Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Choroba afektywna dwubiegunowa
Remisja
|
|
Diuna |
Dodany dnia 13/01/2013 12:39
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
"A jak to jest normalnie?" Zapytano mnie ostatnio w świecie realnym. Odpowiedziałam, że to coś pomiędzy Manią i Depresją. Tak naprawdę, chciałam powiedzieć "nie wiem". Bo "normalnie"? Co to znaczy? Ustanie objawów takich jak pobudzenie, czy depresja. A ogólny stan ducha? Kiedy można nazwać normalnym? Spojrzenie na rzeczywistość? Jakie jest "normą". Bo to niby też chorobowo zakrzywione. Jeśli mechanizmy te nie zostaną naprawione na terapii, normalnie żyć się nie da. Ta normalność też trochę człowieka przybija... Tym bardziej, że człowiek pamięta jak to było, gdy neuroprzekaźniki urządzały sobie imprezę techno. Nudno nie było. Euforycznie jakoś... No przyjemny stan Choć konsekwencje bywają przykre... Chad nie dotyczy tylko napędu, czy nastroju. to również cały wewnętrzny mikrokosmos. Medycyna to klasyfikuje, F ileśtam... Można takich dostać kilka na raz! Pomyślałam... I dochodzę do wniosku, że nie wiem. jaki jest stan normalny? Gdy nie komplikujesz sobie życia? Gy dzień jest znośny. Gdy za niczym nie tęsknisz? Gdy rodzina jest zadowolona? Co więcej, nawet gdy ten stan już masz, boisz się, żeby Deprecha nie wróciła i podświadomie tęsknisz za lotem. Przynajmniej ja tak mam, ale patrząc na ilość przybitych chadowców- coś w tym jest. No i ja mam wieczną potrzebę "czegoś więcej" Też wkurzające, też komplikuje życie. Jakbym nie mogła zadowolić się tym, co mam i umówić się w końcu z tym Tomkiem. Od pół roku za mną łazi. A proza życia tez "więcej" nie daje. i dół. Czy tęsknota "za czymś więcej" niż szara proza życia kwalifikuje się do leczenia? Do którego momentu takie pragnienia są w normie? jakie posunięcia już szalone, maniakalne? Srutututu, pęczek drutu |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 13/01/2013 13:11
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
[quote]A proza życia tez "więcej" nie daje. i dół.[/quote] Chyba normalność jest tam, gdzie proza życia nie wpędza w dół. Czy życie musi być szare? Nie sądzę. Każdy ma inne oczekiwania od życia, problem zaczyna się tam, kiedy sami nad nimi nie panujemy. Co jest szalone, maniakalne? To co nam szkodzi, dając złudzenie szczęścia (bo to nie szczęście, tylko chemiczny burdel w głowie). [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 13/01/2013 13:15
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
A jeśli rdzeń naszej osoby jest złożony z pragnień nieracjonalnych, a mimo to pozbawiony ich człowiek się mota? [quote]złudzenie szczęścia[/quote] A jakie szczęście jest prawdziwe? Kto ustala normy? Srutututu, pęczek drutu |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 13/01/2013 13:25
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
Takie, które wynika z choroby i złego funkcjonowania mózgu, i doprowadza do rozpaczy kiedy proces ustaje, szczęściem prawdziwym na pewno nie jest. Jeśli szukasz naszej akceptacji dla swoich "pragnień nieracjonalnych", Diuna, to chyba będzie z tym ciężko [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 13/01/2013 13:34
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
[quote]Takie, które wynika z choroby i złego funkcjonowania mózgu[/quote] Kiedy takie coś możemy stwierdzić? Człowiek nieszczęśliwy popada w rozpacz. Bycie zrozpaczonym jest jednostka chorobową? Czegoś tu nie rozumiem. redKate, ja wiem, że akceptacji dla "moich pragnień nieracjonalnych" nie znajdę. A jakie pragnienie jest "racjonalne"? Łatwe do zaspokojenia? Nie wywołujące silnych emocji? Edytowane przez Diuna dnia 13/01/2013 13:39 Srutututu, pęczek drutu |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 13/01/2013 13:54
