05 Maja 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Mathews Arleen Mathews Arleen
2 dni Offline
Hernandez Hafsa Hernandez Hafsa
2 tygodni Offline
Klara Klara
5 tygodni Offline
Nieustraszona Nieustraszona
5 tygodni Offline
swistak swistak
8 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: asd asd ...
Ogółem Użytkowników:2,204
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
[sushi89]
sushi89
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 14/11/2011 20:59
Rozgrzewający się


Postów: 13
Data rejestracji: 14.11.11

Witam.
Słowem wstępu.. na bulimię choruję od ok 2 lat. Raz bywały gorsze dni, raz lepsze, ale cały czas do tych 2 lat pasuje słowo: źle. Nie dawno przyznałam się przed sobą, dotarło do mnie (albo raczej przestałam się oszukiwać),że jestem chora. Zgłosiłam się do psychologa we wrześniu, od października rozpoczęłam terapię psychodynamiczną. Powoli poznaję mechanizmy działania tej choroby, zaczynam dostrzegać coraz więcej i uczę się uczuć.
O chorobie wie mój chłopak, od którego mam olbrzymie wsparcie i moja mama (ale tutaj o wsparciu trudno mówić..). Po miesiącu bez kontaktów z toaletą (od września) wpadłam w straszny ciąg, z którego nie potrafię się wyrwać. Usprawiedliwam się słowami psychologa, że muszę dać sobie czas... Ale czas mija, a ze mną jest gorzej niż przed terapią. Wątpię już czy kiedykolwiek będzie dobrze.. W tej chwili leżę z rozepchanym żołądkiem, bo koszmarny ból przepalonego gardła nie pozwala mi już wymiotować.
Potrzebuję się wyżalić, czuję, że oszaleję. Czuję, że tkwię w kropce, brak mi już motywacji. Potrzebuję jakiegoś planu, czegoś materialnego, czego mogłabym się uczepić i kurczowo trzymać, żeby tylko walczyć. Potrzebuję recepty na wyzdrowienie, niekoniecznie na leki. Potrzebuję listy zadań, które muszę zrobić, by chociaż zauważyć postęp.
Proszę o pomoc, radę, wsparcie, bo nie daję sobie rady z tym wszystkim, mam siebie dość i jestem tak bardzo zmęczona...
Edytowane przez sigma dnia 16/04/2012 14:59
 
Czader
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 14/11/2011 21:21
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

Cześć Sushi Smile

[i]Zgłosiłam się do psychologa we wrześniu, od października rozpoczęłam terapię psychodynamiczną. Powoli poznaję mechanizmy działania tej choroby, zaczynam dostrzegać coraz więcej i uczę się uczuć. [/i]

Czyli zaczęłaś coś robić. Super !

[i]Usprawiedliwam się słowami psychologa, że muszę dać sobie czas... Ale czas mija, a ze mną jest gorzej niż przed terapią. Wątpię już czy kiedykolwiek będzie dobrze..[/i]

Na terapii bulimicznej to ja się nie znam, ale wiem że w TERAPII (jaka by ona nie była) czasem jest gorzej aby było lepiej. Jeżeli czujesz się "gorzej" to paradoksalnie "zdrowiejesz"

Chwile zwątpienia przychodzą i będą. Ale tu chodzi o to aby sobie nauczyć się z tym żyć. Ze sobą. Ze swoimi "elementami do poprawki"

Bo nie sztuką jest zwymiotować. Sztuką jest tego nie robić.

[i]Potrzebuję się wyżalić, czuję, że oszaleję.[/i]

Witam w idealnym miejscu do "wyżalania się" ;-)
Pamiętaj że oprócz tego "na co chorujesz" jesteś przy okazji Osobą, która coś lubi, coś potrafi, jakaś jest. Pamiętaj że nie tylko choroba się liczy. Masz chłopaka który Cię wspiera (to naprawdę coś) masz Mamę ( relacje z Mamą też tu możesz obgadać)
[i]
Czuję, że tkwię w kropce, brak mi już motywacji. [/i]

No to trzeba jej poszukać. W sobie. Bez odpowiedniej motywacji trudno mówić o odpowiednim "traktowaniu siebie".

