Zobacz temat
Mam Efkę :: Nasze wątki :: Nasze wątki - część otwarta
[Alicja]
|
|
Czader |
Dodany dnia 06/12/2011 14:36
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Ależ ja się nie gniewam Wizyty u psychiatry potrafią być wyczerpujące. Dostałaś "cukierki" więc powinno być lepiej |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 08/12/2011 14:18
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Dzisiaj terapia. Wniosek... "jestem lustrem, które odbija uczucia innych" Jeśli ktoś mnie kocha, ja jego również. Stąd moje szybkie angażowanie się i równie szybka ucieczka - bo jeśli poczuję, że ktoś zbliża się za bardzo albo nie zbliża się wystarczająco - uciekam. Stąd też ogromna potrzeba silnych emocji - chcę czuć siebie, a czuję tylko w przypadku, gdy te emocje są ogromnie intensywne... To możliwe? To naprawdę o mnie?! |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 11/12/2011 18:55
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Chyba zwariowałam. Zakochałam się. Ale chcę zachować siebie w tym układzie. Mam wrażenie, że tylko ja się odzywam.... przestałam się odzywać, nie piszę, nie dzwonię. On też nie. Co robić? Za bardzo zależy mi na tej relacji, by to po prostu urwać... tym bardziej, że ma do mnie przyjechać za dwa dni. Boję się, że to się wypala. Nie chcę tego. Boję się tego. Dlaczego nie dzwoni? Dlaczego nie pisze? A może on kłamie, mówiąc, że mnie kocha? Może to znowu moje wymyślenie, jakaś pieprzona tęsknota, fantasmagoria? Czekałam na to uczucie. Te cholerne motylki w brzuchu. Nie wiedziałam, że to będą nietoperze, chcące mnie od środka zabić swoim mrokiem ;((((((((((( niepewnością, strachem, irytacją, niepokojem... |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 19/12/2012 23:50
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Minął rok... Kochał. Kocha do dziś. Ale ta miłość przerodziła się w głęboką przyjaźń, we wspaniałą relację. Kocham go i zrobiłabym dla niego bardzo dużo, ale wiem, że przyszłości wspólnej nie utkamy... Od tamtego czasu dużo się wydarzyło... Wpadłam w chadowego mixa, leki nie pomogły, więc trafiłam do szpitala na 4 miesiące. Tam ponownie mi wystawiono diagnozę choroby afektywnej dwubiegunowej i osobowość chwiejną emocjonalnie typ borderline. Rzuciłam studia, znalazłam pracę, próbuję się usamodzielnić, jestem w remisji, teraz na lekach: topamaxie (100mg) i paroksetynie (60mg). Czuję się całkiem dobrze. Ktoś mnie tu jeszcze pamięta...? Pozdrawiam Was wszystkich... |
|
|
RedKate |
Dodany dnia 20/12/2012 03:24
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2185 Data rejestracji: 06.07.12 |
Witaj! Ja Cię nie pamiętam, bo nie mogę (za krótki staż efkowy) ale chętnie poznam!
[color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą." Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color] |
|
|
fluorescent rabbit |
Dodany dnia 20/12/2012 19:03
|
Finiszujący Postów: 376 Data rejestracji: 11.06.12 |
rzuciłaś studia? ja też mam na to ochotę, rzucić albo zrobić rok przerwy chociaż... jak się z tym czujesz? żałujesz czy jest spoko? |
|
|
Alicja |
Dodany dnia 09/02/2015 16:13
|
Startujący Postów: 133 Data rejestracji: 19.08.09 |
Zostałam przywołana przez Makro I stwierdziłam, że fajnie by było aktualizować swoją historię... Chadowo się nie uspokoiło, ale tak bardzo wyuczyłam się swojego organizmu, każdych drgań, że wiem dokładnie czego się spodziewać i jak się nie nakręcać. Do pracy pozostały mi niewiele kwestii związanych z zaburzeniem osobowości, nad którymi ciągle mozolnie pracuję na terapii indywidualnej oraz grupowej. Na grupowej często czuję się jak trzeci terapeuta, bo doświadczeniem mogę obdzielić kilka osób. Trochę przeraża, trochę satysfakcjonuje, bo wiem co z tym fantem zrobić - nie załamywać rąk a uczyć się na błędach. [hide]Najbardzij zadziwił mnie fakt, że najwięcej autorefleksji wniosła autoterapia introspektywna z pomocą środków psychodelicznych, którą nie polecam bardzo, ja miałam przewodnika i wiele lat terapii, a i tak było ciężko. Ale wiem już, że nigdy nie sięgnę po leki antydepresyjne. Nie potrzebuję.[/hide] [color=#ff0000](ciach)[/color] Wahania nastroju są, ale psychicznie jestem bardzo silna. Gorzej z nerwami Rozwiodłam się z mężem, bardzo kulturalnie, bo oboje się unieszczęśliwialiśmy i rozoczeliśmy życie z innymi partnerami. Znalazłam stałą pracę polegając głównie na organizacji pracy innych i koordynacji, dzięki czemu mogę utrzymać siebie, psa i kota, który się przypałętał po drodze. Po drodze też znalazłam miłość swojego życia, mężczyznę, który słucha, ma cierpliwość i emocjonalność na moim poziomie. Oboje rozwijamy się i motywujemy do wielu rzeczy. Zdarzają się sytuacje i momenty ciężkie, jak śmierć mojego taty, człowieka, który był moim życiowym mentorem i bardzo ciężko to przeżyłam, ale dzięki umiejętnościom nabytym przez ostatni rok (powyżej wymienionym sposobom) nabrałam dystansu i spokoju. Myślę, że zawsze mi w życiu brakowało spokoju i harmonii w sobie. Oszukiwałam się, że lubię ten chaos, który dawały mi moje zaburzenia. Nieprawda. Czułam się w nich bezpiecznie, ponieważ zostałam tak wychowana, ale gdy osiągnęłam spokój i oswoiłam go.... dotknęłam swojego szczęścia. Pozdrawiam Wam i życzę również znalezienia właściwej drogi i trafnych wyborów... Edytowane przez sigma dnia 09/02/2015 16:24 |
|
|
sigma |
Dodany dnia 09/02/2015 16:27
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 12627 Data rejestracji: 12.02.11 |
[color=#ff0000]Regulamin, §I3: Nie wolno nakłaniać do zachowań szkodliwych dla zdrowia i ich promowania w jakiejkolwiek postaci (..). [/color]
karą za niewiarę będzie lęk który już nie zechce opuścić mnie |
|
Przeskocz do forum: |