Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia odżywiania
Strona 1 z 2: 12
|
zrozumienie vs działanie
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 23/11/2011 08:49
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Jakiś czas temu miałam okazję powymieniać myśli z osobą, która leczy się z okazji ED od kilku lat. Myślą przewodnią było rozczarowanie terapią, którą można podsumować mniej więcej tak: [quote]Chodzisz na terapię. Płaczesz. Zgrzytasz zębami. Poznajesz siebie i chorobę. Zaczynasz rozumieć dlaczego myślisz, tak jak myślisz. Zaczynasz patrzeć na swoje życie jako na szereg drogowskazów, które doprowadziły cię na terapię. Aż przychodzi moment, w którym zdajesz sobie sprawę, że ta wiedza nie ma praktycznego zastosowania. Bo co z tego, że wiem DLACZEGO, skoro nie wiem JAK ŻYĆ ZDROWO. Szukam w sobie siły, żeby znaleźć inną drogę.[/quote] Przyznaję, że problem terapii ukierunkowanej tylko na rozbieranie problemu na kawałki, budzi moje wątpliwości co do tego jak bardzo terapia bywa "sztuką dla sztuki", jak bardzo bywa oderwana od rzeczywistości. Kolejny problem jest taki, że psycholodzy, z którymi miałam kontakt bywają bardzo jednokierunkowi, brakuje im elastyczności, nie potrafią stosować podejścia spoza swojej szkoły. Nie zrozumcie mnie źle, bez względu na wszystko uważam, że warto próbować wszystkiego, aby wyzdrowieć. Jednak zastanawia mnie czy nie dałoby się pomóc większej ilości sposób, skuteczniej, szybciej, gdyby terapia tak często nie była jednokierunkowa. PS Nie wiem czy nie lepiej byłoby ten wątek umieścić w dziale Psychoterapia, pozostawiam do decyzji moderatorów. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
martyna |
Dodany dnia 23/11/2011 09:43
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Bardzo cenię terapeutów/lekarzy/inne pomocowe zawody, którzy dostosowują swoją wiedzę do człowieka , który siedzi przed nimi a nie człowiek ma się "wcisnąć" w jakieś ramki sztucznych jednostek chorobowych. Takie podejście bio-psycho- społeczne, bo ludzie są różni, w różnych środowiskach żyją, ciągną za sobą różny bagaż doświadczeń. [quote]Kolejny problem jest taki, że psycholodzy, z którymi miałam kontakt bywają bardzo jednokierunkowi, brakuje im elastyczności, nie potrafią stosować podejścia spoza swojej szkoły.[/quote] [small]nieśmiało powiem( nie zapeszając) że chyba W KOŃCU trafiłam na kogoś kto do mnie trafia, i w zasadzie nie mam pojęcia w jakim nurcie pracuje jest mi wszystko jedno jeśli widzę efekty[/small] Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Czader |
Dodany dnia 23/11/2011 13:47
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[i]ta wiedza nie ma praktycznego zastosowania. Bo co z tego, że wiem DLACZEGO, skoro nie wiem JAK ŻYĆ ZDROWO. Szukam w sobie siły, żeby znaleźć inną drogę. [/i] Zakładając że to temat "okołopsychoterapeutyczny" a nie "około żywieniowy" I w wielkim skrócie myślowym: Wiedząc "dlaczego" , wiem "jak" Szukanie innej drogi to oszukiwanie samego siebie. |
|
|
bursztynka |
Dodany dnia 23/11/2011 14:18
|
Brązowy Forumowicz Postów: 781 Data rejestracji: 27.12.10 |
[i]JAK ŻYĆ ZDROWO[/i] Choinka, a co to znaczy żyć zdrowo dla osób z Fką. Gotuję, jem " zdrowo", czasem chodzę na basen, nie palę, nie piję jakoś nałogowo, czasm jakiś drink, w sobote wieczorem, czy można jeszcze robić wiecej |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 23/11/2011 14:32
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
