Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
Sms, maile, listy i telefony do terapeutów
|
|
sigma |
Dodany dnia 23/12/2012 18:17
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ale terapia nie polega na dbaniu o terapeutę. To się kłóci z podstawowymi założeniami relacji terapeutycznej. Nie da się być szczerym w relacji, w której zastanawiasz się, jak to, co mówisz, wpłynie na terapeutę.
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 23/12/2012 18:18
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
Sądzę, że to dyskusja na inny temat. Mocno teoretyczny i naszpikowany żargonem. Edytuję: Nie wydaje mi się zresztą, żeby to musiało być tak czarno-białe. Myślę, że jest cel główny (cel terapii) i cele mniejsze, a jednym z nich może być (a wg. niektórych powinna być) empatia wobec terapeuty. Edytowane przez mannazsokiem dnia 23/12/2012 18:22 |
Pogodna |
Dodany dnia 23/12/2012 18:25
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Nie powiem, szokuje mnie to co piszesz
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
powstajaca |
Dodany dnia 23/12/2012 18:39
|
Rozgrzany Postów: 88 Data rejestracji: 06.10.12 |
[quote][b]mannazsokiem napisał/a:[/b] [quote][b]Pogodna napisał/a:[/b] W sensie, że jak zbliżyć ? I czym jest ten dodatkowy margines bezpieczeństwa?. Pytam bo nie rozumiem, w sensie, bliżej usiąść?, zbliżyć w kontakcie seksualnym?, czy chodzi Ci o to, że bardzo bałaś się przeniesienia?[/quote] Zbliżyć = zadać pytanie dotyczące terapeutki (chociaż raz, pod koniec terapii, zapytałam ile ma lat) lub sięgnąć po cokolwiek, czego mi sama nie daje (np. poprosić o wsparcie, zapytać jak mnie widzi po roku terapii itd.). [b]Nawet nieszczególnie byłam gotowa zauważać, że ona jest ze mną w tym gabinecie[/b], ;-). Ale wówczas celem mojej terapii było poradzenie sobie ze stanami lękowymi a nie problemy interpersonalne. [quote] Można wiedzieć co chciałaś jej wysłać ?[/quote] "Nie odrzucam Pani. Jest dobrze. Wesołych. :-)"[/quote] Kurczę, ja też niedawno przyznałam się mojej Terapeutce, że staram się zachować wobec Niej jak największy dystans emocjonalny, nie przywiązać się itp. Powiedziałam nawet, że nie traktuję Jej do końca jak człowieka, tylko trochę staram się Ją sprowadzić do roli jakiegoś automatu. Nie skomentowała tego. Nadzieja, piszesz o czymś, co mnie bardzo interesuje, mianowicie o kontakcie z byłym terapeutą. Tęsknię za moja pierwszą Terapeutką, ciepło o niej myślę, modlę się czasami za Nią, a mam do Niej ciągle numer telefonu i tak się trochę zastanawiam, czy to byłby jakiś straszny nietakt, gdybym np. wysłała Jej życzenia na święta czy na Nowy Rok. Podobnie jak interesuje mnie, czy gdybym np. spotkała Ją przypadkiem gdzieś na mieście, to mogę tak zwyczajnie podejść i zapytać, co u Niej słychać, czy jednak obowiązuje nadal pewien dystans. Co o tym myślicie? [b]"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy." [/b](Mk 9, 23) |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 23/12/2012 18:44
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
