04 Maja 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Mathews Arleen Mathews Arleen
2 dni Offline
Hernandez Hafsa Hernandez Hafsa
2 tygodni Offline
Klara Klara
5 tygodni Offline
Nieustraszona Nieustraszona
5 tygodni Offline
swistak swistak
8 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: asd asd ...
Ogółem Użytkowników:2,204
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
Aoi
Aoi33
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 08/02/2013 06:28
Awatar

Startujący


Postów: 197
Data rejestracji: 27.10.12

Witajcie moi Drodzy.
Już od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem założenia własnego wątku, jednak wcześniej nie miałem na to ani czasu ani żadnego szczególnego powodu uzasadniającego istnienie takiego tematu. Teraz jednak ten stan rzeczy uległ poważnej zmianie, ponieważ zakończyła się sesja - przez co znowu mam mnóstwo czasu, ponad kalkulując wszystkie za i przeciw uznałem, że jestem na to po prostu gotowy.

Za najistotniejszą kwestię uznałem zastanowienie się, po co chcę to tak naprawdę zrobić. I doszedłem do wniosku, że może to być dość interesujące doświadczenie, które dobrze poprowadzone może mi się dodatkowo przysłużyć.
Pisanie do większego grona ludzi swoich prywatnych przemyśleń ma to do siebie, że zastanawiamy się dokładnie nad tym co piszemy, żeby nie powiedzieć czegoś nie na miejscu. To zaś wymusza pewną refleksję nad własnymi słowami i zachowaniami.

Druga rzecz, którą zająłem się jeszcze przed założeniem tego wątku, było przemyślenie o czym tak naprawdę chcę pisać.
Smęcenie o własnych problemach i słabościach, to też jakaś metoda, ale zupełnie nie w moim stylu. A zamiast tego wolę się skupić na tym, co mi się udało, co postrzegam jako zaletę i ewentualne implikacje tych kwestii.

To już chyba wszystko, co chciałem ująć we wstępie. Mam nadzieję, że dzięki temu uda mi się sformułować pewną kulturę organizacyjną tego wątku. Dlatego pora przejść do meritum:

Zacznę może od tego, co mi się ostatnio udało. A mianowicie zostałem najlepszym studentem na roku, nie znam jeszcze ostatecznych wyników niektórych zaliczeń, ale w najgorszym wypadku będę miał pół oceny przewagi na koleżanką, która jest druga, a w najlepszym nawet półtorej oceny.
Ponad to, moje działania i słowa pomiędzy kolejnymi zaliczeniami i egzaminami utwierdziły w przekonaniu większość mojej grupy, że jestem tym inteligentnym, pracowitym i że nie muszę ściągać żeby wyprzedzić innych.

Taka sytuacja moim zdaniem może mieć dwojakie konsekwencje, z jednej strony część będzie chciała ze mną dobrze żyć ponieważ zauważyli, że wszystko co robię jest na piątkę.
Innymi słowy będzie to ta grupa, która będzie chciała mnie wykorzystać. Początkowo miałem dylemat jak sobie z takimi ludźmi radzić, ale ostatecznie zdecydowałem się pomagać tym, którym uważam, że warto. Wszedłem także w układ z koleżanką zajmującą drugą lokatę, że będziemy robić wszystko razem i nie przejmować się innymi.

Z drugiej mogą pojawić się także ci zazdrośni o moje oceny jak i tacy, dla których nie ściąganie i nie imprezowanie to potwarz. Na nich nie ma chyba innego sposobu jak ignorowanie.

Jest to bardzo korzystna sytuacja, ponieważ odżegnując się od ściągania, które uważam, że skrajny idiotyzm, moja przewaga nad resztą będzie rosła z każdym kolejnym miesiącem.
Muszę tylko pamiętać, żeby nie starać się uzyskiwać piątek za wszelką cenę ponieważ presja daje efekt odwrotny od zamierzonego.
Dużo lepsze efekty uzyskam robiąc wszystko z typową dla siebie nonszalancją.
Powinienem także utrzymywać przynajmniej dobre relacje z otoczeniem ponieważ to będzie rzutowało na wszystkie moje działania.

