Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
łapki na kołderkę
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 01/04/2011 14:18
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Heh... To może dla jasności ja dodam coś od siebie. Nie kupujemy programu tv, bo telewizor mamy na stałe ustawiony na jedyny słuszny kanał (MiniMini). Oglądamy dość dużo, ale to raczej już nasza prywatna kolekcja DVD. Odbiegłam od tematu, sorry A w temacie - ja się całkowicie zgadzam z tym, że seks jak najbardziej mieści się w kategorii rozrywka. Moim zdaniem to, że z jednej strony pełni inne funkcje, o których pisała Kati, nie wyklucza się z tym, że seks jest fajny i rozrywkowy. Wszystko zależy od tego kim jest partner/partnerka dla nas, jakie więzi wchodzą w grę, czy jest to stały związek czy tylko przelotna znajomość itd. Nie znaczy to, że stawiam seks na równi z oglądaniem tv. Jak miałabym opisać to w podobnym stylu jak Kati zrobiła to z programem tv, to raczej wyglądałoby to tak: Znajdujemy się w tym samym miejscu i czasie, jest okazja, aby spędzić czas tylko we dwoje, więc ... To nie są wielkie decyzje, raczej decyzje, które przychodzą naturalnie i nie wymagają ani wysiłku, ani planowania (nie tak jak kiedy nie mieszkaliśmy razem), ani wewnętrznych zmagań. Jesteśmy razem, znamy się, kochamy, więc seks jest jakby oczywistym wyborem w kategorii "rozrywka". Zaleta bycia w udanym związku jak sądzę. Oczywiście nie kłóci się to wcale z tym, że można też obejrzeć film. Przed, po, albo w trakcie. Moim zdaniem to, że czerpie się z seksu radość i zadowolenie nie tylko na poziomie zaspokojenia potrzeby bliskości itd., jest absolutnie normalne. Szczerze mówiąc, to czytając tą dyskusję mam wrażenie, że różnice między naszymi podejściami do seksu wynikają nie z płci, ale raczej z tego, że mamy kompletnie różne doświadczenia. Edytowane przez Perfidia dnia 01/04/2011 14:22 [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
sigma |
Dodany dnia 01/04/2011 14:25
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
[quote][b]Perfidia:[/b] Moim zdaniem to, że czerpie się z seksu radość i zadowolenie nie tylko na poziomie zaspokojenia potrzeby bliskości itd., jest absolutnie normalne. Szczerze mówiąc, to czytając tą dyskusję mam wrażenie, że różnice między naszymi podejściami do seksu wynikają nie z płci, ale raczej z tego, że mamy kompletnie różne doświadczenia.[/quote] kilka postów wcześniej: [quote][b]sigma:[/b] Umiem i chcę przeżywać seks radośnie, ale radosne przeżywanie to nie jest dla mnie to samo, co rozrywka.[/quote] W moim przypadku chyba jednak nie jest to kwestia doświadczeń, tylko innego pojmowania słowa "rozrywka" może? karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 01/04/2011 14:31
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Może. W takim razie jak rozumiesz pojęcie "rozrywka"? I dlaczego Twoim zdaniem seks się nie mieści w tym pojęciu?