[quote][b]powstajaca napisał/a:[/b] Tęsknię za moja pierwszą Terapeutką, ciepło o niej myślę, modlę się czasami za Nią, a mam do Niej ciągle numer telefonu i tak się trochę zastanawiam, czy to byłby jakiś straszny nietakt, gdybym np. wysłała Jej życzenia na święta czy na Nowy Rok. Podobnie jak interesuje mnie, czy gdybym np. spotkała Ją przypadkiem gdzieś na mieście, to mogę tak zwyczajnie podejść i zapytać, co u Niej słychać, czy jednak obowiązuje nadal pewien dystans. Co o tym myślicie?[/quote] imo: większość terapeutów zinterpretowałaby to jako wciąż aktywne przeniesienie. W zależności od szkoły, obowiązują różne okresy zakazu na prywatne kontakty pacjent-terapeuta. Moja rada: poproś o przepracowanie tego u obecnej terapeutki lub terapeuty, albo wróć na poprzednią terapię. ALE: nie mam pojęcia czy oni potrafią sobie z tym radzić i raczej wątpię, aby potrafili. edit: przecinek, :-) edit2: swoją drogą, pozafinansowe koszty terapii (czyli emocje, którymi obdarzami ex-terapeutów) to świetny temat na nowy, sztuczny wątek, :-). Edytowane przez mannazsokiem dnia 23/12/2012 18:48 |
sigma |
Dodany dnia 23/12/2012 19:24
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
[color=#ff0000]Powstająca, proszę po raz kolejny o niewklejanie do posta długich, piętrowych cytatów. Cytuje się krótki fragment, do którego będzie się bezpośrednio odnosić. [/color] karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Swietlik |
Dodany dnia 23/12/2012 21:59
|
Finiszujący Postów: 223 Data rejestracji: 23.12.12 |
"W zależności od szkoły, obowiązują różne okresy zakazu na prywatne kontakty pacjent-terapeuta" Już po raz wtóry cos takiego czytam, powiedzcie mi proszę czy np Gestalt dopuszcza jakiś ewentualny awaryjny kontakt poza terapią? Ja osobiscie jestem po stronie barykady, która mowi że, nie, nie i absolutne nie... chociaz podejrzewam, że jeszcze poprostu nie jestem tak "blisko"(to nie jest dobre slowo ale pierwsze które przychodzi mi do głowy) z moim terapeutą żeby w ogóle cos takiego zakładac... ale po prostu sie zastanawiam co macie na mysli mówiąc że "to zależy od nurtu" etc? [color=#000033][small]"Neron grał na lirze, kiedy płonął Rzym."[/small][/color] |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 24/12/2012 08:16
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Zasada przerwana terapeuta napisał życzenia świąteczne to odpisałam ale to było przy okazji poinformowania, że terapii dziś nie ma - dla mnie było logiczne dziś jest wigilia.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
york |
Dodany dnia 24/12/2012 08:28
|
Medalista Postów: 559 Data rejestracji: 15.12.10 |
Moja terapeutka nie dała mi swojego nr telefonu ( terapia na NFZ), ale znam jej numer z internetu, ponieważ prowadzi też praktykę prywatną. W poprzedniej terapii prywatnej miałam nr telefonu od terapeutki i niestety przekraczałam granice pisząc sms o moich uczuciach
Są myśli, słowa nawet, które trzeba głośno wypowiedzieć, aby nas straszyć przestały |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 24/12/2012 21:14
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
[quote][b]Swietlik napisał/a:[/b] Już po raz wtóry cos takiego czytam, powiedzcie mi proszę czy np Gestalt dopuszcza jakiś ewentualny awaryjny kontakt poza terapią? [/quote] O możliwości awaryjnego kontaktu decyduje terapeuta. Gdybym jednak przeżywała wielką traumę i chciała sobie zaszkodzić, to pewnie miałabym w nosie, że terapeuta o tym nie napomknął, i zainicjowałabym taki kontakt. [quote][b]Swietlik napisał/a:[/b] ale po prostu sie zastanawiam co macie na mysli mówiąc że "to zależy od nurtu" etc?