24 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
1 tydzień Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
9 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
 Drukuj temat
toksyczni rodzice
Alia
#21 Drukuj posta
Dodany dnia 02/09/2009 21:52
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

Mój mąż pochodzi z toksycznej rodziny, ale toksycznej na zupełnie inny sposób. Ojciec padaczkowiec, matka nadopiekuńcza. Wychowywali go dziadkowie, bo rodzice uznali, że mają za małe mieszkanie, a ojciec często miał ataki. Więc pierwsze 12 lat życia spędził u dziadków, rodzice go odwiedzali po pracy, a później wracali do siebie. Chyba, że chorował. Wtedy byli dla niego cały czas, troszczyli się, wozili po lekarzach. Matka do tego ma syndrom Matki-Polki - co prawda nienawidzi gotować i nie umie gotować, ale i tak miłość okazuje przez karmienie. A tu syn niejadek.
I tak oto dorosły syn, wiek Chrystusowy, żonaty od kilku lat, nadal odbiera telefony od mamusi, co jadł i dlaczego tak mało. A jego biedna żona, czytaj ja, musi wysłuchiwać tyrad, że o niego nie dba, ma mu gotować zupki, obierać owocki i robić talerze kanapek, by podtykać mu pod nos. I nieważne, że żona haruje 14 godzin na dobę, a mąż jest na bezrobociu, bo to jest obowiązek żony, troszczyć się o męża jak o dziecko.
Teściowa w ogóle usiłuje nam ustawiać życie po swojemu. Długo zajęło, zanim ją przekonaliśmy, by przestała kupować nam ubrania, cały czas próbuje nam meblować mieszkanie. Ale najgorsza jest ta nadopiekuńczość i obsesja na punkcie jedzenia. Oraz ogólnie na punkcie syna, jego zdrowia, samopoczucia i perspektyw życiowych. Jej wszystkie tyrady zaczynają się od "Ty musisz" albo "Ty nie możesz". A wszelkie sprzeciwy kończą się wielkim fochem, obrazą i tekstami w stylu "Dla was to by było najlepiej, gdybym umarła". Ja tego nie przeżywam, dla mnie teściowa mogłaby się obrazić i na rok, byłby spokój. Ale mąż to przeżywa.
W klinice leczenia nerwic stwierdzono, że dopóki nie odetnie pępowiny od matki, nie wyzdrowieje. Mnie też się dostało, za to, że świadomie lub nie, przejęłam rolę matki i sama mu matkuję (w dużej mierze dlatego, że gdybym na przykład nie zrobiła mu rano kanapek, choć to ja idę do pracy na 8, a nie on, teściowa by mi żyć nie dała).
Dla wyjaśnienia kwestii jedzenia - mąż nie ma anoreksji, tylko nerwicę natręctw. Owszem, jest wysoki i chudy, ale nie chorobliwie, nie je bardzo dużo, ale też szczerze mówiąc, mało się rusza i chyba po prostu nie potrzebuje zbyt wiele kalorii. I jeśli jest czymś zainteresowany, to nie chce mu się marnować czasu na jedzenie. A ja usłyszałam, że mam mu nie podtykać jedzenia pod nos. W każdym razie wszystkie wyniki badań w normie, żadnej anemii.
 
Kati
#22 Drukuj posta
Dodany dnia 03/09/2009 22:33
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Ja dzisiaj podsumowalam, mając na myśli rodziców moich i męża, że z takimi korzeniami, to my wysoko nie polecimy, bo zawsze coś ściąga nas w dół. Choć to i tak nieźle, dzięki naszej długiej pracy. (on DDA, ja - wiadomo) Ale prawda, odpępowić się - w zdrowy sposób, nie ucieczkowo - to podstawa. Bez tego nie da się dorosnać i wziąć odpowiedzialności za siebie. Widzę, że długa praca przed Wami, Alia. Ważne, że Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że tak jest.
Edytowane przez Kati dnia 03/09/2009 22:33
 
Alia
#23 Drukuj posta
Dodany dnia 04/09/2009 06:59
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

On też zaczął sobie zdawać z tego sprawę, tu rzeczywiście pomogła klinika leczenia nerwic i terapia grupowa - grupa mu dużo dała do myślenia. Niestety, teściowa choć cały czas powtarza, że pragnie jego zdrowia i dobra, ciągle ma jakieś "wyskoki", w rodzaju telefonicznej awantury, że powinien jeść więcej na kolację.
A mąż z kolei boi się postawić sprawę na ostrzu noża.