Tutaj też powinienem wspomnieć o pewnym zaliczeniu: z logiki, które nie poszło mi zbyt dobrze ze względu na małą ilość czasu. Dostałem z niego trójkę - niezbyt mi się to podobało, ale zaakceptowałem ten fakt.
Kiedy jednak poszedłem do wykładowcy po wpis, ten popatrzył na moje pozostałe oceny - same piątki nota bene - ręka mu drgnęła i zaproponował, żebym przyszedł do niego dnia następnego na egzamin ustny.
Już dawno się tyle nie uczyłem co wtedy. A maglował mnie z pół godziny, ale warto było. Bo na koniec z uściśnięciem dłoni wpisał mi piątkę.

Inna kwestia, że okazał się człowiekiem bardzo oczytanym i nasza dyskusja pod koniec już znaczenie zaczęła odbiegać od głównego wątku a wchodzić na grunt filozofii, psychiatrii, medycyny, psychoterapii, literatury rosyjskiej i światowej, religii monoteistycznych i ich różnic wobec politeistycznych, koncepcji boga osobowego, ateizmie, deizmie i kilku innych.
Podał mi też tytuły kilku dobrych książek, które mogą mi się spodobać.


Kolejnym sukcesem jest znalezienie na studiach koleżanki. Choć jest to układ bardzo specyficzny, gdyż jest to osoba nie tylko dziesięć lat starsza, ale i posiadająca męża i dziecko.
Mimo tych wszystkich różnic, jak się okazało mamy bardzo wiele wspólnych tematów i zainteresowań. A nawet prowadzimy ożywioną korespondencję mailową w przerwach gdy się nie widzimy.
Co jednak ważniejsze, jest to druga najlepsza osoba na studiach, i ma duże szanse żeby mnie wyprzedzić. Posiadanie takiego rywala to bardzo ważna rzecz, bez niej uzyskanie mojej obecnej pozycji mogłoby być nawet niemożliwe.

Ostatnio nawet zaczęliśmy wymieniać się książkami. Co zresztą zaktywizowało mnie do czytania.
Wczoraj z tej okazji byłem nawet w galerii i kupiłem sobie kilka ciekawych książek:
1) Wojna pozycyjna:s strategia i taktyka - Stephen Bull
2) Wampir Vittorio - Anne Rice
3) Wład Palownik - C.C. Humphreys

Ta trzecia interesuje mnie najbardziej o tyle, że przeczytałem już "Włada Draculę" autorstwa Michaela Augustyna i chcę porównać sposób przedstawienia historii mojego ulubionego wojewody.

Ponad to zdecydowałem się wystąpić o "IPS" - indywidualny plan studiów i program kształcenia. Uważam, że z obecną średnią mam na to bardzo duże szanse, ponad to wykładowcy mają o mnie dobrą opinię i w razie czego nie powinienem mieć problemu z uzyskaniem ich poparcia. A także mam kilka jeszcze innych atutów w ręku z których mógłbym skorzystać.

Brał już ktoś coś takiego ? Jak to wygląda i się załatwia ?

Obecny utwór od jednego do drugiego postu: [url]http://www.youtube.com/watch?v=dRdMWP1oPJ8[/url]

P.S. Sesjo, wróć ! Już dawno się tak dobrze nie bawiłem !
Edytowane przez Aoi33 dnia 08/02/2013 06:44
[color=#3300cc]Nie, wolę ciebie takiego, jakim jesteś.[/color]
 
Alia
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 08/02/2013 09:53
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

Gratuluję sukcesów, ale i mam pytanie. Skoro tak Ci się wszystko wspaniale udaje, to po co tu właściwie jesteś i po co założyłeś ten wątek?
 
sensitivechild
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 08/02/2013 10:35
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

Wielu ludzi żyje w wyścigu szczurów i z tego co piszesz, jesteś jednym z "napędzaczy" tego mechanizmu. Wbrew pozorom Twoi znajomi ze studiów nie muszą patrzeć na Ciebie z perspektywy zdobywanych ocen, większych czy mniejszych osiągnięć, ale postrzegają Cię jako całościową osobę, z zaletami i wadami. Ważniejsze od tego, co mamy jest to, jacy jesteśmy.
Zawsze mi zależało na dobrych ocenach, ale nie "po trupach" - i strasznie drażniły mnie osoby, które oddychały niemalże tym, co w indeksie, a na ludzi z boku patrzyły z pozycji rywala. To chore.
Życie to trochę więcej niż studia i oceny, ale trzeba mieć jaja, by wynurzyć nos zza książki Smile
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
Pogodna
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 08/02/2013 10:46
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

