Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
Sms, maile, listy i telefony do terapeutów
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 22/12/2012 19:35
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
Zdarza/zdarzało Wam się takie wysyłać? Oczywiście, nie chodzi o informacje dotyczące np. odwołania czy przełożenia spotkania, tylko o wyciągnięcie do terapeuty/po terapeutę ręki, w chwili odpowiednio dużej potrzeby. Czy Wasi terapeuci zachęcali Was do tego? Albo zniechęcali? Edytowane przez mannazsokiem dnia 22/12/2012 19:36 |
Perfidia |
Dodany dnia 22/12/2012 20:40
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
[color=#ff0000]Jeżeli ktoś ma wątpliwości czy ten wątek jest sztuczny lub łamie regulamin zapraszam tu: [url]http://mam-efke.pl/forum/viewthread.php?forum_id=6&thread_id=1707&pid=74863#post_74863[/url][/color]
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
sigma |
Dodany dnia 22/12/2012 20:49
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Dla mnie wszelki kontakt z terapeutą między sesjami jest przekraczaniem granic relacji terapeutycznej. Nigdy nie pisałam maili, nie dzwoniłam, nie smsowałam... ja nawet z wysłaniem smsa z pytaniem o termin spotkania miałam problem, choć zdaję sobie sprawę, że to już moje spaczenie "List" jeśli pisałam, to tylko tak, że go na początku sesji dałam i terapeutka przy mnie czytała. Raz się dałam komuś na forum przekonać, że dając terapeutce interesujący mnie artykuł do przeczytania nie muszę tego robić na początku sesji, mogę dać na koniec, żeby ona to spokojnie między spotkaniami przeczytała... i dałam tak, ale bardzo niekomfortowo się z tym czułam, że zajęłam jej tym prywatny czas, drugi raz bym tego nie zrobiła. choć to są wszystko tylko moje przekonania, terapeutka nigdy nic na ten temat nie mówiła. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Makro |
Dodany dnia 22/12/2012 20:49
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Mi się trudno wypowiedzieć, bo nie jestem terapeutą. Z punktu widzenia lekarza - bardzo rozmaicie, sprawa wymaga wyczucia, z poszanowaniem też swojej prywatności, prawa do odpoczynku. Tzn. jeżeli mam odczucie, że pacjent będzie nadużywać prawo do kontaktu w innej formie niż telefon do miejsca pracy i poza godzinami pracy - na mur beton nie podam swoich namiarów. Wychodzę z założenia, że podawanie namiarów na siebie to opcja, nie obowiązek. Mnie czeka praca do minimum 67 roku życia, wątpię abym czuwając 24h na dobę przy telefonie nie wypalił się zawodowo. [color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
sensitivechild |
Dodany dnia 22/12/2012 20:55
|
Platynowy forumowicz Postów: 2771 Data rejestracji: 04.12.10 |
Na pierwszej terapii nigdy mi się nie zdarzyło pisać do terapeuty. Na drugiej - przez kilka miesięcy też nie, ale potem jak poszło, to się nie skończyło. Terapeuta raz oddzwonił, czasem odpisał, nie dawał do zrozumienia, że robiłam źle, choć kiedyś powiedział, że nie umawialiśmy się na smsową terapię. [color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color] [b][color=#ff9900] "-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić, |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 22/12/2012 21:43
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Ja piszę smsy, gdzieś 1-2 na dwa tygodnie, choć jak miałam nawrót psychozy to nadużywałam tego i wiem, że to mogło być denerwujące, uprzykrzające życie. Nie dzwonię, bo generalnie mam problem z dzwonieniem, ale też smsy wydają mi się mniej zaburzające przestrzeń osobistą. Z wakacji wysłałam pocztówkę Czasem podzielę się czymś, co napiszę, ale głupio mi potem pytać, czy terapeutka przeczytała i czy może być. Pożyczamy sobie książki (to pewnie najbardziej przekraczające granice relacji). Terapeutka nigdy nie powiedziała żebym nie pisała, choć może jest jej przykro, że literki smsowe widzi zamiast słyszeć głos. Gdybym chciała mogłabym nie pisać, nie czuję się jakoś od tego uzależniona, ale czasem nachodzi mnie taki impuls, że sklecę parę słów o tym, co u mnie i wysyłam. Mogłabym też podzielić się tym z przyjaciółkami, ale akurat nie zawsze chcę je obciążać jakimiś ponurymi nastrojami.
