22 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
6 dni Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
3 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Schizofrenia
 Drukuj temat
Wywiad z W. Eichelbergerem o schizofrenii
girl interrupted
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 10/02/2013 08:16
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Wywiad z Wojciechem Eichelbergerem - współtwórcą i dyrektorem Instytutu Psychoimmunologii Opublikowane: 2007-01-22 w poradnikmedyczny.pl

Katarzyna Gniadek: Z badań nad bliźniętami jednojajowymi wiemy, iż rozdzielone i wychowujące się w innym środowisku nie w tym samym procencie rozwijały schizofrenię, co pozwala domniemywać, iż o fakcie zachorowania decydują nie tylko czynniki genetyczne. Jakie Pana zdaniem środowisko rodzinne sprzyja rozwojowi schizofrenii u osób dziedziczących pewną "podatność" na tę chorobę?
Wojciech Eichelberger: Wiele wskazuje na to, że schizofrenii sprzyja takie środowisko wychowawcze, w którym brakuje przepływu emocji między dzieckiem a rodzicami. Opiekunowie są emocjonalnie wycofani, a nawet odrzucający w stosunku do dziecka. Istnieje też teoria prenatalna wiążąca skłonność do zapadania na schizofrenię z odrzuceniem dziecka jeszcze przed jego narodzeniem (niechciana ciąża albo tzw. zimna macica). Choć wiele obserwacji klinicznych potwierdza te hipotezy to jednak żadna z nich nie uzyskała całkowicie wiarygodnej naukowej weryfikacji. Generalnie psychogenną predyspozycję do zachorowania na schizofrenię dostrzega się we wczesnej, dziecięcej traumie związanej z jednoznacznym i powtarzającym się odczuciem zagrożenia istnienia. Taka sytuacja może bowiem uruchomić w psychice te mechanizmy obronne, które powodują wycofanie się z życia i zerwanie emocjonalnego kontaktu z otoczeniem. Niewątpliwie jednym z czynników mogą być predyspozycje genetyczne. Lecz wydaje się, że spektakularny rozwój wiedzy o ludzkim genotypie sprawia, że zbyt wiele chcemy wyjaśnić jedną przyczyną. Uznanie genetycznej etiologii za decydującą jest dodatkowo niebezpieczne - zwalnia nas bowiem od refleksji nad stanem naszych umysłów i emocji i od odpowiedzialności za wpływ jaki wywieramy na innych ludzi; w tym na dzieci. Z pewnością ludzka psychika i ludzki los stanowią rzeczywistość tak skomplikowaną, że jeden mechanizm nie jest w stanie jej wyjaśnić Dowodzą tego także wspomniane badania nad bliźniętami jednojajowymi. Jeśli okazuje się, że u jednego z bliźniaków schizofrenia się rozwija, u drugiego, posiadającego identyczny genotyp, choroba nie występuje to mamy do czynienia z sytuacją analogiczną do komputera; wprawdzie hardware określa brzegowe możliwości komputera ale to software czyli oprogramowanie, decyduje o tym jak ten komputer w ramach swoich strukturalnych możliwości funkcjonuje.

KG: Na spotkaniu promującym niedawno wydany poradnik dla wszystkich dotkniętych przez schizofrenię "Odnaleźć drogę"; mówił Pan dużo o hipotezie poczucia zagrożenia istnienia w pierwszych latach życia dziecka jako prawdopodobnym podłożu schizofrenii. Czy rodzica mogą uniknąć takiego zdarzenia? Czy przyczyniają się do niego na przykład pozostawiając dziecko same w domu lub nieświadomie gubiąc je w sklepie?
Wojciech Eichelberger: Trudno jest zawczasu wpłynąć na takie rodzicielskie zachowania. Działają tutaj bardzo silne, nie uświadamiane mechanizmy i emocje. Psychogenna predyspozycja do rozwoju schizofrenii może być wynikiem uwarunkowań związanych z tym co się działo w systemie rodzinnym nawet kilka pokoleń wstecz. Systemowa terapia rodzin a także metoda ustawień rodzinnych Hellingera, sięgają w te generacyjne uwarunkowania i często znajdują tam mechanizmy i procesy sprzyjające pojawieniu się schizofrenii. Z tego punktu widzenia widać, że psychogenna predyspozycja do schizofrenii z reguły nie jest dziełem samych rodziców lecz również dziadów i pradziadów - a także zapomnianych lub ukrywanych traumatycznych wydarzeń w systemie rodzinnym. Silna obawa o możliwość przeżycia może zainstalować w nieświadomości małego dziecka także na skutek nagłej utraty (śmierć, odejście) jednego z rodziców. Ale wiele zależy od dodatkowych okoliczności np. tego jak drugi z rodziców to przeżywa.

