Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
Cisza
|
|
Gloria |
Dodany dnia 07/08/2012 01:26
|
Finiszujący Postów: 471 Data rejestracji: 21.03.11 |
Od około pół roku chodzę na terapię. Chyba w końcu trafiłam na "Wystarczająco Dobrą Terapeutkę" ( ideały ponoć nie istnieją...) - nie jest lekko, dosyć często irytują mnie jej pytania, ale jednak czuję, że jeżeli będę wystarczająco silna, to wyjdzie mi to na zdrowie. Od pewnego czasu powtarzają się sytuacje, które mnie bardzo mocno stresują. Jestem ciekawa, czy Wy także spotkaliście się z podobnym zjawiskiem. Chodzi mi o...ciszę. O taką zwykłą ciszę pomiędzy wypowiadanymi zdaniami. Jeżeli załóżmy pani R. zapyta mnie o coś, a ja odpowiem, a ona nadal milczy, przy czym milczenie to trwa dłużej niż minutę, to zaczynam wariować. Czuję, że pewnie powinnam powiedzieć coś jeszcze, ale mam pustkę w głowie, zaczynam się głupkowato uśmiechać ( zaznaczyłam na koniec ostatniej sesji, że na następenj zjawię się chyba w masce gazowej...), potem zazwyczaj wykrztuszam z siebie "Niech Pani coś powie, błagam..." i dławię się łzami, lub po prostu zaczynam ryczeć chowając twarz ( zasłaniam ją rękami, albo wręcz kładę głowę na kolanach, oby tylko się ukryć). Bardzo mnie to krępuje, babka zauważyła, że jest coś na rzeczy. Powiedziała, że powinnyśmy bliżej przyjrzeć się tego lęku przed niezręcznym milczeniem, podała też kilka przyczyn, które są możliwe. Jedną z nich było spełnianie czyichś oczekiwań. Pomyślałam sobie, że coś w tym może być - kiedy np. wracam z uczeloni z koleżanką, którą dosyć słabo znam i należy podtrzymać rozmowę ( wiecie, taka tam "gadka-szmatka"), to ciągle JA biorę odpowiedzialność, czuję, że to ja muszę zabawiać inne osoby rozmową, a kiedy następuje cisza, to obwiniam się, że jestem nudna i beznadziejna.... Nie wiem, czy to właściwe rozumowanie. Cóż, pewnie w trakcie terapii do czegoś w tej kwestii dojdę, ale póki co, chciałabym poznać Wasze zdanie. No i może jakieś rady...? Nie wiem, jak się "zabezpieczyć" na piątkową sesję, mam dzikie pomysły na wypełnienie tej ciszy, łącznie z przyniesieniem ze sobą gazety - ot tak, żeby wlepić gdzieś wzrok. Wiem, brzmi to śmiesznie i głupio, pewnie tego nie zrobię. Ale to pokazuje, jak bardzo stresują mnie takie sytuacje. Co o ty sądzicie? |
|
|
Gloria |
Dodany dnia 07/08/2012 01:28
|
Finiszujący Postów: 471 Data rejestracji: 21.03.11 |
Przepraszam za błędy i styl, ale jest późno i niezbyt dobrze się czuję |
|
|
Rat |
Dodany dnia 07/08/2012 22:45
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
miałam napisać , tylko pomyślałam sobie po co , jak i tak nic to nie wniesie . Przerabiałam temat ciszy , że jej nie cierpię , szczególnie jak z kimś idę ... i też odpowiedzialność za podtrzymanie rozmowy . jedyne co ... to tak samo Ty jak i osoba druga macie jednakowe "zadanie" zagadania . Albo w ciszy idziecie ( co jest mega niezręczne wg. nas) ... ale jest też ta osoba druga , dlaczego ta osoba nie wysili się by o czymś porozmawiać . ? Brak magicznej metody ... jedynie nie przejmować się tym i nie nakręcać negatywnie , że coś ze mną nie tak , że cisza zapada . [color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
tajfunek |
Dodany dnia 07/08/2012 22:54
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
[quote]ale jest też ta osoba druga , dlaczego ta osoba nie wysili się by o czymś porozmawiać[/quote] bo czasami ta druga nie potrafi. Stara się, ale nic jej z tego nie wychodzi. Taka właśnie jestem ja. Pustka w głowie,albo to co chce powiedzieć uznaję za głupie, albo mnie coś przyblokuje i tak o to jestem b.czesto milczącą osobą |
|
|
Gloria |
Dodany dnia 07/08/2012 23:00
|
Finiszujący Postów: 471 Data rejestracji: 21.03.11 |
Dzięki dziewczyny. [b]Rat[/b], dziękuję, Twój wpis jednak trochę wniósł, bo pokazał mi, że nie tylko ja borykam się z tym problemem. Napisałaś też dokładnie to samo, co powiedziała mi terapeutka: na obojgu rozmówców spoczywa "obowiązek" podtrzymywania rozmowy. No ale, jak ktoś żyje w poczuciu winy i niskiej samoocenie, to rzeczywiście łatwo wpaść w pułapkę brania całkowitej odpowiedzialności. |
|
|
Alia |
Dodany dnia 08/08/2012 14:36
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
Gloria, moja matka tak ma - albo miewa. Kiedy siedzimy przy jakiejś domowej uroczystości, ma wyraźne problemy z ciszą i często mówi cokolwiek, byle tylko coś powiedzieć. Mnie to bardzo drażni z kolei. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 08/08/2012 17:10
