skończyło się na tym, że siedzę w bulimii. Proszę nie traktujcie mnie jak kogoś kto jedynie udaje chorobę, myśląc że zwracanie zwykłego obiadu to zaawansowana bulimia. Długo już się to ciągnie. To, że napady mam prawie codziennie, czasem po kilka razy. Gdy mam wolne bądź wekendy stosuję duże dawki tabletek przeczyszczających. Jedzenie zwracam wszędzie gdzie tylko mogę. Na tą chwilę jednak, jestem bardzo przywiązana do bulimii. Z jednej strony nienawidzę, z drugiej kocham. Ona zastępuje wszystko. Czuję ją w sb. Jesteśmy dwie w jednym ciele. A właściwie ona to dusza, ja ciało. W rodzinie o niej nikt nie wie. Jedynie przyjaciółka, jej chłopak i taka koleżanka nieco bliższa. Każdy dowiedział się przypadkowo, mimo mojej woli.
To w sumie wszystko. Proszę, nie oceniajcie mnie z góry.
 
swistak
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 23/01/2015 10:48
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1758
Data rejestracji: 11.08.14

Cześć!
Czy byłaś już u psychologa / psychiatry? Wydaje mi się, że możesz porozmawiać o tym z psychologiem szkolnym - masz to szczęście.
 
Lili
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 23/01/2015 11:41
Rozgrzewający się


Postów: 5
Data rejestracji: 08.06.14

Nie mogę. Nie chcę. Leczyłam się w czerwcu 2014 na depresje. Psychoterapia oraz psychotropy. Ale zrezygnowałam i więcej się nie pojawiłam. Gdybym miała na tyle odwagi to powiedziałabym mamie. Ale boję się reakcji.
 
Nix
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 23/01/2015 14:11
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1056
Data rejestracji: 13.11.14

Witaj Kwiatek
Od czegoś zawsze się zaczyna. Ja mam prawie 28 lat i wymiotuję od prawie 15 lat. Kiedy zaczęłam wymiotować, może jeszcze nawet nie chodziłaś. Jeśli nic nie zrobisz z chorobą, będzie się rozwijać. I nie jest tak, że jak zechcesz z tym skończyć, to skończysz. Skończysz jak ja. Przejedziesz życie na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Ominie Cię wiele okazji do osiągnięcia sukcesu lub zauważenia czegokolwiek. Ewentualnie po prostu umrzesz. I wtedy już niczego nie naprawisz.

Piszę to, żebyś rozważyła możliwość rozpoczęcia leczenia, zanim będzie trudniej. Podobno z czasem wyleczyć bulimię jest coraz trudniej.

Szczerze życzę Ci szczęścia i trzymam za Ciebie kciuki. Mam nadzieję, że będziesz zdrowa. I że forum pomoże Ci zrozumieć, że potrzebujesz pomocy specjalisty.
Edytowane przez Nix dnia 23/01/2015 14:13
[b][i]Ale z przeszkodami jest tak jak z pokrzywą - trzeba je uchwycić i wznieść się ponad nie[/i][/b]
 
aja
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 23/01/2015 19:40
Awatar

Rozgrzany


Postów: 57
Data rejestracji: 07.01.15

Cześć Lili,

Skąd pomysł, że ktoś tu pomyśli, że przesadzasz?

Opowiesz trochę czemu zrezygnowałaś z tej terapii?
Czego nie chcesz, a czego nie możesz jeśli chodzi o szukanie pomocy/ leczenie?

I jeszcze zaciekawiło mi czemu boisz się porozmawiać z mamą?

