Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
[Alicja]
|
|
Alicja |
Dodany dnia 17/10/2011 01:14
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Powoli wychodzę z hipomanii lub mani, nie jestem pewna... nie udało mi się pójść do lekarki (byłam u niej już raz, dała mi skierowanie w czerwcu na oddział dzienny z podejrzeniem CHADowej depresji, borderline i zab. odżywiania - sporo się tego nazbierało). Nie poszłam, bo kolidowało to z moją nauką (miałam się dostać we wrześniu na grupę, a ja od lipca czułam się coraz lepiej...). Sierpień i wrzesień minął pod znakiem rapida, ogromny mix, wahania nastroju... Ponad tydzień temu wpadłam w hipomanię. Próbuję się z niej wylizać, ale ciągle mam problemy ze snem, biorę teraz Ketrel na noc (lekarka, do której dzwoniłam w kryzysie powiedziała, że skoro mam to w domu to mam zacząć brać - przez pierwsze trzy dni nic nie pomogło, nie mogłam spać, robiłam masę rzeczy.... od dwóch dni coś ruszyło i chyba działa). Czuję ogromne napięcie. Podliczając "zyski" i "straty"... nawiązałam relację... romans z kimś... oszalałam na jego punkcie... mój mąż wraca zza granicy niedługo... nie wiem co robić... Maniakalnie maluję, to mnie uspakaja, przestałam chodzić do pracy, zaczęłam imprezować (wcześniej rzadko mi się to zdarzało), piłam na umór (chociaż tego nie czułam), wydałam wszystkie pieniądze z portfela (już go nigdzie nie zabieram) nie jadłam przez 5 dni nic, później przyjaciele zaczęli mnie zmuszać... Z jednej strony czuję się lepiej, spokojniej; z drugiej - ciągle fruwam... Dlaczego piszę? Bo boję się, że rozwalę sobie związek - w mani uświadomiłam sobie, że to nie to co chcę, że mi to szczęścia nie daje, nie czuję się 100% kobietą przy moim mężu, chociaż wiem, że jest moim najlepszym przyjacielem, cudowną istotą, która mnie potrzebuje... boję się cokolwiek zdecydować, boję się nie tylko konsekwencji ale i tego, że ten stan zaraz minie i zostanę sama i dojdę do wniosku, że mój wybór był kompletnie nie przemyślany... Czuję się tak, jakbym była wodą - płynąca wartkim potokiem, bardzo, bardzo szybko, do której wpływa ciepły, leniwy strumyczek - jakby zdrowy rozsądek... Bardzo się boję, że jak się skończy całkiem to wielkie szybowanie - upadnę i się nie pozbieram.... z drugiej strony, depresje miałam pół roku temu, trzy miesiące... może wyczerpałam limit?! Edytowane przez sigma dnia 04/12/2011 17:50 |
|
|
Czader |
Dodany dnia 17/10/2011 11:14
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Limit nie istnieje. |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 17/10/2011 12:32
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
Witaj Alicja... No sporo tego...tak pomyślałam sobie,gdy czytałam twojego posta, że w sumie mimo poważnych problemów i strat, jest jeden plus: ty zdajesz sobie z tego sprawę i próbujesz z tym walczyć. Ludzie w manii przeważnie nie zdają sobie sprawy z tego, że w niej są i nie chcą się leczyć. Myślę, że twoja świadomość problemu to bardzo dużo... W kwestii męża...może mu nie mów o romansie? A romans zakończ...to taka mała rada, ale oczywiście zrobisz jak chcesz. [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 17/10/2011 15:56
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Żeby to jeszcze takie łatwe było... żebym chciała Problem w tym, że chcę iść jeszcze krok dalej... i żeby on czuł to samo... Moje emocje są od: wszystko jest cudowne, ja jestem cudowna, wszystko i wszystkich kocham i spalam się w tej miłości po nienawidzę wszystkiego i wszystkich a siebie najbardziej. Na razie zatracam się w malowaniu, znalazłam sobie substytut życia: pędzlem po płótnie tworzę siebie, swój świat, swoje rozdarcie. Pomaga. Na pewno lepiej niż wódka... |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 17/10/2011 20:05
