Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
Ile osób wie?
|
|
agnes89 |
Dodany dnia 07/01/2015 15:27
|
Rozgrzewający się Postów: 18 Data rejestracji: 02.01.15 |
Zastanawiałam się ostatnio, jak to u Was wygląda. Iku osobom powiedziałyście o swojej chorobie, ile dowiedziało się przypadkiem? Jakie emocje towarzyszą Wam, kiedy chcecie zwierzyć się komuś z ED? Jak te osoby reagują, jak chcą pomóc? Ostatnio pojawił się u mnie w życiu mężczyzna, którego traktuję bardzo poważnie i chciałam, żeby wiedział też o mojej chorobie, poznał mnie taką, jaką na prawdę jestem. Z drugiej strony bardzo potrzebowałam jego wsparcia, dobrego słowa, wiekszego zrozumienia dla moich wahań nastrojów, zainteresowania jedzeniem. Długo toczylam wewnętrzną walkę, aż w końcu mu powiedziałam. Wydało się dużo łez, ale postanowiłam być szczera i odpowiedzieć na wszystkie jego pytania. To była najlepsza.decyzja, jaką mogłam podjąć. Bardzo nas to do siebie zbliżyło i teraz już nie walczę z bulimią sama. Świat się nie zawalił, nie zostałam odrzucona, a tego bardzo się obawiałam... A Wy, komu zaufaliście? Też macie tak duży problem z przyznaniem się nawet przed najbliższymi, którzy chcą Wam pomóc, albo coś podejrzewają? |
|
|
Brego |
Dodany dnia 07/01/2015 18:31
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
Hm, to ciekawa kwestia... U mnie niestety z moich najbliższych nikt nie wie o ED. Tata wie tylko o wizytach u psychiatry i terapii, teraz już poniekąd również wiedzą o tym Mama i Brat (tego na 100% nie wiem). Co nie znaczy, że mam pewność co do tego, czy się moich problemów nie domyślają. W każdym razie- jeśli nawet, to są bierni (w najlepszym wypadku). Więc szczerze podziwiam Twoją odwagę i myślę, że szczerość z partnerem to milowy krok. Bo samemu jest trudno się z tym zmagać, a rodzina i bliscy chcąc nie chcąc są w ten problem zaangażowani (biernie lub czynnie). Ja osobiście na taką szczerość nie wiem czy potrafiłabym się zdecydować (mam na myśli np. mojego Brata czy Mamę), ponieważ wiem jak odnoszą się oni do tych kwestii. Natomiast gdybym miała partnera, to chyba chciałabym żeby o chorobie wiedział... Ale musiałabym mu chyba [b]bezgranicznie[/b] ufać... Myślę, że z tym "coming outem" problem jest taki, że blokuje go właśnie taki lęk o odrzucenie. W każdym razie dla mnie ten lęk jest nie do przeskoczenia. Myślę też, że chyba w tych zaburzeniach dość często występuje jakieś ogólne poczucie "bycia niezrozumianym", więc tym bardziej trudno jest pokonać ten dystans. Przecież nie od dziś wiadomo, że osoby z ED są mistrzami ukrywania się, tuszowania śladów i udawania, że wszystko OK. Także fajnie, że u Ciebie tak to się skończyło. I że potrafiłaś pokonać tę barierę i odsłonić się przed kimś bez tej całej gry pozorów. [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
|
Nix |
Dodany dnia 07/01/2015 20:00
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1056 Data rejestracji: 13.11.14 |
