Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
Cisza
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 09/08/2012 23:44
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
[quote]akie milczenie uważam za czas stracony. Bo podobno na terapii trzeba rozmawiać, a ja szczerze mówię od razu, że nie wiem, o czym mam mówić, bo nie czuję potrzeby dzielenia się czymkolwiek. [/quote] To dlaczego nie powiesz o swoim braku potrzeby dzielenia się? No kurczę, dobrze sigma napisała - terapeuta nie jest od tego, żeby za rączkę prowadzić od pytania do pytania. Absurdalny pomysł [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Klara |
Dodany dnia 09/08/2012 23:59
|
300% normy Postów: 7047 Data rejestracji: 16.04.12 |
A co zrobić w przypadku, kiedy naprawdę nie czuje się potrzeby dzielenia, nie wie się o czym mówić, więc czeka się na te pytania, żeby w ogóle jakoś zacząć? Skoro, jak wiadomo, to nasza terapia i od nas zależy, to co ma zrobić człowiek, któremu wiele osób mówi, że potrzebuje terapii, a sam nie jest do niej przekonany i nie potrafi przełamać milczenia, bo ma blokadę? Chodzić na siłę i próbować, nawet jeśli cisza jest przez całą sesję, czy zrezygnować narażając się na opinie, że "nie zależy ci na zdrowiu"? |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 10/08/2012 00:06
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Jeżeli ktoś nie czuje potrzeby terapii, to niech nie zawraca głowy sobie i terapeucie. Jeżeli czuje potrzebę terapii, niech zacznie od tego - dlaczego tą potrzebę ma. Jeżeli nie potrafi przełamać milczenia - to mówi "mam problem, żeby cokolwiek powiedzieć". Jak jest problem z pustką w głowie - przed terapią zrobić sobie listę o czym chciałoby się powiedzieć. Itd... [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
sigma |
Dodany dnia 10/08/2012 00:07
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Najłatwiej - powiedzieć o tym. O tym, że ma się blokadę, że nie jest się do końca przekonanym, że liczy się na pytania. To też może być tematem rozmowy terapeutycznej.
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Klara |
Dodany dnia 10/08/2012 00:11
|
300% normy Postów: 7047 Data rejestracji: 16.04.12 |
Gorzej jeśli już się tak mówiło wiele razy, a nic to nie dało, próbowało rozmawiać i znowu było tak samo na następnej sesji... Ale może rzeczywiście cały problem jest w tym, że się nie czuje tej potrzeby i wtedy rzeczywiście nie ma sensu tego ciągnąć. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 10/08/2012 00:35
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Heh, a ja z nią od kilku miesięcy walczę, żeby nie uciekała z terapii
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 10/08/2012 00:43
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Tak się domyślałam Ale sama wiesz - jeżeli ktoś nie jest przekonany, to samo chodzenie nie ma większego sensu Może zamiast walczyć z nią, pomóż zbudować motywację? [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
sigma |
Dodany dnia 10/08/2012 00:53
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Próbowałam chyba wszystkiego poza groźbami karalnymi i perswazją siłową [small]I nie dlatego, że nie chcę, ale za daleko mam [/small] Edytowane przez sigma dnia 10/08/2012 00:54 karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
laverna |
Dodany dnia 11/08/2012 00:01
|
Rozgrzewający się Postów: 22 Data rejestracji: 30.06.12 |
