Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
Partnerzy/małżonkowie w terapiach indywidualnych
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 20/12/2012 22:50
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
Byliście/Jesteście w terapii indywidualnej, gdy w tym samym czasie także Wasz partner/partnerka jest pod opieką terapeuty? Jeśli tak - jak wrażenia? Jeśli nie podoba Wam się sam pomysł, to dlaczego? A może macie inne przemyślenia, uwagi albo wrażenia związane z tematem? W moim związku: ponieważ mamy terapię tego samego dnia o tej samej godzinie, mamy też dużą zabawę w spotkaniach po terapii, gdy chodzimy na kawę, wino albo coś przegryźć i dzielimy się wrażeniami. Terapia daje nam okazję do wyciągnięcia przy i przed sobą różnych tematów, które dotąd się nie pojawiały, albo pojawiały się zakryte czymś innym. |
sigma |
Dodany dnia 20/12/2012 23:33
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Jak wrażenia z czego? Po raz kolejny nie rozumiem sensu Twojego pytania. Ja nie mam wrażeń z terapii mojej partnerki. Moja terapia jest moja, a jej jest jej. Co mi się tu może podobać albo nie? karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Chwila |
Dodany dnia 21/12/2012 00:10
|
Startujący Postów: 171 Data rejestracji: 12.12.12 |
Ja chodzę samodzielnie na terapię, ale partner mnie przywozi i czeka na mnie. Później również często idziemy na jakieś jedzonko i opowiadam mu o wątkach jakie zostały wysunięte podczas terapii i razem jesteśmy w stanie sobie coś uświadomić. Wytłumaczyć sytuacje (zachowania) jakie mają miejsce na co dzień lub w przeszłości. Dla mnie to bardzo ważne, ponieważ czuję w nim wtedy wsparcie. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 21/12/2012 00:47
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
A Twój terapeuta o tym wie?
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Chwila |
Dodany dnia 21/12/2012 01:41
|
Startujący Postów: 171 Data rejestracji: 12.12.12 |
No ja mu coś wspominałam, ale niespecjalnie... |
|
|
ef |
Dodany dnia 21/12/2012 01:50
|
Pasjonat Postów: 6498 Data rejestracji: 16.02.11 |
sigma, a jakie Twoim zdaniem to może mieć znaczenie? dlaczego pytasz, czy terapeuta o tym wie??
Wcale nie umarłeś lecz śpisz, jeszcze życie wyjdzie Ci. |
|
|
sigma |
Dodany dnia 21/12/2012 01:55
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ano dlatego, że naszych terapeutów to baardzo interesowało, jak rozmawiałyśmy z A. szczegółowo o swoich terapiach. I nie byli tym zachwyceni oboje. A ja się wkurzałam na wszelkie interpretacje na ten temat i twierdziłam, że tu nie ma żadnego drugiego dna i po prostu mam ochotę sobie z A. porozmawiać akurat o tym. a drugie dno oczywiście było, nawet kilka. I dopiero jak dojrzałam do w miarę bliskiej relacji z terapeutką, to przestałam z A. każdą sesję omawiać. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
tajfunek |
Dodany dnia 21/12/2012 04:50
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
To chyba bardzo indywidualna sprawa. Ja mam bliskie osoby, z którymi bardzo szczegolowo rozmawiam o tym co bylo na sesji, ba nawet zaraz po wyjsciu biorę tel. I dzwonie. M. Nie widzi w tym nic złego, cieszy się ze nie jestem sama szczegolnie jak gorzej sie czuję, a jak lepiej sie poczuje po sesji to cieszy.się ze mam to z kim dzielić. W żaden sposob to nie koliduje z terapią. |
|
|
Pogodna |
Dodany dnia 21/12/2012 06:43
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 3860 Data rejestracji: 23.06.10 |