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
[quote][b]Alicja napisał/a:[/b] Na razie zatracam się w malowaniu, znalazłam sobie substytut życia: pędzlem po płótnie tworzę siebie, swój świat, swoje rozdarcie. Pomaga. [b]Na pewno lepiej niż wódka...[/b] [/quote] No, to na pewno lepiej niż wódka...w ogóle uważaj z alkoholem, bo będąc dwubiegunowcem dużo łatwiej się uzależnić. A co do romansu,,,jesli na razie nie jesteś w stanie zerwać, to może przynajmniej nie mów mężowi? Może jak przejdzie ci mania (a w końcu przejdzie, nie ma obaw), to po prostu ta fascynacja sama przejdzie...myślę, że to możliwe... [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 17/10/2011 21:04
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Nie, nic mu nie powiem, nie chcę go denerwować. Nie chcę go też stracić. Po prostu szukam czegoś, czego on nie do końca jest w stanie mi dać. Ale widzę, że ta nasza relacja (ten romans) to też umrze, bo On jest daleko i też ma ogromne problemy ze sobą. To nas zbliżyło ale i oddala od siebie. Zresztą, to nie człowiek, z którym potrafiłabym być. Który potrafiłby być ze mną... Ale fascynacja, o tak, ogromna, chciałabym poznać każdą jego myśl, każdy ruch widzieć... Odrobina w tym erotyzmu jest, ale nie spełnionego (do końca). Mam sporo "samo-wiedzy" odnośnie chadu i borderline, wiem gdzie mniej więcej się kończy i zaczyna, znam poszczególne etapy i wyłapuję w sobie. Teraz np myślę, że jeszcze jestem w górce, ale już nie w mani. Rozsądek przejmuje kontrolę. Bierze stery w swoje łapska. Z jednej strony to dobrze - wreszcie nie ma tego napięcia, z drugiej... jeszcze są chwile, gdy czuję, że tylko sekundy dzielą mnie od przepaści, bym po prostu się zatraciła. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 17/10/2011 23:51
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Przeraża mnie wasze podejście do tego męża... "Nie chcę go denerwować"?! No świetny sposób na niedenerwowanie swojego męża - ukrywać przed nim swoje romanse. Doprawdy... karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Nieustraszona |
Dodany dnia 18/10/2011 15:30
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Mam zdanie podobne do Sigmy, a nie próbowałaś rozmawiać o tym czego mąż Ci nie daje. Może da się to zmienić... Rozmowa kluczem do sukcesu Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 18/10/2011 20:41
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Cóż. Mamy problemy z temperamentem: ja mam go za dużo, mąż za mało... Rozmawiamy o tym od czterech lat. I nic. Rozmowy... mamy świetną komunikację w związku, potrafimy szczerze rozmawiać, to jedna z tych cech idealnych przyjaciół. Widzicie, fajnie jest być głupkiem, nie widzieć prostych odpowiedzi... ale ja, niestety, widzę je wszystkie i żadna nie jest dobra dla mnie. Dlatego tak się czuję, w tak cholernym potrzasku: Że ani w jedną, ani w drugą. Wolałabym być prostym głupkiem Edytowane przez Alicja dnia 18/10/2011 20:42 |
|
|
hadassa |
Dodany dnia 18/10/2011 21:22
|
Złoty Forumowicz Postów: 1611 Data rejestracji: 13.03.10 |