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 22/12/2012 21:47
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Ja natomiast nie piszę, smsów, listów, nie wysyłam kartek z wakacji. Ustaliliśmy, że daje mi swój prywatny nr w jednym celu i tego się trzymam. Nigdy też ja nie czułam chęci kontaktu między sesjami chyba, że pytałam o namiary na kogoś z branży - ale nigdy w kryzysie nie pisałam, żeby wyciągnął wspomnianą dłoń- zawsze potrafiłam poradzić sobie sama.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
tajfunek |
Dodany dnia 22/12/2012 21:54
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
a jak u Ciebie jest manna? |
|
|
ef |
Dodany dnia 22/12/2012 21:56
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
nie pisałam w sprawach innych niż ustalenie/zmiana terminu. raz napisałam z informacją o tym, co zdecydowałam w kwestii terapii, kiedy zastanawialiśmy się co dalej po to, żeby wiedział na czym stoi, żeby też nie wzbudzać jakiejś niepewności. pisanie listów, rysunki, opisywanie czegoś były standardowym zadaniem domowym. jeśli widział, że mam problem z powiedzeniem czegoś - masz tu kartkę, długopis, napisz. Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 22/12/2012 22:16
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
Podczas pierwszej, rocznej terapii tak bardzo uważałam, żeby nie przekroczyć żadnych granic, że odmawiałam zauważenia osoby w terapeutce, a co dopiero przyznania, że jakkolwiek jej potrzebuję. Największym wyznaniem była informacja o tym, że darzę ją sympatią i czuję, że wspólnie zajmujemy się "tym projektem". :-) Informacje o tym, że ktoś mógłby smsować do terapeuty, wysłać mu list czy maila były dla mnie szokujące. O "takich pomysłach" słuchałam z zażenowaniem i poczuciem wyższości. Wydawało mi się, że jestem lepsza, dlatego, że nigdy nie próbowałam zbliżyć się do terapeuty. Ba, bo sama do standardowych granic dorzucałam dodatkowy margines bezpieczeństwa. Dopiero później dotarło do mnie, że to jednak ja mam nie-halo, bo myśl o tym, że mogłabym dotknąć czyichś granic jest dla mnie paraliżująca. Będąc na grupie terapeutycznej otarłam się o kilka mocno traumatycznych tematów i wówczas pozwoliłam sobie na kilka maili. Ze strasznym kacem, że mailuję. Na ostatnim spotkaniu, nowa terapeutka zasugerowała, że próbuję ją od siebie odepchnąć. Dzień po spotkaniu rozważałam wysłanie jej czegoś uspokajającego, ale powstrzymałam się sądząc, że ja o tym wiem, a Ona przeżyje, jeśli powiem jej to za 3 tygodnie. Edytowane przez mannazsokiem dnia 22/12/2012 22:18 |
powstajaca |
Dodany dnia 23/12/2012 11:14
|
Rozgrzany Postów: 88 Data rejestracji: 06.10.12 |
Ja jestem w terapii trzeci raz w życiu, a z każdej mam trochę inne doświadczenia na tym polu. Teraz jestem w psychodynamicznej i nie mam nawet prywatnego numeru telefonu komórkowego mojej Terapeutki ani jej maila, więc smsa jej nie wyślę. Z moją pierwszą w życiu Terapeutką miałam bliższy kontakt, mam jej numer. Na ogół pisałyśmy do siebie rzadko i tylko w kwestii odwołania/ przełożenia spotkania, ale po roku terapii dwa razy zdarzyło mi się, że kontaktowałam się z Nią w innej sprawie. Raz trochę żartobliwie umówiłyśmy się, że wyślę Jej smsa z przypomnieniem o spotkaniu (sama to zaproponowałam, ale Terapeutka chętnie się zgodziła). Drugi raz rozmawiałyśmy o moim pragnieniu posiadania kota i umówiłyśmy się, że będę pertraktować z Rodzicami, a potem Ona poprosiła mnie, żebym wysłała jej sms