[quote][b]Klara napisał/a:[/b] Gorzej jeśli już się tak mówiło wiele razy, a nic to nie dało, próbowało rozmawiać i znowu było tak samo na następnej sesji... Ale może rzeczywiście cały problem jest w tym, że się nie czuje tej potrzeby i wtedy rzeczywiście nie ma sensu tego ciągnąć.[/quote] Tak, wreszcie ktoś na tym forum mnie rozumie. Tylko że ja - jak już wspominałam - nie mam wyboru i muszę chodzić na terapię, bo ktoś stwierdził, że mnie zmieni na siłę. MÓWIŁAM WSZYSTKO. Że nie widzę sensu, że się nie zmienię, że nie ufam ludziom, że nie mam odruchu opowiadania o swoim życiu każdemu człowiekowi, że jeżeli nie umie ze mnie czegoś wyciągnąć to ma problem, że... wszystko powiedziałam. Po czym padało pytanie "dlaczego?" - i wracamy do punktu wyjścia. Bo nawet jeśli wiem dlaczego, to nie mam ochoty się tym dzielić. A już na pewno nie w kółko na 5 terapiach pod rząd. Jedno pytanie mam! - skoro jeżeli ktoś nie jest przekonany do terapii to nie musi na nią chodzić... to czemu tyle się słyszy "musisz poddać się terapii! tylko ona ma sens! tylko ona ci pomoże! to jedyny sposób! terapia jest boska i świetna!" ? O.o" |
|
|
martyna |
Dodany dnia 11/08/2012 08:23
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
ja nie chodzę na terapię bo przestałam w nią wierzyć a chodzenie dla samego chodzenia jest stratą czasu. Nie wiem czy terapia jest " świetna i boska" może nie dla wszystkich, ja pewnych rzeczy nie potrafię przeskoczyć.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 11/08/2012 08:39
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Nigdy nie patrzyłam na terapię jako na coś świetnego i boskiego. Wręcz przeciwnie. Ale jak nie terapia, to co? Terapia, nawet niedoskonała, jest jakimś punktem zaczepienia, daje szansę na zmiany. Nawet ktoś nie do końca przekonany, że zmian potrzebuje, zanim uzna, że terapia nie jest dla niego, powinien jej spróbować. Budowanie motywacji to też może być jeden z celów terapii. Warto zachować otwarty umysł. I myślę, że w wielu przypadkach nieskuteczność terapii nie wynika z "nie potrafię", ale z "nie chcę". [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
martyna |
Dodany dnia 11/08/2012 09:06
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
nie zawsze chcę = mogę, był czas że byłam bardzo zdesperowana na zmiany i chciałam bardzo chciałam a wyszło jak wyszło. Perfidia a byłaś kiedykolwiek w terapii? bo to co piszesz tak pięknie brzmi normalnie tylko chodzić i już wszystko minie a przecież terapia to ciężka praca nie jednokrotnie z rewolucją w życiu. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
teczacpt |
Dodany dnia 11/08/2012 09:42
|
Brązowy Forumowicz Postów: 823 Data rejestracji: 13.08.10 |
Ja z jednym muszę sie zgodzić.Samo chodzenie na terapię niestety nie pomaga.Czasami trzeba po prostu uznać,że ktoś nie chce nic zmieniać i pozwolić mu na to.Osobiscie jestem wielką przeciwniczką chodzenia na terapię pod jakimkolwiek przymusem- o ile ktoś ma możliwość względnej oceny sytuacji ( tzn.nie ma aktualnie rozwinietęj choroby psychicznej, psychozy itp). Cóż każdy ma prawo do tego jak chce przeżyć życie.Czasami też ma prawo do podjęcia decyzji o tym,że nie chce przyjąć pomocy i żyć po swojemu. A że z boku przykro się na to patrzy i czasami takie decyzje mogą przerażać,czasami kosztują życie-to już zupełnie inna sprawa. Tęcza [color=#3333ff]Tylko ci nie robią żadnych błędów,którzy nic nie robią.........[/color] |
Perfidia |
Dodany dnia 11/08/2012 09:54
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Martyna - napisałam "w większości przypadków", a nie "zawsze". Ale widzę, że trafiłam w czuły punkt. I bardzo dobrze wiesz, że na forum nie chcę dzielić się wszystkimi detalami z mojego życia, więc pytanie o moją terapię odbieram jako subtelne "zamknij się". Dziękuję za uwagę. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
martyna |
Dodany dnia 11/08/2012 10:05
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Perfidia to Twoja interpretacja, ja chciałam przedstawić swój punkt widzenia.Ale widzę rzucanie fochem jest ostatnio bardzo modny, nie można dyskutować i zadawać niewygodnych pytań.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 11/08/2012 10:19
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Martyna, każdy ma prawo do swoich fochów
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
sigma |
Dodany dnia 11/08/2012 12:35
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