Pozdrawiam,
aja
 
Lili
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 23/01/2015 23:03
Rozgrzewający się


Postów: 5
Data rejestracji: 08.06.14

Boję się rozmowy z mamą gdyż nie wiem jak zareaguje. Dużo między nami było złego, raz lepiej, raz gorzej.
Terapia dotyczyła depresji. Niczego więcej. Mimo, że wtedy już rozwijały się początki, ja nic nie mówiłam. N psychoterapię chodziłam może z 2 miesiące, wizyta raz na tydzień. A u psychiatry byłam tylko 1. Dostałam leki, które odstawiłam po dwóch tygodniach. Na chwilę obecną nie mogę sama niczego zrobić. Nie mam własnych dochodów, by udać się na terapię. Ale też wątpię, że psychoterapia mogła by coś wskórać. Wiecie jak to jest gdy nie ma się silnej woli. Chyba jedynie szpital to dobre rozwiązanie. Nawet dziś szukałam. Myślałam, by powiedzieć mamie, ale cena 8 tysięcy za miesiąc. Skąd ma mieć tyle? Poza tym nie chcę jej zawieść.
 
Nix
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 23/01/2015 23:14
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1056
Data rejestracji: 13.11.14

Lili, to nie jest kwestia zawodu. Nikogo nie zawiodłaś. A do szpitala lub na terapię można na NFZ. Trzeba próbować. Naprawdę warto.
[b][i]Ale z przeszkodami jest tak jak z pokrzywą - trzeba je uchwycić i wznieść się ponad nie[/i][/b]
 
Jaskolka
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 23/01/2015 23:34
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2580
Data rejestracji: 13.10.10

Witaj!

Na ile się zorientowałam, będąc w Twoim wieku (jestem trochę starsza, ale mając te 15 lat wiedziałam, że nie wszystko jest u mnie ok) - i tak terapia u osób nieletnich może być prowadzona po powiadomieniu rodziców. Nie wiem, może mnie ktoś bardziej zorientowany poprawi - ale z takimi informacjami się stykałam, a trochę wtedy szukałam. Więc rozmowy z mamą chyba byś nie uniknęła...
Jeśli chodzi o szpital, to i tak, żeby naprawdę pomógł, potrzeba własnej motywacji, pracy. Inna kwestia, czy akurat w Twoim wypadku jest naprawdę potrzebny, ale to już powinien ocenić lekarz.

Być może chodziłaś na terapię prywatnie, ale wiedz, że nie musisz za to płacić - można też pójść na NFZ (najpierw trzeba pójść do psychiatry po skierowanie). Tak samo szpital, jeśli rzeczywiście okaże się, że go potrzebujesz.

Szkoda, że tak szybko zrezygnowałaś z terapii i leków... (antydepresanty potrzebują kilku tygodni, żeby zaczęły działać, początkowo nawet mogą pogarszać samopoczucie - więc przez 2 tygodnie nie miały jeszcze szansy prawie nic zrobić... terapia też, zależnie od nurtu, ale z własnego doświadczenia powiem, że 2 miesiące to mało - po takim czasie sama ciepnęłam ją w cholerę i nadal żałuję, bo nawet nie dałam szansy, żeby się w niej cokolwiek zadziało).

Mogę spytać, jaki masz kontakt z mamą? Czemu obawiasz się, że ją zawiedziesz, gdy powiesz o swoich problemach?



[i]- Chciałem powiedzieć - wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.[/i]
 
aja
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 23/01/2015 23:40
Awatar

Rozgrzany


Postów: 57
Data rejestracji: 07.01.15

Na pewno trudno jest podzielić się taką informacją, więc rozumiem Twoje obawy. Ale myślę, że warto się spróbować przełamać, bo tak jak napisała Nix im dłużej będziesz tkwiła w bulimii tym trudniej będzie z nią zerwać.

Co do obaw, że rodzice się na Tobie zawiodą. Rodzice faktycznie mogą zareagować inaczej niż być chciała czy tego potrzebowała- ale może to wynikać to z tego, że po po prostu się boją albo nie wiedzą z czym mają do czynienia.

A niestety, żeby zacząć leczenie potrzebna będzie zgoda Twoich rodziców, ponieważ nie jesteś pełnoletnia.