KG: Co może być pierwszą zapowiedzią, że na przykład u naszego dziecka może się rozwinąć schizofrenia? Co może zaniepokoić rodziców, na co powinni zwrócić uwagę?
Wojciech Eichelberger: Bardzo ograniczone kontakty z rówieśnikami i wycofywanie się z kontaktów, tendencja do izolacji. Odrzucanie własnego ciała, co często przejawia się niechęcią do ruchu, do uprawiania sportu, do lekcji wychowania fizycznego. Niechętna reakcja na dotyk i kontakt fizyczny. Nadmierne reakcje lękowe i agresywne. Poza tym - mała amplituda emocji, brak naturalnych reakcji uczuciowych na emocjonujące sytuacje. Unikanie kontaktu wzrokowego. Pamiętajmy jednak, że tego rodzaju objawy mogą być sygnałami wielu innych zaburzeń. Podobny obraz objawowy mogą mieć np. nerwice natręctw, niektóre zaburzenia neurologiczne lub niedorozwoje. Zarówno w psychiatrii jak i w medycynie somatycznej często zdarza się tak, że te same objawy są wywołane różnymi przyczynami. Więc zanim postawi się diagnozę trzeba zrobić wszechstronne badania.

KG: Jak traktować osobę chorą na schizofrenię w miejscu pracy? Jak naszym zachowaniem możemy jej pomóc?
Wojciech Eichelberger: Osoba chora na schizofrenię przede wszystkim musi brać leki. Bardzo dobrze jeśli taki pacjent w okresach remisji, czyli cofnięcia się objawów utrzymuje się w pracy i funkcjonuje w miarę swoich możliwości w życiu społecznym. Ogromnym niebezpieczeństwem dla takich osób jest bowiem upośledzenie społeczne czyli wycofywanie się z kontaktów z ludźmi i z życia społecznego. Jeśli dodatkowo chory jest przez otoczenie naznaczony i odrzucony to jego kontakty ze światem jeszcze bardziej się ograniczają. Dlatego tworzy się takie programy rehabilitacji osób chorych na schizofrenię, które koncentrują się na włączaniu ich w społeczne działania, realizowanie ważnych zadań, w działania twórcze i urozmaicone relacje z ludźmi. Osoby chorujące na schizofrenię potrzebują dużo wsparcia, inwencji i zaangażowania ze strony bliskiego i dalszego otoczenia.

KG: Jakie znaczenie ma psychoterapia w leczeniu schizofrenii? Co jest jej celem?
Wojciech Eichelberger: Psychoterapia schizofrenii jest bardzo trudnym zadaniem. Rzadko udaje się odsłonić i przepracować najgłębsze psychiczne źródła tego zaburzenia. Ewentualna psychiczna trauma jest bowiem bardzo wczesna i głęboko ukryta w nieświadomości. Wydarza się w czasie kiedy nie wykształciły się jeszcze nawet podstawowe zręby psychicznej struktury "ja", warunkujące czucie się odrębną, świadomą siebie osobą. To z jednej strony uniemożliwia psychiczną, bardziej dojrzałą obronę przed traumą zagrożenia istnienia, a z drugiej czyni bardzo trudnym uświadomienie sobie tej traumy przez chorego.
Z tego powodu psychoterapia w leczeniu schizofrenii jest zazwyczaj metodą pomocniczą. Jej zadaniem jest przede wszystkim aktywizowanie i urealnianie kontaktu chorego z otaczającym światem, usamodzielnianie go i zapobieganie wycofywaniu się z życia społecznego.