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Kati |
Dodany dnia 01/04/2011 14:34
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Tu się zgodzę. Dla mnie rozrywką jest obejrzenie kabaretu albo jazda na karuzeli. Seks jako rozrywka kojarzy mi się... zbyt lekko. Za pieniądze. Albo przynajmniej bez zobowiązań. W moim osobistym doświadczeniu jest w tym coś głębszego. I fakt, to kwestia doświadczeń. Każdorazowo decyzja wynikała ze stosunku potrzeb do chęci, obowiązku do możliwości. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 01/04/2011 14:50
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Rozrywka to jest dla mnie działanie nastawione [u]głównie[/u] na przyjemne spędzenie czasu, zabicie nudy itp. To nie znaczy, że seks nie jest dla mnie przyjemnym spędzeniem czasu. Jest. Ale jednocześnie jest dla przeżyciem dużo głębszym, niż tylko przyjemne spędzenie czasu. Takie skojarzenie mi przyszło do głowy, mam nadzieję, że nie jest zbyt obrazoburcze - zastanawiam się, czy jak ktoś jest wierzący i chodzi do kościoła i czerpie z tego radość, to byłby skłonny nazwać uczestniczenie w mszy rozrywką? W moim odczuciu to jest podobna różnica... karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 01/04/2011 15:00
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Zgodzę sięz Sigmą, sex z ukochaną osobą, ma w sobie coś z przeżycia mistycznego. I może odpowiem na twoje obawy Sigma jako ta wierząca, co chodzi do kościoła i czerpie z tego radość, oraz spełnienie. To porównanie nie wydaje mi sie obrazoburcze, jest raczej OBRAZOWE. Natomiast przeżycia religijne odbywają się jednak we mnie na znacznie głębszym pozimie niż sex, choć sex też jest dla mnie bardzo, jesli można tak powiedzieć, Głęboki Edytowane przez hadassa dnia 01/04/2011 15:00 [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 01/04/2011 15:11
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
OK, więc zasadniczo pojęcie rozrywki jest dla mnie podobne, a różnica tkwi w tym jak traktujemy seks. Dla mnie to nie jest przeżycie mistyczne, ani duchowe. Dla mnie jest to fizyczny aspekt, który w naturalny sposób towarzyszy konkretnemu uczuciu do konkretnej osoby, które ma jak najbardziej wymiar duchowy i abstrakcyjny. Może to wynika z tego, że ja zasadniczo nie bardzo wierzę w "przeżycia mistyczne" i różne inne duchowe "cosie". [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Czader |
Dodany dnia 01/04/2011 15:42
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
To ja może pójdę w trochę inną stronę, ale tak zacząłem się zastanawiać... [b]F52.7 Nadmierny popęd seksualny[/b] - od kiedy się zaczyna ? jest to w jakikolwiek sposób mierzalne ? [b]F52.5 Pochwica nieorganiczna[/b] pół internetu przegrzebałem aby się dowiedzieć co to jest ta "pochwica" i tu kolejne pytanie... Kiedy kończy się rola ginekologa, urologa a kiedy zaczyna psychiatry ? Czy "eFki" mogą być przejściowe ? Naprzykład[b] (F52.0 Brak lub utrata potrzeb seksualnych)[/b] |
|
|
sigma |
Dodany dnia 01/04/2011 20:02
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ja w "duchowe cosie" też średnio wierzę. Nie podejmuję się absolutnie rozstrzygać, czy to, co przeżywam, można zaliczyć do przeżyć mistycznych, czy absolutnie nie można. Natomiast nie mam wątpliwości, że coś przeżywam, i że to jest coś zupełnie innego, niż doświadczenie rozrywki Czader - najprościej mówiąc, rola psychologa/psychiatry zaczyna się tam, gdzie podłoże trudności jest psychiczne, a nie anatomiczne/fizjologiczne/jakie tam jeszcze... eFki jak najbardziej mogą być przejściowe karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Kati |
Dodany dnia 01/04/2011 20:05
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Oj, to ja poproszę taką F52.0. Przejściowo |
|
|
Czader |
Dodany dnia 01/04/2011 23:21
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
A ja poproszę o wyłączenie mi F52.7 Choć wciąż nie wiem gdzie to się zaczyna a gdzie kończy. |
|
|
modliszka |
Dodany dnia 02/04/2011 11:01
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
Kurczę człowiekowi nie dogodzisz, ten co jest oziębły chciałby pewnie to zmienić a ten co jest wulkanem seksualności chciałby nim nie być..dziwne aczkolwiek ludzkie