2 miesiące terapii to bardzo niewiele- tylko 8 sesji, tak na prawdę nie dałaś sobie czasu na wypróbowanie co może dać Ci terapia. Podobnie z lekami, większość antydepresantów zaczyna działać po jakimś czasie (około miesiąca).

Rozumiem, że z terapii zrezygnowałaś ponieważ trudno Ci było rozmawiać z terapeutą i na sesjach było dużo milczenia, tak?
Były jeszcze jakieś inne powody rezygnacji?

Terapia w szpitalu to dobre rozwiązanie, jeśli takie leczenie zaproponuje Ci lekarz prowadzący, ale to nie jest tak, że bez motywacji zdziała ono cuda. Ze szpitala w końcu trzeba i wrócić do codzienności.

Co do cen leczenia, to owszem prywatnie jest ono drogie- ale można leczyć się na NFZ, wtedy albo nie ponosi się żadnych kosztów albo są one minimalne.
 
Lili
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 24/01/2015 10:06
Rozgrzewający się


Postów: 5
Data rejestracji: 08.06.14

Kontakty z mamą ma różne. Raz lepiej, ale zazwyczaj jest źle. W depresje wpadłam przez koszmarne wydarzenie, gdy przyszłam do szkoły pijana. Potem mama dowiedziała się o braniu leków w celach rekreacyjnych. Miałam szlabany. Ograniczyła mi kontakty z najważniejszymi osobami. Potem zaczęłam się odchudzać i tak wyszło.
Z terapii zrezygnował gdyż nadeszły wakacje, a w dodatku stwierdziłam, że nikt mi prania mózgu robić nie będzie, jeszcze za opłatą. No, a leki odstawiłam, gdy zaczęły działać. Chciałam poczuć, ze szczęście wypływa ze mnie, nie z leków.
Bardzo dziękuję za takie zaangażowanie. Pierwszy raz odkąd siedzę w tej chorobie, ktoś mnie w ten sposób wsparł.
Ten świat nie ma miłości. Ten świat umiera.
 
Jaskolka
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 24/01/2015 13:44
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2580
Data rejestracji: 13.10.10

Heh. Podejrzewam, że szlaban jednak w pewnych sytuacjach jest najłatwiejszym sposobem na przynajmniej jakąś próbę ochrony dziecka. Alko, leki dla rozrywki - pewnie sama zdajesz sobie sprawę, że to może szkodzić nie tylko Twojemu zdrowiu, ale nawet życiu.

Przykre, że terapię traktowałaś jako pranie mózgu, no ale może trafiłaś na nieodpowiednią osobę - czasem trzeba z wieloma terapeutami próbować pracy, zanim się znajdzie ktoś, z kim serio się dogadasz, złapiesz kontakt, zaufasz.

A co do leków... jak dostałam antydepresanty, też się obawiałam, z czym to się je, czy nie będę czuła szczęścia lekowego - Perfidia (jedna z naszych Moderatorek) wtedy podlinkowała mi ten artykuł: [url]http://mam-efke.pl/articles.php?article_id=172[/url] - mam nadzieję, że Tobie pomoże zrozumieć istotę działania tych leków, tak jak mi pomogło. Że to nie "pigułka szczęścia", bez której szczęścia nie będzie, tylko coś, co pozwala nam to szczęście odczuć (to tak jakbyś miała latarnię, która włącza się, gdy zapada zmrok, bo ma czujnik natężenia światła - tak ten czujnik się popsuje, to latarnia będzie świeciła w dzień, nie dlatego, że nie ma słońca, tylko dlatego, że nie umie tego słońca odczuć i wydaje jej się, że jest ciemno... ot, taka moja próbka porównań, może już reszcie użytkowników forum w moim wykonaniu się przejadły, ale wolę w ten sposób opisywać różne rzeczy Smile ).
[i]- Chciałem powiedzieć - wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.[/i]
 
aja
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 24/01/2015 14:17
Awatar

Rozgrzany


Postów: 57
Data rejestracji: 07.01.15

Pewnie ciężko było się odnaleźć w trudnej sytuacji, w której się znalazłaś jeśli w dodatku nie mogłaś spotykać się z ważnymi dla Ciebie ludźmi. Pomyślałam sobie, że twoja mama ograniczając Ci swobodę, chciała Cię chronić, trochę przed złym towarzystwem, trochę przed Tobą samą. Myślisz, że to możliwe, że Twojej mamie też jest ciężko w sytuacji w której jesteście?