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Na temat ciszy na sesji mogłabym elaborat napisać, ale elaboraty są nudne, więc postaram się maksymalnie streścić Na moich sesjach jest podobno wyjątkowo dużo milczenia... tak terapeutka uważa, bo ja tam nie wiem, jak dużo milczą inni I na początku przeżywałam tę ciszę prawie dokładnie tak, jak Gloria pisze. Zawsze miałam poczucie, że jeśli milczymy, to terapeutka czegoś ode mnie oczekuje, a ja nie wiem, czego, nie wiem, co by chciała usłyszeć, więc coraz większe napięcie, poczucie winy, że nie umiem rozmawiać tak, jak "powinnam", potem jeszcze mi się do tego włączał lęk, że ona mnie w końcu wyrzuci z terapii, jak tak będę ciągle milczeć... a to nasze milczenie trwało nieraz po 10 minut. Oczywiście potem o tym rozmawiałyśmy i wyszło nam, że jak milczymy, to ja się czuję trochę tak, jakbym była w szkole i stała nieprzygotowana pod tablicą. I wstydzę się, że nic nie umiem, boję się, jak zostanę oceniona i spodziewam się kary. A do tego potrzeba spełniania czyichś oczekiwań, nawet jeśli muszę zgadywać, jakie one są... też ze strachu przed jakąś karą. Rozszyfrowanie mechanizmu trochę pomogło. Potem jak milczenie się przedłużało i zaczynałam czuć to znajome napięcie, to sama się łapałam na tym, że wchodzę w rolę dziecka w szkole i już nie miałam problemów z przerwaniem milczenia, bo mogłam powiedzieć właśnie o tym, że znowu zaczynam się tak czuć I zaczęłam mieć trochę większy dystans do tego. A ostatnio coś się w moim przeżywaniu milczenia zmieniło. Pewnie wynika to z etapu, na jakim jest relacja terapeutyczna. Ostatnio jak zapada milczenie, to zaczynam się wściekać na terapeutkę, że mnie olewa, nie chce ze mną rozmawiać i się oddala. Jesteśmy w trakcie rozszyfrowywania, co tym razem za tym stoi karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
martyna |
Dodany dnia 08/08/2012 19:44
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Dla mnie temat ciszy na terapii jest nie do przeskoczenia, bywało tak że całą sesję przemilczałam, zresztą jak przekraczam gabinety lekarskie to mi brakuje słów. Nie potrafię na ten moment przełamać się i dopuści kogoś obcego do siebie, pewnie jest tutaj problem z zaufaniem ale nie tylko. W głowie czasem mi wyje alarm" mów! przecież po coś tu przyszłaś!" no ale w życiu wygląda to inaczej. Między innymi dlatego też odpuściłam na ten moment terapię by juz przestać się męczyć. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
sensitivechild |
Dodany dnia 08/08/2012 19:52
|
Platynowy forumowicz Postów: 2771 Data rejestracji: 04.12.10 |
NIENAWIDZĘ CISZY. Nienawidzę milczenia. Na sesjach potrafię milczeć 15 minut, aż w końcu Terapeuta się odezwie. Nawet już nie jestem wściekła wtedy na siebie, po prostu odcinam się od emocji i siedzę. Jak małe dziecko, bezradne. Czasami jestem zła na Terapeutę, że nic go nie obchodzę. [color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color] [b][color=#ff9900] "-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić, |
|
|
modliszka |
Dodany dnia 09/08/2012 14:12
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
Kiedyś chodziłam do terapeutki, u której klient zaczynał sesję.Oczywiście nigdy nie wiedziałam o czym mam mówić, siadałam tam z totalną pustką.Tak więc parę razy rozpoczynałam od tego właśnie, że nie wiem co powiedzieć - nie chce ciszy, denerwuje się wtedy i rozmowa jakoś się toczyła.Były jednak spotkania gdy zagajałam rozmowę od tematu foteli czy maskotek, które znajdowały się w gabinecie. |
|
|
ef |
Dodany dnia 09/08/2012 14:15
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
u mnie z ciszą na terapii jest ok. jest przeważnie wtedy, jak się wycofuję, zamykam, zbiera mi się na płacz. ale to jest ok, bo co niby mam powiedzieć? gorzej z ciszą w relacjach, jak np. jadę z kimś samochodem, wczoraj jak przyszłam wcześniej na zajęcia i byłam sama z prowadzącym... ale uczę się. Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
Klara |
Dodany dnia 09/08/2012 21:23
|
300% normy Postów: 7047 Data rejestracji: 16.04.12 |
Ja na 7 sesji, jakie miałam, 5 prawie w całości przemilczałam (ok. 35 minut ciszy na 40). Nie wiem jak to zmienić i jak z tym walczyć, chwilowo od terapii odpoczywam, po wakacjach może wrócę. A może wy macie jakieś sposoby na przełamanie milczenia? Natomiast cisza wśród innych osób często mi nie przeszkadza, czasami fajnie jest razem pomilczeć |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 09/08/2012 21:26
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
Klara, nie mów, że za to płacisz!
