Zobacz temat
Mam Efkę :: Sprawy organizacyjne :: Przedstaw się
Strona 1 z 2: 12
|
cześć ^^
|
|
laverna |
Dodany dnia 30/06/2012 20:51
|
Rozgrzewający się Postów: 22 Data rejestracji: 30.06.12 |
Forum i stronę przeglądam od dłuższego czasu - relacje ludzi chorych są o wiele ciekawsze niż bełkot psychiatrów/psychologów. Ale coś o mnie, tak? Historia moich diagnoz zaczynających się od ślicznej literki eF zaczyna się w 2007 roku, kiedy to orzeknięto - epizod depresyjny. Zapewne miało to coś wspólnego z wylądowaniem w szpitalu po nastej próbie samobójczej. A że było ich kilkanaście następna diagnoza - depresja nawracająca. Jakiś czas później, w poważniejszych szpitalu - osobowość dyssocjalna. Tak, tutaj się zatrzymam. Psycholog zapytał mnie kiedyś - z którą diagnozą się pani zgadza? Właśnie z tą. Pewno, z samego początku kazałam mu się rozpędzić i uderzył głową w ścianę, jednak psychiatrzy w końcu postawili na swoim, uświadomili mnie, że jednak coś takiego mam, chociaż... ja do dziś wypieram się, by moje zachowania były jakieś "inne", do leczenia. Uważam, że to nie ze mną jest coś nie tak, a ze światem. Nie czuję, że mam jakiekolwiek problemy ze sobą, że krzywdzę innych. To ludzie są największym problemem tego świata, nie ja. Obecnie jestem zmuszona do terapii, jedyne co wywalczyłam to odstawienie wszystkich leków, jednak żaden psycholog ani psychiatra z którymi mam do czynienia z przymusu nie lubi ze mną rozmawiać - oczywiście vice versa. Zastanawiam się też, czy podejmę terapię sama, gdy skończy się mój "przymus". Bo jakoś nie jestem pewna, czy jakikolwiek psycholog podjąłby się terapii. Ojć, trochę się rozpisałam. A podobno tak niewiele o sobie mówię. |
|
|
tajfunek |
Dodany dnia 30/06/2012 21:03
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
Witaj Na siłę tak naprawdę nikt Cie nie wyleczy, póki Ty sama tego nie będziesz chciała. [quote]Bo jakoś nie jestem pewna, czy jakikolwiek psycholog podjąłby się terapii.[/quote] skąd ta pewność? |
|
|
laverna |
Dodany dnia 30/06/2012 21:13
|
Rozgrzewający się Postów: 22 Data rejestracji: 30.06.12 |
@tajfunek - nie tylko podjąć, bo na to każdy się zgodzi zapewne, ale żeby coś na niej osiągnąć? Póki co cała moja terapia polega na tym, że dowiaduję się, iż nawet trzaśnięcie drzwiami było zamierzonym wyrażeniem agresji do osoby X, a krzywe spojrzenie na osobę Y zapewne jest oznajmieniem podświadomego zamiaru perfidnego skrzywdzenia jej, gdyż jest osobą słabszą psychicznie i idealną ofiarą dla mnie. Zastanawiam się czasem, po której stronie stoliczka siedzi ten "chory". Za takie coś, to ja dziękuję, lecz właśnie takie podejście psychologów (i przy okazji bezpodstawne ograniczanie jakiejkolwiek namiastki wolności) sprawia, że na pierwszych dziesięciu terapiach psycholog dowiaduje się, co myślę o jego rodzinie do 10 pokoleń wstecz. |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 30/06/2012 21:28
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Cześć. Przypominam, że na tym forum pisują także psycholodzy Dodaję Cię do grupy aktywnych użytkowników. [color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Nadzieja |
Dodany dnia 30/06/2012 21:39
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Witaj
