21 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
6 dni Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
3 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
 Drukuj temat
Cisza
Gloria
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 07/08/2012 01:26
Awatar

Finiszujący


Postów: 471
Data rejestracji: 21.03.11

Od około pół roku chodzę na terapię. Chyba w końcu trafiłam na "Wystarczająco Dobrą Terapeutkę" ( ideały ponoć nie istnieją...) - nie jest lekko, dosyć często irytują mnie jej pytania, ale jednak czuję, że jeżeli będę wystarczająco silna, to wyjdzie mi to na zdrowie. Od pewnego czasu powtarzają się sytuacje, które mnie bardzo mocno stresują. Jestem ciekawa, czy Wy także spotkaliście się z podobnym zjawiskiem. Chodzi mi o...ciszę. O taką zwykłą ciszę pomiędzy wypowiadanymi zdaniami. Jeżeli załóżmy pani R. zapyta mnie o coś, a ja odpowiem, a ona nadal milczy, przy czym milczenie to trwa dłużej niż minutę, to zaczynam wariować. Czuję, że pewnie powinnam powiedzieć coś jeszcze, ale mam pustkę w głowie, zaczynam się głupkowato uśmiechać ( zaznaczyłam na koniec ostatniej sesji, że na następenj zjawię się chyba w masce gazowej...), potem zazwyczaj wykrztuszam z siebie "Niech Pani coś powie, błagam..." i dławię się łzami, lub po prostu zaczynam ryczeć chowając twarz ( zasłaniam ją rękami, albo wręcz kładę głowę na kolanach, oby tylko się ukryć). Bardzo mnie to krępuje, babka zauważyła, że jest coś na rzeczy. Powiedziała, że powinnyśmy bliżej przyjrzeć się tego lęku przed niezręcznym milczeniem, podała też kilka przyczyn, które są możliwe. Jedną z nich było spełnianie czyichś oczekiwań. Pomyślałam sobie, że coś w tym może być - kiedy np. wracam z uczeloni z koleżanką, którą dosyć słabo znam i należy podtrzymać rozmowę ( wiecie, taka tam "gadka-szmatka"), to ciągle JA biorę odpowiedzialność, czuję, że to ja muszę zabawiać inne osoby rozmową, a kiedy następuje cisza, to obwiniam się, że jestem nudna i beznadziejna.... Nie wiem, czy to właściwe rozumowanie. Cóż, pewnie w trakcie terapii do czegoś w tej kwestii dojdę, ale póki co, chciałabym poznać Wasze zdanie. No i może jakieś rady...? Nie wiem, jak się "zabezpieczyć" na piątkową sesję, mam dzikie pomysły na wypełnienie tej ciszy, łącznie z przyniesieniem ze sobą gazety - ot tak, żeby wlepić gdzieś wzrok. Wiem, brzmi to śmiesznie i głupio, pewnie tego nie zrobię. Ale to pokazuje, jak bardzo stresują mnie takie sytuacje.

Co o ty sądzicie?
 
Gloria
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 07/08/2012 01:28
Awatar

Finiszujący


Postów: 471
Data rejestracji: 21.03.11

Przepraszam za błędy i styl, ale jest późno i niezbyt dobrze się czuję Sad
 
Rat
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 07/08/2012 22:45
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 3056
Data rejestracji: 07.02.11

miałam napisać , tylko pomyślałam sobie po co , jak i tak nic to nie wniesie .
Przerabiałam temat ciszy , że jej nie cierpię , szczególnie jak z kimś idę ... i też odpowiedzialność za podtrzymanie rozmowy .
jedyne co ... to tak samo Ty jak i osoba druga macie jednakowe "zadanie" zagadania .
Albo w ciszy idziecie ( co jest mega niezręczne wg. nas) ... ale jest też ta osoba druga , dlaczego ta osoba nie wysili się by o czymś porozmawiać . ?
Brak magicznej metody ... jedynie nie przejmować się tym i nie nakręcać negatywnie , że coś ze mną nie tak , że cisza zapada .
[color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że
Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color]
 
https://sknerus.pl/pl/pp/301470/456
tajfunek
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 07/08/2012 22:54
Awatar

300% normy


Postów: 7284
Data rejestracji: 31.05.09

[quote]ale jest też ta osoba druga , dlaczego ta osoba nie wysili się by o czymś porozmawiać[/quote]
bo czasami ta druga nie potrafi. Stara się, ale nic jej z tego nie wychodzi. Taka właśnie jestem ja.
Pustka w głowie,albo to co chce powiedzieć uznaję za głupie, albo mnie coś przyblokuje i tak o to jestem b.czesto milczącą osobąEhmm
 
Gloria
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 07/08/2012 23:00
Awatar

Finiszujący


Postów: 471
Data rejestracji: 21.03.11

Dzięki dziewczyny.