[/quote] To dotyczyło [b]prywatnych[/b] kontaktów w trakcie lub po zakończeniu terapii. Edit: Właśnie sobie przypomniałam, że jednak raz, bardzo świadomie, przekroczyłam takie granice. Miałam ciężki okres na grupie, bo integrowałam pozostałe, wyparte kawałki przeszłości. Zaczęłam się mocno emocjonalnie sypać. Po sesji, na której zdałam sprawozdanie z wewnętrznych demonów, jedna z terapeutek powiedziała do mnie cicho, że to było bardzo odważne. Podziękowałam i wyciągnęłam do niej dłoń (na terapii grupowej nie żegnaliśmy się uściskiem dłoni z terapeutami), a ona ją uścisnęła. Oczywiście, chciałam jej podziękować, ale ważniejsze było dla mnie, żeby chwyciła mnie za jakiś przegub i powiedziała "jest ok, nie syp się, dasz radę". Wniosek: wzięłam sobie ten uścisk dłoni, nadałam mu inne znaczenie i bardzo mi się wówczas przydał. Edytowane przez mannazsokiem dnia 24/12/2012 21:40 |
pirogronian |
Dodany dnia 24/12/2012 23:00
|
Rozgrzewający się Postów: 17 Data rejestracji: 10.12.12 |
Moja (była) terapeutka podzieliął sie ze mną zarówno adresem mailowym, jak i nr telefonu. Przydawąło się to, ilekroć trzeba było zmienic termin spotkania, albo wręcz robiliśmy sesję przez telefon. Na maila czasem wysłałem jej jakąś swoja twórczość (która oczywiscie była potem dyskutowana na nastepnej sesji). Parę razy zdarzało mi się jeszcze do niej mailować po zakończeniu terapii, ale odkąd mam nowego terapeutę, przestała odpisywać. Zapewne nie chce "przeszkadzać". Bywało, że jak miałem przed sobą jakąś próbę, to potrafiła z własnej inicjatywy mi napisać parę słów wsparcia. A ja się czasami dziwnie czułem .
Są rzeczy, o których się nie śniło filozofom... |
|
|
Klara |
Dodany dnia 24/12/2012 23:08
|
300% normy Postów: 7047 Data rejestracji: 16.04.12 |
Ja miałam terapię tylko 3 miesiące, na NFZ, nie dostałam telefonu, ale też o niego nie prosiłam. To był pewnie za krótki czas, żebym chciała i tak pisać w jakikolwiek sposób. A tak do tych co mają na NFZ, dostaliście numery tel.?
Wszystko to, co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja |
|
|
Jaskolka |
Dodany dnia 25/12/2012 18:41
|
Platynowy forumowicz Postów: 2580 Data rejestracji: 13.10.10 |
Ja miałam na NFZ. Jak byłam na ostatnim spotkaniu (które miało być w najgorszym przypadku przedostatnim, miałam zdecydować co dalej - bo nie widziałam sensu chodzenia, no ale to inna bajka, w każdym razie miałam przyjść na jeszcze jedno spotkanie przynajmniej kończące, lub jeśli bym się zdecydowała dalej chodzić to wiadomo, nie byłoby wtedy ostatnie) dostałam numer telefonu... Znaczy to było tak, że miałam zadzwonić i się zarejestrować (na każdą kolejną wizytę musiałam się rejestrować, z reguły to było tak, że po wyjściu z terapii tuptałam do recepcji wpisać się na kolejny tydzień). Więc spytałam terapeutkę... fanfary, po dwóch miesiącach terapii... jak się nazywa. Żebym wiedziała, do kogo mam w tej recepcji powiedzieć, jakby co... (niby widziałam wcześniej pieczątkę z jej nazwiskiem, ale nie byłam pewna, czy to jej, a może ktoś inny w tym gabinecie prowadzi terapię, czy coś - tak to sobie tłumaczyłam, że to raczej nie jest jej, nie wiem, czemu tak...). Dostałam kartkę z przybitą pieczątką właśnie z imieniem i nazwiskiem i napisanym ręcznie telefonem. Powiedziała, że to jej prywatny numer, ale w sumie nie wiem nawet, czy miałam napisać w razie ustalenia terminu, czy że mam nie używać, czy co, nie pamiętam w tej chwili (to było ponad 1,5 roku temu). Być może to stwierdzenie, że to prywatny numer, miało mówić samo za siebie, nie wiem (pewnie nawet na służbowy nie śmiałabym zadzwonić/napisać)... Tak czy siak, i tak długo nie korzystałam. Dopiero 8-9 miesięcy później, jak z powodu Kumpeli byłabym gotowa i w ogień pójść, dałam radę napisać, czy mogę przyjść i zająć z 15 minut (myślałam, że może będzie miała jakiś pomysł jeszcze, co mogę zrobić - dla wyjaśnienia, Kumpela miała plany s.) - po wyjściu zdałam sobie sprawę, że zajęłam z godzinę, było mi okropnie głupio z tego powodu... Ale nic mi nie powiedziała... Tylko żebym pisała, jak się sprawy mają... to napisałam kilka sms-ów (nigdy przed 8 i nie po 15 czy 16, jakoś w tych godzinach pracuje, nie wiem wprawdzie, co to zmienia, skoro i tak pomagała mi nieoficjalnie, ale jakoś mi łatwiej było sobie wmówić, że nie robię aż tak bardzo źle). Ostatniego sms-a napisałam, jak się sprawa rozwiązała pozytywnie. Koniec maja. Więcej nie pisałam. Nawet przez myśl mi przeszło, żeby napisać życzenia świąteczne w tym roku... ale zaraz tę myśl odrzuciłam. Jakbym miała zaczynać dalej terapię, to bym pewnie napisała. Primo żeby spytać, czy w ogóle mogę, w sensie do niej. Secundo, czy ma miejsca. Tertio, czy skierowanie, które mi lekarz wystawił ze 2 lata temu, nadal jest ważne (ten lekarz twierdził pod koniec sierpnia, że tak, skoro ono dalej jest w papierach. Ja w to jakoś średnio wierzę, i jakoś nie chcę się tego dowiedzieć od pań w rejestracji, że "co pani sobie myśli, że ile skierowanie jest ważne?!"...) - czy mam iść po nowe (ale nie wiem, czy ktoś inny by mi wystawił, a do tego lekarza już na pewno nie pójdę). Póki co nie piszę... |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 25/12/2012 18:54
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Tak sobie myślę jaka to musi być wielka presja dla niektórych terapeutów na których pacjenci niejako "przelewają" odpowiedzialność za swoje życie, czy wręcz pisują maile lub wydzwaniają. Zastanawiam się czy pacjenci wiedzą, że terapeuta po za pracą w gabinecie ma swoją rodzinę, hobby, czas relaksu, swoich przyjaciół. Chce wyjść z pracy i się odciąć. Myślę, że wielu pacjentów czuje się rozczarowanych bo wydawało mi się, że są znaczący dla terapeuty czy, że terapeuta to wręcz przyjaciel. To fakt, że musi mieć pokłady empatii ale wydaje mi się, że empatii na ten czas sesji, myślę, że mi to może być mega męczące kiedy pacjent wypisuje natarczywie maile. Z drugiej strony myślę sobie, dla terapeuty też to musi być wyzwanie zawodowe uświadomić pacjentowi, że nie ma szans, na kontakt na innej płaszczyźnie niż ta zawodowa.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
Swietlik |
Dodany dnia 25/12/2012 20:36
|
Finiszujący Postów: 223 Data rejestracji: 23.12.12 |
Myślę, że trzeba być wyjątkowo dzielnym albo wyjątkowo silnym żeby byc pacjentem i dbać o stały i niezmienny profesjonalny kontakt z terapeutą. To jest moim zdaniem niezwykle trudne, szczególnie dla osób, które są w terapii np 3 lata. Ja osobiście narazie nie jestem w stanie nawet przedłużyć sesji ponad to 50 min, bo jest mi głupio, ale ja jestem jeszcze mega krótko na terapii. Myślę, że jest to taki "rodzaj leczenia", w którym spotykają się dwie osoby i jedna pozwala drugiej wkroczyć do świata swoich często ukrytych i najgłębszych emocji i przeżyć, nie ważne o jakim mówimy nurcie. Terapia to zawsze wędrówka z innym człowiekiem po naszym umyśle i sercu. I uważam że to[b] terapeuta/ka [/b]ma za zadanie wyznaczanie granic w relacji, a nie pacjent.
