Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Schizofrenia
Schizofrenik?
|
|
sigma |
Dodany dnia 25/02/2012 00:56
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
A czemu to zaprzeczanie faktom ma służyć?
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
martyna |
Dodany dnia 25/02/2012 09:52
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Diuna CHAD jest chorobą więc dlaczego Cię tak boli ta choroba psychiczna? swoją drogą już wiesz dlaczego potrzebna Ci terapia . Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Czader |
Dodany dnia 25/02/2012 12:26
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[quote]Nienawidzę określenia "Chora psychicznie", bo się za chorą nie uważam. Jestem zagubiona, rąbnięta, lekko nieprzystosowana, wymagam pomocy medycznej ale chora nie jestem!!! Koniec, kropka. (natychmiastowa reakcja alergiczna na wyżej wymienione określenie)[/quote] Do wszystkiego się można przyzwyczaić. Do określenia "chory psychicznie" - również. Tylko że to nie rozwiązuje problemu. Jeżeli potrzebujesz pomocy medycznej - dobrze jest nazwać to czemu trzeba pomóc - zagubienie, rąbnięcie, nieprzystosowanie - to nikomu nic nie mówi - to mogą mieć wszyscy - a Ty - na swój indywidualny przypadek - masz swoją nazwę. Wtedy o wiele lepiej rozmawia się z lekarzem gdy "problem" można nazwać. I leczyć. I tyle |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 25/02/2012 20:13
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
Dobra, Czader, masz rację. Ale niech tak będzie tylko w gabinecie lekarskim. Poza nim pozostanę rąbnięta/ zagubiona/ nieprzystosowana. Doskonale wiem, co łatka choroby robi z człowiekiem- to jak starcie z Witalijem Kliczko. Choroba to coś, na co nie mamy wpływu- a ja wolę zachować pozory kontroli, chociaż w nazewnictwie. Srutututu, pęczek drutu |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 26/02/2012 15:05
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Mylisz się na przebieg choroby masz bardzo duży wpływ. To Ty bierzesz leki, to Ty chodzisz do lekarza, to Ty idziesz na terapie. To Ty jesteś szczera z lekarzem ect. Oczywiście nie mamy 100% kontroli nad chorobą jasnę może być pogorszenie i to nie bedzie nasza odpowiedzialność. Nasza odpowiedzialność polega na tym co zrobimy. Edytowane przez Nieustraszona dnia 26/02/2012 15:06 Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Herbaciarz |
Dodany dnia 24/07/2012 18:58
|
Rozgrzany Postów: 73 Data rejestracji: 21.07.12 |
Nie dajmy się zwariować z tą poprawnością polityczną. To taka fala która przyszła i odejdzie, choć oczywiście jakieś ślady pozostawi. Jest w niej sporo sensu, choćby akcentowanie szacunku i tolerancji dla INNYCH i mam nadzieję, że właśnie to wejdzie nam w krew, a potrzebujemy tego bardzo. Ale to jeszcze nie powód, żeby utrudniać sobie komunikację. Dla mnie mężczyzna chory na schizofrenię to schizofrenik, a kobieta chora na schizofrenię to schizofreniczka. Nie lubię słowa wariat, ale się nie obrażam. Chory psychicznie oczywiście jestem. Aha, kiedyś był taki senator, Zbigniew Szaleniec się nazywał. Trzymajmy się języka, bo niczego lepszego do komunikacji nie mamy. Fryzjerka - proszę bardzo, doktorka - też może być, ministerka - mnie to zgrzyta. Tak samo mi zgrzyta "chory na schizofrenię". Jestem schizofrenikiem i co mi zrobicie? Edytowane przez Herbaciarz dnia 24/07/2012 19:20 |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 28/08/2012 22:43
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Herbaciarz - bardzo dobry post. Mi zgrzyta (to pejoratywne wyrażenie tak?) powiedzenie psycholożka. Obrażać się za słowo "wariat"? Trzeba byłoby sięgnąć głębiej po znaczenie łacińskiego słowa varius (bo to chyba od tego wariat) - znaczy to rozmaity, różny - obrażać się za to, że ktoś mi mówi, że rozmaita jestem? No przecież bym nie śmiała, to raczej komplement. Poprawność polityczna - zawsze jak psychiatra powie o mnie per [i]schizofreniczka[/i] to idzie mu zarzucić brak tej poprawności i wtedy się dopiero robi wielkie halo o to, jak coś powinno być powiedziane, a jak zostało powiedziane czyli klasyczne robienie z igły wideł, bardzo dobrze mi znane. Aha, chora psychicznie też jestem, punkt pierwszy brzmi: Nie wypieraj ze swojej świadomości choroby. Tylko u mnie akurat diagnoza schizofreniczki robi chyba więcej szkody, niż pożytku. "Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 29/08/2012 11:23
