23 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: Sprawy organizacyjne :: Przedstaw się
 Drukuj temat
Witać.
kubzoey95
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 16/07/2014 01:19
Rozgrzewający się


Postów: 4
Data rejestracji: 15.07.14

Cześć, wnioskując z loginu mam w tej chwili ukończone 18 lat i jakoś mało mnie to cieszy, z jednej strony niedługo uciekam od rodziny na studia, ale z drugiej strony boję się jednak tego, że od teraz każdy mój ruch będzie wpływał na moją przyszłość, no i jeśli coś pójdzie bardzo nie tak, to będę mógł winić tylko siebie, no i to uczucie porażki, że nie potrafię sobie poradzić sam- spełnienie wszystkich przepowiedni rodziców/dziadków. Moje ostatnie (myślę że) dolegliwości malują mi dosyć szaro moją przyszłość (nie wiem czy trochę nie przesadzam, no ale na jakiś charakter wypowiedzi muszę się zdecydować jakby nie patrzeć) - coraz gorzej idzie mi jasne formułowanie myśli, nie potrafię się skupić na tym co ważne, moją głowę pochłaniają rojenia na temat różnych osób, bardzo złe myśli o sobie (od pewnego okresu samobójcze), a czasami nadto dobre myśli o sobie, są piękne momenty, kiedy myślę logicznie, sprawnie i nie mam w głowie tego okropnego tłoku, potrafię wtedy wykonywać dość obiektywnie skomplikowane rzeczy - uczę się utworu na pianino w jeden dzień, a przy tym tworzę dwa, rozwiązuję dość skomplikowane zadania matematyczne, czy też wykonuję bardzo sprawnie pracę czysto fizyczną. Wszystko się zaczęło po tym jak po ciężkiej chorobie czysto fizycznej, która mnie wycofała na długi okres z życia społecznego, jak i naraziła na niezbyt znośne dla ciała leczenie, wróciłem do szkoły. Z początku okropnie ciężko było mi się odnaleźć, ale wkręciłem się we wiodące prym towarzystwo, interesowały się mną dość intensywnie dziewczyny z tego towarzystwa i na pewnych urodzinach, dość mocno zakrapianych alkoholem doszło do tego, że się z pewną dziewczyną całowałem (było naprawdę przyjemnie, cały czas mam to w pamięci, niestety...), teraz w ogromnym skrócie - chciałem potem z nią to doprowadzić to Czegoś, tylko ja nie potrafiłem jej dotknąć bałem się kontaktu z nią, bałem się przy niej kontaktu z innymi, chociaż bardzo chciałem, by było normalnie, w końcu nie wytrzymała i zerwała bliższą znajomość (myślę, że to była dobra decyzja), od tamtej pory się do siebie właściwie nie odezwaliśmy. Niedługo po tym poszedłem do psychiatry, po pierwszej wizycie dostałem zapisany Seronil "abym miał obiektywne spojrzenie na wszystko wokół i w sobie", dodam, że to była późna jesień. Po tym zacząłem być strasznie ekscentryczny, gadałem z każdym w zasięgu wzroku, bardzo mi to pasowało, tylko ludzie się trochę czasami bali... Później wynikło także pewne uzależnienie, z którym walczę do dziś, w pewnym momencie zacząłem z nim wiązać w owym czasie, to czy następny dzień będzie fajny czy nie, poza tym załapałem wtedy jakąś dziewczynę, z którą byłem tak tylko dla bycia, nie czułem z nią żadnej głębszej więzi, chociaż, gdy chciała zrywać to próbowałem oczywiście wszystko ratować, ale to tak bardziej z odruchu, nie była zbyt inteligentna i okropnie całowała, ale wytrzymałem z nią prawie pół roku... W związku z uzależnieniem pani psychiatra stwierdziła nerwicę seksualną... Czasami bywało, że nie spałem naprawdę długo i w tym czasie np. komponowałem, gdy opowiedziałem o tym pani doktor, plus jeszcze o tym, że czasem nie mogę się skupić na lekcjach chciała zapisać leki przeciwpadaczkowe, bo mogłem mieć wczesną dwubiegunówkę, zrobiłem coś, czego w tej chwili powinienem żałować i zmieniłem temat.. Później związek się rozsypał (z czego się cieszyłem), w wakacje cały czas z przyjemnością kułem matematykę i fizykę, tworzyłem... Czułem się naprawdę dobrze... Dalej było to owe uzależnienie i to bardzo natężone, ale mi nie przeszkadzało. Kiedy poszedłem do następnej klasy czułem się jak w pełni zdrowy