[i]Potrzebuję jakiegoś planu, czegoś materialnego, czego mogłabym się uczepić i kurczowo trzymać, żeby tylko walczyć. Potrzebuję recepty na wyzdrowienie, niekoniecznie na leki. Potrzebuję listy zadań, które muszę zrobić, by chociaż zauważyć postęp. [/i]

Czy nie coś takiego dostajesz na Terapii ? A przynajmniej powinnaś.
Tutaj możemy pisać o swoich doświadczeniach wszelakich, górkach, dołkach, sukcesach i porażkach, ale nikt Ci gotowej recepty na wszystko nie da.

[i]by chociaż zauważyć postęp. [/i]

Miesiąc bez kontaktów z toaletą - czy to nie był postęp ?

[i]Proszę o pomoc, radę, wsparcie, bo nie daję sobie rady z tym wszystkim, mam siebie dość i jestem tak bardzo zmęczona...[/i]

Poczytaj historię innych. Jak inni sobie z tym radzą.
Skoro oni dają radę - to czemu Ty masz nie dać ?

Nikt nie jest Supermanem który "radzi sobie ze wszystkim"
Wszyscy czasem "mamy siebie dosyć i jesteśmy zmęczeni"
Ale nie poddajemy się.

Możesz spokojnie potraktować to jak radę "nie poddawać się".
 
sushi89
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 14/11/2011 21:49
Rozgrzewający się


Postów: 13
Data rejestracji: 14.11.11

Czader, dziękuję za odpowiedź, miło wiedzieć, że gdzieś tam jest ktoś, kto poświęci swój czas i nie przejdzie obojętnie Wink
Nie wiem na czym dokładnie ma polegać terapia. Cały czas mam wrażenie, że terapia nie niesie ze sobą nic oprócz płakania i odczuwania, oczywiście nie umniejszam jej roli w takiej wersji, aczkolwiek nie utożsamiam tego z jakimś realnym planem. Czuję, że poruszam się we mgle i nie mam pojęcia czy w ogóle gdzieś zmierzam..

Tak, nie sztuką jest zwymiotować, ale jak tego nie zrobić? Jak wygrać z samą sobą? Bo być może to błędne określenie, ale tak właśnie się czuję, jakbym walczyła z samą sobą.

Czy jestem "jakąś osobą, która coś lubi, coś potrafi, jakaś jest"? Mam co do tego głębokie wątpliwości, poczucie własnej wartości u mnie nie istnieje. Bardzo chcę wierzyć, że jakaś tam jestem, ale widzę siebie taką nijaką, nieambitną i niewidzialną osobę..
Co do mamy - właściwie to nawet nie wiem od czego miałabym zacząć... w każdym razie każda myśl o niej sprawia ogromny ból i wywołuje łzy. Najbardziej boli totalny brak zainteresowania..

Miesiąc bez toalety niewątpliwie był sukcesem, ale co on znaczy przy takim pogorszeniu? Przy powrocie na dno, głębsze niż kiedykolwiek.

Wiem, nie da się pstryknąć palcami, czy odhaczyć kilka pozycji na liście zadań by wyzdrowieć. Nie mogę wymagać, prosić o gotowe recepty. Proszę tylko o pomysły na coś, czego mogłabym się trzymać i co pomogło być silniejszą..
Mówią jedna bitwa, ja mówię każdy moment...
 
sensitivechild
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 14/11/2011 21:55
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

Witaj Sushi Smile
domyslam się, jak Ci jest ciężko... Rok temu zaczęłam chodzić do terapeuty, też w październiku. No i.. potem miałam okres, w którym też ciąg niesamowity, cos okropnego. W każdym razie to dlatego, że dotknęlismy bardzo trudnego tematu.Będzie lepiej, zobaczysz...
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
sushi89
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 14/11/2011 22:04
Rozgrzewający się


Postów: 13
Data rejestracji: 14.11.11

[quote][b]sensitivechild napisał/a:[/b]
No i.. potem miałam okres, w którym też ciąg niesamowity, cos okropnego. W każdym razie to dlatego, że dotknęlismy bardzo trudnego tematu.Będzie lepiej, zobaczysz...[/quote]

Witaj, to co piszesz jest bardzo pocieszające, ale proszę, napisz jak udało Ci się przerwać ten okres? W jaki sposób znalazłaś w sobie siłę, by powiedzieć sobie "dość"?
Mówią jedna bitwa, ja mówię każdy moment...
 
