Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
Strona 1 z 2: 12
|
mannazsokiem unplugged
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 24/12/2012 11:21
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
Dawno, dawno temu, gdy byłam pięcioletnim pędrakiem, kładłam się pod stołem i fantazjowałam, że jestem superbohaterem. W moim skrypcie ratowałam bliskich z opresji zanosząc ich do podniebnej "bazy", gdzie dochodzili do siebie pod moją superbohaterską pelerynką. A ponieważ nie wiedziałam co z nimi robić, gdy już ich uratowałam, zaczynałam tę fantazję od początku. Rok później zawarłam z Bogiem kontrakt. Byłam już wtedy zepsuta, odpychająca i grzeszna, więc żeby jakoś zadośćuczynić swoje istnienie, postanowiłam uratować świat, a przynajmniej kogoś. Przeprowadzałam ze sobą długie dialogi na temat tego, co warto poświęcić (wszystko) i za kogo (wszystkich). Starannie pielęgnowałam w sobie odwagę, żeby nie zawieść, jeśli zdarzy się próba i pojawi się ktoś, kogo będę mogła uratować. Gdy dorastałam, pojawiły się pierwsze szczenięce miłości do chłopców, a później do dziewcząt. Co było straszne. Tak długo czekałam, żeby na coś się przydać i w ten sposób zasłużyć na prawo do bycia, a tu taki pasztet. Jestem zła i wstrętna, skoro pragnę kobiet. Szydziłam ze swojego "dobra" i wyśmiewałam "misję". Wojowanie z własną orientacją zajęło mi kilka męczących lat. Tym, co tworzy superbohatera jest dawanie. Superbohater też nie dostaje, on nie potrzebuje. Ale ja potrzebowałam, a wyróżnienie, choćby negatywne, dawało mi mocne poczucie wyjątkowości. W relacjach szybko doszłam do wniosku, że jestem interesująca tylko, kiedy jestem silna. Jednak moja siła mogła się manifestować jedynie na tle cudzej potrzeby, więc w swoich związkach byłam emocjonalnie niedostępna. Gdy szukając normalnego kontaktu, moje partnerki robiły się coraz bardziej potrzebujące i zaborcze, dusiłam się i uciekałam. Mocno się tego wstydzę. Dorastałam. W pracy stałam się odpowiedzialna, efektywna i nastawiona na cele. Miałam jednak coraz więcej stanów lękowych pt. "świat się skończy, a ja temu nie zdołam zapobiec!". Wariowałam jak każdy pies odpowiedzialny za los domowników, na których nie ma wpływu. Gdy funkcjonowanie stało się zbyt trudne, poszłam na terapię. Po jej zakończeniu przestałam brać na siebie odpowiedzialność za rzeczy, na które nie mam wpływu i przestałam doświadczać stanów lękowych. Grupa terapeutyczna z kolei uświadomiła mi, że chcąc się na coś przydać, przemądrzałkuję okropnie. W końcu: moja superpelerynka skurczyła się do rozmiaru kaptura Abercrombie & Fitch. Pozostał problem samotności. Po dwudziestu kilku latach od fantazjowania pod stołem, nadal nie wiem, co robić z ludźmi, gdy ich uratuję, ani tym bardziej, gdy nie potrzebują ratunku. Jak z nimi być - spontanicznie, z otwartością, ale bez celu. Jak coś od nich przyjąć. Jak im się pokazać bez superkapturka. Temu służy moja obecna, nurtująca, terapia. |
pirogronian |
Dodany dnia 24/12/2012 12:03
|
Rozgrzewający się Postów: 17 Data rejestracji: 10.12.12 |
Chyba miałaś natchnienie, bo twój post czyta się jak opowiadanie. Szczerze mówiąc, superbohaterstwo to chyba częsta przypadłość. Też to miałem, i ciągle się we mnie odzywa, chociaż dobijam już pomału do 30stki. Męczące. Mam wrażenie, że żeby tylko jakaś supermoc może posłuzyć mi za monetę przetargową, żeby ludzie mnie nei zabili. Swojej prawdziwej wartości dostrzec nie umiem.