z info, jak mi poszło (ale to chyba dlatego, że to było nasze ostatnie spotkanie przed przerwą wakacyjną, więc do następnej terapii było sporo czasu). Czasami zadawała mi też jakieś zadania, które jej oddawałam, a Ona czytała pomiędzy sesjami, ale ja sama z własnej inicjatywy nie wymagałabym od terapeuty, żeby poświęcał swój prywatny czas na czytanie, tego, co mu przynoszę. [b]"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy." [/b](Mk 9, 23) |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 23/12/2012 12:05
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
[quote]Wydawało mi się, że jestem lepsza, dlatego, że nigdy nie próbowałam zbliżyć się do terapeuty. Ba, bo sama do standardowych granic dorzucałam dodatkowy margines bezpieczeństwa. [/quote] W sensie, że jak zbliżyć ? I czym jest ten dodatkowy margines bezpieczeństwa?. Pytam bo nie rozumiem, w sensie, bliżej usiąść?, zbliżyć w kontakcie seksualnym?, czy chodzi Ci o to, że bardzo bałaś się przeniesienia? [quote]Dzień po spotkaniu rozważałam wysłanie jej czegoś uspokajającego[/quote] Można wiedzieć co chciałaś jej wysłać ? Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 23/12/2012 14:23
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
W czasie trwania terapii nie miałam numeru telefonu, pomiędzy sesjami kontaktowałam się tylko, oficjalnie na numer kliniki ale tylko jeżeli chodziło o zmianę terminów, lub jeżeli wcześniej ustalałyśmy z A. że mam się z Nią skontaktować etc. Na ostatnim naszym spotkaniu przed przerwą dostałam od A. jej numer telefonu, umówiłyśmy się, że jak będzie źle to mam dzwonić, ewentualnie smsa napisać.Podała mi godziny i dni w których najlepiej się z Nią kontaktować. Skorzystałam z tej opcji, ale trudno mi było miałam wrażenie że będę jej przeszkadzać, zawracać głowę. Teraz jak A. już wyjechała, to pamiętam na naszym ostatnim spotkaniu, zapytałam, czy jak już, by było tak bardzo źle, czy mogę do niej zadzwonić, oczywiście powiedziałam jej, że nie zamierzam tego nadużywać. Powiedziała, że tak ewentualnie w poszukaniu pomocy mi tutaj w L.. Wiem, że nie mam prawa tego robić A, jest wiele kilometrów stąd i to by było nadużycie z mojej strony. A. zawsze pilnowała swojej prywatności i godzin pracy i w cale się temu nie dziwię. Myślę że to jest bardzo zdrowe podejście ma rodzinę i nie musi być terapeuta 24 godziny na dobę. Parę dni temu wysłałam jej życzenia świąteczne i tez smsem, nie chciałam jej zawracać głowy. To samo tyczy się lekarza nie mam jego numeru telefonu i raczej na pewno bym nie zadzwoniła. Kiedyś korzystałam z opcji zadzwonienia do szpitala, ale to były sytuacje awaryjne i wcześniej pytałam się czy ewentualnie mogę zadzwonić do szpitala. Zarówno telefony do A. czy lekarza zawsze były dla mnie dość stresujące.Uważam, że każdy ma prawo do odpoczynku nie jest terapeutą czy lekarzem na każde zawołanie pacjenta. [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 23/12/2012 15:02
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
[quote][b]Pogodna napisał/a:[/b] W sensie, że jak zbliżyć ? I czym jest ten dodatkowy margines bezpieczeństwa?. Pytam bo nie rozumiem, w sensie, bliżej usiąść?, zbliżyć w kontakcie seksualnym?, czy chodzi Ci o to, że bardzo bałaś się przeniesienia?[/quote] Zbliżyć = zadać pytanie dotyczące terapeutki (chociaż raz, pod koniec terapii, zapytałam ile ma lat) lub sięgnąć po cokolwiek, czego mi sama nie daje (np. poprosić o wsparcie, zapytać jak mnie widzi po roku terapii itd.). Nawet nieszczególnie byłam gotowa zauważać, że ona jest ze mną w tym gabinecie, ;-). Ale wówczas celem mojej terapii było poradzenie sobie ze stanami lękowymi a nie problemy interpersonalne. [quote] Można wiedzieć co chciałaś jej wysłać ?[/quote] "Nie odrzucam Pani. Jest dobrze. Wesołych. :-)" |
sigma |
Dodany dnia 23/12/2012 17:32
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Manna, a Tobie się role trochę nie pomieszały? Jeśli terapeutka Ci sugeruje, że ją odpychasz, to znaczy, że TY masz problem z odpychaniem od siebie ludzi, a nie że ONA ma problem z tym, że ją odpychasz. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
sensitivechild |
Dodany dnia 23/12/2012 17:47
|
Platynowy forumowicz Postów: 2771 Data rejestracji: 04.12.10 |
Miałam podobne odczucie jak Sigma, ale nie potrafiłam go ubrać w słowa, poczułam dyskomfort czytając już we wcześniejszym poście [quote]Na ostatnim spotkaniu, nowa terapeutka zasugerowała, że próbuję ją od siebie odepchnąć. Dzień po spotkaniu rozważałam wysłanie jej czegoś uspokajającego, ale powstrzymałam się sądząc, że ja o tym wiem, a Ona przeżyje, jeśli powiem jej to za 3 tygodnie.[/quote] Jeszcze się nie spotkałam, żeby trzeba było uspokajać swojego terapeutę przez to, że jest odpychany (co często wynika z jakichś tam zaburzeń zapewne)
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color] [b][color=#ff9900] "-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić, |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 23/12/2012 17:59
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
[quote]Ale wówczas celem mojej terapii było poradzenie sobie ze stanami lękowymi a nie problemy interpersonalne.[/quote] Jedno drugiego nie wyklucza i nawet myślę, że często jedno wynika z drugiego albo i towarzyszy. Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 23/12/2012 18:01
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
Macie racje. Tyle, że robię to w kontekście. Ten kontekst to założenie, że w relacji terapeutycznej ja również powinnam dbać o terapeutę. Załóżmy, że wynika to z moich specyficznych problemów, tj. uprzedniego całkowitego ignorowania terapeuty. |
Pogodna |
Dodany dnia 23/12/2012 18:08
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Wydaje mi się, że jednak to co robisz w tym swoim kontekście jest z deka dziwne. A to nie jest tak, że Ty sobie ten konteksty wymyśliłaś? Ja byłam w kilku terapiach i nigdy mi nie przyszło, do głowy, żeby "dbać o terapeutę" - jego samopoczucie czy go uspakajać.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 23/12/2012 18:13
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
Mi też nie przyszło, dopóki poprzednia terapeutka nie zasugerowała (przyznaję - nie mam pojęcia, sama się zastanawiam czy to właśnie tak, a nie mam śmiałości napisać do ex-terapeutki), że fakt, że przez całą terapię ją ignorowałam, był dla niej mocno zniechęcający. Więc tak, chcę umieć patrzeć i dbać. Wnioskując jednak po tym, co robię: granicę terapeutyczne są dla mnie ważniejsze niż patrzenie i dbanie. I uważam to za zdrowe rozwiązanie. edit: przecinek. Edytowane przez mannazsokiem dnia 23/12/2012 18:14 |
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
debata o zasadności istnienia wątku o sms-ach do terapeuty | Regulamin i zagadnienia porządkowe | 27 | 22/12/2012 21:49 |
Telefony zaufania | Regulamin i zagadnienia porządkowe | 3 | 21/04/2011 23:07 |