Makro
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 14/11/2011 22:15
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

@sushi89 - bulimia ma swoje prawa, jedną z nich jest możliwość potknięć, nawrotów. I to warto zaakceptować.
Motywacja i świadomość istnienia problemu to kluczowe elementy leczenia zaburzeń odżywiania. Jeżeli je masz to ci się uda. Jednak nie pytaj jak przerwać ciąg bulimiczny - ty to wiesz najlepiej, wystarczy że wykażesz odpowiednią chęć. Nie wciskaj że to jest poza twoimi możliwościami i kontrolą.
Terapia dobra rzecz, natomiast zastanawia mnie, czy masz jakieś procedury typowo behawioralne. U terapeutów psychodynamicznych z tym jest raczej cienko. Może zastanów się czy nie poprosić lekarza o udzielenie w tym temacie wskazówek, ewentualnie wsparcia tego leczeniem farmakologicznym.
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
sushi89
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 14/11/2011 22:39
Rozgrzewający się


Postów: 13
Data rejestracji: 14.11.11

[quote][b]Makro napisał/a:[/b]
Terapia dobra rzecz, natomiast zastanawia mnie, czy masz jakieś procedury typowo behawioralne. U terapeutów psychodynamicznych z tym jest raczej cienko. Może zastanów się czy nie poprosić lekarza o udzielenie w tym temacie wskazówek, ewentualnie wsparcia tego leczeniem farmakologicznym.[/quote]
Czytałam o lekach przy bulimii, ale wolałabym jeszcze się z nimi wstrzymać, mam jeszcze jakąś tam nadzieję, że może "da się bez".
A co dokładnie masz na myśli pisząc o procedurach behawioralnych? Wybacz być może trywialne pytanie, ale cały czas bardzo mało wiem na tematy związane z chorobą.
Świadomość problemu mam, z motywacją jest różnie, aktualnie brak. Mam nadzieję, że wróci. Raczej prędzej, niż później



Czytałam kiedyś opinię, że dobrze jest wypróbować wiele odmian terapii i wybranie najbardziej odpowiadającej, czy myślicie że dwie niezależne od siebie terapie mają w ogóle jakiś sens? Oczywiście nie chodzi mi o ukrywanie jednej przed drugą. To tylko jeden z moich (zapewne głupich) pomysłów na znalezienie źródła nadziei i przekonania, że coś robię.
Mówią jedna bitwa, ja mówię każdy moment...
 
sensitivechild
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 14/11/2011 23:13
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

Sushi, ja leki brałam, chociaż byłam totalnie anty-nastawiona. Dopiero dzisiaj widzę, że mi pomagały w pewnych kwestiach. No i nie przeszkadzały, patrząc na drugą stronę medalu.

[quote]Świadomość problemu mam, z motywacją jest różnie, aktualnie brak. Mam nadzieję, że wróci. Raczej prędzej, niż później[/quote]
Jak dla mnie sama chęć chcenia, to już chcenie Wink
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
sigma
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 15/11/2011 01:06
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Witaj Smile
O dwie niezależne terapie spytaj przede wszystkim swojego terapeutę. Bo jednak najczęściej terapeuci nie zgadzają się na takie rozwiązania... chyba że to jest terapia grupowa i indywidualna, o takich połączeniach słyszałam. O dwóch indywidualnych - nie. Ale spytać warto, być może coś ważnego do terapii ta rozmowa wniesie, nawet jeśli terapeuta się na terapię równoległą nie zgodzi.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Perfidia
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 15/11/2011 01:13
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

[quote]A co dokładnie masz na myśli pisząc o procedurach behawioralnych?[/quote]

Mowa o procedurach, które są wykorzystywane w nurcie psychoterapii behawioralno-poznawczej. W takim wielkim uproszczeniu chodzi o to, aby nauczyć się poznawać swoje zachowania związane z bulimią oraz wypracować metody radzenia sobie z niezdrowymi zachowaniami.