[quote][b]Czader napisał/a:[/b] Zakładając że to temat "okołopsychoterapeutyczny" a nie "około żywieniowy" I w wielkim skrócie myślowym: Wiedząc "dlaczego" , wiem "jak" Szukanie innej drogi to oszukiwanie samego siebie.[/quote] Odwołując się do specyfiki zaburzeń odżywiania byłoby to być może bardziej oczywiste. Jednak da się i bez tego. Nie zgadzam się z tym co napisałeś (chyba, że ten skrót był zbyt wielki jak na mój gust). Empirycznie - zbyt wiele razy spotkałam się z sytuacją, w której znajomość źródła problemu nie robiła większej różnicy w chorobowych zachowaniach danej osoby. Nie mówię, że jest to regułą, ale zdarza się na tyle często, że nie jest tylko wyjątkiem. Wystarczy rozejrzeć się tutaj na forum, aby bez trudu odnaleźć osoby, które doskonale wiedzą dlaczego mają problem, jaki jest mechanizm ich problemu, co je nakręca i co im szkodzi. I nie potrafią się z tym skutecznie i na dłużej uporać tylko na podstawie tej wiedzy. I jedną z przyczyn jest to, że brakuje im konkretnych narzędzi do radzenia sobie z dniem powszednim. Jest to szczególnie dobrze widoczne w przypadku ED, ale nie tylko, bo np. osoby zmagające się z uzależnieniami też są dobrym przykładem. Nie zgadzam się także, że szukanie innej drogi jest oszukiwaniem siebie. O ile oczywiście cel pozostaje ten sam. Jednemu pomoże analizowanie snów i leżenie na kozetce, a drugiemu końska dawka psychotropów, jeszcze innemu terapia sztuką. Zależy od problemu, zależy od osoby. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Czader |
Dodany dnia 23/11/2011 14:58
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[i]doskonale wiedzą dlaczego mają problem, jaki jest mechanizm ich problemu, co je nakręca i co im szkodzi. I nie potrafią się z tym skutecznie i na dłużej uporać tylko na podstawie tej wiedzy. I jedną z przyczyn jest to, że brakuje im konkretnych narzędzi do radzenia sobie z dniem powszednim. [/i] zrozumienie vs działanie. Szukanie "przyczyn" to jedna strona medalu, "działanie" (w obrębie znanych sobie/uświadomionych przez innych problemów) to druga. Można całe życie spędzić "na kozetce" i dalej "mieć problem" - co to oznacza ? że kozetka była nie ta czy problem był zbyt wielki ? Pytanie do samego siebie brzmi: czy zrobiłem NAPRAWDĘ wszystko co mogłem zrobić ? Wykorzystałem wszystkie możliwe metody, zastosowałem się do wszystkich zaleceń, nie oszukiwałem, nie ściemniałem, nie unikałem dotykania najbardziej bolesnych tematów ? Bardzo podoba mi się ten fragment: [i]cel pozostaje ten sam. Jednemu pomoże analizowanie snów i leżenie na kozetce, a drugiemu końska dawka psychotropów, jeszcze innemu terapia sztuką. Zależy od problemu, zależy od osoby.[/i] Skoro cel pozostaje ten sam, to i droga pozostaje ta sama. Tylko że każdy ma na tej drodze "inne tempo" i stosuje "inne metody" Ale cel dla wszystkich jest ten sam. "inne drogi" to naprzykład (ryzykuję teraz bo wiesz doskonale że ja w ED jak słoń w porcelanie) stosowanie się do zaleceń lekarza, zjadanie 5 posiłków dziennie, przyjmowanie leków, ale dalej obsesyjne ćwiczenia fizyczne i "kult wagi" stojącej na środku pokoju. - i naprzykład uważanie że wszystko jest ze mną ok - pytanie brzmi: czy naprawdę tak jest ? |
|
|
martyna |
Dodany dnia 23/11/2011 17:35
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
jakby wiedza o chorobie/przyczynach/ skutkach itp umiała leczyć byłabym jedna z najzdrowszych
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 23/11/2011 18:13
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
