Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
iwejn.
|
|
yvaine |
Dodany dnia 27/06/2010 11:56
|
Finiszujący Postów: 370 Data rejestracji: 22.04.10 |
martynko, wiem, czuję to, nie znoszę samotności. i to w tym wszystkim jest najgorsze, bardzo ich potrzebuję, ale nie umiem być z nimi. nie umiem się uśmiechać, bawić, cieszyć się. a oni tego nie rozumieją, mają do mnie pretensje, że ciągle jestem przybita, że siedzę i jestem jakby nieobecna. a nie umiem tego zmienić. ciągle myślę o tym, jak bardzo jest mi ze sobą źle, że nie pasuję. jestem rozdarta pomiędzy pragnieniem a niemocą. |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 27/06/2010 11:59
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Szkoda, że nie potrafią Cię wysłuchać. Może czas tu będzie lekarstwem. Pomyśl, że to nie Twoja wina, to oni mają problem z akceptacją takiego stanu rzeczy. To ich jakieś obawy lęki, nie wkręcaj sobie, że to jest Twoje. |
|
|
yvaine |
Dodany dnia 27/06/2010 12:02
|
Finiszujący Postów: 370 Data rejestracji: 22.04.10 |
nic im nie mówię. powiedziałam mojej najbliższej koleżance, że sobie ze sobą nie radzę, nie umiem się ogarnąć, a ona mi odpowiedziała, że nie rozumie, ale poczeka, aż mi minie. więc odpuściłam, skoro nikt nic nie rozumie. wczoraj usłyszałam, że mam depresyjną osobowość, i muszę z tym walczyć, bo tylko sobie wszystko wkręcam. że wystarczy chcieć, bla bla bla... obwiniam siebie za całe zło świata, tak jest łatwiej. Edytowane przez yvaine dnia 27/06/2010 12:02 |
|
|
gdzie ja jestem |
Dodany dnia 27/06/2010 12:09
|
Rozgrzany Postów: 75 Data rejestracji: 01.06.10 |
Zmam wiele osób które się lobują w kumulowaniu pretensji do innych ale nigdy nie byłam światkiem sytuacji gdy ktoś jest zapraszany na imprezę po to by mu "nawrzucać". Chcieli byś poszła/przyszła szkoda że ich zachowanie raczej nie zachęciło cie do odświeżenia kontaktów. |
|
|
yvaine |
Dodany dnia 27/06/2010 12:15
|
Finiszujący Postów: 370 Data rejestracji: 22.04.10 |
czuję się jak ofiara losu. jestem taka żałosna. może przydałaby mi się całkowita zmiana otoczenia, ale chyba nie chcę, nie jestem gotowa zaczynać wszystko od nowa. mam bardzo ciężko charakter, jestem przeraźliwie nieśmiała, bardzo trudno jest mi nawiązać kontakt z ludźmi. |
|
|
gdzie ja jestem |
Dodany dnia 27/06/2010 12:24
|
Rozgrzany Postów: 75 Data rejestracji: 01.06.10 |
wiesz to co napisałaś sama czasem sobie mówię nie możesz mieć aż tak beznadziejnego charakteru skoro jakiś znajomych masz. Gdy czujesz się jak ofiara losu nie znajdziesz się w nowym otoczeniu (mi się przynajmniej nie udało). Czy widzisz możliwość nie zmiany otoczenia a rozszerzenia go??? Nie trzeba palić za sobą mostów |
|
|
yvaine |
Dodany dnia 27/06/2010 12:31
|
Finiszujący Postów: 370 Data rejestracji: 22.04.10 |
nie widzę możliwości rozszerzenia otoczenia. nie mam o kogo i minie tyyyyle czasu, zanim do kogoś nowego się przekonam. |
|
|
martyna |
Dodany dnia 27/06/2010 12:32
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Wiesz nie wszyscy wszystko rozumieją, trzeba czasem poświęcić trochę czasu by "wgryźć " się w temat. Doskonale Cie rozumiem jeśli chodzi o mówię/nie mówienie. Jak kilka lat temu wyszło ze mam anoreksję ( choroba nie była tak popularna jak teraz, net nie był dostępny) znajomi szukali po bibliotece co to za choroba, ja byłam w szoku jak mi o tym powiedzieli. Czasem trzeba chęci z dwóch stron Ty -zaufaj i mów, Oni- by dowiedzieli się czym jest twoja choroba i jak Ci mogą pomóc wrócić do zdrowia.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
yvaine |
Dodany dnia 27/06/2010 12:36
|
Finiszujący Postów: 370 Data rejestracji: 22.04.10 |
a co jeśli to nie choroba? wszyscy mi mówią, że sama siebie nakręcam i po prostu nie chcę. może mają rację... punkt krytyczny - kiedy sama nie rozumiem siebie i nie potrafię odczytać swoich zamiarów.-.- |
|
|
irian |
Dodany dnia 27/06/2010 12:39
|
Finiszujący Postów: 278 Data rejestracji: 16.11.09 |