Przykładowo - jednym z najbardziej znanych narzędzi w takiej terapii jest prowadzenie dzienniczka wszystkiego co się, często także z opisami emocji, które związane są z jedzeniem. W ten sposób można odnaleźć pewne schematy - sytuacje, uczucia, potrawy, które wywołują napady bulimiczne. Gdy wiadomo już co jest nie tak, można zacząć pracę nad tym, co z tym zrobić. Nie da się tu uogólnić, bo każda osoba jest nieco inna, ale na przykład - gdy rozpoznasz, że nadchodzi napad idziesz myć okna, albo malujesz paznokcie, albo wyszywasz - co tam cię kręci i jest w stanie zająć ręce i głowę i pozwoli przeczekać trudny moment.

Takie notatki mogą także posłużyć do przyjrzenia się sytuacjom, w których niechciane emocje powstają w tobie nie na podstawie rzeczywistości, ale jej fałszywego obrazu (zaburzenia poznawcze).

Inny przykład procedury behawioralnej to np. ustalenie diety z lekarzem czy dietetykiem. Mowa tu o diecie jako o zdrowym sposobie odżywiania się, a nie kuracji odchudzającej. Dostajesz wtedy do ręki spis posiłków włącznie z porami tych posiłków. I uczysz się bezwzględnie tego przestrzegać.

I tu skończę zanim napiszę książkę Pfft
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
sushi89
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 26/11/2011 08:08
Rozgrzewający się


Postów: 13
Data rejestracji: 14.11.11

Mam problem.. przestałam chyba wierzyć w skuteczność terapii. A dokładniej mojej terapii. Cały czas chodzi o to samo: czy mówienie i płacz, odczuwanie emocji na terapii może pomóc? Mam duże wątpliwości... Analizuję tak banalne sytuacje pod kątek uczuć, które mi wtedy towarzyszyły, że naprawdę zaczynam wątpić. Czy naprawdę fakt, że interesuje mnie co czuła moja siostra, gdy chorowała na anoreksję, jest aż taki ważny? To tylko zwykła ciekawość... Oczywiście rozmawiałam (pobieżnie) o tym z psychologiem, ale odpowiedzią jest tylko jedno, za każdym razem: "samo mówienie nic Ci nie da, musisz przeżywać". Tylko ja przeżywam, staram się, robię co mogę, a to wciąż za mało, wciąż nic się nie dzieje... Wiem, te kilka miesięcy terapii to zbyt krótko, dlatego ciągle jeszcze daję szansę. Tylko jak mogę wyzdrowieć jeśli nie wierzę w wyzdrowienie...



Czy znacie może książki, artykuły, w których opisane są takie procedury behawioralne? Nie rozmawiałam jeszcze z psychologiem na ten temat i chciałabym się przygotować do tej rozmowy, coś już na ten temat wiedzieć.

Mówią jedna bitwa, ja mówię każdy moment...
 
martyna
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 26/11/2011 08:18
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Sush nie za dużo oczekujesz po terapii?
chodzi mi o to , że nie każda sesja będzie tak samo " kosztować" jeśli chodzi o emocjonalność. Są takie , które są ciężkie i niekoniecznie. Są takie na których się śmiejesz i takie, na których płaczesz.Ja bym proponowała podzielić się swoimi wątpliwościami z terapeutą Kwiatek
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
sushi89
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 26/11/2011 08:38
Rozgrzewający się


Postów: 13
Data rejestracji: 14.11.11

Tylko widzisz, jeszcze nie nauczyłam się cierpliwości i dla mnie takie spotkania, które nic nie wnoszą to trochę marnotrawienie czasu zarówno mojego, jak i psychologa. Może to głupie, ale tak czuję. Rozmawiałam o tym z terapeutą i ciągle słyszę, że muszę nauczyć się przeżywać. Ok, ale JAK? Na to już nie ma odpowiedzi. Może masz rację, może za dużo wymagam, ale strasznie chcę już wyrwać się z ciągu, a podejście "daj sobie czas, to minie" może i prawdziwe, ale sprawia, że usprawiedliwiam się sama przed sobą i przestaję walczyć.
Tak naprawdę to czuję się jakbym była w punkcie wyjścia (lub raczej wejścia), podobnie do tego, jak czułam się przed rozpoczęciem terapii, ale jest gorzej, bo wiele ran mam otwartych na nowo.
Wiem, że nie omówicie tego za mnie z psychologiem i wiem, że nikt za mnie nie przestanie wymiotować. Piszę to, bo potrzebuję, żeby ktoś postronny powiedział mi czy zmierzam w dobrym kierunku, czy może powinnam poszukać innego rodzaju terapii, albo że jestem upierdliwa i szukam dziury w całym.Prosi
Mówią jedna bitwa, ja mówię każdy moment...
 