Są rzeczy, o których się nie śniło filozofom... |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 24/12/2012 12:27
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
[quote]Dawno, dawno temu, gdy byłam pięcioletnim pędrakiem, kładłam się pod stołem i fantazjowałam, że jestem superbohaterem. [/quote] [quote]Szczerze mówiąc, superbohaterstwo to chyba częsta przypadłość.[/quote] W wieku 5 lat kto nie chciał być bohaterem?! Każde dziecko to przerabia... tak samo jak później to, że bajka to bajka a życie to życie. Ludziom zdarza się kłamać, oszukiwać i być złymi, tylko niektórzy pocierpią z tego powodu i idą do przodu innym trzeba pomóc zamknąć ten rozdział. Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 24/12/2012 12:51
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Nie każde Ja marzyłam o ratującym mnie superbohaterze, a nie o byciu superbohaterem
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 24/12/2012 12:56
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Sigma nawet w zabawach nie udawałaś, że latasz czy masz jakieś super moce?
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 24/12/2012 13:25
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
;-) Moje magiczne myślenie - i piszę o usankcjonowaniu swojej wyjątkowej roli kontraktem z Bogiem - funkcjonowało [b]bo coś[/b] i [b]po coś[/b]. Powstało, bo czułam do siebie wstręt. Miałam piętno i bałam się o nim mówić. Skoro robiłam te straszne rzeczy i byłam taką straszną osobą, to musiałam zrobić coś, aby za to przeprosić (oj tam. sześciolatka, tak?). Trwało wiele lat, ponieważ zwalniało z lęku przed śmiercią i przypadkowością, nadawało życiu sens i poczucie celowości, i chociaż było obarczone presją i odpowiedzialnością, która mnie w końcu złamała, ostatecznie zwalniało mnie z odpowiedzialności za szukanie swojego miejsca i godzenie się z tymi wszystkimi rzeczami. |
tajfunek |
Dodany dnia 24/12/2012 13:55
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
Pogodna ja tez nigdy nie marzylam aby byc superbohaterem, jakos inne marzenia miala wtedy. Nawet nie marzylam bym mnie superbohater ratowal. Ta postac byla mi zupelnie obojętny. Dużo zależy tego kto jakie miał dzieciństwo i jakie bajki oglądał;-) |
|
|
sigma |
Dodany dnia 24/12/2012 14:00
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
W zabawach udawałam najczęściej, że jestem psem, którym się ktoś opiekuje. Dziecięce fantazje są bardzo mocno związane i doświadczeniami, potrzebami i sposobami radzenia sobie. Ja od zawsze chciałam, żeby ktoś się mną zaopiekował. I te fantazje ewoluowały przez lata od takich najprostszych do całych skomplikowanych scenariuszy na życie pod opieką, ale zawsze wokół tego się kręciły. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 24/12/2012 14:08
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
[quote][b]sigma napisał/a:[/b] Nie każde Ja marzyłam o ratującym mnie superbohaterze, a nie o byciu superbohaterem W zabawach udawałam najczęściej, że jestem psem, którym się ktoś opiekuje. [/quote] no to cho, ;-) oraz: moja partnerka jako dziecko bawiła się w krowę i jadła czterolistne koniczyny (ale nie śmiem wyobrażać sobie, o jakie potrzeby mogło chodzić |
Pogodna |
Dodany dnia 24/12/2012 14:14
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Mi się wydawało, że każde dziecko chce: latać, mieć ogromną siłę, czy potrafić czarować - to dla mnie sens bohatera bo jako jakaś osoba z kreskówki to też takim bohaterem nie chciałam być. Ja się opiekowałam lalkami byłam ich mamą, obcinałam im włosy na łyso i robiłam ubranka z chusteczek - dobrze, że mimo alkoholizmu partnera mamy dzieciństwa nie miałam spaczonego.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 25/12/2012 10:22