Ech, niektórzy rodzice nie powinni mieć dzieci. A jeśli już je mają, nie powinni mieć jedynaków. U mnie moja dużo starsza siostra była na najlepszej drodze do zostania rozpieszczoną małą księżniczką, której do 7 roku życia rodzice kroili kanapki na małe trójkąciki. A później pojawiłam się ja, siostra się usamodzielniła, a następnie razem tworzyłyśmy wspólny front przeciwko ewentualnej nadopiekuńczości rodziców.
 
Helga
#24 Drukuj posta
Dodany dnia 17/02/2010 14:01
Startujący


Postów: 175
Data rejestracji: 25.01.10

Kati, jak czytam Twoją historię, to czuję się chwilami, jakbym czytała o sobie..

Wyczekana planowana córeczka od której się wymaga, wymaga i jeszcze raz wymaga. Emocji się nie okazuje ani o nich nie rozmawia, bo toś gorszego, liczy się tylko strefa intelektualna.

W sumie nie wiem, nawet, czy mam prawo nazwać moją rodzinę toksyczną. Inni mają gorzej.u mnie przecież wszystko jest w porządku - nie ma w naszej rodzinie alkoholu ani przemocy, mamy z czego żyć, wiec na co narzekać? Z emocjami sobie nie radzę, to widać jakaś gorsza jestem...

I jeszcze jeden wątek - wieczna obsesja kontroli. Mama musi wiedzieć wszystko i o wszystkim decydować. Bo przecież jest starsza i mądrzejsza i wie lepiej, a ja głupia jestem i sobie nie dam rady. Przyjaciele, których mi nie wybrała tylko czyhają, żeby mnie skrzywdzić: wszędzie są pedofile (tacy specyficzni, którzy preferują 25 letnie "dziewczynki"), sekciarze i dilerzy narkotyków i tylko matka mnie może przed nimi ochronić, bo ja za głupia jestem.
Poza tym tylko ona wie co jest dobre, a co złe.
W życiu nie zebrała się, na to żeby z nastoletnią córką porozmawiać o seksie, a teraz ma wielki żal, że się źle prowadzę... Robi awanturę 25 letniej kobiecie, że nocowała o faceta, z którym się spotyka od 1,5 roku, bo to przecież "nie wypada" i co ludzie powiedzą? I nie rozumie, że mnie to nie obchodzi, co powiedzą. Pilnuje mnie jakbym wciąż miała 15 lat i musiała sie tłumaczyć, czemu po 22 nie ma mnie w domu... A ja jakbym się nie broniła to i tak w końcu przymuję rolę małej dziewczynki...
Nie potrafi zrozumieć, że jestem dorosła i że mam prawo do własnych wyborów, nawet jakby ona wolała, żeby były inne. Żebym zamiast na randki chodziła na kółko różańcowe. A z drugiej strony ma pretensje o moją fobię społeczną i depresję. Szuka przyczyn we wszystkim i wszytskich tylko nie w sobie. Bo ona jest idealną Matką-Polką, a ja wrednym dzieckiem, które nie potrafi tego docenić...

Nie wiem po co to piszę, nie wiem nawet czy to ma jakiś sens i składnię, ale to mi chyba pomaga. Daje ulgę. Ja muszę w końcu przestać być małą dziewczynką za wszelką cenę...
 
Kati
#25 Drukuj posta
Dodany dnia 17/02/2010 15:58
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Helga, a Ty jeszcze z rodzicami mieszkasz?
 