Perfidia
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 26/11/2011 09:27
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

[quote]Rozmawiałam o tym z terapeutą i ciągle słyszę, że muszę nauczyć się przeżywać. Ok, ale JAK?[/quote]

A zadałaś to pytanie terapeucie?

Szczerze? Jeżeli nie bardzo widzisz sens w takiej terapii, to ciężko mi wyobrazić sobie to Twoje "przeżywanie". Może na tym polega problem? Może łatwiej "przeżywałabyś", gdybyś zachowała otwarty umysł, a nie oczekiwała, że terapeuta na tacy poda Ci wszystkie odpowiedzi.

Jeżeli chcesz poruszyć temat procedur beh. na terapii, to dobrze, żebyś wiedziała, że Twój terapeuta może nie mieć w tym temacie doświadczenia. Pracuje w nurcie psychodynamicznym, więc takie procedury nie należą do jego warsztatu. Niektórzy terapeuci są bardziej otwarci na wykorzystywanie narzędzi z innych nurtów, inni mniej. Moim zdaniem nie jest potrzebne przygotowanie do takiej rozmowy, czytanie książek itd. Orientujesz się już co to jest, więc może wystarczy gdy na kolejnej terapii zapytasz terapeutę czy uważa, że takie procedury mogłyby być pomocne.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
herbatka
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 27/11/2011 20:44
Awatar

Medalista


Postów: 603
Data rejestracji: 16.09.11

Miałam podobne odczucia na początku terapii.. że niewiele daje, że marnuję czas, że niczego nie wnosi.. aż któregoś dnia zauważyłam, że nie wiadomo jak, nie wiadomo kiedy, znalazłam się w zupełnie innym miejscu niż byłam. Coś się zmieniło, ja się zmieniłam. Jakby to był "skutek uboczny" - w takim sensie, że nie stało się to bezpośrednio po tej czy tamtej sesji, z tego czy innego konkretnego powodu, tylko jakoś.. niezauważalnie. Dopiero porównując siebie przed i po, zauważyłam różnicę.

To tak jak z nauką jazdy. Uczysz się wciskać sprzęgło, zmieniać biegi, skręcać, patrzeć w lusterka, skupiasz się na każdej czynności oddzielnie. Aż któregoś dnia "klik" po prostu jedziesz.
[color=#0000cc]As long as you don't choose - everything remains possible.[/color]
 
sushi89
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 22/12/2011 16:31
Rozgrzewający się


Postów: 13
Data rejestracji: 14.11.11

Witam Was w przedświątecznej gorączce Wink
Chociaż jestem tu nowa i rzadko się pojawiam, czytam często Wasze historie, pomaga mi to zrozumieć wiele rzeczy, w jakiś sposób "stawia na ziemię".
Chciałabym podzielić się swoimi przeżyciami...
Mam 2 tygodniową przerwę w terapii z uwagi na urlop psychologa, mój chłopak jest w pracy i rozpaczliwie szukam kogoś, komu mogę się wygadać, trochę pożalić, ale i podzielić pozytywnymi emocjami.
Ostatnio dużo się zadziało, we mnie przede wszystkim. Powoli poznaję siebie, a wypowiedzenie na głos tego jak o sobie myślę sprawiło, że te myśli stały się jakby mniej natarczywe. Pojawia się za to zadowolenie, duma z siebie. Poczucie bycia kimś fajnym, kogo można lubić, czy nawet kochać. Przestaję myśleć o tym, żeby nie wymiotować, a zaczynam o tym, żeby być zdrowa. Wiem, że dużo będzie jeszcze złych chwil, ale póki co staram się jak mogę cieszyć z tych dobrych, z tego, że teraz jest dobrze. Lepiej lub gorzej, ale cały czas dobrze... Mimo, że te okropne myśli cały czas są, słyszę je, ale staram się odganiać tymi dobrymi.
Święta. Obawiam się ich. Boję się siebie. Może to głupie, ale boję się emocji, tego jak będę się czuć w zestawieniu swoich słabości z moją silną siostrą... Tego, że okaże się, że nie sprostam oczekiwaniom mojej matki... Że znowu będę tylko tą drugą, gorszą siostrą, że będę czuć się odrzucona, nie na miejscu... nie taka jak powinnam być. Tego, że jakaś tam nić poczucia pewności siebie odleci w chwili ujrzenia siebie w jej oczach... Boję się, że patrząc na moją siostrę znowu zapragnę być chuda za wszelką cenę... Że wróci obrzydzenie do siebie, nienawiść do każdego wypowiedzianego przeze mnie słowa i każdego kawałka mojego ciała.
Boję się, po prostu. To będą pierwsze święta bez ojca.
To dla mnie bardzo trudne i wiem, że to te myśli, obawy, lęki, utrudniają mi funkcjonowanie. Powinnam posprzątać, zapakować prezenty. Mam jeszcze tyle do zrobienia, ale uciekam od tego jak tylko mogę. W pewnym sensie sama chcę się wpakować w poczucie winy, w poczucie beznadziejności i pogardy dla samej siebie...
Bardzo tego nie chcę i chyba dlatego to napisałam. Szukam ratunku, odrobiny zrozumienia, czy wsparcia... nie odrzucenia...
Jeśli to, co napisałam jest niezrozumiałe - przepraszam...
Mówią jedna bitwa, ja mówię każdy moment...
 