człowiek (przestałem się leczyć psychiatrycznie w marcu), nawet lepiej z matmy, ze wszystkiego szło mi pięknie, znormalniałem w kontaktach z ludźmi... I wtedy znowu dziewczyna, strasznie piękna, tylko ona mnie nie chciała, nawet nie ze względów estetycznych, jak się później dowiedziałem, tak po prostu, bo chciała innego, gdyby mi chociaż to wprost powiedziała, ale ona nigdy tego mi nie powiedziała miała mnie, gdzieś, ale czasami coś ją brało i zagadywała do mnie (z nią też chyba jest coś nie w porządku, ale teraz już nie chcę o niej myśleć), takim sposobem gadaliśmy dzień w dzień najczęściej do 3-4-5 w nocy, ona była w młodszej klasie, więc nie miała na głowie matur, ze mną już było co innego, jednak próbną napisałem mimo obciążenia psychicznego naprawdę dobrze. I to się tak ciągnęło dzień w dzień, znowu bałem się dotykać wszystkich ludzi, szczególnie jej, zacząłem chodzić do psychoterapeuty po jakimś czasie się wypisałem przez jakiś dziwny strach, że rodzice mnie znienawidzą za to, że tyle kasy na to idzie no i nabrałem przekonania, że sam sobie poradzę, bo coś udało mi się z Nią rozwiązać, ale potem znowu się wkopałem, to była jakaś mania, chodziłem za nią jak zombie, jak Werter jakiś byłem, w końcu to się tak rozwiązało (mało logicznie w dalszym ciągu i pozostało dużo bólu, to po pewnym spotkaniu z nią zacząłem ryczeć praktycznie codziennie i mieć myśli samobójcze), w każdym razie niby się rozwiązało, dalej jednak myślałem o niej (plany jej zabójstwa, gwałtu lub czystej na niej zemsty za to wszystko, za zmarnowany czas), co nie pozwalało mi dobrze się przygotowywać się do matury, z uporem jakoś się udało, ale było naprawdę ciężko. Przy okazji ogniska na zakończenie szkoły (tydzień przed maturami bodajże) oddałem jej jakieś płyty, miałem chęć przy tym spotkaniu wyzwać ją, napluć na nią, powiedzieć jej wszystko w twarz, nie zrobiłem tego (i tak jej totalnie bierna postawa względem rzeczywistości wywołała by zerową reakcję na cokolwiek), bałem się, oddałem i uciekłem. Potem ognisko, na ognisku doprowadziłem się od stanu prawie, że śmiertelnego ilością wódki, której smaku w ten dzień nie czułem, byłem pijany w pierwszej godzinie trwania tego spotkania, pamiętam, że przed piciem byłem naprawdę podekscytowany, potem w czasie, gdy na wpół nieprzytomny i zarzygany tarzałem się po trawie, cały czas mówiłem o Niej, wysłałem do niej nawet żałosnego smsa, no i obudziłem się u siebie w łóżku, mama całą noc mnie pilnowała. Był chyba mniej niż tydzień do matur, w miarę wszystko na szczęście ogarniałem i wtedy skupiłem się dość dobrze właśnie na tej sferze swojego życia. Po maturach robiłem różne rzeczy, ale często czułem się źle i płakałem, nie komponowałem naprawdę długo, a chciałem bardzo i mi to dobrze wcześniej wychodziło, a wtedy nie chciało. Po wynikach matur przez tydzień byłem naprawdę szczęśliwy, komponowałem dużo, uczyłem się dalej. Teraz znowu jest średniawo nie potrafię się na niczym do końca skupić, wszystko wychodzi mi za pierwszym razem, ale za drugim nie chce ani trochę wszystko jest na raz mało rzeczy mnie cieszy i nie potrafię się wziąć konkretnie do roboty, nie potrafię decydować, czuję się totalnie bierny, czasami dziwnie wzbudzony z uzależnieniem próbuję walczyć, coraz lepiej, ale wtedy się często źle czuję... Dziś było fajnie, jechałem złożyć papiery na politechnikę, widziałem "starych" znajomych i po tym czasie spędzonym poza nimi o wiele lepiej z nimi mi się gadało, znowu byłem ekscentryczny, taki głupawy trochę jak kiedyś, nie wiem czy to dobrze, ale wolę to od deprechy. Lubię książki Grin
Proszę wybaczyć długość... Nawet mimo tej długości są jeszcze rzeczy, o których nie wspomniałem.
Coraz bardziej myślę, by pójść znów do psychiatry, jakoś się boję, że to dwubiegunówka. No i gdyby ktoś miał w tym temacie jakąś wiedzę, to fajnie by było, gdyby napisał.
Z góry dziękuję Smile
 