U mnie wie kilka osób. Przede wszystkim mąż. Wie od samego początku naszego związku. Powiedziałam mu w zasadzie na samym wstępie. Żeby wiedział, w co się pakuje i dać mu szansę ucieczki. Ale my przyjaźniliśmy się w liceum. Spotkaliśmy się ponownie po 3 latach od skończenia szkoły, więc mimo wszystko nie był obcy i nieznany. Dzięki temu, że wie, może lepiej mnie wspierać w walce. Walczymy razem. Wie współlokatorka ze studiów. No, musiałam jej powiedzieć. Głupia i głucha nie była. Zresztą zaprzyjaźniłyśmy się. Może dzięki temu bardziej. To samo dotyczy późniejszego współlokatora. Również jest teraz moim przyjacielem. Wiedzą jeszcze trzy osoby. Jedna to koleżanka i powiedziałam jej tylko i wyłącznie dlatego, że zawsze namawiała mnie do jedzenia i chciałam jej uzmysłowić, że nie wolno, bo mam problem. Druga wie, ponieważ spotkałyśmy się na wino i jej to wyznałam pod wpływem alkoholu... Jest na szczęście wspaniałym człowiekiem i nie krytykuje ani nie obmawia nikogo. Trzeci wie jeden kolega gej. Wkurzał mnie swoim ćwierkaniem o tym, jaką to jestem szczęściarą, jak to nie mam problemów i jak on mi zazdrości mojego życia. No, to mu powiedziałam. Przestał mi opowiadać o moim życiu będącym jednym wielkim pasmem szczęśliwości i przestałam mieć wyrzuty sumienia, że nie doceniam tego, co mam. Nikt mnie nie odrzucił. Nikt nie pochwalił za to, co robię. Wszyscy zaakceptowali ten element mojego życia, ale tylko jako stan, który powinnam zmienić. Nie zostałam uznana za złą lub gorszą. Czasami warto przemówić [b][i]Ale z przeszkodami jest tak jak z pokrzywą - trzeba je uchwycić i wznieść się ponad nie[/i][/b] |
|
|
duka |
Dodany dnia 07/01/2015 21:35
|
Rozgrzewający się Postów: 6 Data rejestracji: 07.01.15 |
U mnie nie wie nikt poza najbliższą rodziną. Jakoś ciężko mi komukolwiek powiedzieć o moim problemie. Po prostu się wstydzę i boję się reakcji. W szkole widzą że jem więc nawet nie podejrzewają że gdzieś w moim umyśle siedzi sobie mały demon. Ogólnie ciężko jest mi się otworzyć przed innymi osobami. |
|
|
agnes89 |
Dodany dnia 08/01/2015 08:07
|
Rozgrzewający się Postów: 18 Data rejestracji: 02.01.15 |
Widzę, że każda z nas zmaga się z tą samą obawą - groźbą odrzucenia i niezrozumieniem. Powiem Wam, co mnie zmotuwowało do coming out'u. Po pierwsze to, że mówiąc chłopakowi postawiłam się w jego sytuacji, kiedy to po dłuższym czasie w zwiazku, kiedy pojawią się uczucia, zaangażowanie, przywiazanie, dowiedzialabym się o nim czegoś, co ciężko mi zaakceptować. Dowiedziałabym się, że jestem z zupełnie inną osobą niż ta, którą poznałam. Chciałam dać mu wybór, dokładnie tak, jak Ty to powiedziałaś, [/code]Brego. Trzeba pozwolić innym wybierać. Druga rzecz to slowa mojego brata, który jest dla mnie duzym wsparciem i chociaż mieszka dalego, wiem, że zawszemogę na niego liczyć, także w kwestii ED. Powiedział, coś oczywistego, ale nie zawsze się o takich rzeczach pamięta. Nawet jeśli powiem komuś, komu zaufałam o mojej bulimii, a on tego nie zaakceptuje, wyśmieje, nie będzie chciał zrozumieć, wtedy dowiem się, że ta osoba nie była warta mojej uwagi, nie jest prawdziwym przyjacirlem. Lepiej wczesniej zweryfikować takie coś, niż żyć obik kogoś, kto jest przy nas tylko wtedy, kiedy czujemy się dobrze, jest ładnie i szczęśliwie. To problemy weryfikują prawdziwość intencji innych osób. Zaufałam słowom brata i nie żałuję. Wiem, że to trudne i każdy z nas musi wewnetrznie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy się ujawnić i jakie wiążą się z tym korzyści i przeszkody. A jakiej pomocy, jakiego wsparcia najbardziej byście dla siebie chcięli od bliskich? Czy akceptacja Was jest już wystarczająca, czy potrzebujecie bardziej aktywnego dzialania, żeby było Wam łatwiej wychodzić z ED? |
|
|
duka |
Dodany dnia 08/01/2015 08:57
|
Rozgrzewający się Postów: 6 Data rejestracji: 07.01.15 |
[quote][b]agnes89 napisał/a:[/b] A jakiej pomocy, jakiego wsparcia najbardziej byście dla siebie chcięli od bliskich? Czy akceptacja Was jest już wystarczająca, czy potrzebujecie bardziej aktywnego dzialania, żeby było Wam łatwiej wychodzić z ED?[/quote] Mi właśnie najbardziej brakuje tej akceptacji , szczególnie w przypadku rodziców. Cały czas tylko wysłuchuję jak to ja okropnie wyglądam , że nie mogą na mnie patrzeć , że inni ludzie jakoś potrafią normalnie żyć. Myślą że to mnie zmotywuje do działania , ale tak naprawdę to mnie jeszcze bardziej dołuje. I sprawia że czuję się winna. Cieszę się że mam chociaż jedną osobę akceptującą mnie w pełni - moją babcię, z którą mogę porozmawiać o wszystkim. Otrzymuję od niej wsparcie , którego tak bardzo potrzebuję. |
|
|
Brego |
Dodany dnia 09/01/2015 15:54
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
duka- nieraz te komentarze i te wszystkie "zaklęcia", które odczyniają nad osobą chorą jej rodzice są powodowane chyba bezradnością, tak sądzę. Ja myślę, że tak jak napisałaś, mają Ciebie one zmotywować, no ale niestety. Tutaj widać jak ta bariera jest ogromna i jak trudno czasem jest zdrowym osobom przyjąć inny punkt widzenia. Ja myślę, że to strasznie ważne mieć kogoś (z rodziny czy nie, nieważne), kto o tym problemie wie i daje wsparcie. Może to być nawet tylko terapeuta, ale najgorzej to jest po prostu być w tym samemu. Ja osobiście nie oczekuję od bliskich żadnego działania- jestem już w tym wieku, że mogę sobie pozwolić na samodzielność w niektórych kwestiach. Choć mam trochę żal, że jak byłam młodsza, kiedy moja świadomość była mniejsza, to nikt nic nie zrobił, nie zainterweniował w porę. Myślę, że w kwestii działań najwięcej może zrobić tylko sama osoba chora. Natomiast od rodziny chciałabym wsparcie, motywację, bez nieadekwatnych oczekiwań i wymagań. Ale to w świecie idealnym. Nie oczekuję za wiele, bo nie jestem pępkiem świata, a każdą poprawę w relacjach i tak przyjmuję z dużą radością. Edytowane przez Brego dnia 09/01/2015 15:58 [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
|
duka |
Dodany dnia 09/01/2015 17:09
|
Rozgrzewający się Postów: 6 Data rejestracji: 07.01.15 |
Ale najgorsze jest to że wciąż powtarzam rodzicom (w głównej mierze chodzi o mamę) że ich słowa mnie ranią i sprawiają że czuję się gorzej. Przy następnej okazji niestety znów powtarza się to samo. Czasami już nie mogę wytrzymać. Najchętniej bym się wyprowadziła - myślę że takie oddzielenie od rodziców dużo by mi dało - ale niestety na razie nie mam takiej możliwości. |
|
|
agnes89 |
Dodany dnia 12/01/2015 23:57
|
Rozgrzewający się Postów: 18 Data rejestracji: 02.01.15 |
Duka, doskonale rozumiem, co Cię spotyka. Niestety, nasi bliscy często sami są bezradni w stosunku do naszych problemów i nie wiedzą, jak się zachować. Uciekają w złość, gniew, zaprzeczenie, chcą zmotywować do leczenia w sposób, który tylko wg nich jest skuteczny. Sami potrzebują fachowej pomocy. Współczuję, że nie znajdujesz oparcia w rodzicach, ale myślę sobie, że przecież dla własnego dziecka chce się zawsze jak najlepiej i może oni chcą, tylko nie wiedzą, jak zareagować. |
|
|
Marynata |
Dodany dnia 24/01/2015 21:50
|
Rozgrzewający się Postów: 16 Data rejestracji: 19.08.12 |
Ja do tej pory nie powiedziałam nikomu. Jestem na studiach medycznych więc generalnie otaczam się ludźmi którzy powinni to zrozumieć, moja mama jest lekarzem, mimo to mam mega opory żeby komuś o tym powiedzieć. Ciągle, mimo obiektywnej wiedzy na temat zaburzeń psychicznych, trudno mi się oderwać od myślenia że jakoś sobie z tym sama poradzę, że to moja mała fanaberia. Z drugiej strony jak pomagać innym skoro jest się samemu wewnętrznie niepoukładanym? Nie wiem czego oczekiwałabym od swoich bliskich po coming oucie. Może załatwiłoby to pytania dlaczego mam zawsze pustą lodówkę, przestałabym wreszcie kombinować i kłamać, nie musiała się fałszywie uśmiechać. Mam nadzieję, że kiedyś się na to zdobędę. Where is my mind? |
|
|
agnes89 |
Dodany dnia 25/01/2015 19:43
|
Rozgrzewający się Postów: 18 Data rejestracji: 02.01.15 |
[quote][b]Marynata napisał/a:[/b] Ja do tej pory nie powiedziałam nikomu. Jestem na studiach medycznych więc generalnie otaczam się ludźmi którzy powinni to zrozumieć, moja mama jest lekarzem, mimo to mam mega opory żeby komuś o tym powiedzieć. Ciągle, mimo obiektywnej wiedzy na temat zaburzeń psychicznych, trudno mi się oderwać od myślenia że jakoś sobie z tym sama poradzę, że to moja mała fanaberia. Z drugiej strony jak pomagać innym skoro jest się samemu wewnętrznie niepoukładanym?[/quote] Sama jestem lekarzem i choruję. ED może spotkać każdego, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. A zaczęłaś już jakąś terapię, robisz cokolwiek, żeby wyzdrowieć? Masz na to siły i ochotę? Mi bliscy bardzo pomagają, chociaż nie wszyscy rozumieją, ale warto było powiedzieć tej garstce osób, ktorym mogę zaufać. Leczę się i widzę efekty. W sztucznym świecie, w ukryciu, nie mogłabym uczestniczyć normalnie w terapii. Stresowałabym się nadal tym, żeby zachować chorobę w sekrecie, zamiast skupiać się na zdrowieniu. Mam nadzieję, że kiedyś odważysz się komuś powiedzieć i skorzystasz z faktu, że otaczają Cię ludzie zwiazani z medycyną, którzy mogą Ci pomóc. Trzymam kciuki! |
|
|
martyna |
Dodany dnia 26/01/2015 08:13
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Rozumiem Twoje wątpliwości Marynata dot otworzenia się przed bliskimi, samemu trudniej się zmaga z problemami. Może masz bliskich przyjaciół, któremu możesz zaufać? A co do medycyny to wiem, że gdyby wiedza na temat ed leczyła byłabym juz dawno zdrowa . Niestety nie jest tak, że każdy kto ma wykształcenie medyczne = rozumie i pomoże. U mnie w pracy nie wiedzą ode mnie, bo zdaję sobie sprawę, że nie mam do czynienia z idiotami i myślę, że podejrzewają .Słyszałam też z ich ust niejednokrotnie przykre wypowiedzi po spotkaniu z pacjentką z ed , nie chciałabym sobie tego fundować. Parę lat temu gdy pracowałam na oddz zaburzeń odżywiania a moja choroba nabrała niebezpiecznego stanu, ordynator postawił mi mocne granice dot leczenia, teraz z biegiem lat doceniam i rozumiem Jego postępowanie. Wtedy czułam się zmuszona do leczenia i za to że choruję odsunięta od obowiązków. powodzenia Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Katajina |
