Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
Strona 2 z 2: 12
|
Wyleczenie
|
|
Makro |
Dodany dnia 02/12/2013 13:58
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
[quote]Czy mozna wyleczyc kogos, kto na zaburzenia odzywiania choruje tak dlugo?[/quote] Można. Wbrew pozorom nie jesteśmy zbiorek niezmiennych schematów. [color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Tessa |
Dodany dnia 02/12/2013 14:18
|
Brązowy Forumowicz Postów: 806 Data rejestracji: 06.04.13 |
uh. chciaz jest zatem szansa Ale na powaznie: Makro, czy spotkales sie z kims o podobnym przebiegu choroby? Zastanawiam sie jak mozna sie nauczyc myslenia i zachowan, ktore nie sa w zaden sposob dla jednostki (tu: mnie) naturalne. [i][color=#000066][small]'We accept the love we think we deserve'[/small][/color][/i] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 02/12/2013 14:53
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Tessa ja choruje 20lat czyli od 12-13 roku. Nie wiem jak wyglada normalne jedzenie no moze poza szpitalnymi czy serwowanymi gdzies, choc ja z publicznym jedzeniem nadal mam problem.Nie jadam miesa od urodzenia i to tez uwazane jest za objaw ed, a to bym nazwala inne preferencje zywieniowe.Tez mam poczucie , ze nie bedzie normalnie ale chcialabym by bylo jak najblizej normy.Po tylu latach choroby trudno sobie wyobrazic calkowite wyleczenie.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 02/12/2013 15:53
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
No dobrze, ale czy można używać pojęcie normalne jedzenie? Przecież w ED tak naprawdę nie chodzi o jedzenie tylko o emocje, raczej powiedziałabym tu o normalnym podejściu do jedzenia...bo co z tego, że zjesz powiedzmy normalny obiad skoro on wyląduje w toalecie... Nie rozumiem pojęcia normalne jedzenie, swego czasu moim jedynym posiłkiem był jogurt, to był najważniejszy i najbardziej obfity posiłek w ciągu dnia. Była też kawa i marchewka ewentualnie, nie raz jabłko... Człowiek zdrowy nie rozróżnia jedzenia na normalne i nie po prostu je jak jest głodny i nie zastanawia się nad tym, że jadł..może jedynie stwierdzić, że albo się przejadł albo jest jeszcze głodny.. Pokrętne jest to nasze myślenie, mowie o osobach mających zaburzenia odżywiania.. [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 02/12/2013 16:03
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Odważę się stwierdzić, że moje odżywianie jest normalne. Mam pory posiłków, śniadanie, II śniadanie, obiad, podwieczorek, kolację. I trzymam się tych posiłków o ile nie robi mi różnicy czy zjem na śniadanie bułkę czy chleb to już nie wyobrażam sobie zaczęcia dnia od słodyczy one są na podwieczorek i nie dzielę na normalne - nienormalne a raczej wartościowe na rozkręcenie dnia i przekąskę do kawy przy rozmowie. Na początku trzymanie się pór posiłków było ciężkie bo przychodziły momenty chęci zarówno pogłodzenia się jak i poobżerania teraz to nie jest atrakcyjne, atrakcyjne jak nigdy są kontakty z ludźmi czy różne wytwory nad którymi spędzam czas i przyprawiają mnie o mentalny orgazm . Nie potrafię powiedzieć jak to się stało wszystko, kto jest od lat kiedy ja jestem to mógł sobie śledzić co działo się w mojej głowie, być może na 100% nigdy nie będę zdrowa jakaś ale tak jak jest jest dla mnie cudownie.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 02/12/2013 16:07
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
normalne mam na myśli bez choroby, o tak pójście na frytki, czy na gofry czy pizze, może nie zdrowe ale jednorazowo co jakiś czas nikomu nie szkodzi - i tu wśród osób zdrowych to jest ok, a u mnie jest mechanizm nie wolno! i nie jestem w stanie jeść niektórych potraw, z tego zapewne się nie wyleczę. A w stresie, chorobie, bólu potrafię nie jeść i o ile zdrowi ludzie też tak mają to mnie się włącza alarm, czy już wszystko wraca, czy to ta " norma".