Helga
#26 Drukuj posta
Dodany dnia 17/02/2010 16:05
Startujący


Postów: 175
Data rejestracji: 25.01.10

Chwała Bogu nie, bo bym już dawno była niepoczytalna... Ale mieszkam w mieszkaniu studenckim praktycznie na ich koszt w związku z czym czują się powołani dzwonić do mnie kilka razy dziennie na komórkę i czasami na stacjonarny celem kontroli...
Ja rozumiem, że to wynika z jakieś tam troski o mnie,ale to mnie wykańczaSad
 
Kati
#27 Drukuj posta
Dodany dnia 17/02/2010 16:14
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

Rozumiem, nie zniosłabym tego. Nie wyobrażam sobie kontroli rodziców w jakimkolwiek wydaniu od kiedy wyjechałam z domu. Poniosłam tego konsekwencje, bo jako że zawsze argumentem było "Póki my ciebie utrzymujemy...", pierwsze co zrobilam, to zaczęłam na siebie zarabiać.
Helga, dobra terapia i dużo ciepłego wsparcia bliskich spoza najbliższej rodziny. Tego tylko mogę Ci życzyć. Dla mnie ważne było nabranie dystansu do moich stosunków poprzez kolejne przykłady z innych rodzin. W końcu okazało się, że to ja wykreowałam największą patologię, bo moje rówieśnice do dziś wożą pranie do mamusi albo ich mamy są na każde zawolanie, typu katar dziecka/wnuka. A ja jak ten frajer radzę sobie ze wszystkim sama albo... płacę za uslugi. Tylko że jakbym ja dala mojej mamie jeden palec, to... A teraz mam wrażenie, że im już się nie chce. Od 15 lat przyzwyczaiłam ich, że sa wolni, radośni, bez obiążeń. Czegóż chcieć więcej. Ech, ta tęsknota za równowagą....
 
Helga
#28 Drukuj posta
Dodany dnia 17/02/2010 18:09
Startujący


Postów: 175
Data rejestracji: 25.01.10

Wiem, jak powiedziała moja psychiatra mama sama z siebie się nie zmieni, bo nawet nie widzi, że coś jest nie tak, to ja muszę się zmienić sama a potem wymóc na niej, żeby to zaakceptowała...
 
Alia
#29 Drukuj posta
Dodany dnia 17/02/2010 20:55
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

Kati - doskonale znam to podejście "jakbym dała palec", to samo mam z teściową. I szczerze mówiąc, bardzo męczy mnie ciągłe pilnowanie się, żeby w niczym jej nie ustąpić, żeby nie dać jej precedensu, żeby nie poczuła przypadkiem, że ma nasze zezwolenie na to czy tamto.
I choć teściowa to nie matka (i w tym wypadku mogę powiedzieć jedynie "i chwała Bogu"), jej podejście do mnie jest bardzo podobne do tego, co opisujecie. Mam lat 31, od 21 roku życia pracuję i się utrzymuję, prawie 9 lat małżeństwa i samodzielnego prowadzenia gospodarstwa domowego, a teściowa traktuje mnie jak małą dziewczynkę. Krytykuje mój wygląd i sposób ubierania, wyśmiewa się z moich poglądów (na przykład z tego, że z przyczyn ideologicznych nie założę na siebie futra) i za wszelką cenę chciałaby mnie ukształtować na swój obraz i podobieństwo. Więc się kłócimy, a mąż się boi i denerwuje.
 