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
martyna |
Dodany dnia 30/06/2012 21:43
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
między innymi dlatego że [quote] że na tym forum pisują także psycholodzy [/quote] ja również zastanawiam się nad tym [quote]Zastanawiam się czasem, po której stronie stoliczka siedzi ten "chory". [/quote] Witaj Laverna Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
tajfunek |
Dodany dnia 30/06/2012 21:47
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
To czy coś osiągniesz na terapii zależy od Ciebie. Co TY dajesz z siebie? bo samo chodzenie i gadanie nic nie daje... To co na niej słyszysz, boli Cię? jeśli tak powiedziałaś o tym? Chyba zbyt pochopnie oceniasz psychologów/terapeutów, a mówienie o tym co myślisz o jego rodzinie jak dla mnie jest lekkim przegięciem-nie znasz ich, więc jakim prawem ich osądzasz Tak się też zastanawiam czego Ty oczekujesz od terapii? mówienia tego co bys chciała usłyszeć |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 30/06/2012 21:56
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
[quote]óki co cała moja terapia polega na tym, że dowiaduję się, iż nawet trzaśnięcie drzwiami było zamierzonym wyrażeniem agresji do osoby X, a krzywe spojrzenie na osobę Y zapewne jest oznajmieniem podświadomego zamiaru perfidnego skrzywdzenia jej, gdyż jest osobą słabszą psychicznie i idealną ofiarą dla mnie. Zastanawiam się czasem, po której stronie stoliczka siedzi ten "chory"[/quote] Ja jestem pewna Więc w twoim przypadku Terapia, Psycholog i Leki nic nie dają. Więc co, żeby nie zwariować do reszty? Bo to przecież świat zwariował a my wraz z nim Srutututu, pęczek drutu |
|
|
Rat |
Dodany dnia 01/07/2012 14:31
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
jesteś pełnoletnia jak mniemam ? jeśli nie czujesz , że chodzenie na terapie i branie leków ( już nie) coś daje to dlaczego było tyle prób samobójczych ( a raczej zwrócenie uwagi na sobie ) ? Ty chcesz pomocy , ale buntujesz się . Twoje życie , ale zastanawia mnie fakt zarejestrowania się tutaj ? Oczekujesz czego ? [color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
Nieustraszona |
Dodany dnia 01/07/2012 16:42
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 6722 Data rejestracji: 03.04.10 |
Wiesz podpisze się pod Rat. A wpisu Diuny nie bede komentować, dla własnego zdrowia witaj na forum. Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość.... |
|
|
Mina |
Dodany dnia 02/07/2012 14:17
|
Brązowy Forumowicz Postów: 862 Data rejestracji: 18.05.12 |
Laverna, moim zdaniem nikt nie kieruje na terapię kogoś komu ona nie jest potrzebna. nikt cię nie zmusi do szczerej współpracy z terapeutą, ale skoro zostałaś na nią skierowana to dla twojego dobra, żeby ci pomóc uporać się z tym z czym sama nie umiesz i ... co skutkuje próbami samobójczymi. pytanie czy chcesz coś ze sobą zrobić ze sobą by żyło ci się lepiej i by dzieci więcej o mamę się nie bały, czy wolisz i sobie i bliskim dalej fundować takie jazdy. Wybór należy do ciebie. moim zdaniem masz szansę poprawić coś, zmienić, wyjść na prostą, ale jeśli wolisz stanąć okoniem, to masz do tego prawo, ale to nie wina lekarzy, terapeutów, tylko twoja decyzja, że pomocy nie chcesz przyjąć.