Terapia to nie pranie mózgu. Nikt Ci tam nie mówi co robić i jak robić, a tym bardziej co myśleć. A zmiany w myśleniu i zachowaniu nie wychodzą od terapeuty, tylko pacjent sam znajduje nowe rozwiązania i nowe sposoby myślenia.
Jeśli bardzo jesteś przywiązana do myślenia o terapii jak jako prania mózgu- to spróbuj spojrzeć na to tak. Jak ktoś idzie na terapię to znaczy, że musi sobie poukładać jakieś sprawy/myśli. One wymagają ułożenia, bo z jakiegoś powodu zrobił się tam bałagan. Pracując na terapii włączasz sobie w głowie pralkę, i jak już zaczynasz to pranie- to zmienia się Twoja perspektywa postrzegania świata. Ale to nie terapeuta "sprząta" w twojej głowie, on tylko Ci towarzyszy- bo ma wiedzę i umiejętności, które pomagają uporać się z wewnętrznym bałaganem.

Co do cen terapii, to owszem jest ona droga- ale ceny nie biorą się z powietrza i są dość uzasadnione (no i zawsze można skorzystać z terapii w ramach NFZ).

Zmiany bywają trudne a nawet bardzo trudne. Nie dziwię się, że potrafisz znaleźć wiele powodów, żeby nie zmieniać nic ale to bardzo dobrze, mimo strachu przed zmianą, potrafisz też zobaczyć, że leczenie jest Ci potrzebne.

[quote]no ale może trafiłaś na nieodpowiednią osobę - czasem trzeba z wieloma terapeutami próbować pracy, zanim się znajdzie ktoś, z kim serio się dogadasz, złapiesz kontakt, zaufasz.
[/quote]
uważałabym na takie stwierdzenia, bo owszem prawda, że nie konkretny terapeuta może odpowiadać każdemu, ale takie stwierdzenie jest furtką do ucieczki. W końcu skoro w terapii jest niewygodnie/trudno/... to można uciec tłumacząc sobie, że ten terapeuta nie był dla mnie.

Po dwóch miesiącach spotkań, tak na prawdę praca dopiero się zaczyna, a zrezygnowanie to dla mnie trochę nie danie szansy ani sobie ani terapeucie.
Edytowane przez aja dnia 24/01/2015 14:21
 
Alia
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 25/01/2015 11:38
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

aja - ja ze swojej pierwszej terapii zrezygnowałam po dwóch czy trzech spotkaniach, bo od razu poczułam, że jest mi nie po drodze z pewnymi założeniami terapeutki i stwierdziłam, że to nie ma sensu. Z drugą za to dogadałam się bardzo dobrze.
 
aja
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 25/01/2015 14:01
Awatar

Rozgrzany


Postów: 57
Data rejestracji: 07.01.15

Alia- ja nie mówię, że tak nie może być. Zdarza się że po pierwszym spotkaniu człowiek rezygnuje bo nie zaiskrzyło.
W moim poprzednim wpisie chciałam tylko zaznaczyć, że czasami trudno rozróżnić czy rezygnujemy bo się nie dogadamy, czy raczej opór w nas, przed zmianą i terapią jest tak duży, że uciekniemy od każdego terapeuty bo w każdym coś nam nie spasuje. Takie ot moje rozważania, nie żadna wiedza objawiona Smile
 
