23 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
mlecz
mlecz
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2013 18:48
Rozgrzewający się


Postów: 10
Data rejestracji: 21.10.13

Trochę to dla mnie dziwne pisać do zupełnie obcych ludzi ale trochę już nie wyrabiam i muszę z siebie wyrzucić.
Czuję, że mam nawrót depresji. To jestem w stanie stwierdzić. Czekam na kolejny pobyt w szpitalu (zaczyna się 10 stycznia) więc nie chodzę teraz do terapeuty.
Do tej pory wydawało mi się,że dobrze mówić o swoich uczuciach, byle w sposób nie raniący innych. A tu jednak nie zawsze wychodzi to na dobre. Przełamałam strach, powiedziałam i dostałam za to burę i teraz tzw. "przyjaciele" są na mnie obrażeni. Do tego nieszczęśliwa miłość. Ogólnie- poczucie beznadziei, pustki, bezsensu. Wydaje mi się, że terapia jedynie pomaga zidentyfikować problem, znaleźć jego przyczynę ale go nie rozwiązuje. Leki tylko ogłuszają ale tym bardziej nie pomagają. Nie mam nikogo, w kim mogłabym czuć oparcie (nie chodzi mi o zwalenie na kogoś swoich problemów tylko o to, żeby nie czuć się tak samotną. Żeby czuć, że jestem komuś potrzebna, że jestem dla niego ważna). Mam poczucie, że nic się nie zmienia, że tylko się oszukuję, że może być lepiej a tak naprawdę całe moje życie będzie wyglądać równie beznadziejnie jak teraz i że skończę jako zimna, zgorzkniała dziwaczka ze stadem kotów opuszczona przez wszystkich. Takie stany się powtarzają- są etapy, kiedy jest dobrze, trzymam się, walczę, mam nadzieję na lepsze jutro. Ale nic się nie zmienia, nie ma lepszego jutra a ja mam coraz mniej sił.
 
Pogodna
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2013 19:30
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

Wiesz jak zidentyfikujesz problem możesz dobrać drogi do rozwiązania go, tylko z terapią jest tak, że właśnie ona zmusza do refleksji, pokazuje problem a reszta należy do Ciebie. A leki jak zauważyłaś mogą na tyle ogłuszyć, żeby można było odważyć się zrobić jakiś krok. Wiesz do szpitala zostało trochę czasu może daj sobie szansę.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać.
 
mlecz
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2013 19:46
Rozgrzewający się


Postów: 10
Data rejestracji: 21.10.13

Wiem mniej więcej, jakie źródło mają moje problemy, chodzę na terapię 3 lata. Szpital- chodzi mi o pobyt na oddziale dziennym szpitala psychiatrycznego ( to będzie czwarty raz) . Tylko że mam wrażenie, że im bardziej się staram tym jest gorzej. Staram się podążać tymi wszystkimi ścieżkami z terapii. To nie to, że nie chcę się zmienić. Może ludzie już nie podchodzą do mnie z kijem ale nadal nie mam żadnych przyjaciół, moja rodzina cała jest zaburzona (rodzina alkoholowa) więc w nich też oparcia za bardzo nie ma. Strasznie męczy mnie samotność, ona jest chyba najgorsza. A przecież nie zmuszę nikogo,żeby się ze mną przyjaźnił albo mnie pokochał. Przez to też moje poczucie wartości wynosi zero ponieważ ciągle myślę,że jestem odpychająca, ułomna, niechciana, głupia itp. I wiem, że poczucie własnej wartości należy budować w sobie ale nie mam z czego go budować. Od kilkunastu lat, od kiedy zaczęły mi się pojawiać objawy depresyjne,mam wrażenie, że nie żyję tylko wegetuję.
 
sigma
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2013 20:01
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Oczywiście, że nikogo do polubienia czy pokochania Cię nie zmusisz, ale jeśli ciągle myślisz o sobie, że jesteś odpychająca, ułomna, niechciana i głupia, i takie przekonanie na swój temat od Ciebie bije, to może to ludzi mocno zniechęcać do wchodzenia z Tobą w bliskie relacje. To, co o sobie myślimy, często też ludziom sygnalizujemy i ich do siebie zniechęcamy.

To powiedziałam ja - przekonana, że jestem zbyt zaburzona, żeby zbudować jeszcze kiedyś bliską relację Ehmm
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Lindsay
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 07/01/2014 21:56
Rozgrzewający się


Postów: 4
Data rejestracji: 02.01.14

[quote][b]sigma napisał/a:[/b]
jeśli ciągle myślisz o sobie, że jesteś odpychająca, ułomna, niechciana i głupia, i takie przekonanie na swój temat od Ciebie bije, to może to ludzi mocno zniechęcać do wchodzenia z Tobą w bliskie relacje. To, co o sobie myślimy, często też ludziom sygnalizujemy i ich do siebie zniechęcamy. [/quote]

Uważam, że niekoniecznie odtrąca, ale na pewno budzi coś jeszcze gorszego, a mianowicie żal, i kiedy zdajesz sobie z tego sprawę, nienawidzisz siebie jeszcze bardziej. To się kręci w kółko przyczyna - skutek - przyczyna - skutek, a wszystko to też siła marzeń, które mogą być destrukcyjne. Powinnaś komuś zawierzyć i pomyśleć, że np. już więcej stracić nie możesz, nawet czasu, czy szczęścia nie stracisz. Więc takie zawierzenie to niewyobrażalnie trudna rzecz, ale nie myśl o tym by odnaleźć podporę za którą będzie potem gnał twój cień. To nie pomaga, jeśli wiesz o co mi chodzi.
 
Przeskocz do forum:

51,674,949 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024