[quote]Ponad to zdecydowałem się wystąpić o "IPS" - indywidualny plan studiów i program kształcenia. Uważam, że z obecną średnią mam na to bardzo duże szanse, ponad to wykładowcy mają o mnie dobrą opinię i w razie czego nie powinienem mieć problemu z uzyskaniem ich poparcia. A także mam kilka jeszcze innych atutów w ręku z których mógłbym skorzystać.[/quote]
Aoi dlaczego chcesz IPS? Grupa Ciebie nie lubi z powodu bycia najlepszym studentem? Myślę, że w sile grupa i uspołecznianie. Co do opinii wykładowców, skąd wiesz, że masz dobrą opinię? Wiesz wysokie oceny niekoniecznie idą w parze z dobrym zdaniem o kimś.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać.
 
Aoi33
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 08/02/2013 12:39
Awatar

Startujący


Postów: 197
Data rejestracji: 27.10.12

[quote][b]Alia napisał/a:[/b]
Gratuluję sukcesów, ale i mam pytanie. Skoro tak Ci się wszystko wspaniale udaje, to po co tu właściwie jesteś i po co założyłeś ten wątek?[/quote]

Dziękuje bardzo. Czy wszystko ? Zależy od priorytetów osoby oceniającej dane osiągnięcia. Jeśli spojrzeć na to z perspektywy pozycji i wiedzy - to tak, osiągnąłem wszystko. Jeśli zaś ująć to szerzej, to może okazać się, że jest nieco różnie.
To tylko jeden post, choć długi oddaje zaledwie wycinek pewnego fragmentu mojego życia, który to chce pokazać.

[quote][b]sensitivechild napisał/a:[/b]
Wielu ludzi żyje w wyścigu szczurów i z tego co piszesz, jesteś jednym z "napędzaczy" tego mechanizmu. Wbrew pozorom Twoi znajomi ze studiów nie muszą patrzeć na Ciebie z perspektywy zdobywanych ocen, większych czy mniejszych osiągnięć, ale postrzegają Cię jako całościową osobę, z zaletami i wadami. Ważniejsze od tego, co mamy jest to, jacy jesteśmy.
Zawsze mi zależało na dobrych ocenach, ale nie "po trupach" - i strasznie drażniły mnie osoby, które oddychały niemalże tym, co w indeksie, a na ludzi z boku patrzyły z pozycji rywala. To chore.
Życie to trochę więcej niż studia i oceny, ale trzeba mieć jaja, by wynurzyć nos zza książki :)[/quote]

Ja też nie dążę do tego po trupach, w czasie tej sesji uczyłem się średnio 3-4 godziny a po za tym wydobyłem mnóstwo surowców w Minecrafcie, poprowadziłem do mocarstwowości Wołoszczyznę i Toskanie w Europie Uniwersalis III a także przeczytałem chyba z 7 książek Agaty Christie. Mam więc też jakieś inne oblicza życia. Zaś kładłem się o 22 i wstawałem o 7-8 bo lubię być wyspany.
I taki obraz mojej sesji był raczej regułą niż wyjątkiem.

[quote][b]Pogodna napisał/a:[/b]
Aoi dlaczego chcesz IPS? Grupa Ciebie nie lubi z powodu bycia najlepszym studentem? Myślę, że w sile grupa i uspołecznianie. Co do opinii wykładowców, skąd wiesz, że masz dobrą opinię? Wiesz wysokie oceny niekoniecznie idą w parze z dobrym zdaniem o kimś. [/quote]

Skąd wiem ? Mogę mieć wiele wad, ale akurat empatię poznawczą mam zdecydowanie nieźle rozwiniętą. Po prostu wiem.
Zresztą słyszałem też wiele pochwał od różnych wykładowców, nie tylko prywatnie ale także na forum publicznym.

