23 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
Anyżka
Anise candy
#61 Drukuj posta
Dodany dnia 17/02/2012 20:14
Finiszujący


Postów: 214
Data rejestracji: 14.03.11

Skoki nastroju. Jakbym co dzień skakała na bungie. No.

I zdałam pierwszy semestr studiów.
 
http://www.monile.blog.pl
martyna
#62 Drukuj posta
Dodany dnia 17/02/2012 20:57
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Anyżka gratuluję zaliczenia semestru Oklaski
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Anise candy
#63 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2012 11:21
Finiszujący


Postów: 214
Data rejestracji: 14.03.11

Głupio tak pisać, dopiero jak coś jest źle. Ale gdzie, jak nie tu?

Ciężko. Jestem na skraju rzucenia studiów, mimo, że dotychczas miałam reputację dobrej studentki. Ale mam ciężki okres, a wiadomo, że nikt nie będzie łaskawie na uczelni robił wyjątków, bo ktoś ma bzika. Chociaż może właśnie powinnam powiedzieć? W każdym razie, robię sobie tydzień wolnego. Narobiłam ostatnio masę zaległości. Chyba 10 egzaminów przede mną, a ja mam kolejny problem, bo mam takie jakby... natręctwa w nauce i muszę tak, a nie inaczej. Ale to jest nieefektywne i niewydajne i przez to albo się męczę, albo w ogóle rzucam naukę coraz bardziej jestem przerażona, że nie zdam. Powtórka z liceum, w którym najpierw byłam na "topie" a potem kiblowanie. Z tym, ze teraz już nie mogę sobie na to pozwolić... Nie mogę dłużej niż konieczne siedzieć finansowo rodzicom na głowie. Już nie. I tak robią mi przysługę, że utrzymują pasożyta - 24/5 latkę na pierwszym roku.Trzeba było wybrać czysty angielski!

Ostatnio zaczęłam tak myśleć... zazwyczaj obwiniałam rodziców i sytuację, w jakiej przyszło mi żyć. Ale teraz powoli zmieniam punkt widzenia. To ze mną coś nie tak. Mam geny po "tatusiu" alkoholiku i złodzieju, widocznie o takich jak ja Darwin mówił, że natura ich eliminuje i może najlepiej by było, gdybym w ogóle nie przyszła na ten świat...

Popatrzę sobie, co tam u was...
 
http://www.monile.blog.pl
bursztynka
#64 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2012 12:11
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 781
Data rejestracji: 27.12.10

[i]Mam geny po "tatusiu" alkoholiku i złodzieju, widocznie o takich jak ja Darwin mówił, że natura ich eliminuje i może najlepiej by było, gdybym w ogóle nie przyszła na ten świat...[/i]

Nie mogę, przecież nie ejst tak, gdzieś to tu pisałam, że dzieci mogą mieć tylko, młodzi, pięki, bogaci, zdrowi z super genami.
Przecież to absurd jakiśShock
[i]nie stosujesz się do zasad panujących na forum. Ono się dla ciebie nie zmieni![/i]

Grin
 
Czader
#65 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2012 12:19
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

[quote]To ze mną coś nie tak.[/quote]

No dobra, a co robisz w kierunku bycia "bardziej na tak" ?

Bo wiesz, kiedyś było tak...
[quote] [b]Odkąd biorę regularnie tabletki, a są ode idealnie pode mnie stworzone, czuję się świetnie.[/b] Ale w sumie nie w tym rzecz. Mnie zastanawia temat już w sumie poruszany czasem na tym forum, to znaczy: ile ja mogę sobie tłumaczyć chorobą? Skąd mam wiedzieć, że czegoś nie mogę, bo jestem chora, a czegoś nie mogę, bo mam etykietkę chorej i już się przyzwyczaiłam mówić, że nie mogę, a tak na prawdę[b] brakuje mi woli wysiłku? [/b]Gdzie jest ta linia?[/quote]

...a jak jest teraz ?
 
bursztynka
#66 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2012 12:59
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 781
Data rejestracji: 27.12.10

[i]Skąd mam wiedzieć, że czegoś nie mogę, bo jestem chora, a czegoś nie mogę, bo mam etykietkę chorej i już się [/i]

[i] i już się przyzwyczaiłam mówić, że nie mogę, a tak na prawdę brakuje mi woli wysiłku? Gdzie jest ta linia?[/i]

Mam taki sam problemShock
Myslałam że jestem jedyna.

Nie znam kontekstu, nie doczytałam o jakie- mogę , nie mogę u Ciebie chodziło.

U mnie na przykład poszło o założenie rodziny- jestem tak chora, że nie mogę.
Był to dla mnie ciężki szok.

Jeśli Ci to coś pomoże, też nie wiem na co sobie w chorobie mogę pozwolić a na co nie.
A wiecznie się aż tak kontrolować- i trzymać w ryzach swoje chciejstwa- nie wiem czy umiem.
[i]nie stosujesz się do zasad panujących na forum. Ono się dla ciebie nie zmieni![/i]

Grin
 
Diuna
#67 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2012 13:25
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2684
Data rejestracji: 08.11.11

To chyba jeden z najgorszych aspektów choroby- ciągła kontrola, obserwacja.
I rozliczanie się z emocji. Coś strasznego.
Srutututu, pęczek drutu
 
bursztynka
#68 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2012 13:32
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 781
Data rejestracji: 27.12.10

plus zakazy..
[i]nie stosujesz się do zasad panujących na forum. Ono się dla ciebie nie zmieni![/i]

Grin
 
Perfidia
#69 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2012 13:57
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

Zaraz, zaraz...

Obserwacja i kontrola dotyczą każdego człowieka, który chce się mieścić w normach (jakie by one nie były). Obserwujesz innych, żeby wiedzieć co jest tą normą. Obserwujesz siebie, żeby wiedzieć jak przystajesz do normy. Kontrolujesz się, żeby mieścić się w normie. Itd.

A co do zakazów bursztynko... Wbrew pozorom zakazy są produktem przede wszystkim nas samych. Bo nikt nie ma mocy sprawczej, aby zakazać ci cokolwiek. To, że czegoś nie robisz jest efektem podjętej przez ciebie decyzji. Dlaczego taką decyzję podejmujesz - to już kwestia rozważenia konsekwencji danego czynu (prawdziwych i wyimaginowanych).

Zauważyłam, że ciągle wracasz do zakazów, które narzuciła ci lekarka. I na serio - żaden lekarz nie ma takiej mocy, aby zabronić tobie lub komukolwiek innemu np. założenia rodziny. Poczytaj sobie o eugenice. Takie rzeczy są niedopuszczalne. To, że twoja lekarka "zabroniła" ci mieć dzieci czy wiązać się z mężczyzną, można to wytłumaczyć na kilka sposobów - baba była/jest psychopatką, źle zinterpretowałaś jej słowa, itd.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
bursztynka
#70 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2012 14:41
Awatar

Brązowy Forumowicz


Postów: 781
Data rejestracji: 27.12.10

[i]eugenice[/i]

matko, nawet nie wiem co to.

Wiem, domyślam się, przyznaję się,że ciągle do tego wracam.
Pamiętam to dokładnie, i szok jaki to u mnie wywołało.

I powiem więcej- mam takie podejrzenia, że na razie jeszcze się trzymam, ale jak się w rodzinie gdzieś pojawi małe dziecko ( na razie długo u kuzynowstwa, ani u brata nie ma), to będzie mi bardzo, ale to bardzo trudno.Bo tak samo było ze zwierzątkiem- nagle wszyscy mieli, wszyscy kupowali- takie małe coś latało po domu-i ja też zapragnęłam...Sad

[i]To, że czegoś nie robisz jest efektem podjętej przez ciebie decyzji. [/i]

Nie zgodzę się z tym, nie umiem tego wyrazić.
A tak jak umiałam pisałam do znudzenia, dla mnie grożenie palcem mojej doktorki to był wielgachny szok.
Przepraszam nie chcę się nakręcać, tym bardziej, że jestem nie na swoim wątku.
Edytowane przez bursztynka dnia 02/04/2012 14:46
[i]nie stosujesz się do zasad panujących na forum. Ono się dla ciebie nie zmieni![/i]

Grin
 
Anise candy
#71 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2012 22:38
Finiszujący


Postów: 214
Data rejestracji: 14.03.11

Tak [b]Czader[/b], chyba o czymś zapomniałam. Jechało mi się, różnie ale jakoś, bez tabletek i teraz nagle bum.


 
http://www.monile.blog.pl
Czader
#72 Drukuj posta
Dodany dnia 02/04/2012 22:42
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

A czemu bez tabletek skoro były "idealnie stworzone" ?
I co z tym bum zamierzasz zrobić ?
Czy w ramach tego "tygodnia wolnego" znajdzie się czas na wizytę u lekarza ? Przecież zaległości się będą powiększały ?
Jakie masz plany ?
 
Anise candy
#73 Drukuj posta
Dodany dnia 05/04/2012 16:11
Finiszujący


Postów: 214
Data rejestracji: 14.03.11

Hej,
Nie leniuchuje, w domu się uczę, aby w tygodniu po świętach zdać zaległe wejściówki.

Nie wiem, czemu stronię od tych tabletek. Sama sobie nie umiem wytłumaczyć. Ale zaczęłam brać i jest spokój.

Plany mam takie, żeby spróbować wziąć się w garść.

Dzięki Czader Smile
 
http://www.monile.blog.pl
Anise candy
#74 Drukuj posta
Dodany dnia 15/06/2012 15:35
Finiszujący


Postów: 214
Data rejestracji: 14.03.11

Zastanawiam się gdzie jest granica pomiędzy zbyt często używanym mechanizmem ucieczki w fantazję a zachowaniem podobnym do schizofrenii.

Nigdy o tym nie mówiłam swojemu lekarzowi, ale nie ze złej woli. To był i jest tak mocno zakorzeniony nawyk od dzieciństwa, że nie zwracałam na niego uwagi w sensie terapeutycznym, a jeśli tak, to nadawałam mu imię niedojrzałego mechanizmu obronnego.

Jednak ostatnio przeczytałam pewną książkę, w której bohaterka cierpi na schizofrenię. Z tym, że jej choroba nie była pokazana od strony "oni mi zagrażają" albo "jestem wielka", ale od strony, która... jest mi bardzo bliska, no może z jedną różnicą.

Bohaterka ucieka w świat wyobraźni. Przypuszczam, że puszczenie wodzy fantazji od czasu do czasu jest zdrowe. Ale ja pamiętam, że od 10 roku życia bardzo często, po przeżytym stresie (a przeżywałam ich dużo) tworzyłam w wyobraźni swoje światy i w nich żyłam. Często zaniedbywałam ten, ale tam zawsze byłam zdrowa i miałam odpowiedzialnych i dobrych rodziców albo inny scenariusz - był tam ktoś mądry kto wyciągał do mnie rękę i mnie rozumiał. Było to dla mnie ważne do tego stopnia, że chodząc po sklepach wybierałam w wyobraźni rzeczy, które przydadzą mi się "tam" i zapisywałam swoje scenariusze w zeszycie (który z kolei bardzo chowałam przed rodziną). Jeśli stres był bardzo wielki, to potrafiłam leżeć i gapić się w ścianę, chociaż w środku bardzo cierpiałam. Było też tak, że od dziecka gadałam do siebie. Kiedy byłam przedszkolakiem, znajoma psycholog oznajmiła, że to "syndrom samotności" - nie mam rodzeństwa, to wymyślam sobie koleżanki. Może i miała rację, ale później zaczęłam "wyjmować" ludzi z fantazji do naszego świata. I mimo, że ich nie widzę i nie słyszę, czasem (podkreślam czasem - dlatego, ze ja - mimo wszystko - strasznie się kontroluję będąc wśród ludzi) zdaje mi się, że ludzie na mnie dziwnie patrzą, bo widzą, że w wyobraźni gadam z kimś innym.