to że ktoś nie rozumie nie znaczy ze należy go skreślać. Najważniejsze że ktoś jest w pobliżu. wiele osób nie pomaga z niewiedzy więc woli nic nie robić niż robić coś źle... Sporo od Ciebie zależy czy pozwolisz innym zajrzeć wgłąb siebie, jak mogą rozumieć skoro nigdy się z czymś nie spotkali i nie wiedzą jak zareagować. |
Mademoisellka |
Dodany dnia 27/06/2010 17:29
|
Medalista Postów: 583 Data rejestracji: 28.12.08 |
Cieszę się, że się odezwałaś. Co jakiś czas zaglądałam do Twojego 'iwejnowego' wątku i zastanawiałam się co u Ciebie. Nie wiem, czy czytałaś mój wątek o społecznej 'banicji' ale poruszyłam tam podobny problem do Twojego. Moi przyjaciele też nie potrafili niczego zrozumieć, do tego stopnia iż zerwałam z nimi kontakt. Nie wie, czy dobrze zrobiłam. Ciągle przyłapuję się na wspomnieniach z imprez, wyjazdów itp., nawet śnią mi się prawie każdej nocy. Ale wydaje mi się, że nie każdy nasz rówieśnik umie zrozumieć nasze 'dorosłe' problemy i po prostu nie nazywałabym tego typu relacji przyjaźnią. Aktualnie czekam na te cholerne wyniki matur, chciałabym już pójść na studia bo wiążę z tym nadzieję- że może w końcu znajdę sobie przyjaciół. Charakterystyczne jest to, że zawsze przyjaźniłam się z chłopakami. Dziewczyny po prostu w większości wydawały mi się puste, skłonne do zawiści i wzajemnych intryg. teraz żałuję, że nigdy nie miałam takiej 'bratniej duszy', która wiedziałaby o mnie wszystko a ja wszystko o niej.Która widząc, że mam chandrę, wpadłaby do mnie z tabliczką czekolady na kawę i po prostu przytuliła. Nie wiem, może bez sensu jest to co piszę ale noszę w sobie taką 'małą tęsknotę'. [color=#336633]To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie. Gabriel García Márquez [i]Miłość w czasach zarazy[/i] [/color] |
|
|
Alia |
Dodany dnia 27/06/2010 18:01
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
Choroba to dobry sprawdzian dla znajomych. Choroba mojego męża była takim testem. Wiele osób odpadło, zniechęconych jego dziwacznym zachowaniem, ale wiele zostało, wykazując się całkowitym zrozumieniem i wsparciem. W tym osoby, po których nie do końca bym się tego spodziewała. A studia to doskonała okazja na poznanie nowych ludzi - przez całą podstawówkę i liceum byłam typem samotnika, a na studiach zawarłam sporo fajnych znajomości, wiele z nich trwa do dziś. |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 27/06/2010 18:06
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
[quote][b]Mademoisellka napisał/a:[/b] Cieszę się, że się odezwałaś. Co jakiś czas zaglądałam do Twojego 'iwejnowego' wątku i zastanawiałam się co u Ciebie. Nie wiem, czy czytałaś mój wątek o społecznej 'banicji' ale poruszyłam tam podobny problem do Twojego. Moi przyjaciele też nie potrafili niczego zrozumieć, do tego stopnia iż zerwałam z nimi kontakt. Nie wie, czy dobrze zrobiłam. Ciągle przyłapuję się na wspomnieniach z imprez, wyjazdów itp., nawet śnią mi się prawie każdej nocy. Ale wydaje mi się, że nie każdy nasz rówieśnik umie zrozumieć nasze 'dorosłe' problemy i po prostu nie nazywałabym tego typu relacji przyjaźnią. Aktualnie czekam na te cholerne wyniki matur, chciałabym już pójść na studia bo wiążę z tym nadzieję- że może w końcu znajdę sobie przyjaciół. [b]Charakterystyczne jest to, że zawsze przyjaźniłam się z chłopakami. Dziewczyny po prostu w większości wydawały mi się puste, skłonne do zawiści i wzajemnych intryg. teraz żałuję, że nigdy nie miałam takiej 'bratniej duszy', która wiedziałaby o mnie wszystko a ja wszystko o niej.Która widząc, że mam chandrę, wpadłaby do mnie z tabliczką czekolady na kawę i po prostu przytuliła. Nie wiem, może bez sensu jest to co piszę ale noszę w sobie taką 'małą tęsknotę'.[/quote][/b] Ja mam to do dziś, moja rodzina tylko wie o moich "jazdach" a tak, z nikim się tym nie dzielę. Podzieliłam się kiedyś "za łepka" i nie znalazłam zrozumienia. Teraz nie mam odwagi testować i zaryzykować co stanie się, kiedy jestem już dorosła i otaczam się dorosłymi ludźmi. |
|
|
yvaine |
Dodany dnia 27/06/2010 18:44
|
Finiszujący Postów: 370 Data rejestracji: 22.04.10 |
boję się niezrozumienia z ich strony, więc wybieram izolowanie się i udawanie przed samą sobą, że wszystko jest w porządku. Mademoisellko, chyba czujemy podobnie. |
|
|