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
Chora? Ja? Psychicznie??? To by znaczyło, że z głową moją coś nie tak, a do tego się nie przyznam. Swoją drogą ChAD to od pewnego czasu zaburzenie, a nie choroba... Chadowiec brzmi jednak dostojniej niż... zadowiec Srutututu, pęczek drutu |
|
|
GretaG |
Dodany dnia 29/08/2012 13:10
|
Finiszujący Postów: 231 Data rejestracji: 27.08.12 |
Z tym nazewnictwem i określeniami jest pewien problem. Niektórzy ludzie nazywając kogoś "schizofrenikiem" czy "świrusem" zaczynają lecieć skrótem, na zasadzie "wiadomo jak wariaci się zachowują". Kiedy moja faza "M" pięknie rozkwitła i stało się jasne, że z moją głową nie wszystko jest w porządku, zaczęto mnie traktować, jak osobę pozbawioną jakichkolwiek praw. (wariatka = wszystko co mówi jest bez sensu) Np. lekarz dyżurny - (nb ginekolog) - przyszedł do mojego biura i DOTYKAŁ mnie bez spytania o zgodę. szantażem próbowano wyciągać moje dane osobowe od mojego męża. oszukano mnie co do losu komputera służbowego i służbowego telefonu. OFICJALNE uzasadnienie takiego zachowania było piękne: jesteś chora psychicznie, zatem możemy tak. Na szczęście wokół mnie są osoby mające zdrowe podejście do chorób/zaburzeń psychicznych. I takie - mogą sobie mnie nazywać jak chcą mamy w domu żart, że jest nas dwie. tak się składa, że mam dwa imiona i jak mi trochę odwala, to mąż zaczyna zwracać się do mnie drugim imieniem |
|
|
Karol |
Dodany dnia 29/08/2012 13:51
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1156 Data rejestracji: 23.06.12 |
Sformułowania narzucone przez poprawność polityczną nie przekonują mnie. Takie nakłanianie na siłę do zmiany tonu wypowiedzi przez zbytnie, jak na daną chwilę, złagodzenie skutkuje w przyszłości raczej strachem, a nie faktycznym zrozumieniem, dlaczego taka potrzeba eufemizowania zachodzi. Zamiast edukować, narzuca się i karci. A jeśli chodzi o mnie. Chadowiec, dwubiegunowy mnie nie rażą. Oczywiście wszystko zależy od tonu wypowiedzi, ale osoby, które wiedzą o mojej chorobie raczej należą do optymalnie tolerancyjnych . Sam do siebie i czasem przy niektórych śmieję się, że jestem wariat. Po prostu wydaje mi się, że każdy ma prawo odczuwać to inaczej i to do tej konkretnej osoby trzeba się dostosować, a sztuczne formułowanie zasad grzecznościowych jest zbędne. [i]The barbarians come out at night.[/i] |
|
|
Klusia |
Dodany dnia 29/09/2012 19:34
|
Rozgrzewający się Postów: 18 Data rejestracji: 15.08.12 |
[quote][b]Makro napisał/a:[/b]Gdzie jest granica - kiedy to jest absurd, kiedy to jest krzywdzenie innych?[/quote] Mówicie tutaj o poprawności politycznej, więc może napiszę co mi się dziś przytrafiło na uczelni. Tak, mimo mojej choroby jestem w stanie studiować i poniekąd jestem z tego dumna. Jestem już bliżej niż dalej końca, a właśnie zaczął się rok akademicki, przybyło nowych przedmiotów i nowych wykładowców. No i dziś mieliśmy pierwsze zajęcia z takim panem... Pan bardzo wesoły, ciągle się wygłupiał, opowiadał anegdotki itp. Minęła połowa wykładu, pan mówi: "no, to teraz w ramach rozluźnienia opowiem wam dowcip. Egzamin, studenci piszą kolokwium, pilnuje ich profesor. Profesor rozgląda się po sali i mówi: [i]chyba słyszę jakieś głosy![/i] Na to któryś ze studentów: [i]ja też słyszę, ale się leczę[/i]." Potem jeszcze dodał, że po latach pracy na uczelni niektórzy nadają się tylko do leczenia czy coś w tym stylu... Cała sala w ryk, tylko ja miałam minę mniej więcej jak ten pies: [img]http://code.eistiens.net/forge/p/konverter/source/tree/1/bdd/meme%20husky.png[/img] Źle się teraz czuję, więc