[quote][b]Perfidia napisał/a:[/b] Jakiś czas temu miałam okazję powymieniać myśli z osobą, która leczy się z okazji ED od kilku lat. Myślą przewodnią było rozczarowanie terapią, którą można podsumować mniej więcej tak: [quote]Chodzisz na terapię. Płaczesz. Zgrzytasz zębami. Poznajesz siebie i chorobę. Zaczynasz rozumieć dlaczego myślisz, tak jak myślisz. Zaczynasz patrzeć na swoje życie jako na szereg drogowskazów, które doprowadziły cię na terapię. Aż przychodzi moment, w którym zdajesz sobie sprawę, że ta wiedza nie ma praktycznego zastosowania. Bo co z tego, że wiem DLACZEGO, skoro nie wiem JAK ŻYĆ ZDROWO. Szukam w sobie siły, żeby znaleźć inną drogę.[/quote] [/quote] Ciężko mi się wczuć w to" wiedza nie ma praktycznego zastosowania", na swoim przykładzie, powiem, że terapia mnie rozczarowała pod względem tego, że poszłam z bulimią i nerwicą lękową, a na sesjach nie było pytań o to co zjadłam w jakich ilościach, aż w pewnym momencie pomyślałam, że facet chyba nie rozumie w czym mam problem. Aż sama doszłam do wniosku, że mój problem polega na tym, że bulimia jest skutkiem, lęki są skutkiem, a my zajęliśmy się przyczynami. Nie ma przyczyn nie ma skutków. Wcześniejsze terapie były porażkami po całej linii, może byłam zbyt niedojrzała emocjonalnie by pracować nad sobą, trafiałam na terapie nienadające się dla mnie?- tu właśnie mam zaćmę, nie potrafię tego wyjaśnić, zrywałam kontrakty i zmieniałam psychologów jak chciałam, nie wiem co zadziałało przy tej ostatniej. Jestem w pełni z niej zadowolona, nie zadziałała na mnie tylko tak, że zniknęły napady obżarstwa i lęki, pozwoliła mi się rozwinąć jako człowiekowi, przewartościowała moje życie całkowicie, przewróciła je do góry nogami w stronę normalności. Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 23/11/2011 18:52
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Nie wiem jak to jest być w terapii, wczesniej zajmowal siemna psycholog niebedacy psychoterapeuta. Nie pracowalysmy w zadnym nurcie, to bylo raczej wsparcie i sama nie wiem co. Obecnie jestem w kog-beh. i dochodze do wniosków, że moje myślenie ukierunkowane na dlaczego jest bezsensowne. Wiem, ze moj ojciec byl alkoholikiem i to duza czesc mojego problemu, ale pograzajac sie w [i]dlaczego[/i] znajdowalam tylko usprawiedliwienie swoich problemów, a nie drogę doich rozwiazania. Obecnie właściwe wydaje mi sie zadanie sobie dwoch pytań: nr 1 [i]Jak na imie ma problem?[/i] i nr 2 [i]Co ogę zrobić by sie z tym problemem uparać, jak mogę poradzic sobie z nim nieszkodliwie?[/i]. Pisze tylko i wylacznioe o swoich przemyśleniach. Każdemu pomoże co innego. Tylko moim zdaniem nie można dzialac tylko w kierunku dlaczego. Bo co mi da stwierdzenie jestem zła na matkę skoro nie zapytam co mogę z tą zlością zrobic? Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
sigma |
Dodany dnia 23/11/2011 19:07
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ja się zgadzam z Pogodną. Być może odpowiedź na pytanie "dlaczego" nie dla każdego jest istotna, może niektórym bardziej pomoże "co zrobić", ale ja bym nie ryzykowała stwierdzenia, że ten drugi sposób generalnie jest lepszy. Moja terapia polega właśnie na rozumieniu, terapia A. też. Tu nikt nie odpowie na pytanie "jak mam to zmienić", bo po prostu narzędziem do zmiany jest tu wgląd, zrozumienie właśnie. Tylko to jest takie zrozumienie mocno osobiste, połączone z przeżywaniem tego, co się zaczyna rozumieć... nie rozumienie książkowych mechanizmów. I to działa... nie wiem, jak, ale efekty widzę Edytowane przez sigma dnia 23/11/2011 19:08 karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 23/11/2011 19:25
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
a iwdziesz ja jak w ten sposób analizowalam wpadlam w obwinianie rodzicow za wszystko. Potem sie zreszta zesralo, nie wiem czy teraz to i pomoze. Mam nadzieje, ze tak. Glównie dlatego, ze terapeutka wie co robi i ustala granice, wiec mam kontrolenad tym co sie dzieje co jest mi baaaaaaardzo potrzebne.