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
[quote]Pogodna: mannazsokiem proponuje założenie własnego wątku o tym wszystkim co Ciebie ciekawi i nurtuje.[/quote] relacja z terapeutą a odpowiedzialność i przyjemność zależności (Z góry przepraszam za formę, jeśli jest drażniąca. Oraz: piszę tylko o sobie; nie o innych pacjentach, ani tym bardziej o tym, co powinni inni terapeuci i pacjenci) W którymś momencie terapii grupowej, gdy zrozumiałam, czego chciałam od terapeutek i gdy udało mi się dać to sobie samej, zdjęłam terapeutki z prywatnego piedestału. Rozumiałam i akceptowałam ich rolę, ale przestały być ważne dla mojej samooceny. Było to niesamowite doświadczenie, bo tak, jak w grupę terapeutyczną, wchodziłam w każdą inną społeczność z liderami - tak samo szukałam tam potwierdzeń. Podczas kolejnej grupy, na początku sesji, zapytałam jednej z terapeutek: "o, zmieniła Pani kolor włosów?". To mała rewolucja. Po raz pierwszy zauważyłam jej osobę, a nie funkcję i w odpowiedzi zaczęła mnie mocno ekranować ("czemu Pani o to pyta?", "ale co stoi za tym pytaniem"), co zintepretowałam jako zakaz wychodzenia poza rolę. Na tej samej sesji storpedowała inną moją decyzję, a ja osunęłam się w euforię oddania swojej autonomii. Wierzę, że posługując się autorytetem terapeuty można rozwiązać mnóstwo problemów. Terapeuta różnymi drogami prowadzi pacjenta ku własnym przekonaniom na jego temat ("jesteś kochalny", "nie ponosisz za to winy", "cośtam, cośtam") i opromienia je blaskiem swojego autorytetu. Pacjent przyjmuje je, ponieważ pochodzą od mądrego, bliskiego i tak dobrze znającego ich człowieka. Wspomnienie o terapeucie, po zakończeniu terapii, staje się źródłem ciepła i bezpieczeństwa, a jego uwewnętrzniony głos dźwięczy kojąco zawsze, kiedy jest potrzeba. Dla mnie taka forma terapii ma jednak koszty: po pierwsze, są nimi uczucia związane z ex-terapeutami. Po drugie i ważniejsze, sprawcą bezpieczeństwa, wglądów i techniki analizowania własnych problemów jest terapeuta, a nie pacjent, co oznacza, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeśli pacjent danych kwestii na terapii nie przepracuje, a natknie się na nie w życiu, to nie będzie potrafił przepracować ich sam ze sobą. Dlatego podoba mi się koncepcja, że terapia powinna przede wszystkim uczyć odpowiedzialności. Oczywiście istnieje szansa, że na mój pogląd wpływa to, że zwyczajnie nie lubię być zależna, ale dlatego właśnie przywołałam sytuację z grupy, bo rozumiem rozkosz przekazywania kontroli. Jestem gotowa ochrzcić tę koncepcję w ogniu krytyki, ;-) Edytowane przez mannazsokiem dnia 25/12/2012 10:23 |
Pogodna |
Dodany dnia 25/12/2012 10:48
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Nie mam zamiaru krytykować Twoich koncepcji, tylko wszędzie czytając Twoje wypowiedzi dochodzę do wniosku, czy Twój cały świat składa się z ex-terapeutów, byłych terapii i teraźniejszych? Masz jakiś przyjaciół bliskich i z nimi relacje? Jakoś tak wiele podniecenia wkładasz w te relacje i jak czytam zaczynam się zastanawiać, czy Tobie zależy na leczeniu czy konkretnie na terapeutach. Ja rozumiem pracę na relacji, przywiązanie, przeniesienie i nerwice przeniesieniową też tylko wydaje mi się, że masz na celu analizę terapeutów, ich przeżywia względem pacjenta - i myślę sobie po co? Czy to Twoja obsesja?
