17 Maja 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


sasta sasta
1 tydzień Offline
mamswojswiat mamswojswiat
1 tydzień Offline
Mirbla Mirbla
1 tydzień Offline
Mathews Arleen Mathews Arleen
2 tygodni Offline
Hernandez Hafsa Hernandez Hafsa
4 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: sasta
Ogółem Użytkowników:2,206
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
 Drukuj temat
Partnerzy/małżonkowie w terapiach indywidualnych
mannazsokiem
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 20/12/2012 22:50
Awatar

Rozgrzany


Postów: 94
Data rejestracji: 17.12.12

Byliście/Jesteście w terapii indywidualnej, gdy w tym samym czasie także Wasz partner/partnerka jest pod opieką terapeuty? Jeśli tak - jak wrażenia? Jeśli nie podoba Wam się sam pomysł, to dlaczego? A może macie inne przemyślenia, uwagi albo wrażenia związane z tematem?

W moim związku: ponieważ mamy terapię tego samego dnia o tej samej godzinie, mamy też dużą zabawę w spotkaniach po terapii, gdy chodzimy na kawę, wino albo coś przegryźć i dzielimy się wrażeniami. Terapia daje nam okazję do wyciągnięcia przy i przed sobą różnych tematów, które dotąd się nie pojawiały, albo pojawiały się zakryte czymś innym.
 
http://sprzatam.wordpress.com
sigma
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 20/12/2012 23:33
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Jak wrażenia z czego?
Po raz kolejny nie rozumiem sensu Twojego pytania.
Ja nie mam wrażeń z terapii mojej partnerki.
Moja terapia jest moja, a jej jest jej. Co mi się tu może podobać albo nie?
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Chwila
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2012 00:10
Awatar

Startujący


Postów: 171
Data rejestracji: 12.12.12

Ja chodzę samodzielnie na terapię, ale partner mnie przywozi i czeka na mnie. Później również często idziemy na jakieś jedzonko i opowiadam mu o wątkach jakie zostały wysunięte podczas terapii i razem jesteśmy w stanie sobie coś uświadomić. Wytłumaczyć sytuacje (zachowania) jakie mają miejsce na co dzień lub w przeszłości. Dla mnie to bardzo ważne, ponieważ czuję w nim wtedy wsparcie.
 
sigma
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2012 00:47
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

A Twój terapeuta o tym wie?
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Chwila
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2012 01:41
Awatar

Startujący


Postów: 171
Data rejestracji: 12.12.12

No ja mu coś wspominałam, ale niespecjalnie...
 
ef
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2012 01:50
Awatar

Pasjonat


Postów: 6498
Data rejestracji: 16.02.11

sigma, a jakie Twoim zdaniem to może mieć znaczenie? dlaczego pytasz, czy terapeuta o tym wie??
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci.
 
sigma
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2012 01:55
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Ano dlatego, że naszych terapeutów to baardzo interesowało, jak rozmawiałyśmy z A. szczegółowo o swoich terapiach. I nie byli tym zachwyceni oboje.
A ja się wkurzałam na wszelkie interpretacje na ten temat i twierdziłam, że tu nie ma żadnego drugiego dna i po prostu mam ochotę sobie z A. porozmawiać akurat o tym.
a drugie dno oczywiście było, nawet kilka. I dopiero jak dojrzałam do w miarę bliskiej relacji z terapeutką, to przestałam z A. każdą sesję omawiać.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
tajfunek
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2012 04:50
Awatar

300% normy


Postów: 7284
Data rejestracji: 31.05.09

To chyba bardzo indywidualna sprawa. Ja mam bliskie osoby, z którymi bardzo szczegolowo rozmawiam o tym co bylo na sesji, ba nawet zaraz po wyjsciu biorę tel. I dzwonie. M. Nie widzi w tym nic złego, cieszy się ze nie jestem sama szczegolnie jak gorzej sie czuję, a jak lepiej sie poczuje po sesji to cieszy.się ze mam to z kim dzielić. W żaden sposob to nie koliduje z terapią.
 
Pogodna
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2012 06:43
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

Mam podobnie jak tajfunek, nie miałam "zakazu" rozmawiania o tym, co na sesji, a był taki okres, że dużo mówiłam 0 sesjach TŻowi w kategoriach: Czujesz on mi powiedział, że ciągnie mnie do papierosów bo mnie taka piersią nie karmiła Grin
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać.
 
mannazsokiem
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2012 08:39
Awatar

Rozgrzany


Postów: 94
Data rejestracji: 17.12.12

[quote][b]sigma napisał/a:[/b]
Jak wrażenia z czego?
Po raz kolejny nie rozumiem sensu Twojego pytania.
Ja nie mam wrażeń z terapii mojej partnerki.
Moja terapia jest moja, a jej jest jej. Co mi się tu może podobać albo nie? [/quote]

imo, sytuacja, w której partnerzy/partnerki są oboje/obie w terapii jest specyficzna i ciekawa. Widzę jak zmienia się moja partnerka pod wpływem terapii. Widzę jak ja się zmieniam pod wpływem terapii. W związku jest mniej napięcia, a więcej wzajemnego zainteresowania nowymi rzeczami. Możemy wzajemnie obserwować jak się na nowo budujemy. Tematy, które poruszam z moją partnerką inspirują mnie także do pracy na terapii. Do głowy by mi nie przyszło, że moja terapeutka mogłaby mieć zastrzeżenia do tego, że rozmawiam o terapii z moją partnerką i nigdy takich zastrzeżeń nie zgłaszała (nawiasem mówiąc: żadna z terapeutek).

Oraz: czy złościsz się, gdy nie rozumiesz sensu moich pytań? Czy moje rozwinięcie pytania i wyjaśnienie jego sensu (a zrobiłam to w obu wątkach) jest dla Ciebie zrozumiałe?
 
http://sprzatam.wordpress.com
sigma
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2012 12:10
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Ja też nie miałam zakazu rozmawiania z A. o terapii, ani A. nie miała zakazu rozmawiania ze mną. Ale terapeuci od początku zwracali nam uwagę na problem z granicami, na to, że nie umiemy mieć czegoś tylko dla siebie, że nawet terapię mamy tak jakby wspólną (a dodatkowo ciągle się czepiali, że jesteśmy tak zlane, że mamy ją w tym samym miejscu. A jak terapeutka się moim zmasowanym oporem na te interpretacje wkurzała, to nieraz złośliwie dodawała, że pewnie najchętniej byśmy tam razem przyjeżdżały, o tej samej godzinie miały terapię w sąsiadujących pokojach, razem wychodziły na bieżąco się wymieniały wszystkim Pfft ).

I jeszcze kilka innych interpretacji za tym szło, na przykład o tym, że tworzymy sobie specyficzny sposób komunikacji, w którym pozbywamy się odpowiedzialności za swoje uczucia. Zamiast powiedzieć: wkurzam się na ciebie, zaczęłyśmy mówić: O. powiedziała, że widzi, że się na ciebie wkurzam.
Do tego w moim przypadku takie omawianie na bieżąco sesji z A. pozwalało odreagować emocje, które na terapii blokowałam. I tym łatwiej było je blokować na kolejnych sesjach, bo wiedziałam, że gdzie indziej będę je mogła bezpiecznie uwolnić. A za tym szło to, że nie musiałam się do terapeutki zbliżać i angażować w relację z nią, bo sesję przeżywałam i tak przy A. I w tym czasie bardzo rzadko zdarzało się, żebym przyszła na terapię z jakimiś wnioskami po ostatniej sesji. Często nawet nie pamiętałam, o czym ostatnio rozmawiałyśmy. Bo wszystko już zostało omówione z A. zaraz po wyjściu.
A, i jeszcze o "konflikt lojalności" chodziło. Czyli - nie może jakaś obca baba wiedzieć o mnie czegoś, czego nie wie A., bo przecież to A. jest mi najbliższa.

A wszystkie te interpretacje były oczywiście zupełnie bezsensowne i z palca wyssane, po prostu się nas terapeuci czepiali Pfft Dopóki nie zaangażowałam się w terapię na tyle, że przestałam mieć potrzebę omawiania sesji z A. i dopóki nie spojrzałam na to z dystansu Wink

karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
mannazsokiem
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2012 13:03
Awatar

Rozgrzany


Postów: 94
Data rejestracji: 17.12.12

Rozumiem. Fakt. W takiej sytuacji w związku to ma sens. U nas w ogóle nie występuje problem zlewania się, raczej brak nam rzeczy, które nas łączą. A czy mogę zapytać w którym roku Waszego związku obie byłyście w terapii i jak ostatecznie oceniasz to, jak wpłynęła na Waszą relację? (Bo dość typowym problemem z jednym partnerem w terapii jest to, że w konsekwencji zmian wyrasta z dotychczasowego modelu w związku. Drugi zaś pozostaje sam z tym, że coś się zmieniło, ale nie bardzo wie co i kompletnie nie wie czego teraz się od niego chce).
 
http://sprzatam.wordpress.com
sigma
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 21/12/2012 13:10
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Po dwóch latach związku mniej więcej zaczęłyśmy terapię. I ona ciągle trwa.
Nie umiem powiedzieć, jak ona wpłynęła na naszą relację, bo w tej relacji dzieje się bardzo dużo i nie wiem, co i jak wynika z terapii akurat. Może po zakończonej terapii będę w stanie jakoś to ocenić.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
mannazsokiem
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 22/12/2012 10:14
Awatar

Rozgrzany


Postów: 94
Data rejestracji: 17.12.12

W symultanicznych terapiach indywidualnych podoba mi się też równowaga wynikająca z tego, że każdy z partnerów ma swój terapeutyczny system wsparcia (niezależnie od systemu wsparcia złożonego ze znajomych i przyjaciół królika). Mam wrażenie, że to ma bardzo konkretne konsekwencje ([i]wynikające z rozłożenia odpowiedzialności?:-) z mniejszej presji na jakąś reakcję i samodzielną walkę z problemem?[/i]): więcej spokoju, cierpliwości i namysłu, większą tolerancję na inność. Dużą ciekawość podróży, którą odbywa partner.

[small]Dodatkowo: z mojej egoistycznej perspektywy cieszę się, że moja partnerka się rozwija, ponieważ po 6 latach związku cieszy mnie każda nowość, ;-).[/small]
 
http://sprzatam.wordpress.com
sigma
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 22/12/2012 13:45
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Moja ciekawość podróży, którą odbywa partner, sprowadza się w tej chwili do rozpaczliwego: czy ty kiedyś będziesz zdrowa?!
Ale tak, na samym początku naszych terapii, jak sama jeszcze nie wiedziałam, z jakimi właściwie problemami tam idziemy i co się w tym czasie w moim związku dzieje, rzeczywiście była taka ciekawość.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
mannazsokiem
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 22/12/2012 13:53
Awatar

Rozgrzany


Postów: 94
Data rejestracji: 17.12.12

o, to całkiem inny fajny aspekt: zniecierpliwienie brakiem postępów partnera i jego podejściem do terapii, :-). Ja mam ochotę powtarzać: "to Ty musisz [b]chcieć[/b] i decydować się na [b]zmianę[/b]. Terapeuta tego za Ciebie nie zrobi". Moja TŻ z kolei uważa, że nie należy próbować zastąpić sobie samej terapeuty, bo "można sobie zaszkodzić".
 
http://sprzatam.wordpress.com
sigma
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 22/12/2012 13:55
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Nie nazwałabym tego fajnym aspektem Pfft
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Alia
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 22/12/2012 14:42
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

Był taki okres, kiedy mąż był w terapii (i nadal jest), a ja poszłam na swoją, krótkoterminową. Mąż o swojej terapii właściwie ze mną nie rozmawia, chyba że doszedł do jakiegoś wniosku, który uważa za ważny. Ja z kolei byłam tak zaskoczona odkryciami, jakie poczyniłam na swojej terapii, że o wielu rzeczach mu mówiłam. Bo skoro zrozumiałam pewne swoje zachowania, to chciałam, żeby on też je zrozumiał.
 
Przeskocz do forum:

50,479,944 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024