KG: Czy jest to psychoterapia rodzinna, czy raczej indywidualna?
Wojciech Eichelberger: Ogólna zasada jest taka, że jeśli problem dotyczy dziecka, to w proces leczenia angażuje się rodzinę. Jeśli; co zdarza się często- dorosły chory się nie usamodzielnia i pozostaje długo w pierwotnej rodzinie, to objęcie psychoterapią całej rodziny jest właściwe i pomocne. To samo dotyczy partnerów i dzieci chorego jeśli założył własną rodzinę.

KG: Czy w leczeniu schizofrenii, w okresach remisji możliwe jest zrezygnowanie z leków na rzecz psychoterapii?
Wojciech Eichelberger: W leczeniu schizofrenii odstawienie leków powoduje nieuchronny nawrót ostrych objawów. Ale jeśli istnieje mocne wsparcie psychoterapeutyczne i środowiskowe to czasami lekarz psychiatra może rozważać obniżenie dawek. Jeśli chory ma wsparcie ze strony otoczenia, jeśli psychoterapeuta pomaga mu w procesie psychicznej integracji i rozwijać bardziej dojrzałe formy relacji z ludźmi, to z czasem powinien on zacząć sobie radzić na niższych dawkach leków.

KG: Czy można powiedzieć, iż rola psychoterapeuty wzrasta w okresach remisji, gdy pacjent odzyskuje wgląd w to co się z nim działo?
Wojciech Eichelberger: Zdecydowanie tak. Gdy pacjent ma silne objawy, psychoterapeuta w zasadzie nie ma do niego żadnego dostępu. Oczywiście ważne jest, aby mimo to utrzymywał jakikolwiek kontakt z pacjentem. By psychoterapia mogła się odbywać, niezbędna jest aktywność świadomego "ja" pacjenta, które może wchodzić w kontakt z terapeutą i uczestniczyć w procesie uświadamiania sobie swego losu i jego konsekwencji.

KG: Jak wygląda problem odzyskiwania zaufania do samego siebie człowieka w okresie remisji, który zaczyna odzyskiwać krytyczny wgląd w to co się z nim stało i musi zmierzyć się z faktem iż nie do końca, nie zawsze ma kontrolę nad własnym umysłem? Co pomaga mu odzyskać to zaufanie do siebie samego?
Wojciech Eichelberger: Przede wszystkim chory musi uznać, że jest chory. Schizofrenia jest taką samą chorobą jak wszystkie inne. Ale przez to, że atakuje nasz kontakt ze światem, zniekształca postrzegania świata i samego siebie to bardzo trudno jest ją dostrzec jako chorobę. Mimo to trzeba się zachowywać tak jak wszystkie inne osoby chronicznie chore, np. insulino-zależni cukrzycy. Trzeba się pogodzić z diagnozą i z faktem że leki są konieczne. Także z tym, że będą następować nawroty, zaostrzenie objawów. Ale właściwa farmakoterapia w połączeniu z psychoterapią sprawia, że nawroty są rzadsze i mniej gwałtowne, a czasami wręcz udaje się do nich nie dopuścić. Trzeba umieć przyjąć ten trudny los i mimo wszystko przeżyć swoje życie najlepiej jak się da.

KG: Czy to prawda, że często na schizofrenię zapadają osoby niezwykle zdolne, wręcz genialne, charyzmatyczne, cieszące się dotychczas powszechnym uznaniem?
Wojciech Eichelberger: Do końca nie wiadomo, co w tej sytuacji jest jajkiem, a co kurą. Prawdopodobnie jest tak, że ludzie, którzy po to by ocalić swoje psychiczne istnienie muszą odciąć się od świata i od potrzeby kontaktu z innymi i zaangażować je w wewnętrzny, symboliczny świat fantazji i wyobrażeń, rozwijają przy tej okazji swój twórczy i intelektualny potencjał. Ponieważ ich świat emocji i kontaktów z ludźmi jest ubogi więc kompensacyjnie rozwijają swoje umysłowe i artystyczne pasje co czasami prowadzi do wybitnych osiągnięć, stają się wybitnymi specjalistami szczególnie w dziedzinach wymagających abstrakcyjnego, wielowymiarowego myślenia. Czasami chorzy wytwarzają w swoim umyśle tzw. idee nadwartościowe i wielkościowe urojenia. Mogą się wówczas stać charyzmatycznymi liderami jakiejś grupy bezkrytycznych i zdezorientowanych ludzi np. religijnej sekty czy politycznego ugrupowania o skrajnych poglądach. Gdy objawy choroby stają się wehikułem społecznego sukcesu i pojawia się otoczenie, które je wspiera i ceni, to - ze zrozumiałych powodów - chory nigdy nie podda się leczeniu. W historii, można znaleźć wiele takich przypadków.