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
[quote]A jakie pragnienie jest "racjonalne"? Łatwe do zaspokojenia? Nie wywołujące silnych emocji?[/quote] Nie wiem, dla każdego inne zapewne. Nie w tym rzecz chyba. Dążysz do stwierdzenia, że remisja nie jest dobra dla każdego, czy że nie wszystko co dobre jest remisją? Diuna, ja też jestem na etapie ciężkiego rozkminiania i rozgraniczania, co w moim życiu wydarzyło się za sprawą moich świadomych decyzji, a za co winna jest jednostka chorobowa. I jest to proces zajebiście bolesny. Teraz to Twój wybór, czy pójdziesz drogą leczenia, czy za głosem serca - wg mnie to drugie bywa bardzo zawodne u osób z zaburzeniami. Pytasz o zdanie, to mówię - celem leczenia ChAD jest utrzymanie remisji. Remisja nie oznacza prozy życia, remisja oznacza czysty umysł. [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
Makro |
Dodany dnia 13/01/2013 13:57
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Określanie "normy" jest głównym kontrargumentem na zachęcanie do leczenia. Dla mnie pojęcie normy w ujęciu choroby dwubiegunowej jest prosty: to taki nastrój, napęd, pojmowanie świata które nie zaburza funkcjonowania społecznego, zawodowego, indywidualnego. Łatwo pokazać gdzie depresja zaburza funkcjonowanie, podobnie można pokazać gdzie mania. Ciekawe jest, że z jednej strony buntujesz się przeciwko normom społeczeństwa, a z drugiej strony od tego samego społeczeństwa otrzymujesz pomocy. Mi się to wydaję odrobinę nieuczciwe. To się też odnosi do innego zjawiska: masz w sobie zgodę na manię, a nie masz zgody na ponoszenie konsekwencji choroby. Czy tylko mi to śmierdzi? Edytowane przez Makro dnia 13/01/2013 14:02 [color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Diuna |
Dodany dnia 13/01/2013 14:13
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
[quote] Ciekawe jest, że z jednej strony buntujesz się przeciwko normom społeczeństwa, a z drugiej strony od tego samego społeczeństwa otrzymujesz pomocy[/quote] Jak na razie to mnie społeczeństwo nie uzdrowiło. Stop. przecież wszystko zależy ode mnie, więc po co mi społeczeństwo? niech tam sobie jest. Zastanawiam się gdzie jest granica miedzy indywidualnością a chorobą. Ze komplikuje życie? A kto nam powiedział, ze będzie łatwo, równie dobrze moglibyśmy wszystko zgonić na otoczenie. [quote]masz w sobie zgodę na manię[/quote] Jaka Manię znowu? [quote]czysty umysł.[/quote] czysty umysł. Więc ze stanem szczęścia i nieszczęścia remisja nie ma nic wspólnego. Nastrój wiec odpada. Czysty umysł to jaki? Wolny od emocji? A może pełen systematycznego planowania? [quote] wg mnie to drugie bywa bardzo zawodne u osób z zaburzeniami.[/quote] no to co ja mam z tym sercem zrobić? Wyrwać? Bo zaburzona jestem? Litości. Srutututu, pęczek drutu |
|
|
Alia |
Dodany dnia 13/01/2013 14:37
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
Diuna, nie jestem lekarzem ani terapeutą, diagnozy żadnej też nie mam, więc możesz traktować moje słowa z dużą dozą sceptycyzmu. Ale spróbuję Ci opisać, jak może wyglądać norma. Otóż w normie, przynajmniej w mojej normie, mieszczą się wszelkie uczucia. Czasem jestem tak szczęśliwa, że poruszam się po mieszkaniu w radosnych podskokach. Czasem tak nieszczęśliwa, że wyję zwinięta w kłębek na kanapie. Czasem tak wściekła, że rzucam przedmiotami albo walę pięściami w poduszkę. Czasem tak przerażona, że chcę się schować pod kołdrą. Ale wszystkie te stany mają swoje powody, to po pierwsze. Jestem szczęśliwa, smutna, wściekła, przerażona, bo coś się w moim życiu wydarzyło (no dobra, wściekła bywam też, kiedy mam PMS). I o ile radość staram się zatrzymać jak najdłużej, o tyle pozostałe stany mijają. Ocieram łzy, zbieram podartą gazetę, wyłażę spod kołdry i zaczynam się zastanawiać, co mogę zrobić, jak mogę zmienić swoją sytuację. I zazwyczaj coś wymyślam, co mnie uspokaja, pozwala mi zapanować nad sobą i nad tymi uczuciami. A przez resztę czasu jest po prostu zwyczajnie, spokojnie. Ale też musisz pamiętać, że ja jestem typem człowieka, który potrzebuje, żeby było zwyczajnie i spokojnie, ja z codzienną rutyną czuję się szczęśliwa i zadowolona. Zaś potrzebę, żeby było coś więcej, ciekawiej, bardziej ekscytująco, można też zaspokajać w sposób, który nie jest destrukcyjny. Można skakać ze spadochronem, robić ewolucje na deskorolce, eksplorować jaskinie. Albo karmić węże w zoo. |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 13/01/2013 14:51
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
[quote]Ale wszystkie te stany mają swoje powody, to po pierwsze[/quote] U mnie jest dokładnie tak samo. Nic nie dzieje się bez przyczyny, choć przyznam, czasem kładzie mnie na łopatki poczucie bezsensu i frustracja. Bo: moja codzienna rutyna mnie nie zaspakaja. "Coś więcej" nie zawsze musi być destruktywne. [quote]jak mogę zmienić swoją sytuację.[/quote] A jeśli jedyna odpowiedź na to pytanie brzmi "zaryzykuj"? "Zaufaj w końcu sobie"? Czy to znaczy, że jest ze mną baaardzo źle i potrzebuję natychmiastowej konsultacji medycznej? Srutututu, pęczek drutu |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 13/01/2013 14:52
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Czasem myślę sobie- jak widzę i czytam np. dwie osoby i ta sama choroba np. CHAD, że głównie wiele zależy od charakteru nie choroby.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
Makro |
Dodany dnia 13/01/2013 15:07
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3419 Data rejestracji: 10.08.08 |
Niestety zgodnie z obawą moje słowa zostały przekręcone, a refleksja nawet przez głowę nie przemknęła
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color] [color=#6600ff]Karl Kraus[/color] [color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc |
Diuna |
Dodany dnia 13/01/2013 15:17
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
Makro, w którym miejscu?
Srutututu, pęczek drutu |
|
|
Alia |
Dodany dnia 13/01/2013 15:48
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
Diuna, piszesz, że Twoje stany mają swoją przyczynę. Ale czy są do niej proporcjonalne? |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 13/01/2013 15:53
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
Alia, dobre pytanie Dla mnie jak najbardziej. Gdyby to nie było takie ważne, to tak bym nie szalała Srutututu, pęczek drutu |
|
|
paczPan |
Dodany dnia 13/01/2013 17:51
|
Rozgrzany Postów: 85 Data rejestracji: 23.12.12 |