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Czader |
Dodany dnia 23/11/2011 19:40
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[i]Nie ma przyczyn nie ma skutków. [/i] To ja się też z Pogodną zgodzę [i]wpadlam w obwinianie rodzicow za wszystko. [/i] Wystraszona: Mam dokładnie ten sam problem. W moim przypadku : zobaczenie "skutku przyczynowego" to zderzenie się z "nie jestem w stanie zmienić was" , to również warunkowość/bezwarunkowość niektórych zachowań. Zrozumienie pozwala mi działać. |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 23/11/2011 19:44
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Ja nie twierdze, ze nie trzeba zrozumiec. Jednakjeszcze ja przynajmniej potrzebuje pomyslec co z tym zrobic.
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 23/11/2011 19:55
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
@sigma, pogodna, wystraszona Dziękuję, że zechciałyście tutaj przywołać swoje osobiste doświadczenia. To, co napisałyście stanowi świetną ilustrację tego, że ludzie są różni i mają różne problemy, a w konsekwencji będą różnie reagować na różne rodzaje terapii. Zastrzegam też, że nie chodzi mi o ustalenie, który sposób lepszy, raczej o pokazanie, że razem mają większy potencjał terapeutyczny niż każde z osobna. @Czader W tym co napisałeś jest masę miejsca na polemikę, z której rezygnuję z dwóch powodów: 1. Nie interesują mnie dyskusje filozoficzne o tym co jest drogą, a co jest celem, a co tornadem, ile jest dróg, jakie znaczenie ma to gdzie stoi waga itd. 2. Mam dość Słonia. Tego usprawiedliwienia używasz od kiedy pamiętam, próbujesz bawić się na forum w terapeutę/WujkaDobraRada/SamaNieWiemCo, więc bądź konsekwentny i: a) nie odzywaj się w tematach, w których nie umiesz się poruszać (to nie wstyd, ani hańba pominąć coś milczeniem) lub b) odrób wreszcie pracę domową i przestać być słoniem. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Czader |
Dodany dnia 23/11/2011 20:04
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[i]Nie interesują mnie dyskusje filozoficzne [/i] Rozumiem. Nie interesują cię inne punkty widzenia niż Twój własny. [i]Mam dość Słonia[/i] Również rozumiem. W pozycji lotosu "nie jestem alfą i omegą" to że mnie coś interesuje czy pasjonuje nie robi ze mnie "wszystkowiedzącego". [i](to nie wstyd, ani hańba pominąć coś milczeniem)[/i] Wybacz moją niedoskonałość, nie potrafiłem się powstrzymać. |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 23/11/2011 20:09
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
[quote]Rozumiem.[/quote] Nie rozumiesz. Ale to OK. Nikt nie jest doskonały Nawet ja [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
sushi89 |
Dodany dnia 24/11/2011 19:43
|
Rozgrzewający się Postów: 13 Data rejestracji: 14.11.11 |
Ech.. jakbym czytała w swoich myślach. Tylko, że leczę się nie kilka lat lecz kilka miesięcy i wciąż daję sobie szansę. Wydaje mi się jednak, że z tego nic nie wynika, od mówienia i płaczu nikt jeszcze (chyba) nie wyzdrowiał. Na pewno chciałabym, żeby mój psycholog był bardziej elastyczny i wciąż próbował i szukał, ale z drugiej strony nie umiem powiedzieć mu wprost czego chcę, oczekuję. To trochę jakbym chciała, żeby przejął kontrolę nad moim zdrowieniem, a przecież to JA mam mieć tą kontrolę. Także myślę, że przebieg terapii nie jest tak jednoznaczny i nie zawsze w psychologu należy szukać braku elastyczności i winy za niepowodzenia.