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 25/12/2012 11:01
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
:-), ojej. Taki jest dla mnie cel bycia na tym forum. Mam prawdziwe relacje i dzisiaj idziemy dużą grupą na Hobbita. |
sigma |
Dodany dnia 25/12/2012 12:25
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Mam dokładnie takie same odczucia, jak Pogodna. Czytając kolejnego posta o relacji terapeutycznej zaczęłam się zastanawiać, czy Ty masz w ogóle jakieś życie poza terapią. To forum jest dla ludzi, niekoniecznie tylko dla pacjentów w relacjach terapeutycznych. I jakby się po nim rozejrzeć, to łatwo zauważyć, że my tu nie żyjemy tylko swoimi terapiami. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 25/12/2012 13:44
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
hm. Nie rozumiem, więc weryfikuję: 1. Czy chciałybyście lepiej poznać moje życie poza terapią? 2. A może przeszkadza Wam, że jestem na tym forum po to, aby rozmawiać przede wszystkim o terapii? edit: przecinki. Edytowane przez mannazsokiem dnia 25/12/2012 13:48 |
sigma |
Dodany dnia 25/12/2012 13:59
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
ja na forum rozmawiam z ludźmi, nie z pacjentami/klientami terapeutów. Analizowanie bez konca relacji terapeutycznej kogoś, o kim poza tym nic nie wiem, nie jest dla mnie interesujące. Mówiąc bardziej dosadnie - wychodzi mi już uszami. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 25/12/2012 14:09
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
jasne, ale nie mam ambicji wszystkich interesować. Czy czujesz się zobowiązana wypowiadać się w moim wątku? edit: dodaję, bo nie chcę być źle zrozumiana. Po prostu zastanawiam się po co podbijacie mój wątek, który Was nie interesuje. Nie mam też dostępu do Waszych wątków, więc trudno mi się odnieść do rzeczy, o których piszecie. Edytowane przez mannazsokiem dnia 25/12/2012 14:13 |
Perfidia |
Dodany dnia 25/12/2012 14:50
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Tu się nie podbija wątku, tu się odpowiada na czyjeś posty Ja to widzę tak - to forum wbrew pozorom wcale nie służy "rozmawianiu o terapii", i myślę, że nie znajdziesz tutaj, tego czego szukasz, bo jednak zdecydowana większość osób na tym forum jest skoncentrowana na czymś innym niż teoretycznych rozważaniach. Dodatkowo - postawa, którą prezentujesz (m.in. instrumentalne podejście do innych osób, problem ze zrozumieniem słowa pisanego, oporność wobec próśb i sugestii administracji) raczej nie ułatwi ci zyskania dostępu do działu z Naszymi Wątkami, o którym po raz kolejny wspominasz. A to, że pojawiasz się i snujesz swoje bełkotliwe wywody w każdym wątku, gdzie padną słowa-klucze (np. "relacja terapeutyczna"_) mnie też zaczyna już męczyć. Edytowane przez Perfidia dnia 25/12/2012 14:51 [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
mannazsokiem |
Dodany dnia 25/12/2012 15:03
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
Wolę dopytywać o słowo pisane niż reagować na coś, co źle rozumiem. Dlatego weryfikuję. Podporządkowałam się każdej decyzji administracji. Moje pytania nie były prowokacjami - pytałam, aby nie powtarzać błędów. I już bardzo dużo od Was wzięłam. Nie twierdziłam, że forum ma służyć do rozmów o terapii. Dla mnie temu służyło. Na forum biznesowym rozmawiam o biznesie, a na forum filozoficznym o filozofii. Akceptuję wszystko, co do mnie mówisz i przyznaję Ci rację w konkluzji, że najprawdopodobniej nie znajdę tu tego, czego szukam. edit: przecinki! Edytowane przez mannazsokiem dnia 25/12/2012 15:04 |
Perfidia |
Dodany dnia 25/12/2012 15:05
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
No jasne, ty jesteś mądra, wspaniała i nieomylna, a my się wrednie czepiamy [small]MSPANC[/small] Zacytuję fragment ze strony głównej: [quote]Portal ten jest przeznaczony dla osób leczących się psychiatrycznie, oraz ich bliskich. Nasz cel to zebranie informacji o "efkach" w przyjaznej i przystępnej formie. Poszukujesz informacji na temat problemów swoich lub Twoich bliskich? - to jest miejsce dla Ciebie.[/quote] To nie jest portal "terapeutyczny", choć są tu wątki o terapii Edytowane przez Perfidia dnia 25/12/2012 15:10 [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Strona 1 z 2: 12
Przeskocz do forum: |