Helga
#30 Drukuj posta
Dodany dnia 19/02/2010 01:42
Startujący


Postów: 175
Data rejestracji: 25.01.10

A mamusia już 3 dzień się boczy bo 25-letnia córeczka spała u chłopaka...
 
cisza
#31 Drukuj posta
Dodany dnia 22/02/2010 14:43
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 39
Data rejestracji: 20.02.10

Kati masz dobre podejście, bardzo zdrowe moim zdaniem..
Ja już pomijając toksyczność moich rodziców względem mnie, nadal nie mogę się nadziwić jak dają się wykorzystywać jeśli chodzi o moją siostrę, od dzwonienia w jej sprawie do różnych instytucji zależenie co jej trzeba załatwić, przez jeżdżenie po sklepach i szukanie jej części do samochodu, bo ona "nie ma czasu", do 24godzinnej opieki nad jej dzieckiem. To dla mnie straszne być tak niesamodzielnym, tym bardziej że ona już nie "naście", ba, nawet "eścia" nie ma. I jak ktoś taki poradzi sobie ze śmiercią rodziców? Przecież za przeproszeniem kto ją będzie obsługiwał?
[small]
This is the way you left me,
I'm not pretending.
No hope, no love, no glory,
No Happy Ending.
[/small]
 
Helga
#32 Drukuj posta
Dodany dnia 22/02/2010 15:07
Startujący


Postów: 175
Data rejestracji: 25.01.10

Cisza, nie martw się o siostrę - ona sobie znajdzie sobie kogoś do obsługi... Z doświadczenia wiem, że najlepiej sobie w życiu radzą właśnie "mimozy", które nieustannie potrzebują pomocy.,..
[i][b][color=#990033]vanitas vanitatum, et omnia vanitas[/color][/b][/i]
 
cisza
#33 Drukuj posta
Dodany dnia 22/02/2010 15:13
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 39
Data rejestracji: 20.02.10

Ja się nie martwię, mnie to wkurza delikatnie mówiąc..
No masz rację, mimozy sobie radzą, zazwyczaj na ramieniu mężczyzny sobie zwisają Smile
[small]
This is the way you left me,
I'm not pretending.
No hope, no love, no glory,
No Happy Ending.
[/small]
 
Helga
#34 Drukuj posta
Dodany dnia 22/02/2010 15:51
Startujący


Postów: 175
Data rejestracji: 25.01.10

A ramion mimozom nigdy nie brakuje...

A tak z innej beczki od kilku dni mam doła, bo nie wiem co robić. Wiem, że matka nie ma racji i nie może mnie aż tak kontrolować, z 2 strony jednak ciężko mi znieść jej gniew i milczenie i nawet już się zastanawiam, czy nie przeprosić dla świętego spokoju...
[i][b][color=#990033]vanitas vanitatum, et omnia vanitas[/color][/b][/i]
 
Kati
#35 Drukuj posta
Dodany dnia 22/02/2010 15:55
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

To już zrób co uważasz - pytanie, dla kogo ten spokój na dłuższą metę będzie święty. Odnajdziesz spokój w przepraszaniu za nie swoje? A mama? Będzie spokojniejsza następnym raze, skoro teraz przyznalaś sie do "winy"?...
 
sigma
#36 Drukuj posta
Dodany dnia 09/03/2011 03:24
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Na poprzedniej terapii tematem moich rodziców nie zajmowałam się prawie wcale. Za to na nowej na razie zajmuję się głównie tym (systemowo-psychodynamiczna - więc w sumie oczywiste). ciekawie jest...

Pierwsze spotkanie:
" - no taka normalna, przeciętna rodzina, nie alkoholowa i nie przemocowa..."
Drugie spotkanie:
rozmowa o metodach wychowawczych (najczęściej - bicie).
Trzecie spotkanie:
" - relacje w mojej rodzinie były poprawne.
- tak? A pani ostatnio mówiła, że była bita?
- no...
- to NIE SĄ poprawne relacje..."
Czwarte spotkanie:
Terapeutka stwierdziła, że dzisiaj moi rodzice mogliby mieć wyroki. Dałam się sprowokować... zaczęłam jej tłumaczyć, że ja nie byłam dzieckiem katowanym. Posłuchała mnie, po czym stwierdziła, że wcale nie sugerowała, że byłam katowana. Ona mówiła o tym, że byłam bita...

Zdaje się, że długą drogę zaczynam...