[b]Rat[/b], dziękuję, Twój wpis jednak trochę wniósł, bo pokazał mi, że nie tylko ja borykam się z tym problemem. Napisałaś też dokładnie to samo, co powiedziała mi terapeutka: na obojgu rozmówców spoczywa "obowiązek" podtrzymywania rozmowy. No ale, jak ktoś żyje w poczuciu winy i niskiej samoocenie, to rzeczywiście łatwo wpaść w pułapkę brania całkowitej odpowiedzialności.
 
Alia
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 08/08/2012 14:36
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

Gloria, moja matka tak ma - albo miewa. Kiedy siedzimy przy jakiejś domowej uroczystości, ma wyraźne problemy z ciszą i często mówi cokolwiek, byle tylko coś powiedzieć. Mnie to bardzo drażni z kolei.
 
sigma
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 08/08/2012 17:10
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Na temat ciszy na sesji mogłabym elaborat napisać, ale elaboraty są nudne, więc postaram się maksymalnie streścić Wink

Na moich sesjach jest podobno wyjątkowo dużo milczenia... tak terapeutka uważa, bo ja tam nie wiem, jak dużo milczą inni Wink I na początku przeżywałam tę ciszę prawie dokładnie tak, jak Gloria pisze. Zawsze miałam poczucie, że jeśli milczymy, to terapeutka czegoś ode mnie oczekuje, a ja nie wiem, czego, nie wiem, co by chciała usłyszeć, więc coraz większe napięcie, poczucie winy, że nie umiem rozmawiać tak, jak "powinnam", potem jeszcze mi się do tego włączał lęk, że ona mnie w końcu wyrzuci z terapii, jak tak będę ciągle milczeć... a to nasze milczenie trwało nieraz po 10 minut.
Oczywiście potem o tym rozmawiałyśmy i wyszło nam, że jak milczymy, to ja się czuję trochę tak, jakbym była w szkole i stała nieprzygotowana pod tablicą. I wstydzę się, że nic nie umiem, boję się, jak zostanę oceniona i spodziewam się kary. A do tego potrzeba spełniania czyichś oczekiwań, nawet jeśli muszę zgadywać, jakie one są... też ze strachu przed jakąś karą.

Rozszyfrowanie mechanizmu trochę pomogło. Potem jak milczenie się przedłużało i zaczynałam czuć to znajome napięcie, to sama się łapałam na tym, że wchodzę w rolę dziecka w szkole i już nie miałam problemów z przerwaniem milczenia, bo mogłam powiedzieć właśnie o tym, że znowu zaczynam się tak czuć Wink I zaczęłam mieć trochę większy dystans do tego.

A ostatnio coś się w moim przeżywaniu milczenia zmieniło. Pewnie wynika to z etapu, na jakim jest relacja terapeutyczna. Ostatnio jak zapada milczenie, to zaczynam się wściekać na terapeutkę, że mnie olewa, nie chce ze mną rozmawiać i się oddala.
Jesteśmy w trakcie rozszyfrowywania, co tym razem za tym stoi Wink
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
martyna
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 08/08/2012 19:44
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Dla mnie temat ciszy na terapii jest nie do przeskoczenia, bywało tak że całą sesję przemilczałam, zresztą jak przekraczam gabinety lekarskie to mi brakuje słów. Nie potrafię na ten moment przełamać się i dopuści kogoś obcego do siebie, pewnie jest tutaj problem z zaufaniem ale nie tylko.
W głowie czasem mi wyje alarm" mów! przecież po coś tu przyszłaś!" no ale w życiu wygląda to inaczej. Między innymi dlatego też odpuściłam na ten moment terapię by juz przestać się męczyć.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
sensitivechild
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 08/08/2012 19:52
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

NIENAWIDZĘ CISZY. Nienawidzę milczenia.
Na sesjach potrafię milczeć 15 minut, aż w końcu Terapeuta się odezwie. Nawet już nie jestem wściekła wtedy na siebie, po prostu odcinam się od emocji i siedzę. Jak małe dziecko, bezradne.
Czasami jestem zła na Terapeutę, że nic go nie obchodzę.
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
modliszka
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 09/08/2012 14:12
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 2327
Data rejestracji: 26.10.09

Kiedyś chodziłam do terapeutki, u której klient zaczynał sesję.Oczywiście nigdy nie wiedziałam o czym mam mówić, siadałam tam z totalną pustką.Tak więc parę razy rozpoczynałam od tego właśnie, że nie wiem co powiedzieć - nie chce ciszy, denerwuje się wtedy i rozmowa jakoś się toczyła.Były jednak spotkania gdy zagajałam rozmowę od tematu foteli czy maskotek, które znajdowały się w gabinecie.
 
ef
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 09/08/2012 14:15
Awatar

Pasjonat


Postów: 6498
Data rejestracji: 16.02.11

u mnie z ciszą na terapii jest ok. jest przeważnie wtedy, jak się wycofuję, zamykam, zbiera mi się na płacz. ale to jest ok, bo co niby mam powiedzieć?

gorzej z ciszą w relacjach, jak np. jadę z kimś samochodem, wczoraj jak przyszłam wcześniej na zajęcia i byłam sama z prowadzącym... ale uczę się.
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci.
 