[quote]skoro jeżeli ktoś nie jest przekonany do terapii to nie musi na nią chodzić... to czemu tyle się słyszy "musisz poddać się terapii! tylko ona ma sens! tylko ona ci pomoże! to jedyny sposób! terapia jest boska i świetna!" ? O.o"[/quote] Może dlatego, że jak komuś na tobie zależy, to bardzo by chciał, żebyś miała szansę skorzystania z takiej pomocy? Czy to jest takie dziwne, że kogoś próbuje się namówić na to, co w rezultacie ma dużą szansę wyjść mu na dobre? Jeśli ktoś nie jest przekonany do terapii, a nie wie nawet, na czym ona polega, to chyba warto namawiać go, żeby spróbował. Z opiniami o tym, że terapia jest boska i świetna, nigdy się nie spotkałam. Terapia jest trudna, frustrująca i bywa cholernie bolesna. I pomaga zmienić coś w swoim życiu. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
powstajaca |
Dodany dnia 16/10/2012 19:48
|
Rozgrzany Postów: 88 Data rejestracji: 06.10.12 |
[quote][b]modliszka napisał/a:[/b] Kiedyś chodziłam do terapeutki, u której klient zaczynał sesję.Oczywiście nigdy nie wiedziałam o czym mam mówić, siadałam tam z totalną pustką.Tak więc parę razy rozpoczynałam od tego właśnie, że nie wiem co powiedzieć - nie chce ciszy, denerwuje się wtedy i rozmowa jakoś się toczyła.Były jednak spotkania gdy zagajałam rozmowę od tematu foteli czy maskotek, które znajdowały się w gabinecie.[/quote] O, też tak teraz mam. To znaczy, ja zaczynam każde spotkanie. Ale dla mnie to jest całkowicie ok. Nawet mi się to podoba, bo daje mi wrażenie, że terapeutka traktuje mnie poważnie, jak dorosłą osobę, która przychodzi na terapię dobrowolnie i wie, czego chce(a ja własnie tak się obecnie czuję). Także takie przesunięcie inicjatywy w moją stronę jak najbardziej mi odpowiada. W końcu to moje życie i moja terapia. Nie pamiętam, żebym kiedyś nie wiedziała, od czego zacząć, ale może to trochę dlatego, że zwykle pod koniec sesji zaczynamy jakiś temat, którego czas nie pozwala nam dokończyć, więc terapeutka kończy spotkanie słowami: "Wrócimy do tego następnym razem". Także punkt wyjścia na następną sesję mam praktycznie gotowy. Co do ciszy w trakcie spotkania, to oczywiście zdarzają się momenty milczenia, ale nie są one jakoś masakrycznie długie, bo zawsze jak jakiś czas nic nie mówię, to terapeutka się odzywa. [b]"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy." [/b](Mk 9, 23) |
|
|
ananke |
Dodany dnia 11/11/2012 21:54
|
Startujący Postów: 183 Data rejestracji: 20.10.12 |
A ja ciszy na terapii potrzebuję. U mnie na terapii ciszy jest dużo. To moja terapeutka ma problem z wytrzymaniem ciszy. Jest cisza - ale to wcale nie znaczy, że we mnie jest cisza. To właśnie wtedy dokonują się we mnie istotne procesy - odnajduję w swoim wnętrzu przestrzeń, psychiczne bezpieczeństwo, zaufanie do terapeutki, przetwarzam swoje uczucia, doznania, myśli na słowa, pokonuję chaos i lęki przed zaistnieniem dla czyjejś świadomości. Są sytuacje, że potrzebuję odrobiny pomocy - prób nazwania, co się we mnie dzieje, potwierdzenia, że widzi, jak się zmagam z moim wnętrzem. Ale jej pytania, próby pociągnięcia tematu "na siłę - bo przecież terapia to rozmowa", to dla mnie ogromne zagrożenie i powód, że zamykam się jeszcze bardziej i czuję się jeszcze bardziej nierozumiana i samotna...Potrzebuję, żeby krok po kroku podążała za mną, podejmując mój wątek, ale żeby mnie nie wyprzedzała. Żebym wiedziała, że jest blisko i w razie czego poda mi rękę. A nie ciągnęła mnie na siłę w stronę, w którą nie chcę podążać... Cisza czasem jest konstruktywna. Pozwólmy jej być. "Bo gdy się milczy, milczy, milczy, to apetyt rośnie wilczy na poezję, co być może drzemie w nas" [i][color=#0099ff]"Tylko jak się z tego wyrwać, Tylko co ze sobą zrobić, Kiedy dłonie wyciągnięte w pustkę krzyczą..."[/color][/i] |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 11/11/2012 21:58
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Hm.. terapeuta nie czyta w myslach, jakmawiedziec cowłaśnie w Tobie się dokonuje?
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
Przeskocz do forum: |