[color=#996600]"Jeżeli ktoś prosi o radę, podpowiedź, wskazówkę albo pomoc, to świetnie; podziel się swoją wiedzą i doświadczeniem. Ale jeśli zobaczysz, że ten ktoś tylko cię wysłuchał, pokiwał głową i nic nie zrobił, to daj mu spokój. On po prostu j |
|
|
laverna |
Dodany dnia 03/07/2012 18:25
|
Rozgrzewający się Postów: 22 Data rejestracji: 30.06.12 |
@Rat, niczego nie oczekuję, jest to kolejne miejsce, które sobie zwiedzam szukając czegoś, czego jeszcze nie określiłam. Nie uważam również, by moje próby były próbą zwrócenia uwagi na siebie, gdyż zwyczajnie i po chamsku nie było czyjej uwagi zwracać. Psychiatrzy raczej nie podniecają się już takimi rzeczami, słysząc o tym codziennie, więc któż prócz nich w ogóle by się tym zainteresował (nie zapominając, że pytali o takie rzeczy ze względu na procedurę)? @Mina, wybacz, że tak szczerze, ale - co wy ludzie macie z tymi dziećmi? Nie lubię dzieci i nie zamierzam ich nigdy mieć, tak samo jak rodziny i nie rozumiem, dlaczego w większości wypadków chęć posiadania dzieci jest równoważnikiem bycia normalną kobietą. I widzisz, tutaj oto taki haczyk jest, że od paru lat nie mam bliskich, prócz współuczniów i współpracowników (z którymi relacje ograniczają się do obowiązków), zatem nie mam kogo martwić i prócz jakiegoś krótkodystansowego stażysty z pogotowia nikt by nade mną nie zapłakał, że tak pojadę klasykiem. ...ale po krótkim przemyśleniu - może szukam tutaj i wszędzie indziej jakiejś recepty, jak właściwie się zachowywać na terapii - jak milczę, to milczymy oboje caaaałe 50 minut. Jak zacznę mówić, to jest to monolog, który mogę z równym skutkiem prowadzić ze ścianą. Jak o coś pytam, to mam sama zastanawiać się nad odpowiedzią. A jak mnie pytają - to na pewno jest inaczej niż odpowiadam! I piąty rok nie mogę znaleźć złotego środka. |
|
|
Diuna |
Dodany dnia 03/07/2012 18:32
|
Platynowy forumowicz Postów: 2684 Data rejestracji: 08.11.11 |
[quote]I widzisz, tutaj oto taki haczyk jest, że od paru lat nie mam bliskich, prócz współuczniów i współpracowników [/quote] Dobrze Ci z tym? Czy w ogóle pasuje Ci stan obecny, czy może jednak chciałabyś coś zmienić? Srutututu, pęczek drutu |
|
|
Rat |
Dodany dnia 03/07/2012 18:48
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
Tez jestem tzw. singlem , ale nie jest to powód by łkać i tylko to mieć w głowie . [quote][b]laverna napisał/a:[/b] zatem nie mam kogo martwić i prócz jakiegoś krótkodystansowego stażysty z pogotowia nikt by nade mną nie zapłakał, że tak pojadę klasykiem. [/quote] Uwierz ,że stażysta nawet łezki nie uroni , będzie zakładał wenflon aż do skutku ... wybacz , ale nad takimi osobami sie nie płacze ... masz mase życia a wolisz siebie ranić ... Twój wybór . W dalszym ciągu nie wiem co i jak z Tobą . Negujesz leczenie a jednak od 5 lat próbujesz , więc jak jest ? U ilu lekarzy i psychologów byłaś ? [color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
modliszka |
Dodany dnia 03/07/2012 18:55
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
Nie witałam się więc.. cześć [quote]tutaj oto taki haczyk jest, że od paru lat nie mam bliskich, prócz współuczniów i współpracowników (z którymi relacje ograniczają się do obowiązków), zatem nie mam kogo martwić i prócz jakiegoś krótkodystansowego stażysty z pogotowia nikt by nade mną nie zapłakał, że tak pojadę klasykiem.[/quote] Strasznie to smutne ale i tak się w życiu układa laverna jeśli to nie tajemnica to wyjaśnij dla lepszego zrozumienia Twojej sytuacji dlaczego jesteś zmuszona do terapii |