Mówią jedna bitwa, ja mówię każdy moment... |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 25/11/2011 08:35
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Nie wiem czy ktokolwiek z was miał okazję bliżej poznać PTSD (czyli Zespół Stresu Pourazowego). Moim zdaniem jest to chyba najlepszy przykład, że DLACZEGO może być zdecydowanie niewystarczające. Zakładając hipotetycznie, że traumie ulega osoba pochodząca z normalnego domu, która ma za sobą szczęśliwe dzieciństwo, spokojny okres dorastania, oparcie w bliskich. Trauma przynosi PTSD. Co dobrego może tutaj zdziałać rozgrzebywanie przeszłości? Przecież taka reakcja na traumę nie wynika tylko z czynników środowiskowych. Na dłuższą metę to praktycznie każda osoba, jeżeli przyjrzeć się jej odpowiednio dokładnie, okaże się, że w jej życiu była/jest jakaś patologia. A nie każdy kto "miał pod górkę do szkoły" wymaga terapii. Takie trochę szukanie dziury w całym. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
sigma |
Dodany dnia 25/11/2011 12:11
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Teraz pewnie podpadnę, ale w leczeniu PTSD najlepiej się chyba sprawdzają techniki zaczerpnięte z Gestaltu I na przykładzie A. - ona się zgłosiła na terapię przede wszystkim z powodu PTSD, nie z powodu borderline. I priorytetem było poradzenie sobie z PTSD, więc jej terapeuta, mimo że psychodynamiczny, w ogóle się wtedy nie odnosił do dzieciństwa. Kontrakt mieli taki, że najpierw pracują tylko nad traumą, i nic w tym nie było psychodynamicznego. Czysty gestalt też to nie był, ale odtwarzanie wydarzenia "tu i teraz", eksperymenty z krzesłami i rozmawianiem z różnymi częściami siebie, odreagowanie emocji - to jest to, na czym pracuje gestalt. A terapię psychodynamiczną zaczęli dopiero potem. I za to jej terapeutę cenię karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 25/11/2011 12:13
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Wiesz jak mialam zajecie z psychologii klinicznej, psycholog powiedziala, ze saterapeuci, ktorzy pracuja na przypominaniu teraumy, jezeli osobaa jej nie pamieta. Stwierdzila, ze to nie ma sensu, faktycznie takie ciagle przypominanie jest bez sensu. Wszystko zalezy od przyczyn, jezeli przyczyna jest w rodzinie tio jasne mozna zanalizowac, ale chyba tez bez przesady. Nie chodzi mi tu o gadanie np o jedzeniu jak ma sie zab odzywiania, bo praktycznie nikt tego nie robi, analizuje sie to co te zaburzenie powoduje. Niekoniecznie wracajac do upadku z nocnika jak sie mialo 3 lata Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
Strona 1 z 2: 12
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
hydroksyzyna - działanie | Leki | 13 | 27/07/2018 09:55 |
Ochronne działanie alkoholu | Uzależnienia | 6 | 28/08/2009 23:38 |