Edytowane przez Swietlik dnia 25/12/2012 20:38 [color=#000033][small]"Neron grał na lirze, kiedy płonął Rzym."[/small][/color] |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 25/12/2012 21:50
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
[quote][b]Swietlik napisał/a:[/b] I uważam że to[b] terapeuta/ka [/b]ma za zadanie wyznaczanie granic w relacji, a nie pacjent.[/quote] Zgadzam się z Tobą, ale to nie oznacza ze możemy przeginać Ja teraz jestem bardzo ostrożna z granicami, bo pierwsza terapeutka w ogole dziwna z granicami była, sama mi wysyłała sms-y typu co u ciebie. Kazała wrecz zaprosić siebie do znajomych na nk. Dla 17-latki potrzebującej uwagi na poczatku było to atrakcyjne, ale i dziwne (na nk widziałam jej profil, ale zapraszanie jej do znajomych nie przyszlo mi do głowy). Konsekwencje były jednak opłakane, teraz nie dzwonie chyba żeby się umówić, chociaz mam prywatny numer terapeutki żeby dzwonić jakby coś się działo Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
sigma |
Dodany dnia 25/12/2012 21:54
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ja się nie czuję ani dzielna, ani silna. Po prostu nie mam problemu z respektowaniem granic i jest dla mnie oczywiste, że jeśli umawiam się na terapię raz w tygodniu 50 minut, to poza tym czasem ja żyję swoim życiem, a terapeutka swoim. A o tym, co się dzieje przez tydzień, informuję na sesji, a nie na bieżąco. to ode mnie nie wymaga żadnego wysiłku, rozumie się samo przez się. Nieprzedłużanie sesji również... i nie wiem, co tu ma do rzeczy to, od jak dawna jestem w terapii. Umówiona jestem na 50 minut. I przedłużyć mi sesję może tylko terapeutka (raz przedłużyła), nie ja. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 25/12/2012 22:00
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
[quote][b]sigma napisał/a:[/b] Nieprzedłużanie sesji również... i nie wiem, co tu ma do rzeczy to, od jak dawna jestem w terapii. Umówiona jestem na 50 minut. I przedłużyć mi sesję może tylko terapeutka (raz przedłużyła), nie ja. [/quote] U mnie w ogóle jest tak, że ja czasu spędzonego na terapii zupełnie nie kontroluje. Terapeutka prowadzi sesje i to w taki sposób, że się wyrabiamy od 40 min. do godziny. Szczerze mówiąc nie wiem jak do takiego wydłużenia z mojej inicjatywy mogłoby dojść. Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
sigma |
Dodany dnia 25/12/2012 22:04
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
No właściwie to ja też nie wiem Chyba tylko tak, że terapeutka mi mówi, że czas nam się kończy, a ja jej na to: a możemy jeszcze trochę przedłużyć?
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 25/12/2012 22:11
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
hm... Moja terapeutka nie mówi, że czas nam się kończy po prostu prowadzi sesje pod koniec zazwyczaj pyta jakie mam plany na resztę dnia czy coś w ten deseń w każdym razie nie ciężkiego.
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
debata o zasadności istnienia wątku o sms-ach do terapeuty | Regulamin i zagadnienia porządkowe | 27 | 22/12/2012 21:49 |
Telefony zaufania | Regulamin i zagadnienia porządkowe | 3 | 21/04/2011 23:07 |