KG: Czy można w pacjencie wypracować poprzez techniki psychoterapii pewien mechanizm krytycznego wglądu w to co się z nim dzieje podczas nawrotu? Czy można nauczyć takiego człowieka orientowania się, że zaczyna się dziać z nim coś złego; ma nawrót choroby?
Wojciech Eichelberger: Tak, jest to jeden z podstawowych celów wspomagającej psychoterapii schizofrenii i innych psychoz; nauczenie ludzi tego, by wyczuwali w porę zwiastunowe objawy kryzysu, by mogli wcześnie im przeciwdziałać udając się do lekarza lub w porozumieniu z nim zwiększając dawki leków. Nie jest to cel łatwy, ale możliwy do osiągnięcia. Pacjenci po wielu kryzysach potrafią się tego w końcu nauczyć. Dzięki temu czują się pewniej i bezpieczniej; odzyskują poczucie kontroli nad własnym życiem.

KG: Co zazwyczaj zapowiada nawrót schizofrenii u osoby w remisji?
Wojciech Eichelberger: Zwiastuny nawrotu mogą być różne u różnych osób. Często zaczyna się od pozornie nieistotnych zaburzeń myślenia i percepcji rzeczywistości a szczególnie ludzi i charakteru kontaktów z ludźmi. Bez wyraźnych powodów zewnętrznych chory zaczyna się inaczej zachowywać, zmienia się. Ta zmiana ma często charakter subtelnych urojeń prześladowczych. Wówczas bardzo ważna jest, aby otoczenie szybko i jednoznacznie reagowało. Jeśli przeoczony zostanie etap zwiastunów nawrotu i objawy się nasilą to chory zacznie odrzucać otoczenie i jego sugestie. Każdy pacjent musi się nauczyć swoich objawów zwiastunowych i zacząć działać zanim utraci zdolność do autokrytycyzmu. To jest najlepsza droga do unikania nawrotów.

KG: Wiem że przez kilka lat pracował Pan w ośrodku pomocy psychiatrycznej. Czy pracował Pan tam z osobami chorymi na schizofrenię?
Wojciech Eichelberger: Tak, na początku mojej drogi zawodowej, w latach 1973-74 w ramach polsko-amerykańskiego programu Synapsis, pracowałem przez jakiś czas z młodymi ludźmi, którzy przeżywali pierwszy rzut schizofrenii.

KG: Jak Pan wspomina tę pracę, co było w niej dla Pana najtrudniejsze ?
Wojciech Eichelberger: Byłem wówczas młody i idealizowałem możliwości psychoterapii. Najtrudniejsze więc było to, że psychoterapia nie działała tak jak tego oczekiwałem. Miałem wyraźne odczucie obcowania z tajemniczym i ogromnie trudnym problemem. Ale mimo to w okresach całkowitej remisji objawów możliwa była istotna pomoc. Szczególnie w obszarze nabywania możliwości współżycia i współpracy w grupie i usamodzielniania się oraz pracy z ciałem zmierzającej do lepszego zakorzenienia świadomości chorego w ciele. Stosowaliśmy różne formy ruchu; taniec, sport, hata-joga, wszystko co pomagało pacjentom bardziej związać świadomość z ciałem a tym samym wzmocnić zmysłowy kontakt z realnym światem. Wszystko to skutecznie wydłużało okresy remisji.