[quote][b]sigma napisał/a:[/b] Przeraża mnie wasze podejście do tego męża... "Nie chcę go denerwować"?! [b]No świetny sposób na niedenerwowanie swojego męża - ukrywać przed nim swoje romanse. [/b]Doprawdy... [/quote] Nie zgadzam, albo mnie nie o to chodziło. Miałam na myśli to, że jeśli Alicji zależy na małżeństwie, to nie powinna mężowi mówić o romansie, bo to może skończyć się rozpadem związku. To nie znaczy, że ma nadal tkwić w romansie, uważam, że zdecydowanie nie, ale to jej życie. To po pierwsze. Po drugie uważam, że taka "spowiedź" przed partnerem w takiej sytuacji, to trochę zrzucenie z siebie odpowiedzialności i do niczego dobrego nie prowadzi. Jak ktoś się wda w romans to niech ponosi jego konsekwencje w postaci wyrzutów sumienia, a nie rani dodatkowo druga osobę. Wiem, że to może wydawać się nieszczere, ale to moim zdaniem jedyny sposób na ratowanie związku... Więc jeśli Alicji zależy... Alicja, przepraszam, że w twoim wątku uprawiam polemiki Nie wiem, czy to cię pocieszy, ale ja mam w związku podobny problem jak ty... [color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie moje prawo, to jest pańskie lewo. Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...) Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color] |
|
|
herbatka |
Dodany dnia 18/10/2011 22:08
|
Medalista Postów: 603 Data rejestracji: 16.09.11 |
[quote][b]hadassa napisał/a:[/b] Po drugie uważam, że taka "spowiedź" przed partnerem w takiej sytuacji, to trochę zrzucenie z siebie odpowiedzialności i do niczego dobrego nie prowadzi. Jak ktoś się wda w romans to niech ponosi jego konsekwencje w postaci wyrzutów sumienia, a nie rani dodatkowo druga osobę. [/quote] Podpisuję się obiema rękoma. Przerabiałam obie wersje - w przypadku kiedy facet się przyznał żonie do zdrady nic dobrego z tego nie wyszło. Ani on się lepiej nie poczuł ani nie uratowało to związku. W przypadku kiedy facet wziął na siebie odpowiedzialność za to co zrobił i zadbał o to, żeby żona nigdy sie nie dowiedziała - małżeństwo trwa i ma się dobrze. [color=#0000cc]As long as you don't choose - everything remains possible.[/color] |
|
|
sigma |
Dodany dnia 18/10/2011 23:44
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
[quote]jeśli Alicji zależy na małżeństwie, to nie powinna mężowi mówić o romansie, bo to może skończyć się rozpadem związku.[/quote] Dla mnie jeśli komuś zależy na małżeństwie, to nie wchodzi w romanse. A jeśli już wchodzi, to chyba druga strona ma prawo zdecydować, czy chce wobec tego dalej być w związku. [quote]Jak ktoś się wda w romans to niech ponosi jego konsekwencje w postaci wyrzutów sumienia, a nie rani dodatkowo druga osobę. Wiem, że to może wydawać się nieszczere, ale to moim zdaniem jedyny sposób na ratowanie związku...[/quote] Jak ktoś się wdaje w romans, to automatycznie krzywdzi drugą osobę. To się nie wydaje nieszczere, to jest nieszczere. I nie tak sobie wyobrażam ratowanie związku, że jedna osoba go "ratuje", a druga nie może w ogóle zdecydować, czy chce coś ratować, bo o niczym nie wie. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 18/10/2011 23:48
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