Inus
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 22/12/2011 17:23
Awatar

Finiszujący


Postów: 405
Data rejestracji: 05.09.11

WitajWinkBo sie jeszcze nei znamyWink

Święta to trudny czas, tak jak piszesz dużo emocji,ale z drugiej strony chyba są w jakiś sposób fajne prawda?Ja zawsze tak myślę, że nawet jesli nie wychodzi to ważne jest to, że wszyscy są milsi,starają się, że jest bardziej spokojnie i rodzinnie.Święta mają jakiś swój urok.

A zalić się możesz(byle konstruktywnieWink) , wygadać jak najbardziej teżWink
A najlepiej to poprostu pogadacWink Uszy do góry,jeśli już tak boisz się tych świąt to Cie pociesze tym, że to tylko kilka dniWink

"Uczyń bym był z kamienia, bym z kamienia był.
I pozwól mi, pozwól mi,
Spróbować jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz."
 
sushi89
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 22/12/2011 17:45
Rozgrzewający się


Postów: 13
Data rejestracji: 14.11.11

Inus - dziękuję Wink Boję się, ale potrzebuję się z tym zmierzyć w pełni świadomie. Tzn nie udawać, że wszystko gra, kiedy nie gra. Bo do tej pory tak było, zawsze w święta, dlatego właśnie ten okres nie był nigdy dla mnie magiczny. Oprócz tego strachu tym razem jest też coś fajnego, jakieś oczekiwanie. Niekoniecznie na przyjście na świat Jezusa, raczej na to, że te święta będą pierwszymi magicznymi. Dużo nadziei obok której właśnie idą te obawy. Bardzo boję się rozczarowania, ale wiem już, że jeśli ten strach zwycięży i zamknę się nim tłumiąc w sobie wszystko inne, nie będę miała szansy na przekonanie się, że jeśli tylko sobie pozwolę być sobą będzie tak, jak nigdy.
Mówią jedna bitwa, ja mówię każdy moment...
 
Inus
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 22/12/2011 17:50
Awatar

Finiszujący


Postów: 405
Data rejestracji: 05.09.11

Stawiasz czołą życiu!To duży postep!Smile
"Uczyń bym był z kamienia, bym z kamienia był.
I pozwól mi, pozwól mi,
Spróbować jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz."
 
sushi89
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 22/12/2011 18:07
Rozgrzewający się


Postów: 13
Data rejestracji: 14.11.11

Wiesz, też to dostrzegam Wink Zaczynam się zmieniać, odkrywać życie, siebie i cieszyć się swoimi emocjami, pozwalać sobie na nie Wink i jest to niesamowicie fajne uczucie Wink tak jak pisałam, są i gorsze i lepsze chwile, ale jest dobrze Wink
Mówią jedna bitwa, ja mówię każdy moment...
 
Przeskocz do forum:

50,363,930 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024