KG: Jak psychoterapeuci radzą sobie z tak wyczerpującym zadaniem jakim jest psychoterapia osoby chorej na schizofrenię? Jakie techniki pozwalają im wewnętrznie oczyszczać się, nie dać się wciągnąć w schizoidalny świat pacjenta?
Wojciech Eichelberger: Zasadniczą sprawą jest rozumienie tego co się dzieje z pacjentem, aby uruchamiając empatię jednocześnie zachowywać własną, dobrze odgraniczoną przestrzeń. Nie ma jednej metody dobrej dla wszystkich. Ważną metodą jest stosowanie tzw. wielopolówki, czyli nie ograniczanie się do pracy z jednorodną grupą pacjentów. Poza tym psychoterapeuci przechodzą własną psychoterapię i dodatkowo są specjalnie szkoleni w umiejętności radzenia sobie z własnymi emocjami.

KG: Żyjemy w XXI wieku, dysponujemy wieloma nowoczesnymi lekami na schizofrenię, skuteczną psychoterapią, jednak ta pierwotna obawa przed kontaktem z osobą chorą na schizofrenię, niezmieniona od wieków gdzieś w nas głęboko tkwi. Z czego to może wynikać? Czy z braku informacji?
Wojciech Eichelberger: Kontakt z ludźmi chorymi psychicznie jest bardzo trudny dla osób do tego nie przygotowanych a szczególnie dla bliskich. Trudność bierze się stąd, że w okresach nasilenia objawów psychika i zachowanie osoby chorej radykalnie się zmieniają. Nie ma żadnej spójności z zachowaniem z okresu remisji. Rodzinie i najbliższym trudno jest uznać, że to co się dzieje z ich matką, córką czy synem jest objawem choroby psychicznej. Błędnie uznają emocje i stwierdzenia chorych jako autentyczne i wiarygodne. Dopóki nie nauczą się brać zachowań osoby chorej w nawias, dopóki nie nabiorą dystansu to bardzo cierpią. Dla wielu jest to jednak nie do zrobienia. Dlatego obrona przed nadmiernym cierpieniem i bezradność rodzin wobec objawów choroby jest jedną z najczęstszych przyczyn hospitalizowania psychicznie chorych. Jednak gdy choroba trwa kilka lat to na ogół otoczenie się do tego przyzwyczaja, uczy się nie brać do siebie wszystkiego co chory mówi i robi. Wtedy poza okresami nawrotu ostrych objawów, staje się możliwa opieka domowa nad chorym.

KG: Czy programy propagujące wiedzę na temat schizofrenii, zachęcające do zatrudniania ludzi będących w remisji, odbudowywania zaufania do nich nie są tylko naszym zagłuszaniem sumienia, "umywaniem rąk" od tego bardzo trudnego problemu. Czy wierzy Pan, że można naprawdę odmienić życie tych chorych?
Wojciech Eichelberger: Wręcz przeciwnie. Bezradność i rezygnacja to jest umywanie rąk i usypianie sumień. Bo w istocie można chorym bardzo pomóc. Można przywrócić im poczucie godności i przydatności, świadomość bycia włączonym w życie społeczne i pożytecznym. Ale trzeba z góry założyć, że od czasu do czasu w zależności od rytmu remisji i nawrotów będą zdarzać się chorobowe przerwy w pracy i kontaktach z otoczeniem. Stanowi to problem przede wszystkim dla pracodawców, którzy muszą stosować inne zasady postępowania wobec chorych. Na szczęście, ze względu na to, że osoby chore często bywają wybitnie utalentowane pracodawcy coraz częściej podejmują ten trud i ryzyko. Ale sprawa uaktywniania i zatrudniania chorujących psychicznie ciągle wymaga dużej pracy nad świadomością społeczną. Można mieć nadzieję, że za jakiś czas przełom jaki nastąpił w traktowaniu osób chorych na AIDS, powtórzy się w obszarze stereotypów i nastawień społecznych do chorób psychicznych. Tym bardziej, że w jakiejś mierze wszyscy jesteśmy "chorzy na głowę" i każdy może łatwo znaleźć wiele do poprawienia w sobie. Mimo, że choroba psychiczna przebiega nieraz bardzo dramatycznie, to poza okresem ostrego kryzysu chorzy są normalnymi ludźmi, z którymi można i należy dzielić społeczne i rodzinne życie, którzy są bardzo potrzebni w swoich społecznych i rodzinnych rolach. Aby tak było to oprócz odpowiedniej akcji informacyjnej i edukacyjnej ważne jest aby osoby chorujące na schizofrenię i inne choroby psychiczne miały możliwość korzystania z leków najnowszej generacji. Pozwalają one bowiem znacznie zmniejszyć częstość i gwałtowność przebiegu nawrotów choroby, a poza tym nie stygmatyzują chorych widocznymi objawami ubocznymi.

Katarzyna Gniadek: Dziękuję bardzo za rozmowę.


Autor: Katarzyna Gniadek

Opublikowany: 2007-01-22
Edytowane przez girl interrupted dnia 10/02/2013 08:21
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
Herbaciarz
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 12/02/2013 22:20
Rozgrzany


Postów: 73
Data rejestracji: 21.07.12

girl interrupted, b. ciekawy wywiad. Dzięki. Oklaski

Co prawda ja Hellingerowi nie wierzę, ale wolno wierzyć rozmówcy.

Uwaga na marginesie, oczywiście nie dotyczy rozmówcy, ale psychologów - amatorów. Parę razy zetknąłem się z uwagą, że schizofrenia jest często przypisana wybitnym artystom, twórcom itp.

Zgoda, tyle tylko, i to trudno domorosłym psychologom wytłumaczyć, że nie jest to niestety związek konieczny, a w każdym razie ze schizofrenii nie wynika geniusz artystyczny. Ani żaden inny. Ale ludzie tak kojarzą, bo im się nie chce pomyśleć i/lub sięgnąć poza Wikipedię!

Być może jest tak, że u owych artystów i filozofów choroba przebiegała z na tyle umiarkowanym nasileniem, że jakoś tam dawali sobie radę. Dla mnie słaba to pociecha.

Leczę się na schizofrenię ponad 20 lat i geniuszem nie jestem. Jest oczywiście nadzieja, że jeszcze będę. Ale raczej na to nie liczę. W dwóch szpitalach psychiatrycznych, które zaliczyłem, żadnego geniusza nie rozpoznałem.

"Trzeba umieć przyjąć ten trudny los i mimo wszystko przeżyć swoje życie najlepiej jak się da."

Otóż to.
Edytowane przez Herbaciarz dnia 12/02/2013 22:55
 
girl interrupted
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 13/02/2013 00:51
Awatar

Srebrny Forumowicz


Postów: 1339
Data rejestracji: 23.09.10

Herbaciarz nie ma za co dziękować, kiedyś trafiłam w internecie to pomyślałam sobie, że wrzucę. Ja wiem, że nie jestem geniuszem, ale to mi w niczym nie przeszkadza za takiego się uważać Grin Wiem, że nie jestem zdrowa, ale uważać, że jestem zdrowa zawsze mi wolno (tylko pytanie, jak to się skończy) itd. Masz dwukrotnie większy staż choroby ode mnie. Ja tam też już coś-nie-coś wiem w temacie schizofrenii, ale bynajmniej za mądrzejszą od psychiatry się nie uważam. Sądzę tylko, że sama wiem, co dla mnie jest najlepsze, taka zuchwała jestem. Ale to już dość daleko od tematu schizofrenicznego geniuszu.

Pozdrawiam Cię Herbaciarz, dzięki, że zechciałeś się wypowiedzieć, fajnie, jak się coś wrzuci i to zostaje jakoś-tam skomentowane, bo widać wtedy, że moja praca kopiuj-wklej nie poszła na marne Wink
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..."
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Video nt schizofrenii Schizofrenia 19 04/03/2021 19:47
Ze schizofrenii da się wyjść! Schizofrenia 12 27/06/2018 08:45
Kampania o schizofrenii Znalezione w sieci 1 28/10/2016 20:58
WROCŁAW- darmowe warsztaty psychoedukacyjne dotyczące schizofrenii Ogłoszenia 2 22/08/2013 09:09
wywiad z osobą z CHAD-do książki Ogłoszenia 8 07/03/2013 22:04

51,660,719 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024