Makro
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 25/01/2015 14:52
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Terapia nie pomaga tym co nie chcą, a szczególnie nie pomaga tym co nie chcą i jeszcze za to niechcenie nie muszą płacić.
[quote]raczej opór w nas, przed zmianą i terapią jest tak duży, że uciekniemy od każdego terapeuty bo w każdym coś nam nie spasuje[/quote]
To jak napisałem kwestia motywacji. Jak się chce, to zdecydowanie mniej rzeczy przeszkadza.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
aja
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 01/02/2015 13:59
Awatar

Rozgrzany


Postów: 57
Data rejestracji: 07.01.15

Cześć Lili, jakoś zamilkłaś.
Co u Ciebie słychać?
 
agnes89
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 04/02/2015 11:01
Rozgrzewający się


Postów: 18
Data rejestracji: 02.01.15

Witaj, też jestem bulimiczka, zaczęło się jakieś 6 lat temu, kiedy miałam niecałe 20 lat i trwa do dzisiaj. Przez pierwszy okres choroby wydawało mi się, że to ja panuję nad nią, a nie ona nad moim życiem, ale czas pokazał, że jest dokładnie odwrotnie. Też nie mówiłam rodzicom bardzo długo, nie chciałam iść do lekarza czy na terapie, slepo uufałam, że poradze sobie z tym sama i że mogę przestać wymiotować, jeśli tak postanowię. Dziś jestem w najlepszym punkcie, jeśli chodzi o wychodzenie z choroby. Jestem na terapii u osoby, z którą świetnie się rozumiemy, biorę fluoksetynę, mam wdparcie ze strony rodziny i mojego chlopaka. Bez tego wszystkiego nie poradziłabym sobie. Byłam już na skraju załamania, ale postanowiłam o siebie walczyć i jestem szczęśliwa. Może to jeszcze niewiele, ale od dwóch tygodni nie wymiotowałam ani razu, mam świetny nastrój, chce mi się żyć, dostrzegam wokół siebie dużo możliwości, jestem spokojniejsza, mam wiecej czadu dla siebie i przyjaciół. Ta zmiana trwa u mnie od ok. pół roku i efekty przychodzą z czasem, ale warto na nie czekać. Mam nadzieję, że Ty też jak najszybciej zaczniesz dbać o swoje zdrowie i zaczniesz się leczyć, powiesz mamie o chorobie i będziesz się motywować do zmian. Trzymam mocno kciuki, a gdybyś miała jakiekolwiek pytania, śmiało pisz Smile
 
Lili
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 05/02/2015 23:27
Rozgrzewający się


Postów: 5
Data rejestracji: 08.06.14

Witajcie. Wybaczcie, że nie pisałam. Tak się złożyło, że nie myślę teraz o wyjściu z tej choroby. Dużo się też dzieje. Nie mam głowy jeszcze do tego. Także ustępuję napadom i odruchowemu braniu tabletek przeczyszczających. Bardzo dziękuję za pomoc i miłe przyjęcie. Na prawdę nie spodziewałam się, że spotkam tak wyrozumiałych ludzi. Szkoda, że tylko w internecie. Osoby, które wiedzą i są obok mnie to albo nie chcą wiedzieć albo nie wiedzą jak pomóc. Nie angażują się w moje życiu. Akurat jedna z trzech osób to dobra koleżanka, która chce wspierać, ale ją odrzucam. Nie czuję się przy niej bezpiecznie. A pozostałe to raczej nie chcą tego wiedzieć. Tylko szkoda, że jedna z tej dwójki, to dla mnie bardzo ważna osoba. Kontakty z nią mają ogromny wpływ na mnie samą. Oj wybaczcie. Bez sensu się rozpisałam. Także no, jeszcze raz dzięki za wszystko. ~Lili
Ten świat nie ma miłości. Ten świat umiera.
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Witam Przedstaw się 5 30/12/2021 13:00
Witam Przedstaw się 3 18/02/2020 21:21
Witam magnolkowo :) Przedstaw się 7 08/11/2019 20:01
witam Przedstaw się 4 20/07/2019 17:43
Witam wszystkich Przedstaw się 7 27/05/2019 21:10

51,671,316 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024