Wspomniałam o różnicy pomiędzy mną a bohaterką - bohaterka zakładała, że te światy są prawdziwe, ja wiem, że moje nie są, ale żyje w nich na tyle często, że być może jakaś granica pomiędzy zwykłym ale zbyt częstym stosowaniem mechanizmu obronnego a poważniejszą chorobą została przekroczona?

Wiem, że to tylko książka i nie wiem jaką wiedzę posiada autorka, czy na tyle dużą, ze obraz choroby jest autentyczny.

Oczywiście od razu zaczęłam więcej czytać o chorobie i mimo, że nie mam objawów tzw. pozytywnych, to czasem nie reaguje emocjonalnie na rzeczy, które innych dotykają (zawsze to sobie tłumaczyłam, tym że miałam na tyle dużo sytuacji stresowych, że mam po prostu wyższy próg). Często też się w sobie zamykam. Biedni moi znajomi, nie wiedzą czasem o co mi w ogóle chodzi. Niesamowicie dużo energii zużywam na noszenie "maski" normalności, mimo, że w środku mam jeden wielki chaos i nie wiem, czy ktoś mi kiedyś z tym pomoże..

Dodam, że moja mama ma stwierdzoną schizofrenię.

P.S. Wiem - wspomnę przy najbliższej wizycie u lekarza. Ale może jakiś ogólny komentarz.
 
http://www.monile.blog.pl
sigma
#75 Drukuj posta
Dodany dnia 15/06/2012 15:45
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Jakoś mi to bardzo bliskie, co napisałaś... też mam bardzo rozbudowany mechanizm życia w świecie fantazji, od wczesnego dzieciństwa. I w tej chwili swoje fantazje z dzieciństwa pamiętam dużo bardziej szczegółowo i barwnie, niż wydarzenia z realnego życia. Ja w realnym życiu przez wiele lat miałam bardzo mocno zablokowaną zdolność przeżywania prawie wszystkich emocji, a w fantazjach one były.
A że moja siostra na schizofrenię choruje, to z terapeutką się tym fantazjom przyglądamy bardzo uważnie. Jej wniosek jest taki, że my z siostrą reagujemy w sumie bardzo podobnie, mechanizmy stosujemy te same, tyle że ja nie przekroczyłam tej linii utraty krytycyzmu, mnie się te światy nigdy nie pomieszały, więc psychotyczna nie jestem. I ja się tego trzymam... krytycyzm jest Smile
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Anise candy
#76 Drukuj posta
Dodany dnia 15/06/2012 20:19
Finiszujący


Postów: 214
Data rejestracji: 14.03.11

Dzięki za odpowiedź.
Ciekawa jestem, co sprawia, że mimo wszystko wiemy, że to nie prawda. Zapomniałam napisać, ze złe emocje też w fantazjach przeżywam, nawet dość często, nie wiem czemu to pominęłam. Może przez tę maskę, którą latami nosiłam, nie potrafię odczuwać emocji nawet jeśli chcę.
Mam nadzieję, że damy radę.
 
http://www.monile.blog.pl
martyna
#77 Drukuj posta
Dodany dnia 16/06/2012 11:46
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

A mnie po przeczytaniu tego co Anyżka napisała nasunęła się jedna myśl, że fantazje same w sobie chyba nie są problemem bo co by powiedzieli wszyscy pisarze czy artyści ? póki oczywiście wiemy i zdajemy sobie sprawę gdzie jest granica jeszcze fantazji a gdzie już rzeczywistość.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Przeskocz do forum:

51,671,752 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024