Jest coś w tym co mówi Makro. Z zewnątrz można okreslić, że człowiekowi zaczyna powoli nie wychodzić. W mani przesadza się z ilością pomysłów na sekunde i człowiek się nie wyrabia, w depresji nie jest wstanie wykonać prostych czynności. Diuna mówisz zapewne w kontekście odczuć wewnętrznych, ale tu określić normę chyba jest najtrudniej, behawioralną otoczkę można tylko wskazać, ale ona jest właśnie tylko otoczką tego co widać z zewnątrz. I właśnie te wewnętrzne problemy z chceniem za dobrze, albo brak skupienia na czynności i od pewnego momentu skupienie na objawach w środku, sprawia że człowiek staje się mało efektywny. Może być genialny nawet, ilu naukowców ma taką przypadłość, ale w chwilach poza normą żyją zbyt światem wewnętrznym w sobie, sam tak mam, niż codzienną nudą rzeczywistością. U mnie norma wyglądała tak, że robiłem to co do mnie należało i mi to wychodziło. Nie było to super oryginalne, czy genialne, nie robiłem więcej błędów niż zwykle, a uwagi na temat ewentualnych błędów olewałem jeśli były nie konstruktywne. W hipomani, mam pomysły genialne, ale nie jestem w stanie ich pociągnąć, za wysokie progi na mój mały mózg. Nie zwracam uwagę na drobne błędy które się kumulują i robi się kaszana... W depresji mam podobnie, ale uwagi o tych błędach bodą mnie do żywego plus coraz mniejsze zdolności poznawcze i logiczne. W obu, koncentracja na głównym zadaniu jest rozproszona na tyle, że prawie nie potrafię wykonać zadań ani prostych ani trudnych... z tym że te trudne w hipomanii jakoś wykonuje... Paradoksalne te proste mnie przerastają wtedy. Edytowane przez paczPan dnia 13/01/2013 17:54 |
|
|
fluorescent rabbit |
Dodany dnia 13/01/2013 19:13
|
Finiszujący Postów: 376 Data rejestracji: 11.06.12 |
@paczPan mam identycznie @Diuna ja rozpoznaję to że robi się normalnie i dobrze jak zaczynam się cieszyć/smucić z logicznie wytłumaczalnych codziennych powodów, rozmawiam z moimi bliskimi i cały czas jestem spokojna, nie mam ochoty uciec albo zacząć na nich wrzeszczeć, udaje mi się spędzić dzień tak jak sobie zaplanowalam, idę na uczelnię, do pracy, spotkać się z kimś, to nie jest nic spektakularnego ale jest mi z tym OK |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 13/01/2013 21:53
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
Diuna, ja nie wiem czy Cię dobrze rozumiem, ale mam wrażenie że przemawia przez Ciebie strach przed szarością zwykłego życia, nudą i bylejakością. Przecież to nie jest tożsame z normą. Norma nie oznacza, że musisz się ograniczać, tylko że podejmujesz decyzje z pełną świadomością ryzyka, zamiast płacić za nie nieoczekiwanie wysoką, wielokrotnie zwielokrotnioną cenę. Wg mnie tylko utrzymanie remisji w głowie pozwoli żyć pełnią życia, i cieszyć się nim, a nie sprowadzać do nieuchronnego cierpienia. [color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 13/01/2013 21:57
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
[quote]Diuna, ja nie wiem czy Cię dobrze rozumiem, ale mam wrażenie że przemawia przez Ciebie strach przed szarością zwykłego życia, nudą i bylejakością.[/quote] No. Tyle, że ja naprawdę pragne tylko wielkich podniet. Od zawsze. Edytowane przez Diuna dnia 13/01/2013 21:57 Srutututu, pęczek drutu |
|
|
fluorescent rabbit |
Dodany dnia 13/01/2013 22:40
|
Finiszujący Postów: 376 Data rejestracji: 11.06.12 |
[quote]pragne tylko wielkich podniet.[/quote] A mega sukces zawodowy jest spoko czy tak średnio? Mój facet jak mu narzekam że życie jest takie kiepskie i szare i mnie kręci ewentualnie konkretne imprezowanie, wycieczki itp ale raczej na świecie nie ma takiej rzeczy która by mi sie podobała strzela argumentem że jego kręci to że się czegoś fajnego nauczy albo w robocie ogarnie jakiś skomplikowany problem A co do tego które pragienia są "chorobowe", chyba te które w całkowicie dlugofalowej konsekwencji poprowadzą do patologii i calkowitego rozwalenia sobie życia, i jeśli spędzasz chociaz chwilę na modyfikowaniu ich tak żeby jednak nie rozwaliły to jest coś nie tak :/ |
|
Przeskocz do forum: |