Dodany dnia 02/04/2015 23:22
|
Rozgrzewający się Postów: 2 Data rejestracji: 16.03.15 |
Ciekawe rzeczy tu czytam, co prawda pobieżnie, ale widzę, że "większa połowa" siedzi sama we własnym sosie. Czy to dobrze? Myślę, że to sprawa indywidualna. O mojej bulimii wie dość dużo osób. Matka, ojciec, ciotka, wszystkie siostry plus niektórzy ich znajomi, część moich znajomych. Jak było z informowaniem? Różnie, przeróżne były też reakcje. Choć najczęstszym schematem: przerażenie -> niedowierzanie -> łzy w oczach / seria pytań -> WIELKA fala motywacji utrzymująca się przez jakiś czas -> na "koniec": oh, well, deal with it. Kilka przypadków to też "niedosłyszenie" i reakcja jak na stwierdzenie "ładną mamy dziś pogodę". Bywało różnie. Z jednej strony to pocieszające, z drugiej - straszne, że do wszystkiego możemy się przyzwyczaić. W moim wątku powitalnym ktoś napisał, bym wybrała się do lekarza - uh, byłam u wielu. Nikt nie pomoże, no chyba że jemu/jej zależy na tym jak na postawionym sobie wyzwaniu. To zdarza się bardzo rzadko. Ale wydaje mi się, że nie jest to "zła wieść"... to po prostu prawda. Kiedyś się uda, uda na pewno : ) |
|
|
Energetyczna |
Dodany dnia 03/04/2015 00:18
|
Medalista Postów: 542 Data rejestracji: 27.04.13 |
u mnie o mojej bulimii dowiedzieli się bliscy po latach, nikomu nie mówiłam ,żyłam w kręgu swoich chorych myśli, wstydziłam się tego kiedyś usiłowałam powiedzieć mojego eks chłopakowi wtedy obecnemu ale obydwoje ćpaliśmy i nie było bliskości powiedziałam o tym kilku bliskim kobietom koleżankom-zwłaszcza o tym ,że jak zajęłam sie traumą z dzieciństwa to bulimia zaczęła stopniowo odchodzić aż poczułam ,że nie muszę w siebie już nic wpychać kiedy mówiłam o tym mojej mamie i siostrze to "udawały ,że nie słyszą",albo gadały ,że sobie wmawiam to wielka odwaga podzielić się z kimś czymś tak intymnym " Kobieta jest organizmem ultradoskonałym. Potrafi się regenerować po ekstremalnie ciężkich doświadczeniach. Przetrwa wszystko. " |
|
|
openyoureyes1 |
Dodany dnia 03/04/2015 23:16
|
Rozgrzewający się Postów: 3 Data rejestracji: 01.04.15 |
była dziewczyna z którą nie mam kontaktu, czyli można powiedzieć że nikt |
|
|
marianka77 |
Dodany dnia 06/04/2015 19:05
|
Rozgrzewający się Postów: 4 Data rejestracji: 03.04.15 |
wiedzą ale traktują to jak cos... sama nie wiem. Coś co można zakopać, cos jak "lubie lody czekoladowe ale sa niezdrowie więc juz ich nie jem " Nikt oprócz znajomych "z branzy" nie ma pojęcia co czuję, a ja nie mam sily po tylu juz latach tego przedstawiać. |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Trójmiasto:Poszukiwana Grupa wsparcia dla partnerów osob z Chad | Przedstaw się | 9 | 22/08/2021 22:21 |
Prośba o pomoc, ankieta dla osób z zaburzeniem odżywiania | Ogłoszenia | 1 | 14/05/2019 18:20 |
Ile części posiadam? | Nasze wątki - część otwarta | 113 | 05/02/2019 19:52 |
Otwarte spotkanie informacyjne dla rodzin osób z ChAD Warszawa | Ogłoszenia | 1 | 05/09/2018 22:37 |
Serwis literacki dla osób z problemami psychicznymi | Ogłoszenia | 3 | 17/02/2018 11:30 |