modliszka |
Dodany dnia 28/06/2010 11:35
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
[b]yvaine[/b] fajnie, że wróciłaś może warto zastanowić się na ile izolujesz się ze strachu przed innymi a na ile dla własnej wygody, dla spokoju, dla swobodnego taplania się w swoim błotku [i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet serce. Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i] |
|
|
Kati |
Dodany dnia 28/06/2010 13:12
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Witaj z powrotem Ywaine Wiesz, ja bardzo dlugo pozostawałam sama ze swoją wiedzą o sobie. To znaczy nie do końca, bo jedna osoba wiedziała i choć od początku twierdziła, że nie rozumie, to dawała mi ogromne wsparcie. Warto zaznaczyć, że dużo starsza ode mnie... No a potem nagle dowiedzieli się wszyscy na raz i to byl w sumie dobry moment, bo mnie nie pozostało nic innego, jak isę z tym pogodzić. I wiesz, tak jak pisała Martyna: ludzie czytali o bulimii gdzie się dało, kilka osób poszło na konsultacje do najbliższych ośrodków, żeby porozmawiać z fachowcami. I tylko jedna osoba odeszła - jednak niczego innego się po niej nie spodziewałam. Był caly wachlarz reakcji: od rozmowy, zapewnień o bliskości i wsparciu, poprzez deklaracje "jestem, czekam, poczekam tak długo, jak będzie trezba". Natomiast wszyscy co do jednego mówili "nie rozumiem, to mnie prezrasta". I to było uczciwe. Ywaine - i nie tylko - nie możesz mieć pretensji do ludzi, że nie rozumieją. Jeśli nigdy nie chorowali na to, co Ty, mają prawo nie wiedzieć jak to jest. Tak jak Ty nie wiesz jak to jest być w ich skórze i przeżywać ich dramaty. Możesz za to dawać sygnały, że ważne jest, żeby byli. Że nie potrezbujesz dobrych rad cioci Stasi, typu "węź się w garść", bo tylko Cię rozsierdzają/dołują/ wpędzają w poczucie winy. Za to że ich obecność, bliskość, zapewnienia, że są dla Ciebie i że jesteś dla nich ważna są bezcenne. Nie bój się wyjść i dać się posłuchać. Tylko... wybieraj ostrożnie, bo ludzie poranić też mogą. To dla Ciebie moment weryfikacji przyjaźni i bliskości. Stety albo niestety. Bo ci, co zostaną, to będą prawdziwe perły. |
|
|
yvaine |
Dodany dnia 28/06/2010 22:49
|
Finiszujący Postów: 370 Data rejestracji: 22.04.10 |
raz zostałam potwornie zraniona. obiecałam sobie, że już nigdy nie zaufam, że nie pozwolę nikogo dopuścić za blisko. po raz kolejny popełniłam błąd i ze strachu, aby nie okazał się rzeczywistością, unikam ostatecznego rozwiązania... wiem, wiem, że muszę się odważyć, ale tak bardzo się boję. dodajmy, że nie mam stwierdzonej żadnej przypadłości, więc bardzo łatwo podważyć moje "uczucia". dziękuję Wam, że jesteście. to bardzo dużo znaczy. Edytowane przez yvaine dnia 28/06/2010 22:50 |
|
|
gdzie ja jestem |
Dodany dnia 28/06/2010 23:31
|
Rozgrzany Postów: 75 Data rejestracji: 01.06.10 |
Wiesz jak przeczytałam twoje słowa 'obiecałam sobie że już nigdy nie zaufam" to uderzyły mnie 2 rzeczy po pierwsze że to nie jest obietnica tylko groźba tak do końca świata nikomu nie móc zaufać to raczej jakaś kara a nie obietnica, a jeśli nie kara to naprawdę nie zachęcająca wizja przyszłości.Osoba która ma tak dobre serce by dziekować innym za to że są napewno nie zasłuzyła na to by żyć w tak nie godnym zaufania świecie. Druga rzecz to ta że sama też złożyłam sobie taką "obietnice" i mogę łatwo życzyć tobie by ktoś udowodnił tobie że się mylisz i czasem można ufać ale sama swojej "obietnicy jeszcze nie mam ochoty odwoływać. |
|
|
yvaine |
Dodany dnia 28/06/2010 23:50
|
Finiszujący Postów: 370 Data rejestracji: 22.04.10 |
tak łatwo dostrzec u innych, że są w błędzie, ale tak ciężko przyznać się do błędu przed samym sobą. wydaje nam się, że wiemy, co jest najlepsze dla nas samych; krzywdzimy siebie, bo uważamy, że na to zasłużyliśmy... |
|
|
gdzie ja jestem |
Dodany dnia 29/06/2010 00:08
|
Rozgrzany Postów: 75 Data rejestracji: 01.06.10 |
ja tobie nie mówię że jesteś w błędzie ja ci porostu lepiej życzę ja oczywiście że jestem w błędzie Dobra przestaje się z siebie nabijać i od dziś zaczynam rozważać życzenie sobie tak dobrze jak życzę innym |
|
Przeskocz do forum: |