Mam podobnie jak tajfunek, nie miałam "zakazu" rozmawiania o tym, co na sesji, a był taki okres, że dużo mówiłam 0 sesjach TŻowi w kategoriach: Czujesz on mi powiedział, że ciągnie mnie do papierosów bo mnie taka piersią nie karmiła
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać. |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 21/12/2012 08:39
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
[quote][b]sigma napisał/a:[/b] Jak wrażenia z czego? Po raz kolejny nie rozumiem sensu Twojego pytania. Ja nie mam wrażeń z terapii mojej partnerki. Moja terapia jest moja, a jej jest jej. Co mi się tu może podobać albo nie? [/quote] imo, sytuacja, w której partnerzy/partnerki są oboje/obie w terapii jest specyficzna i ciekawa. Widzę jak zmienia się moja partnerka pod wpływem terapii. Widzę jak ja się zmieniam pod wpływem terapii. W związku jest mniej napięcia, a więcej wzajemnego zainteresowania nowymi rzeczami. Możemy wzajemnie obserwować jak się na nowo budujemy. Tematy, które poruszam z moją partnerką inspirują mnie także do pracy na terapii. Do głowy by mi nie przyszło, że moja terapeutka mogłaby mieć zastrzeżenia do tego, że rozmawiam o terapii z moją partnerką i nigdy takich zastrzeżeń nie zgłaszała (nawiasem mówiąc: żadna z terapeutek). Oraz: czy złościsz się, gdy nie rozumiesz sensu moich pytań? Czy moje rozwinięcie pytania i wyjaśnienie jego sensu (a zrobiłam to w obu wątkach) jest dla Ciebie zrozumiałe? |
sigma |
Dodany dnia 21/12/2012 12:10
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Ja też nie miałam zakazu rozmawiania z A. o terapii, ani A. nie miała zakazu rozmawiania ze mną. Ale terapeuci od początku zwracali nam uwagę na problem z granicami, na to, że nie umiemy mieć czegoś tylko dla siebie, że nawet terapię mamy tak jakby wspólną (a dodatkowo ciągle się czepiali, że jesteśmy tak zlane, że mamy ją w tym samym miejscu. A jak terapeutka się moim zmasowanym oporem na te interpretacje wkurzała, to nieraz złośliwie dodawała, że pewnie najchętniej byśmy tam razem przyjeżdżały, o tej samej godzinie miały terapię w sąsiadujących pokojach, razem wychodziły na bieżąco się wymieniały wszystkim ). I jeszcze kilka innych interpretacji za tym szło, na przykład o tym, że tworzymy sobie specyficzny sposób komunikacji, w którym pozbywamy się odpowiedzialności za swoje uczucia. Zamiast powiedzieć: wkurzam się na ciebie, zaczęłyśmy mówić: O. powiedziała, że widzi, że się na ciebie wkurzam. Do tego w moim przypadku takie omawianie na bieżąco sesji z A. pozwalało odreagować emocje, które na terapii blokowałam. I tym łatwiej było je blokować na kolejnych sesjach, bo wiedziałam, że gdzie indziej będę je mogła bezpiecznie uwolnić. A za tym szło to, że nie musiałam się do terapeutki zbliżać i angażować w relację z nią, bo sesję przeżywałam i tak przy A. I w tym czasie bardzo rzadko zdarzało się, żebym przyszła na terapię z jakimiś wnioskami po ostatniej sesji. Często nawet nie pamiętałam, o czym ostatnio rozmawiałyśmy. Bo wszystko już zostało omówione z A. zaraz po wyjściu. A, i jeszcze o "konflikt lojalności" chodziło. Czyli - nie może jakaś obca baba wiedzieć o mnie czegoś, czego nie wie A., bo przecież to A. jest mi najbliższa. A wszystkie te interpretacje były oczywiście zupełnie bezsensowne i z palca wyssane, po prostu się nas terapeuci czepiali Dopóki nie zaangażowałam się w terapię na tyle, że przestałam mieć potrzebę omawiania sesji z A. i dopóki nie spojrzałam na to z dystansu karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 21/12/2012 13:03