Czy nie lubi ? Ciężko jednoznacznie ocenić jakie to jest uczucie, po prostu ma zwyczaj śmiać się i szydzić z tych z wysokimi średnimi, którym się chce. A jeszcze jak by komuś z nas się noga powinęła, to dopiero będzie przednia zabawa !
Nie dotyczy to tylko mnie.

Nie lubię grup, traktuję je jak balast.

Jest dokładnie tak, jak powiedział kiedyś moim rodzicom, mój psychiatra, że wątpi abym miał o czym rozmawiać z większością rówieśników. Ja się po prostu nudzę i męczę.
Oni wolą iść na wódkę, a ja podyskutować czy lepszym wykonawcą wariacji goldbergowskch Bacha jest Glen Gould czy Keith Jarrett. Poczytać o strategiach i taktykach używanych podczas wojen pozycyjnych czy pouczyć się Japońskiego.

Nigdy nie miałem żadnego przyjaciela w moim otoczeniu.

Dlatego właśnie muszę być lepszy niż wszyscy inni, bo mogę liczyć generalnie tylko na siebie.
[color=#3300cc]Nie, wolę ciebie takiego, jakim jesteś.[/color]
 
derry
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 08/02/2013 13:14
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 759
Data rejestracji: 08.12.12

Zastanawiam się co to za grupa, że szydzi z kogoś kto dobrze się uczy. U mnie czegoś takiego nie ma. Jak ktoś ma wysoką średnią to się go podziwia, a nie z niego szydzi. Poza tym nie ma takich podziałów na lepszy/gorszy student, bo ma takie oceny czy inne.
Kolejną kwestią jest to, że na studiach każdy uczy się dla siebie, więc tym bardziej nie rozumiem tej uciechy jak się komuś noga powinie.

Jak to opisujesz, mam wrażenie, że uczysz się z bandą gimnazjalistów.
Edytowane przez derry dnia 08/02/2013 13:15
[small]Przetrwanie kupuje się niewinnością, Rodzisz się obficie obdarzony niewinnością i zerową wiedzą na temat metod przetrwania, a resztę życia spędzasz na przehandlowaniu jednego za drugie.[color=#999999][/color][/small]
 
http://nessowa.blogspot.com/
Aoi33
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 08/02/2013 13:37
Awatar

Startujący


Postów: 197
Data rejestracji: 27.10.12

W pewnym stopniu tak, ale są też chlubne wyjątki. Jest mała może 10 osobowa grupa, która tak jak ja chce się czegoś nauczyć, potem jest ze 40 osobowa - taka przeciętna, chce zdać a reszta czyli jakieś 20 osób ma mocno gdzieś - wszystko. Nie przychodzą na zajęcia nawet przez miesiąc i są zdziwieni, że wykładowcy nie chcą z nimi rozmawiać.
Chyba tylko po tym semestrze skreślą ze 20 osób. Jak nie lepiej.

W gruncie rzeczy, jest to dość typowy rozkład.

Plagą jest też ściąganie, wiele osób z tych pozostałych dwóch grup nie ma nawet pojęcia o podstawach materiału, który w ogóle zdali.
Np: jest taka dziewczyna, która nie wie kompletnie nic o technologii i excelu, pisze prace tak, że wykładowca zapowiedział, że następną upubliczni, żeby wszyscy mogli się pośmiać.
Ma niezaliczone wszystkie kolosy, nie ma pojęcia o podstawowych możliwościach tego programu, nie wie nawet z czym sobie nie radzi i ją pewnie wyrzucą. Ale chodzi i jęczy, że wykładowca się nad nią pastwi.
Gdzie excel i technolgoia to w pracy po tym kierunku jest w sumie jedna z podstaw.
I na dodatek jest zdziwiona, że jej nie wyjdzie 4 !
W ogóle śmiesznie było jak się okazało, że nie wie, że 2 nie zalicza.

Winą za tą sytuacje, obarczam społeczny pogląd, że każdy musi mieć studia. Bo tak naprawdę 70% nie wie po co studiuje i robi to, bo ktoś im kazał. Przychodzą po to żeby plotkować. Na co sami wykładowcy zwracali uwagę i wyrzucali tych ludzi.

Z 10 osób o których mówiłem tak naprawdę 8 to osoby sporo starsze, które już studiowały i podnoszą kwalifikacje.
Więc ja i jedna koleżanka jesteśmy średnio 10 lat od nich młodsi. To co nas z nimi łączy to, to że my też chcemy coś więcej - ja na medycynę, ona na farmację.

P.S. Zresztą nawet z tego powodu przyjęto na 1 semestr ponad 20 powyżej limitu. Bo rektor założył, że i tak spora grupa odpadnie zaraz na starcie. I miał rację.
Edytowane przez Aoi33 dnia 08/02/2013 14:01
[color=#3300cc]Nie, wolę ciebie takiego, jakim jesteś.[/color]
 
Herbaciarz
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 08/02/2013 17:43
Rozgrzany


Postów: 73
Data rejestracji: 21.07.12

Jesteś w tak dobrej formie, że tylko pozazdrościć. Ja też lubiłem się uczyć
na studiach, chociaż z trochę gorszymi efektami.
Z tą logiką to masz fart, mogłeś trafić na takiego, co chciał cię nauczyć pokory (miałem taki przypadek. Pokory nie nauczył, ani przedmiotu, który oczywiście natychmiast znienawidziłem i wszystko wkrótce zapomniałem).
Doczytałem, w co grasz dla rozrywki, a nie doczytałem, co studiujesz. Czytałem nieuważnie?
 
fluorescent rabbit
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 09/02/2013 11:08
Awatar

Finiszujący


Postów: 376
Data rejestracji: 11.06.12

hej, jak pewnie wywnioskowałeś z mojej nieskładnej odpowiedzi na pm i wypowiedzi na forum jestem dokładnie po przeciwnej stronie barykady, sesję zaliczam po nocnych bojach, cały semestr się raczej mocno obijam itp

powiem ci szczerze, lubię się powyśmiewać z kujonów. dlaczego? bo uważam że sporo ich w życiu omija, i to rzeczy których już nigdy więcej nie będą mieli okazji zrobić, mówią że to ich wybór a według mnie to konieczność, bo nic innego poza nauką nie są w stanie robić. słabo.

byłam kiedyś kujonem, nawet na pierwszym roku studiów to wiem- bycie najlepszym to najgorsza klatka świata
Edytowane przez fluorescent rabbit dnia 09/02/2013 11:18
 
martyna
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 09/02/2013 11:25
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

a ja po tym co przeczytałam mam mieszane uczucia bo mam nieodparte wrażenie, że Aoi próbujesz mi udowodnić mi że jesteś lepszy ode mnie, mądrzejszy, inteligentniejszy itp wszystko naj Ci się układa . A z drugiej strony przypomina mi się wierszyk " samochwała w kącie stała..." myśliciel i jeszcze ten ton wypowiedzi...
Edytowane przez martyna dnia 09/02/2013 11:26
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Aoi33
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 19/04/2013 19:04
Awatar

Startujący


Postów: 197
Data rejestracji: 27.10.12

Witajcie, dawno mnie tu nie było.
Nie jestem jeszcze w pełni sił, toteż wyjątkowo będę dość oszczędny w słowa. Jednak mimo wszystko, czuję się w obowiązku wyjaśnić, co się ze mną działo od lutego.
Początkowo wciągnął mnie nowy semestr, i nowe obowiązku, które sprawiły, że ograniczyłem się tylko do czytania. Potem jednak, zniknąłem całkowicie.

Idąc w kolejności chronologicznej:
-Byłem hospitalizowany i przeszedłem dwie, nagłe i zupełnie nie planowane operacje.
-Cierpiałem w domu z powodu bardzo wysokiej gorączki.
-Wykrwawiałem się na podłodze własnej łazienki.
-Karetka na sygnale zabrała mnie do szpitala (4 dni po wyjściu z niego)
-Druga, dłuższa hospitalizacja.
-Walka z bakterią e.coli

W chwili obecnej sytuacja przedstawia się tak: mam szwy, dziurę w brzuchu a w gratisie krwawię i ropieję.
Nie mam jeszcze zbyt wysokiej wytrzymałości, ale powoli staram się powracać do normalnego życia.

PS: Wie ktoś, czy ogromny ropień to jest coś, co po prostu może się komuś przydarzyć - ot, nie fart, akurat padło na mnie.
Czy też jest to powiązane z czyimś błędem ?

Bo obecnie mam bardzo mieszane uczucia. Dodatkowo deprymują mnie takie efekty specjalne jak brak wyniku posiewu przy wypisie, czy umieszczenie w leczeniu antybiotyku, którego faktycznie mi nie podawano a także nie realizowanie przez szpital własnych zaleceń.
Edytowane przez Aoi33 dnia 19/04/2013 19:08
[color=#3300cc]Nie, wolę ciebie takiego, jakim jesteś.[/color]
 
Pogodna
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 19/04/2013 19:09
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

O jej a co było powodem wewnętrznego krwotoku ?! Co to za operacje ?
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać.
 
ef
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 19/04/2013 19:12
Awatar

Pasjonat


Postów: 6498
Data rejestracji: 16.02.11

oj. to dużo się działo. przykro mi z powodu Twojego cierpienia.
ale... w związku z czym ta hospitalizacja i operacje? miałeś wypadek? co się stało?
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci.
 
Tessa
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 19/04/2013 19:17
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 806
Data rejestracji: 06.04.13

[b]Aoi33[/b], przykro mi bardzo ze spotkalo Cie tyle nieprzyjemnosci! Mnie tez niedawno dosc mocno pocieto w szpitalu Sad wiec wspolczuje Ci nawet bardziej!
Glowa do gory, pieklo musi sie kiedys skonczyc!
[i][color=#000066][small]'We accept the love we think we deserve'[/small][/color][/i]
 
blackrose1982
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 21/04/2013 11:00
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 855
Data rejestracji: 15.08.12

Oj... To sie wycierpiales. Mam nadzieje ze wszystko sie dobrze skonczy.
[color=#006600][b]"Chcę mocno wierzyć
W to że jeszcze z głębi siebie mogę coś dać"
[/b][/color][color=#006600][/color] L. Kopeć
 
Aoi33
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 25/04/2013 17:44
Awatar

Startujący


Postów: 197
Data rejestracji: 27.10.12

Witajcie.
Jeśli chodzi o te operacje, to jedna była na skręt i martwice przyczepka a druga zaś na zapalenie wyrostka robaczkowego.
W ogóle się dość zabawnie złożyło, bo jak mnie otworzyli(prawa dolna część brzucha) to się okazało, że tam w ogóle żadnego wyrostka nie ma!
Z kolei wyrostek robaczkowy znaleźli nieco poniżej żeber, więc od razu i cięcie się wydłużyło i zakręciło. Więc mam taką dziwną bliznę w kształcie półksiężyca.
I od tego momentu wszystko szło pięknie - żadnych wydzielin, zaczerwień - rana wręcz wzorowo się goiła.

Mniej więcej godzinę po wyjściu po raz pierwszy ze szpitala, zacząłem mieć niewielką gorączkę. Ale nic po za tym - żadnego bólu ani innych widocznych gołym okiem oznak, że coś jest nie tak jak być powinno.
Zaś 5 dnia po wyjściu ze szpitala, zacząłem się właściwie wykrwawiać na podłodze własnej łazienki.
A wyglądało to mniej więcej tak:
Wstałem całkiem niedawno i właśnie szedłem się umyć, kiedy poczułem jak spora kropla czegoś skapuje mi na stopę. Była to przedziwna substancja - czerwno-żółto-brązowa.
Patrzyłem na nią zdumiony, nie wiedzą kompletnie o co chodzi, i w tamtej właśnie chwili bum! - po nodze płynie mi cały strumień. Ruszam chcąc pokonać korytarz i zawołać kogoś żeby wezwał karetkę. Wtedy pojawia się drugi, a zaraz po nim trzeci strumień.
Kiedy już udało mi się poinformować domowników odwracam się i próbuje pokonać po raz kolejny korytarz - uznałem, że w łazience mniej zniszczę.
I nagle, czwarty, piąty, szósty - leci niczym z prysznica.
Z jednej strony to ropa, z drugiej jednak leci też krew - nie wiem co robić, ostatecznie próbuje to zatamować. Co jest oczywiście bezowocne.

Zaraz po tym przybiegają poinformowanie przeze mnie ojciec i dziadek. Jak zobaczyli co się dzieje i jak to wygląda, to zrobili się bladzi jak prześcieradła - zamiast spodziewanej pomocy dostaję dwóch kompletnie spanikowanych facetów.
Niedługo potem przyjechała karetka, ratownicy natychmiast podjęli decyzję, że mnie zabierają.
I tak właśnie rozpoczął się mój drugi, dłuższy pobyt w szpitalu.

Potem dowiedziałem się, od oglądającego mnie zastępcy ordynatora, że to największy ropień jaki widział w swojej karierze. Był też, podobnie jak odwożący mnie wcześniej ratownicy, zszokowany po moich deklaracjach, że ani teraz ani wcześniej nic mnie nie bolało.
Bo według jego doświadczeń powinienem stracić przytomność z bólu po czymś takim lub przynajmniej dawno już wezwać karetkę z powodu potwornego bólu.

Wtedy też padła teoria, że mam jakieś zaburzenia odczuwania bólu.

Obecnie od moich operacji mija już prawie miesiąc, a ja dalej mam dziurę w brzuchu, 20 kilka ran wokół i do tego dziś wetknęli w to rurę.
[color=#3300cc]Nie, wolę ciebie takiego, jakim jesteś.[/color]
 
Rat
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 25/04/2013 20:15
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 3056
Data rejestracji: 07.02.11

coś spaprali na pierwszej operacji .
Teraz masz dren .
Współczuję, po operacji na woreczek żółciowy nieźle dochodziłam , schylanie sie etc .
Nie forsuj się i duzo duzo zdrówka chłopaku .
[color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że
Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color]
 
https://sknerus.pl/pl/pp/301470/456
Aoi33
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 26/04/2013 21:12
Awatar

Startujący


Postów: 197
Data rejestracji: 27.10.12

Czy ropień zawsze oznacza, że operacja została spaprana ?
Bo strasznie mnie to nurtuje, ale nikt mi nie da jasnej odpowiedzi z mojej miejscowej służby zdrowia. Jest to zastanawiające, szczególnie w kontekście słów zastępcy ordynatora, że jest to największy ropień jaki widział.

Wiem, że to dren, ale wolę mówić o tym rurka.

Ja na szczęście naprawdę mam problemy z odczuwaniem silnego bólu, dlatego już pierwszego dnia po operacji byłem wstanie spacerować a trzeciego położyć się na podłodze i wyciągnąć dezodorant, który spadł mi pod łóżko.
To niewątpliwa zaleta, bo wiem że w razie wypadku albo czegoś, cierpiał nie będę, ale gdyby nie to - wyczułbym ropień zanim zrobił się olbrzymi. Coś za coś.

Dzięki. A to prawda, że przy woreczku jest częściowe znieczulenie ?
[color=#3300cc]Nie, wolę ciebie takiego, jakim jesteś.[/color]
 
Rat
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 26/04/2013 21:49
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 3056
Data rejestracji: 07.02.11

Niewątpliwie , próg bólowy masz mocny .
Miałam 17 lat ( czyli 10 lat temu ) , jak operowali . Narkoza ( czyli znieczulenie ogólne , odpowiadając na pytanie )
Wtedy byłam dzieciakiem ... , ale dren a później jego wyjmowanie - nie bardzo miło to wspominam .
Nie , ropień to stan zapalny .... pisałeś ,że antybiotyków nie dostałeś
to mnie zastanawia bardzo . A jeśli mogę spytać ... jakie leki bierzesz ?
morze , dali tobie NLPZ ?
Coś w tej chwili Ciebie niepokoi ? ból , gorączka ?
[color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że
Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color]
 
https://sknerus.pl/pl/pp/301470/456
ef
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 26/04/2013 21:52
Awatar

Pasjonat


Postów: 6498
Data rejestracji: 16.02.11

ja myślę, że to nieodczuwanie bólu po operacji Ci akurat nie pomaga, bo jak jesteś w stanie spacerować i schylać się, to trochę wszystko psujesz. wtedy trzeba leżeć, żeby się goiło i nie było przygód...
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci.
 
Przeskocz do forum:

50,362,850 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024