To straszne, co napiszę, ale nie czuję żadnych wyrzutów sumienia. Może dlatego, że tak naprawdę do niczego nie doszło... Postanowiłam żyć chwilą - tu i teraz i nie pozwolę zamknąć się w formę, w konwenanse... Jestem wspaniałą żoną, ale mam swoje potrzeby. Jeśli mój mąż czułby, że pod jakimś względem mu nie odpowiadam, nie chciałabym, by cierpiał. Gdyby był kryptogejem, na pewno bym mu pozwoliła na skoki w bok [b]Hadassa[/b], cieszę się że uprawiasz polemikę, ja uwielbiam czytać i pisać Nie cieszę się, że masz podobny problem do mojego - to znaczy, że gdzieś tam się rozmijają nasze pragnienia i ciężko do nich dotrzeć (chyba, że samemu... a to już nie taka dobra zabawa). Ciągle mam podwyższony nastrój, ale pozytywnie go nastrajam książką (polecam: [url]http://sensus.pl/ksiazki/droga-do-wewnetrznej-rownowagi-czyli-jak-wyluzowac-i-pozbyc-sie-stresu-wydanie-ii-agnieszka-ornatowska-boguslaw-stepien,drower.htm[/url]) i muzyką ([url]http://www.youtube.com/watch?v=-a8TwbE_r8M[/url] - dziś kupiłam w Empiku ich płytę, jest genialna, teksty R. Wojaczka oprawa muzyczna młody, debiutujący zespół, polecam) [b]Herbatko[/b], masz racje, lepiej nie obarczać kogoś takim ładunkiem... Szczególnie, jeśli taki romans nie ma wpływu na życie rodzinne/małżeńskie... Mój kompletnie nie ma wpływu, bo wiem, że to tylko fascynacja, przyjaźń, wiem, że ten facet nigdy mnie nie pokocha tak, żeby rzucić wszystko - i vice versa. [b]Sigma[/b], wierz mi, chciałabym mieć takie jasne wartości i poglądy. Niestety moje życie wygląda inaczej - zawsze wierzyłam, że mam pewne zasady, pewnie tak jest bo w końcu do łóżka z tym panem nie poszłam... ale emocjonalnie się zaangażowałam co w zasadzie dziwnym trafem przelało się na... mojego męża. Edytowane przez Alicja dnia 18/10/2011 23:53 |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 18/10/2011 23:53
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Pozwolę sobie dodać... że to nie jest ratowanie. To uzupełnienie związku. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 19/10/2011 00:02
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
To, jakie masz wartości i poglądy, zależy tylko od Ciebie. Jeśli uważasz, że jesteś wspaniałą żoną, ukrywając jednocześnie przed mężem romans, i nazywasz to uzupełnieniem związku - no to się w tej kwestii nie dogadamy. A moje jasne wartości i poglądy sprowadzają się w praktyce do tego, że od ponad pół roku ratuję swój związek. Ratujemy. Ale do tego najpierw była potrzebna szczerość. Edit: Za FONETYKĘ dziękuję Pachnie mi nową fascynacją muzyczną. A już daaawno nic nowego mnie nie oczarowało Edytowane przez sigma dnia 19/10/2011 00:05 karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 19/10/2011 00:51
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Sigma, walcz, jeśli warto. Ja walczyłam przez 4 lata. Cztery lata, przez które nie czułam się kobietą, wpadłam w ed, miewałam myśli samobójcze... Winiłam siebie. Teraz czuję się dopełniona. Kocham go, ale nie jest w stanie mi dać czegoś... więc zapewniam sobie emocje, które zastępują mi to pragnienie. Wspaniałą żoną... cóż, staram się bardzo. Może stąd moje własne wewnętrzne przyzwolenie na bycie szczęśliwą. Nigdy nie byłam i nie będę Matką Polką, cierpiętnicą czy ofiarą. Jestem kowalem własnego losu - staram się być. I on też jest. Nie zranię go mówiąc, że jakiś inny mężczyzna zwrócił na mnie uwagę i że z tego uczucia nie chcę się wyrwać. Jeśli bym mu powiedziała - nic by to nie zmieniło. Nie odszedłby ode mnie a ja od niego. Tylko spowodowałoby to, że jeszcze bardziej by mnie ukarał, odsunął się, był nieszczęśliwy. Po co nam to... Ja i tak zawsze wybiorę jego. A on zawsze wybiera mnie. Wieje to pewnością siebie... podszytą sporym doświadczeniem. Fonetyka - tak, w zeszłym roku zaprosiliśmy (Uniwersyteckie koło polonistyczne) ich na pierwszy koncert w obecnym składzie, z pierwszym materiałem do Gdańska. Właściwie, zagrali pierwszy koncert. Wspaniale im to wyszło. Od tamtego czasu bardzo mocno im kibicuje, bo warto... Płyta jest cudowna, oni są cudowni. Cieszę się, że Ci się podoba. Ja ciągle tej piosenki słucham |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 27/11/2011 15:27