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
Rozumiem. Fakt. W takiej sytuacji w związku to ma sens. U nas w ogóle nie występuje problem zlewania się, raczej brak nam rzeczy, które nas łączą. A czy mogę zapytać w którym roku Waszego związku obie byłyście w terapii i jak ostatecznie oceniasz to, jak wpłynęła na Waszą relację? (Bo dość typowym problemem z jednym partnerem w terapii jest to, że w konsekwencji zmian wyrasta z dotychczasowego modelu w związku. Drugi zaś pozostaje sam z tym, że coś się zmieniło, ale nie bardzo wie co i kompletnie nie wie czego teraz się od niego chce). |
sigma |
Dodany dnia 21/12/2012 13:10
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Po dwóch latach związku mniej więcej zaczęłyśmy terapię. I ona ciągle trwa. Nie umiem powiedzieć, jak ona wpłynęła na naszą relację, bo w tej relacji dzieje się bardzo dużo i nie wiem, co i jak wynika z terapii akurat. Może po zakończonej terapii będę w stanie jakoś to ocenić. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 22/12/2012 10:14
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
W symultanicznych terapiach indywidualnych podoba mi się też równowaga wynikająca z tego, że każdy z partnerów ma swój terapeutyczny system wsparcia (niezależnie od systemu wsparcia złożonego ze znajomych i przyjaciół królika). Mam wrażenie, że to ma bardzo konkretne konsekwencje ([i]wynikające z rozłożenia odpowiedzialności?:-) z mniejszej presji na jakąś reakcję i samodzielną walkę z problemem?[/i]): więcej spokoju, cierpliwości i namysłu, większą tolerancję na inność. Dużą ciekawość podróży, którą odbywa partner. [small]Dodatkowo: z mojej egoistycznej perspektywy cieszę się, że moja partnerka się rozwija, ponieważ po 6 latach związku cieszy mnie każda nowość, ;-).[/small] |
sigma |
Dodany dnia 22/12/2012 13:45
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Moja ciekawość podróży, którą odbywa partner, sprowadza się w tej chwili do rozpaczliwego: czy ty kiedyś będziesz zdrowa?! Ale tak, na samym początku naszych terapii, jak sama jeszcze nie wiedziałam, z jakimi właściwie problemami tam idziemy i co się w tym czasie w moim związku dzieje, rzeczywiście była taka ciekawość. karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
mannazsokiem |
Dodany dnia 22/12/2012 13:53
|
Rozgrzany Postów: 94 Data rejestracji: 17.12.12 |
o, to całkiem inny fajny aspekt: zniecierpliwienie brakiem postępów partnera i jego podejściem do terapii, :-). Ja mam ochotę powtarzać: "to Ty musisz [b]chcieć[/b] i decydować się na [b]zmianę[/b]. Terapeuta tego za Ciebie nie zrobi". Moja TŻ z kolei uważa, że nie należy próbować zastąpić sobie samej terapeuty, bo "można sobie zaszkodzić". |
sigma |
Dodany dnia 22/12/2012 13:55
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
Nie nazwałabym tego fajnym aspektem
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
|
Alia |
Dodany dnia 22/12/2012 14:42
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
Był taki okres, kiedy mąż był w terapii (i nadal jest), a ja poszłam na swoją, krótkoterminową. Mąż o swojej terapii właściwie ze mną nie rozmawia, chyba że doszedł do jakiegoś wniosku, który uważa za ważny. Ja z kolei byłam tak zaskoczona odkryciami, jakie poczyniłam na swojej terapii, że o wielu rzeczach mu mówiłam. Bo skoro zrozumiałam pewne swoje zachowania, to chciałam, żeby on też je zrozumiał. |
|
Przeskocz do forum: |