Klara
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 09/08/2012 21:23
Awatar

300% normy


Postów: 7047
Data rejestracji: 16.04.12

Ja na 7 sesji, jakie miałam, 5 prawie w całości przemilczałam (ok. 35 minut ciszy na 40). Nie wiem jak to zmienić i jak z tym walczyć, chwilowo od terapii odpoczywam, po wakacjach może wrócę. A może wy macie jakieś sposoby na przełamanie milczenia?

Natomiast cisza wśród innych osób często mi nie przeszkadza, czasami fajnie jest razem pomilczeć Smile
 
Diuna
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 09/08/2012 21:26
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2684
Data rejestracji: 08.11.11

Klara, nie mów, że za to płacisz!
Srutututu, pęczek drutu
 
Nieustraszona
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 09/08/2012 22:31
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 6722
Data rejestracji: 03.04.10

Ja mam problem z ciszą, ale u psychiatry. Generalnie mówie jej o objawach, nie o emocjach i póki nie zada pytania jest cisza.

Z terapeutką chyba raczej tak nie jest...
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość....
 
laverna
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 09/08/2012 22:40
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 22
Data rejestracji: 30.06.12

Potrafiłam milczeć na terapii całe 50 minut sesji. Ponieważ moim zdaniem rozmowa czy tam terapia polega na zadawaniu pytań i odpowiadaniu na nie. W momencie kiedy otrzymuje pytanie, odpowiadam na nie tak rozwlekle, jak mi się podoba. A kiedy nie widzę reakcji, nie czuję obowiązku podtrzymywania rozmowy. Takie milczenie uważam za czas stracony. Bo podobno na terapii trzeba rozmawiać, a ja szczerze mówię od razu, że nie wiem, o czym mam mówić, bo nie czuję potrzeby dzielenia się czymkolwiek. I cisza. Cisza. Cholerna, piep...ona cisza. Zupełnie jak w rozmowie ze ścianą. Też cisza.
 
Klara
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 09/08/2012 22:42
Awatar

300% normy


Postów: 7047
Data rejestracji: 16.04.12

[quote][b]Diuna napisał/a:[/b]
Klara, nie mów, że za to płacisz![/quote]

Nie płacę, to na NFZ.

A ja właśnie też czekałam na pytania, a miałam mówić o czymkolwiek, co mi przychodzi na myśl. Tylko, że wtedy jest pustka w głowie i nie wiem już o czym ja właściwie mam mówić. Zupełnie nie potrafię odnaleźć się w relacji terapeutycznej, dla mnie jest to dziwne. Ale jeszcze się całkowicie nie poddałam i spróbuję ponownie, może jakoś się przełamię i ciszy nie będzie albo chociaż będzie krótsza...
 
sigma
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 09/08/2012 22:51
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

[quote]Ponieważ moim zdaniem rozmowa czy tam terapia polega na zadawaniu pytań i odpowiadaniu na nie[/quote]
To mi bardziej przypomina definicję wywiadu, niż terapii.

Moja terapeutka na wszelkie moje nieśmiałe sugestie, że nie wiem, o czym mam mówić, jak ona o nic nie pyta i nie podtrzymuje rozmowy, odpowiada zawsze: Ale to jest pani terapia.
I trudno się z tym nie zgodzić... ja milczę i liczę na to, że ona przejmie inicjatywę i weźmie odpowiedzialność za to, o czym rozmawiamy. A to ja za to odpowiadam... choć uciekam od tej odpowiedzialności i milczę, milczę i się wściekam...
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Diuna
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 09/08/2012 22:53
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2684
Data rejestracji: 08.11.11

W takim razie płaci za to podatnik!

Pomilczeć można w samotności, ewentualnie we dwoje, patrząc sobie głęboko w oczy lub w gwiazdy.
A może ta cisza w gabinecie ma terapeutyczne działanie? myśliciel
Srutututu, pęczek drutu
 
sigma
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 09/08/2012 22:56
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Chcesz powiedzieć, że jak ktoś nie wykorzystuje dobrze swojej terapii, to nie powinien mieć do niej prawa, bo podatnicy za to płacą?
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Diuna
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 09/08/2012 23:05
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2684
Data rejestracji: 08.11.11

Nie, Sigma, żartowałam.
Wdech, wydech...
Srutututu, pęczek drutu
 
Przeskocz do forum:

51,658,485 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024