Kilka innych pytań:

- za co panią chwalono?
- za sukcesy w szkole
- za piątki?
- piątki to nie był sukces, tylko obowiązek...

- kto pani okazywał uczucia?
- mama
- jak?
- czytała mi książki...

- a teraz jakie ma pani relacje z mamą?
- dosyć dobre
- a mama wie, że ma pani problemy w związku?
- nie, mama nie wie, że ja jestem w związku...

Zwartej historii o dzieciństwie i relacjach z rodzicami na razie nie opowiem, bo po tych czterech spotkaniach mam wrażenie, że najpierw będę ją sobie musiała od nowa ułożyć...



karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Czader
#37 Drukuj posta
Dodany dnia 09/03/2011 09:51
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

Jak widzę temat "rodzice" pojawia się w każdej terapii :-)
Jak wiecie zdiagnozowano mi wiele "schorzeń" zastanawiam się czy jednym z nich nie są właśnie "toksyczni rodzice" w tym jak najbardziej "normalnym" wydaniu.

[b]Psychiatra I [/b]- "Konflikt z matką w okresie 1-3"
[b]Psycholog I -[/b] "Ten dom działa na pana depresyjnie"
[b]Psycholog II [/b]- "Państwa relacje są zaburzone"
[b]Psycholog III[/b] - "Proszę przyjść z rodzicami"
[b]Psycholog IV[/b] - "Proszę przyjść z Matką"

A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to że:
- mam nie mieć poczucia winy (ja sam)
- mam nikogo nie obwiniać (nikt nie jest temu winien)
- mam wrażenie że cofam się w rozwoju ???

Oczywiście zrzucam to na "toksyczność" ale... patrz punkt 2... winnych nie ma... mam nikogo nie obwiniać...

Tylko życie (za przeproszeniem) do dupy.
Edytowane przez Czader dnia 09/03/2011 09:52
 
ef
#38 Drukuj posta
Dodany dnia 09/03/2011 09:54
Awatar

Pasjonat


Postów: 6498
Data rejestracji: 16.02.11

jak stwierdza się konflikt z matką w okresie 1-3?
w ogóle jakim cudem dziecko może mieć taki konflikt, kiedy jest całkowicie zależne od matki?
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci.
 
Czader
#39 Drukuj posta
Dodany dnia 09/03/2011 10:11
Awatar

Pasjonat


Postów: 5149
Data rejestracji: 29.09.10

Jak to jak ? Na podstawie rozmowy z pacjentem :-)

Dziecko może mieć konflikt.
Syndrom opuszczenia/odrzucenia - kiedy (naprzykład) matka robi karierę zamiast zajmować się dzieckiem ? ewentualnie (w tych ekstremalnych przypadkach) zachowuje się jak "kukułka" i podrzuca dziecko osobom trzecim aby naprzykład balować ?

Dziecko jest całkowicie zależne od matki, ale czy Matka jest całkowicie zależna od dziecka ? ;-)
[b]
Psychiatra II[/b] - "głupot panu naopowiadali, nie widzę konfliktu"
[b]Psycholog V[/b] - "proszę wychodzić z domu w celu unikania konfliktu"

itd, itp ;-)
 
sigma
#40 Drukuj posta
Dodany dnia 09/03/2011 12:56
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Dobrze, że ja przynajmniej rozmawiam o rodzicach z jedną tylko osobą, to zamieszania nie mam Wink
Masz nikogo nie obwiniać? A ja mam wrażenie, że właśnie mam zacząć się czuć skrzywdzona... właściwie to nawet nie wrażenie chyba, skoro słyszę pytanie "jak się pani czuje ze świadomością, że była pani krzywdzona przez rodziców?". Nijak się nie czuję...
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Rodzice i schizofrenia Schizofrenia 11 07/04/2013 23:21
kampania Rodzice alkoholicy oczami dziecka Znalezione w sieci 8 17/09/2012 20:20
rodzice - odpowiedzialni za ED czy nie? Zaburzenia odżywiania 18 26/04/2011 08:48

51,682,912 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024