mój krytycyzm trochę się zatraca, no ale powiedzcie - czy waszym zdaniem taki dowcip jest na miejscu? Może pan nie chciał nikogo obrazić, ale savoir-vivre uczy, że w miejscach publicznych nie opowiada się kawałów o religii, narodowości, orientacji, chorobach i innych tego typu rzeczach, bo nie wiadomo kto siedzi na sali i przypadkiem można kogoś obrazić. Tak, poczułam się obrażona. Nie wiem, może ten pan uważa, że schizofrenik to jest istota tak durna, że nawet nie jest w stanie policzyć do trzech, także na sali nikogo takiego nie będzie, bo F20 jest za głupi, żeby studiować? W każdym razie poczułam niesmak i nawet zastanawiam się, czy nie napisać o tym anonimu do rektora. Nie jestem złośliwym człowiekiem, z pokorą znoszę chamstwo, którego niestety spotyka mnie na co dzień sporo, ale... Nie po to płacę za studia, żeby mnie na nich obrażali. A może przesadzam? Co o tym myślicie? Edytowane przez Klusia dnia 29/09/2012 19:38 |
|
|
sigma |
Dodany dnia 29/09/2012 23:42
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ja w tym nie widzę nic obraźliwego, najzwyklejszy w świecie dowcip dla rozluźnienia atmosfery. Raczej rzuca mi się w oczy kompletny brak dystansu do siebie. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
LeMokka |
Dodany dnia 07/04/2013 15:31
|
Rozgrzewający się Postów: 25 Data rejestracji: 06.04.13 |
Bardzo głęboko mnie to zastanowiło co tutaj przeczytałam.Ponieważ dotyczy to mojego problemu-czuję się z powodu licznych diagnoz nastygmatyzowana.Oczywiście wiem,że te Efki są dla lekarzy a nie do wiadomości ogółu,ale niczego to nie zmienia.Kiedy się przedstawiłam na Forum dwa dni temu użyłam określenia-mam 7 Ef co za brzmiało co najmniej tak jakbym powiedziała mam 7 złotych medali i jestem bardzo dumna.Tak nie jest za tym stwierdzeniem kryje się bunt i niezgoda a ponieważ za bardzo siebie nie lubię to chętnie samej sobie dokopie-miało to raczej wydźwięk-patrzcie jestem najgorszy przypadek i nikt mnie nie przekona. Myślę,że daremna wydaje się walka ze słowami i prawda,że musi się zmienić nastawienie.Schizofrenik nie wydaje mi się obraźliwym słowem ponieważ już się przyzwyczaiłam.Słyszałam gorsze.Myślę,że próby dbania o to żeby nie dotknąć schizofrenika tym,że nazywa się go schizofrenikiem mogą skończyć się wytworzeniem jakiegoś nowego określenia które będzie tak nieprzyjemnie koślawe jak np.sprawni inaczej albo nazywaniem osoby z nadwagą puszystą co mnie strasznie jakoś razi a niczego nie wnosi i tak wiadomo o co chodzi jedynie trzeba gimnastykować usta.Porażka. Pejoratywne znaczenie tych określeń-świr,czub,śruba,down i tak nieco ewoluuje.Język jest żywy. Niestety najgorsze są wdruki w ludzkich głowach.Na hasło alkoholik w głowie pojawia się obraz meliny a schizofrenik...to głownie zależy od zapamiętanego incydentu związanego z chorą osobą.Jeden zobaczy swoja ciocię i jej smutną twarz a drugi trzeci czwarty skojarzy to z jakimś filmem mrożącym krew w żyłach,artykułem w brukowej prasie albo znanym hitem 'Lot nad kukułczym gniazdem"....a przepraszam ostatnio dołączył "Piękny umysł" .Na to nie ma rady.Sama jestem za szerzeniem wiedzy na ten temat ale czarno to widzę.Bo prawda jest taka ,że ludzie mają ciekawsze zajęcia niż poznawać prawdę o schizofrenii i zmieniać do niej nastawienie. Podobnie traktuje się wszystkie mniejszości. |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 07/04/2013 15:42
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
Ja może tylko dodam od siebie, że określenie pozornie pejoratywne, czyli "świr", od zawsze kojarzy mi się z osobą pozytywnie zakręconą, a nie z chorobą psychiczną. jest tak jak mówisz, wiele zależy od tego, co nam się w głowie latami kluło na ten czy inny temat. Media lubią nam serwować sensację, więc ludzie często widzą świat w krzywym zwierciadle, a do tego czarno-biały. Jest dużo odcieni szarości, a także inne barwy - żeby to rozumieć jest tylko jedna rada - samodzielnie myśleć. A przynajmniej się starać (nie każdemu to na zdrowie wychodzi.
[color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
LeMokka |
Dodany dnia 07/04/2013 17:30
|
Rozgrzewający się Postów: 25 Data rejestracji: 06.04.13 |
Masz rację.Mnie też określenia takie jak świr i czub wydają się być bardziej żartobliwe niż obraźliwe.Ale nie zawsze tak było.Na początku całego mojego leczenia wydawało mi się to raczej przerażające i wstrząsające jak ktoś o kimś tak mówił a nie daj Boże o mnie.Sigma napisała o braku dystansu do siebie.Tego niestety nabywa się z wiekiem i doświadczeniem.Ja to nazywam obłaskawianiem Demona.Dopóki z czymś walczę nadaję temu silę i tworzę Demona,to on czerpie siłę z mojej bezradności i frustracji.Nabranie dystansu do wszystkiego co wiąże się z chorobą w tym do tego jak ludzie sobie określają moją chorobę mniej lub bardziej obelżywie,poprzez dostrzeganie chociaż mikro aspektów humorystycznych rozładowuje całą powagę i zadęcie i z Demona ulatuje powietrze....w chwili obecnej raczej już trudno mnie obrazić. (...)wariat jest wariatem Lecz pieniądze gdyby miał -ekscentrykiem by się zwał" |
|
|
Asia |
Dodany dnia 12/04/2013 16:05
|
Rozgrzany Postów: 69 Data rejestracji: 08.04.13 |
Brawo! Ostatnio byłam u dentystki usunąć zęba. Zgodnie z zaleceniem na ulotce poinformowałam ją o tym jakie środki przyjmuję. Pani spytała się mnie dlaczego i jak długo a ja nie widziałam powodu żeby jej nie odpowiedzieć. Niestety na koniec wizyty miła pani doktor kilkakrotnie zaczęła cedzić datę następnej wizyty - jakbym miała problem ze słuchem. W końcu machnęła ręką i niedowierzająco spytała czy może pamiętam swój nr telefonu, to ona sama zadzwoni i mi przypomni. Tak mnie to rozśmieszyło, jak widziałam jak się miota, że powiedziałam: spokojnie, dlaczego mam nie pamiętać? Może jestem wariatką ale nie idiotką |
|
|
LeMokka |
Dodany dnia 12/04/2013 23:46
|
Rozgrzewający się Postów: 25 Data rejestracji: 06.04.13 |
A ja tam jestem idiotką i nie mam już większych ambicji udowadniać światu,że nie jestem Ale wiem o czym mówisz.Taki tekst.Pani z urzędu miejskiego do mnie: "Ale pani oczywiście jest świadoma i wie co ma zrobić z tą płytą?"... -a pewnie,że wiem -ja ją zjem |
|
|
Espresso27 |
Dodany dnia 24/02/2017 03:10
|
Finiszujący Postów: 233 Data rejestracji: 02.11.16 |
Miałam znajomego chorego na schizofrenię i nigdy go tak nie nazwałam "Schizofrenik" bo miał imię i mówiłam mu po imieniu. Zwłaszcza że w tej chorobie człowiek traci osobowość i naprawdę ciężko jest odnaleźć im siebie w chorobie. Często na evot zadawane pytanie... Gdzie jestem ja a gdzie już zaczyna się moja schizofrenia?W moim mniemaniu w trakcie remisji Ci ludzie powinni chodzić na terapię żeby móc odnaleźć samego siebie i na ile to możliwe utrwalać obraz własnego ja aby móc w jak największym stopniu wrócić do tego samego siebie co z przed pierwszej psychozy. Często tacy ludzie później są bardzo zagubieni i myślę że wcale by im nie pomagało jakby się do nich mówiło"Schizofrenik/czka. Nie lubię patrzeć na ludzi przez pryzmat ich niedoskonałości. Od takie mam zdanie... Edytowane przez Espresso27 dnia 24/02/2017 03:13 |
|
|
Oksymona |
Dodany dnia 12/11/2017 01:08
|
Rozgrzewający się Postów: 10 Data rejestracji: 10.11.17 |
Również nie ciepię określenia chora, a mimo to w szpitalu na drzwiach było napisane "sala chorych" co ciągle przypominało o tym, że jesteś chory, tak jakby to nie mogła być sala pacjetów.. Cokolwiek. |
|
|
Moon |
Dodany dnia 04/12/2017 15:20
|
Rozgrzewający się Postów: 3 Data rejestracji: 03.12.17 |
Makro, mnie osobiście nie podoba się nazywanie ludzi: "schizofrenikami, anorektykami, nerwicowcami", to tak jakby przyklejanie Nam łatki, jakby choroba w Nas była najistotniejszym czynnikiem, a przecież tak nie jest. To tak samo, jakby chorych somatycznie nazywać "glejakowcem, nadciśnienowcem, zawałowcem, etc, etc", chyba nikt nie lubi być nazywany odchorobowo, to rani wbrew pozorom, bo przecież jesteśmy czymś więcej niż tylko przypadłością. Nie jestem pewna, czy tu chodzi o jakąś poprawność polityczną. Na moich studiach powtarzano nam nie raz, że nie wolno nazywać ludzi w ten sposób, bo jak mówiłam, to tylko diagnoza. |
|
Przeskocz do forum: |