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Czuję się paskudnie... koszmarnie... straszne napięcie... Od dwóch tyg. jestem na psychoterapii. To początek, więc jeszcze nie pracujemy, że tak powiem "na otwartym sercu". Ale w moim życiu jest tyle otwartych ran, że już nie wytrzymuje... Nawet zapisałam się na trening asertywności. Czuję się zdradzona przez przyjaciela (bo nie powiedział mi, że się wybierał do kogoś na trzy dni i chociaż w końcu nie pojechał to czuję się nie fair bo on nic nie powiedział, dowiedziałam się przypadkiem); były facet świadomie mnie zranił, i inne mniejsze rzeczy i syt. Nie potrafię powiedzieć czy jestem na plusie czy minusie! Nie wiem czy jest mi dobrze czy źle, czuję napięcie, całą noc przepłakałam... chciałabym by mi ktoś wyłączył uczucia... |
|
|
Czader |
Dodany dnia 27/11/2011 15:43
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
To może zabrzmieć jak banał ale "czasami musi być gorzej aby było lepiej" Mówisz że "nie potrafisz powiedzieć" a "czujesz się paskudnie koszmarnie" Czyli jednak cośtam powiedziałaś. Z psychoterapią to tak samo jak z lekami. Musi mieć czas aby zadziałać. Zapisałaś się na trening asertywności - sukces ! Chyba Ci źle, czujesz się zdradzona, może odrobinę przesadzasz, ale to też normalne jak się "jest w dołku" wszystko widzi się w czarnych barwach. Uszy do góry. Uczuć się niestety nie da wyłączyć, ale co by o nich nie mówić to dobrze że są. Przynajmniej "były facet" udowodnił dlaczego jest "były" A ten trening asertywności... może pomoże się z tym uporać ? A możesz o nim coś więcej (o treningu nie o facecie) Pytam z czystej ciekawości. |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 30/11/2011 10:03
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Czader, dziękuję Trening ten jest rozłożony na trzy spotkania (pierwsze więc za mną) i jest płatny, ale warto na taki trening się wybrać. Szczerze mówiąc, to myślę, że całe społeczeństwo takie spotkania powinien zaliczyć Wink Dla zainteresowanych wklejam tabelkę zachowań oraz magiczne zdanie, które jak dla mnie było bardzo odkrywcze: Postawienie granic nie niszczy relacji, tylko je ujawnia. [img]http://files1.vitalia.pl/gfx/paski_wagi/6/3/1/5/0/631500/zdj_34012622ccea8acce457780f3d56f17d.jpg[/img] Najciekawsze dla mnie było to, że nie ponosimy odpowiedzialności za to, jak ktoś się czuje. Jeśli jesteśmy szczerzy i w sposób asertywny (nie agresywny!) wyrazimy własne zdanie to osoba, której to mówimy - jeśli nie zaakceptuje naszego zdania - stoi przed wyborem: zareaguje źle lub dobrze ale to już tak naprawdę nas nie dotyczy... Może nam być przykro, może nam to sprawić przyjemność - w zależności jaka ta reakcja będzie, ale musimy pamiętać, że nie jest ona z naszej winy. Edytowane przez Alicja dnia 30/11/2011 10:04 |
|
|
Czader |
Dodany dnia 30/11/2011 10:25
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[i]Postawienie granic nie niszczy relacji, tylko je ujawnia.[/i] Dopytam: ujawnia co ? granice czy relacje ? (nie żebym się czepiał - próbuję zrozumieć co autor miał na myśli) Tabelka mi się podoba - niestety wychodzę z "postawy agresywnej" "postawa asertywna" nie jest moją mocną stroną - ale pracuję nad tym ;-) |
|
Przeskocz do forum: |