Srutututu, pęczek drutu |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 09/08/2012 22:31
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Ja mam problem z ciszą, ale u psychiatry. Generalnie mówie jej o objawach, nie o emocjach i póki nie zada pytania jest cisza. Z terapeutką chyba raczej tak nie jest... Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
laverna |
Dodany dnia 09/08/2012 22:40
|
Rozgrzewający się Postów: 22 Data rejestracji: 30.06.12 |
Potrafiłam milczeć na terapii całe 50 minut sesji. Ponieważ moim zdaniem rozmowa czy tam terapia polega na zadawaniu pytań i odpowiadaniu na nie. W momencie kiedy otrzymuje pytanie, odpowiadam na nie tak rozwlekle, jak mi się podoba. A kiedy nie widzę reakcji, nie czuję obowiązku podtrzymywania rozmowy. Takie milczenie uważam za czas stracony. Bo podobno na terapii trzeba rozmawiać, a ja szczerze mówię od razu, że nie wiem, o czym mam mówić, bo nie czuję potrzeby dzielenia się czymkolwiek. I cisza. Cisza. Cholerna, piep...ona cisza. Zupełnie jak w rozmowie ze ścianą. Też cisza. |
|
|
Klara |
Dodany dnia 09/08/2012 22:42
|
300% normy Postów: 7047 Data rejestracji: 16.04.12 |
[quote][b]Diuna napisał/a:[/b] Klara, nie mów, że za to płacisz![/quote] Nie płacę, to na NFZ. A ja właśnie też czekałam na pytania, a miałam mówić o czymkolwiek, co mi przychodzi na myśl. Tylko, że wtedy jest pustka w głowie i nie wiem już o czym ja właściwie mam mówić. Zupełnie nie potrafię odnaleźć się w relacji terapeutycznej, dla mnie jest to dziwne. Ale jeszcze się całkowicie nie poddałam i spróbuję ponownie, może jakoś się przełamię i ciszy nie będzie albo chociaż będzie krótsza... |
|
|
sigma |
Dodany dnia 09/08/2012 22:51
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
[quote]Ponieważ moim zdaniem rozmowa czy tam terapia polega na zadawaniu pytań i odpowiadaniu na nie[/quote] To mi bardziej przypomina definicję wywiadu, niż terapii. Moja terapeutka na wszelkie moje nieśmiałe sugestie, że nie wiem, o czym mam mówić, jak ona o nic nie pyta i nie podtrzymuje rozmowy, odpowiada zawsze: Ale to jest pani terapia. I trudno się z tym nie zgodzić... ja milczę i liczę na to, że ona przejmie inicjatywę i weźmie odpowiedzialność za to, o czym rozmawiamy. A to ja za to odpowiadam... choć uciekam od tej odpowiedzialności i milczę, milczę i się wściekam... karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 09/08/2012 22:53
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
W takim razie płaci za to podatnik! Pomilczeć można w samotności, ewentualnie we dwoje, patrząc sobie głęboko w oczy lub w gwiazdy. A może ta cisza w gabinecie ma terapeutyczne działanie? Srutututu, pęczek drutu |
|
|
sigma |
Dodany dnia 09/08/2012 22:56
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Chcesz powiedzieć, że jak ktoś nie wykorzystuje dobrze swojej terapii, to nie powinien mieć do niej prawa, bo podatnicy za to płacą?
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 09/08/2012 23:05
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
Nie, Sigma, żartowałam. Wdech, wydech... Srutututu, pęczek drutu |
|
Przeskocz do forum: |