RedKate
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 16/07/2014 02:02
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2185
Data rejestracji: 06.07.12

Ło rany, jaki elaborat na początek Wink. W sumie długie wypowiedzi to nic złego, ale na przyszłość spróbuj używać akapitów - będzie łatwiej czytać Wink.
A poza tym witaj. My Ci w diagnozie nie pomożemy, ale każdy ma tu jakieś doświadczenie w temacie psycho, więc pogadać zawsze można. Ja leczę się na dwubiegunówkę już jakiś czas, póki co (tfu tfu, odpukać) zagoniłam ją w kąt i nie wyłazi.
[color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą."
Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color]
 
ania35
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 16/07/2014 06:01
Awatar

Medalista


Postów: 640
Data rejestracji: 14.06.14

Witaj:-)
 
Misiu
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 16/07/2014 07:54
Awatar

Finiszujący


Postów: 231
Data rejestracji: 09.07.14

CześćSmile
 
papilon
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 16/07/2014 09:37
Awatar

Medalista


Postów: 685
Data rejestracji: 19.06.14

Heja Smile
"Kiedy jesteś na szczycie twoi przyjaciele wiedzą kim jesteś. Kiedy jesteś na dnie wiesz kim są twoi przyjaciele"
 
kubzoey95
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 16/07/2014 10:48
Rozgrzewający się


Postów: 4
Data rejestracji: 15.07.14

Ogólnie wolę się wyrażać bardzo zwięźle i krótko, tak by uderzać prosto w sedno, ale gdy czasami jest trudny dla mnie temat to zaczynam eseje pisać. No rzeczywiście akapity by się przydały...
No tak, chcę właśnie iść do psychiatry, by mnie "osłuchał", tylko jakoś mi teraz głupio, bo zrezygnowałem z wcześniejszych wizyt u psychoterapeuty, twierdziłem wtedy, że czuję się dobrze (było dobrze, przez 1 dzień) i jest niepotrzebny, no i teraz znów powiem mamie o moich problemach i pomyśli, że sobie coś ubzdurałem.
Właśnie, pogadać Smile Samo pisanie tego esejowatego postu jakoś mnie trochę uspokoiło, wygadałem się, a to mi często pomaga.
Bardzo się cieszę, że sobie radzisz, to daje nadzieję każdemu Smile
Bez pomocy medycyny raczej nikłe szanse na wyjście z takiego schorzenia? Właściwie to sam nie wiem jeszcze, czy to jest to, najbardziej to właśnie pasuje wg mnie pod wszystkie objawy, no ale to powinien stwierdzić psychiatra..
Edytowane przez kubzoey95 dnia 16/07/2014 11:57
 
sigma
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 16/07/2014 19:33
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Cześć, możesz pisać w pozostałych działach forum.

Dzielenie dłuższej wypowiedzi na części jest bardzo wskazane, choćby przez wzgląd na oczy czytających.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Makro
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 17/07/2014 21:17
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

[quote]tylko jakoś mi teraz głupio, bo zrezygnowałem z wcześniejszych wizyt u psychoterapeuty, twierdziłem wtedy, że czuję się dobrze (było dobrze, przez 1 dzień) i jest niepotrzebny, no i teraz znów powiem mamie o moich problemach i pomyśli, że sobie coś ubzdurałem.[/quote]
To nie jest pewnie problem dla psychiatry, psychologa, matki - tylko twój autorski wkręt o porażce. W wielkim skrócie: przez unikanie "porażki" nie staniesz się bardziej zdrowy.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
Przeskocz do forum:

51,672,415 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024