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 02/12/2013 16:15
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Więc wniosek jest jeden, masz nad czym pracować
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 02/12/2013 18:50
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
No ja np też mam zakaz wstępu do MC Donalda, czy innych barów szybkiej obsługi no chyba żebym chciała sobie dowalić... Powiem Wam szczerze, że nie wiedziałabym co się zamawia w MC donaldzie oprócz frytek tzn jak co się nazywa... [color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
Tessa |
Dodany dnia 02/12/2013 19:24
|
Brązowy Forumowicz Postów: 806 Data rejestracji: 06.04.13 |
Nadi, ja tez sie balam tam wstepowac, ale ze moj chlop czasem lubi, a ja nie chce wydziwiac, wiec biore kawe i salatke np - maja ich kilka. I kaw, i salatek. Poza tym w czasie wyjazdow z ludzmi z pracy mam 2-ke ktora jest fanem zarcia w fastfoodach, wiec wlecze tam pozostalych. Musze powiedziec ze patrzenie na ludzi pochlaniajacych to cale tluste zarcie jakos mnie nie zacheca. I przebywanie tam mnie nie rusza jakos szczegolnie, pomimo ED. (zaraz dostane upomnienie ze rozmawiam o tematach tabu) Edytowane przez Tessa dnia 02/12/2013 19:25 [i][color=#000066][small]'We accept the love we think we deserve'[/small][/color][/i] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 02/12/2013 20:07
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
czy z ed można " wyrosnąć" ? pytam serio, jak myślicie? ile można chorować do 50tki ? czy dopóki organizm nie padnie? Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Tessa |
Dodany dnia 02/12/2013 20:11
|
Brązowy Forumowicz Postów: 806 Data rejestracji: 06.04.13 |
Kilka miesiecy temu myslalam ze wezme sie za siebie i bedzie normalnie. Ale teraz mysle ze kazda moja komorka jest przesiaknieta ED. Wiec zostalo mi marzenie o nauczeniu sie kontrolowania moich napadow jedzenia i nauczeniu sie racjonalnego zywienia (ktore nie bedzie rozchwiane za kazdym razem jak mam dola, cos zlego sie stanie czy problemy mnie przerosna). Nie wiem czy mozna to nazwac wyrosnieciem z ED, wyzdrowieniem,,, [i][color=#000066][small]'We accept the love we think we deserve'[/small][/color][/i] |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 02/12/2013 20:12
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Baaa nawet dłużej, u mojej matki w pracy jest kobieta 56 lat z ED. Mi się wydaje, że to jest trochę tak jakby zapytać ile można żyć w żalu, ile można się smucić, dołować? Niektórzy całe życie spędzają na gonieniu za czymś niemożliwym czy szukaniu pesymistycznych stron życia i jakoś sobie te życie przeżywają po swojemu z grymasem na twarzy.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 02/12/2013 20:18
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
mój lekarz uważa, że można wyrosnąć z ed tylko nie wiem jak i kiedy. I jak tak patrzę na to co było u mnie to mam wrażenie, że wcześniej umrę niż dorosnę ewentualnie mogę się wyleczyć.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Makro |
Dodany dnia 02/12/2013 23:34
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
[quote]Wiec zostalo mi marzenie o nauczeniu sie kontrolowania moich napadow jedzenia i nauczeniu sie racjonalnego zywienia[/quote] Wygodne - zwalnia z całej odpowiedzialności. [color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Tessa |
Dodany dnia 03/12/2013 09:52
|
Brązowy Forumowicz Postów: 806 Data rejestracji: 06.04.13 |
Zdecydowanie nie jest to wygodne. I kosztuje mnie to duzo pracy nad soba - na terapii i poza.