|
|
laverna |
Dodany dnia 03/07/2012 20:06
|
Rozgrzewający się Postów: 22 Data rejestracji: 30.06.12 |
@Diuna, teoretycznie dobrze, bo nikt nie może kazać mi się zmieniać, bo przecież na niczyje życie to nie wpływa, a tekst "nie myślisz o tym, co my czujemy?!" jest klasykiem. I w sumie nie, nie myślę. Mimo to zapewne przydałaby się jakaś namiastka poczucia bezpieczeństwa (które podobno odnalazłam u lekarza rodzinnego, wraz z troską i opieką - wcale nie chodzę do niego po recepty, o nie... to nie takie proste , jednakże znam je tylko ze związków z mężczyznami niebezpiecznymi nie tylko w przenośni, ale i dosłownie (żadni narkomanii, alkoholicy - coś bardziej w stylu sadystów - i nie, nie jestem masochistką - to jest próba sił! @Rat, teraz to już nie ma nadziei dla mnie, skoro nawet świeżaki po ratownictwie nie wzruszą się nieznanym losem anonimowego samobójcy Wiesz, to nie było tak, jak zazwyczaj w większości przypadków - źle się czuję, idę do rodzinnego, dostaję skierowanie. Skierowanie pierwsze dostałam od szkoły (w sensie takie na gębę, ale jednak) wraz z wezwaniem do sądu (jako iż gdyż żyć mi się nie chciało, to dbać o ocenę z zachowania w szkole tym bardziej). Kolejne to ze szpitali, nacisk z zewnątrz bardziej. Jednak było sytuacji wiele, przez które zwątpiłam. Pierwsza - prywatne wizyty, jak najszybciej, żeby mieć karteczkę do sądu, że się leczę i będę grzeczna - godzina opowiadania o historii mojej rodziny w wersji light, a także streszczenie co z czym zmieszać, żeby przeorać sobie organizm by usłyszeć pod koniec "Ja nie mam pojęcia, dlaczego Ty nie chodzisz do szkoły!". Bach! No to terapia rodzinna. Karczemna awantura, wyzywanie się od ... ekchem, inwencja twórcza mojej rodziny godna pozazdroszczenia, by usłyszeć "Widzę, że między państwem jest wyraźny konflikt" i mieć ciszę przed burzą w domu do następnej wizyty... Bum, następny szpital. Prowadziła mnie ordynatorka oddziału - "Pani tutaj jest chyba dla darmowego wiktu i opierunku!". Dalej, także w tym szpitalu, epidemia jelitówki, wszystkie oddziały leżą i kwiczą, lekarze biegają to tu, to tam, ale tylko ja rozchorowałam się by "zostać jak najdłużej!". Oh really? Odpowiadając jednak na pytanie - lekarzy mnóstwo, kilkunastu spokojnie (przepraszam, nie chcę mi dokładnie liczyć), psychologów trochę mniej, ze względu na jakąś próbę podtrzymania terapii. @Modliszka, przepraszam, ale aż mi się śmiać chcę, bo to samo słyszę po godzinie opowiadania o jakimś problemie z domu na terapii - "Pani życie musiało być bardzo dramatyczne! W czwartek o godzinie X pani odpowiada?" Ujmując to krótko, decyzja była prosta - miejsce w którym jestem, albo pogotowie opiekuńcze. Głupia byłam, młoda i bezmyślna i wybrałam to, co wybrałam, bo przynajmniej się nie stoczę. A póki co rodzinny wścieklizny dostaje, gdy widzi mnie co dwa tygodnie po kolejne leki przeciwbólowe, przeciwwymiotne, bo ze stresu... cóż, różne objawy można mieć, a nawet może się urwać film! (wiem z autopsji, ocknęłam się trzeciego dnia w szpitalu z lekkim zdziwieniem . Kolejna ciekawostka... tak mi zostało z okresu buntu i tym podobnych... że nie podporządkuję się, a tym bardziej nie zaufam osobie słabszej psychicznie ode mnie. Jeśli będzie silniejsza - wieczne starcie, jeśli słabsza - nie będę szanować. Oczywiście, powiedziałam o tym na terapii - wtedy się zaczęło o tym, jak to ja stosuję agresję słowną wobec współmieszkańców. A ja się nawet do niech nie odzywam... |