[i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet serce. Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i] |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 02/04/2011 15:57
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
prosby o efki tego jeszcze nie bylo Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Czader |
Dodany dnia 12/04/2011 09:42
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Wymyśliłem o poranku fascynujący temat rozmowy który pasuje do "łapki na kołderkę" Porozmawiajmy teoretycznie: Seks jako "substytut" bliskości, jako namiastka zwykłego "przytul mnie" w sensie człowiekowi przez gardło nie przejdzie że ma deficyt emocjonalno-uczuciowy więc zgadza się na seks aby zaspokoić nie tyle swoją chuć ale braki w relacjach międzyludzkich. Czy to podpada pod jakąś Fkę ? Czy zdażyło Wam się pójść do łóżka tylko po to aby ktoś Was tam przytulił ? |
|
|
Kati |
Dodany dnia 12/04/2011 10:43
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Nie chcę się zastanawiać, jak to zaefkować. Ale mam tak, rzeczywiście, że jestem gotowa "zapłacić" za bliskość seksem. Nie robię tego, bo jestem tego świadoma. Albo nie jestem gotowa - wtedy się na przykład nie przytulę, bo wydaje mi się, że byłoby to nie fair. Że kogoś wykorzystam. No i w efekcie, jako że nie mam inklinacji do pakowania sie do łóżka każdej napotkanej osobie, rzadko mnie ktoś przytula, bo o to nie poproszę, żeby nie zaciągać długów wdzięczności. A chwilowo potrzeby mam olbrzymie. Z drugiej strony, i tak jest o niebo lepiej niż rok, dwa lata temu, kiedy twierdziłam, że dotykanie mnie musi być obrzydliwe. W sprzyjających okolicznościach, mam tu na myśli moją krakowską grupę, potrafię się przełamać i chociaż sobie pogadać, jak bardzo mi brakuje przytulenia. Czasem też skorzystam. I paradoksalnie, nie mam absolutnie problemu, żeby wsparciowo i bez żadnych erotycznych podtekstów przytulić kogoś (to też jest nowe) w potrzebie, nawet kogoś, z kim bym chętnie poszła dalej. Edytowane przez Kati dnia 12/04/2011 11:01 |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 12/04/2011 13:42
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
[b]Seks jako "substytut" bliskości, jako namiastka zwykłego "przytul mnie"[/b] Tak, uważam, ze w dzisiejszym swiecie to częste, bo ludzie są chorzy z samotności i szukają tej bliskości w seksie. A jak jest u mnie? Na dzień dzisiejszy bardzo potrzebuję przytulania i mam przytulanie a sexu nie mam i szczerze mówiąc od kilku tygodni nie mam na niego zbyt wielkiej ochoty... Ja się przytulam głownie do męża, do córki i do znajomych z terapii [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
sigma |
Dodany dnia 12/04/2011 17:05
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
W tej chwili to chyba raczej mam sytuację odwrotną, niż ta, o której rozmawiamy. To znaczy przytulaniem sobie zastępuję seks... i chyba nigdy się tyle nie przytulałam I robię to świadomie i celowo, seksu teraz nie chcę, więc korzystam z takiej namiastki, na którą sobie pozwalam. Natomiast jak pomyślę o dziwnych początkach tego związku... to chyba rzeczywiście seks tu wiele zastępował. Choć niezupełnie na zasadzie "płacenia" nim za bliskość. Wydaje mi się, że to było trochę bardziej skomplikowane... My się bardzo broniłyśmy przed nazwaniem tego związku związkiem, to była dla nas na początku "relacja przyjacielsko-erotyczna". I na co dzień się przyjaźniłyśmy, bez żadnej bliskości fizycznej, przytulania itp. A od czasu do czasu był do tego seks. Tak nam na początku pasowało, nie będę tu wnikać, dlaczego, bo sama dopiero powoli zaczynam do tego dochodzić karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Czader |
Dodany dnia 21/04/2011 15:03
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
W ramach "odświeżenia tematu" jak się mają wasze hormony na wiosnę ? |
|
|
martyna |
Dodany dnia 21/04/2011 15:05
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
mają się dobrze
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 21/04/2011 15:06
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Odrobinę lepiej, niż zimą, co oznacza odrobinę większą frustrację
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
Przeskocz do forum: |