[i][color=#000066][small]'We accept the love we think we deserve'[/small][/color][/i] |
|
|
Makro |
Dodany dnia 03/12/2013 11:31
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Zatem to stwierdzenie ma charakter motywacyjny?
Edytowane przez Makro dnia 03/12/2013 11:31 [color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Tessa |
Dodany dnia 03/12/2013 11:59
|
Brązowy Forumowicz Postów: 806 Data rejestracji: 06.04.13 |
Ok. Moze zabrzmialo to dwuznacznie. Powiedzmy, ze osoba u ktorej ED zaczelo sie dosc wczesnie, nie moze sie odwolac do wzorcow, ktore sa powszechnie przyjete i naturalne dla wiekszosci spoleczenstwa. Tak wiec, zachowania typowe dla ED sa dla tej jednostki bardziej typowe niz te powszechnie wystepujace, ktore sa oczywiscie tymi poprawnymi zachowaniami. Znaczy: jestes glodny - jedz. Nie jestes - nie jedz. Teraz spersonalizuje to na swoim przykladzie: u mnie kazdy negatywny sygnal (niepowodzenie, klotnia, problemy) przeklada sie na poczucie glodu. Nie jest to zdecydowanie naturalne, ale jest to jedyny 'schemat' ktory jest dla mnie znany. Tak wiec pozostanie przy twierdzeniu ze regulacja mojego zywienia mialaby byc intuicyjna, w tym przypadku oznacza kontynuacje choroby. A teraz na zasadzie zwyklych przykladow behawioralnych. Czy jedzenie nozem, widelcem czy lyzka jest naturalne? Tak i nie, bo to, czym sie poslugujemy zalezy od kultury i srodowiska w jakim sie wychowalismy, a powtarzanie pewnych czynnosci powoduje ze sa one dla nas naturalne (majac np. przed soba miseczke z zupa do jej zjedzenia posluzymy sie lyzka, a nie paleczkami do wylowienia wiekszych strukturalnie obiektow - a reszte wypijemy. Ten sposob jest dla nas naturalny, z tego powodu ze w ciagu naszego rozwoju w danym srodowisku byl wielokrotnie powtarzany). Wracajac do ED. Wierze w to, ze powtarzajac pewne schematy w czasie posilkow (powiedzmy: 4 posilki dziennie, o okreslonej objetosci) - stanie sie to dla mnie na tyle naturalne, ze tak tez bedzie to odbierane. Co znaczy ze naucze sie kontrolowac emocje i kontrolowac posilki. Nie wiem czy udalo sie mi to dobrze wytlumaczyc. Szczegolnie w dawaniu przykladow jestem kiepska @Makro - tak, dla mnie jest to motywacja, bo wierze, ze kiedys stanie sie norma [i][color=#000066][small]'We accept the love we think we deserve'[/small][/color][/i] |
|
|
Brego |
Dodany dnia 10/09/2014 10:04
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
Czytam Wasze posty i zastanawia mnie właśnie- i tu pewnie najwięcej będą mieć do powiedzenia Ci, którzy z ED wyszli- czy da się wymazać pewien ( u niektórych pewnie długi) okres z życia? Watpię, żeby nic z tego nie zostało.. Nawiązując do tego co pisze Tessa - ja z napadami objadania walczę właśnie planując posiłki, przestrzegając czasu, warunków w jakich je spożywam. Mam listę "co robić i czego nie robić" i przyznam szczerze, jest dość długa. ( nie wiem czy odchudzając sie lista rzeczy zakazanych nie była nawet krótsza...). Ale widzę efekty, kontrola z jednej strony pomaga, z drugiej strony- wiem jak jest szkodliwa i jak cholernie łatwo przegiąć. Patrzę jak jedzą inni- normalni- rodzina, znajomi. I, kurczę, moje " normalne" jedzenie wg tych kryteriów nie jest normalne... :/ Ja kiedyś próbując wdrożyć samoleczenie właśnie starałam się wyrzucić tę kontrolę- winiąc ją za moje problemy z jedzeniem- ale okazało się, że spontaniczność w tej kwestii też nie była dobrym pomysłem... Nie wyobrażam sobie na ten moment, ze nie będę kiedyś przywiązywać wagi do jedzenia... Nawet jeśli formalnie będę wyleczona, to chociażby ze strachu, ze to wróci... Wątpię, by kiedykolwiek przestało mi zależeć na sylwetce... (aż czasem mi wstyd, ze jestem taka płytka). Czy w tym całym wyleczeniu nie chodzi o to jak ktoś je od strony "technicznej" tylko o to, żeby jedzenie traktować jak... po prostu jedzenie? Bo z tego co obserwuję, to raczej każdemu zdarza się czasem objeść, zajeść smutki, niedojeść, a po Nowym Roku przejść na dietę...;/ Tylko, że normalny człowiek pewnie nie robi z tego tragedii, jak zje kanapkę za dużo nie myśli, że jest wstrętną świnią... Obecnie chyba zmierzam w stronę "robienia z jedzenia rytuału" i chyba też już zaczynam przeginać... Czy to możliwe, że jak w moim życiu pojawią się istotniejsze zmiany, to jedzenie też w naturalny sposób spadnie z piedestału? Obym nigdy nie miała córki. Edytowane przez Brego dnia 10/09/2014 10:21 [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
|
Marciap |
Dodany dnia 10/09/2014 16:55
|
Rozgrzewający się Postów: 3 Data rejestracji: 26.08.14 |
Brego - widzę że "odnowiłaś temat który także mnie zainteresował. Cóż... mi pomogły stałe, regularne posiłki. Z biegiem czasu przestałam przywiązywać do tego już tak dużej uwagi. Jasne, że nadal zdarza mi się myśleć: "jutro dieta", "ale się najadłam" lub że już dzisiaj nic nie zjem! ale staram się olewać to, zdrowienie jest dla mnie priorytetem. Trzymanie się zasad jest najważniejsze, chociaż boję się że popadnę w kolejną skrajność. Jednak pomału zaczynam rozumieć swój organizm. Wyzdrowienie jest wtedy kiedy czujesz się z sobą dobrze, odczuwa się radość z życia i jedzenie zejdzie na dalszy plan. Chociaż pewnie zawsze będę mieć swoje "przyzwyczajenia", ale chyba każdy z nas coś takiego ma. A i jeszcze jedno, też boję się że gdy zacznę żyć normalnie, założę rodzinę to wszystko wróci. |
|
|
Brego |
Dodany dnia 10/09/2014 17:41
|
Finiszujący Postów: 412 Data rejestracji: 04.09.14 |
Marciap- dziękuję że podzieliłaś się swoimi doświadczeniami, mi zależy bardzo na opinii innych, którzy borykają się z podobnym problemem... Chyba w tym wszystkim najgorsze jest to, że w pewnym momencie człowiek traci zaufanie sam do siebie... Na tę chwilę wiem, że jak nie będę mieć w sobie "strażnika"- to gdzieś tam się znów zagubię...(ah, ta tendencja do robienia zawsze po swojemu i zawsze na przekór ;p) Na szczęście czasem miewam takie przebłyski zdrowego rozsądku, ale jak nazbiera się stresów, to trudno się opanować i pozbierać do kupy. Ja nawet nie chcę chyba "wymazać" tego co przeszłam z pamięci. Zbyt trudna to była lekcja, żeby ją pominąć. Mam tylko nadzieję, że teraz będę tak kierować swoim życiem, że -mając świadomość tego jak łatwo wpaść w bagno, a jak trudno z niego wyjść- będę po prostu bardziej przewidywać konsekwencje. Heh, ale to jak dorosnę w końcu ;p [i]Istnieje taka cierpienia granica, za którą czekać może już tylko spokój...[/i] |
|
Strona 2 z 2: 12
Przeskocz do forum: |