|
|
Rat |
Dodany dnia 03/07/2012 20:47
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
z każdym postem więcej informacji o Tobie . Pierwszy post emanował ... jestem super inni są źli . Kolejne posty dają namiastkę dlaczego tak sądzisz . Terapia prowadzona na siłę to nie terapia . Jedynie nabierasz niechęci do psychologów i psychiatrów . Może jeszcze kilka postów i więcej się wyjaśni ... najbardziej te próby mnie dziwią ... aż tyle , co one miały dać ? [color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
laverna |
Dodany dnia 03/07/2012 22:05
|
Rozgrzewający się Postów: 22 Data rejestracji: 30.06.12 |
@Rat, skutek, miały dać skutek. Jako iż mam aspiracje do zostania lekarzem, a z medycyną mam mnóstwo wspólnego od dziecka, znam szpitale "od kuchni", to dokładnie sobie liczyłam co z czym, żeby jak najlepiej. A że kończyło się tylko tym, że nie mogłam się ruszać z bólu przez 2-3 tygodnie (a także zniszczyłam sobie organizm do dzisiaj, tutaj pozdrowienia i współczucie dla mojego rodzinnego... swoją drogą, kiedy o mało nie zleciał z krzesła, słysząc, że lek który właśnie mi wypisał wzięłam kiedyś w dawce kilkuset tabletek na raz... to było bezcenne). A że ja uparta jestem, dostęp do leków wszelakich mam, to próbowałam... do skutku. Tylko tego skutku nie było. Trzy ostatnie były przez miejsce w którym jestem, że tak powiem - nie wytrzymałam stresu i napięcia. Raz zauważyli, że coś-coś jest nie tak i... zbadali mnie alkomatem oraz ograniczyli wyjścia. Natomiast gdyby się dowiedzieli - wypad na toksykologię i stamtąd miejsce z grupy tych, do których nie chciałam trafić. Też uważam, że na siłę to się nie da obdarzyć kogoś zaufaniem i opowiadać o traumatycznych urazach. Ich odpowiedź? "W każdej terapii są gorsze chwile, jeżeli nie będzie Pani współpracować, terapia nie ma sensu". Ładnie brzmi, tylko "brak współpracy" to uniwersalny argument do wyrzucenia. Bo nie trzeba się tłumaczyć. Kolejna rzecz. Pytałam kiedyś psychologa, czy obejmuje ich tajemnica lekarska czy coś w ten deseń. Ponoć tak, z wyjątkiem sytuacji o których muszą wiedzieć wszyscy pracownicy - np. kiedy powiem, że zaraz idę się powiesić. Praktyka? Wszyscy wiedzą wszystko, psycholodzy nie kryją się z osobistymi pytaniami nawet przy innych pacjentach. |
|
|
Perfidia |
Dodany dnia 03/07/2012 22:27
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 7779 Data rejestracji: 26.01.09 |
Myślę, że ten wątek wyrósł ponad powitanie. Zapraszam do założenia swojego wątku w dziale 'Nasze wątki'
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i] [small]A.Einstein[/small][/color] [small]1,6180339887498948482045868343656...[/small] |
Rat |
Dodany dnia 05/07/2012 19:28
|
Platynowy forumowicz Postów: 3056 Data rejestracji: 07.02.11 |
manipulacją się brzydzę . Nie mniej , wątek zakładaj i pisz . ps- o medycynie większość osób marzy ... dobrze , że na marzeniach się kończy [color=#33cc33] Czasem sobie myślę, że Oj, lepiej byłoby gdyby nie było mnie. [/color] |
Strona 1 z 2: 12
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy