Zobacz temat
Mam Efkę :: Sprawy organizacyjne :: Przedstaw się
witam; )
|
|
marta |
Dodany dnia 25/09/2010 18:40
|
Rozgrzewający się Postów: 6 Data rejestracji: 25.09.10 |
Zauważyłam to forum całkiem przypadkiem i urzekło mnie to, że wspólnie sobie pomagacie, odpisujecie, wspieracie, że nie zapominacie o nikim i mimo, że wszyscy są tu anonimowi, to czuć jedność. Dobra, teraz napiszę coś o sobie. Nie chciałabym nikogo zanudzać, dlatego streszczę się. Na imię mi Marta. Mam 21 lat. Jakieś pół roku temu zdałam sobie sprawę jak bardzo jestem samotna, że nikt tak naprawdę nic nie wie o mnie, o moich lękach, o jedzeniu, z którym mam problemy. Odpychałam od siebie ludzi i teraz cierpię, bo chyba brakuje mi kogoś z kim mogłabym porozmawiać. Wieczorem napiszę jak to ze mną jest dokładnie. Tymczasem pozdrawiam wszystkich |
|
|
martyna |
Dodany dnia 25/09/2010 19:01
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
witaj Marto i rozgość się tutaj
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
Kati |
Dodany dnia 25/09/2010 19:17
|
Platynowy forumowicz Postów: 2764 Data rejestracji: 29.06.09 |
Witaj Marto. Czekam zatem na Twoją opowieść |
|
|
Nadzieja |
Dodany dnia 25/09/2010 19:22
|
Pasjonat Postów: 5532 Data rejestracji: 20.08.08 |
Witaj i rozgość się
[color=#333399]"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany." Carlos Ruiz Zafón " Cień Wiatru"[/color] |
|
|
verdemia |
Dodany dnia 25/09/2010 19:37
|
Złoty Forumowicz Postów: 1809 Data rejestracji: 29.07.09 |
witam |
|
|
tajfunek |
Dodany dnia 25/09/2010 20:19
|
300% normy Postów: 7284 Data rejestracji: 31.05.09 |
witaj. fajnie, że do nas dołączyłaś |
|
|
marta |
Dodany dnia 25/09/2010 23:21
|
Rozgrzewający się Postów: 6 Data rejestracji: 25.09.10 |
Matko! Mam 20lat, a nie 21. Taka gafa na początku;] Właściwie odkąd pamiętam zawsze w swoich oczach byłam gruba. Nawet wtedy kiedy nie byłam, ale jako że swoimi myślami kreujemy świat, ja gruba stawałam się. Tak na poważnie zaczęło się w liceum. To był najgorszy okres w moim życiu. Zapędziłam się w jakieś chore koło, z którego za nic nie mogłam wyjść. Na początku ważyłam [color=#cc0000][ciach][/color], a skończyłam z około [color=#cc0000][ciach][/color]. To było straszne, spałam po 4 godziny, byłam wyczerpana i rekompensowałam sobie jedzeniem. Wszystko toczyło się jak koło. Dieta, krótki okres w czasie, którego niby czułam się wspaniale, jednak zawsze coś go burzyło, bo przerywałam i jadłam dużo. Przez pierwszych kilka dni, zwracałam kaloryczne posiłki. Potem gdy już wszystko mnie bolało jadłam, zagłuszając w sobie wyrzuty sumienia. Wtedy też zagrzewałam się do kolejnej diety. Najgorsze było to, że w domu było zawsze coś do jedzenia, zawsze coś do skubnięcia. Punktem zwrotnym był październik 2009, czyli wtedy kiedy rok temu przeprowadziłam się na studia. Przez ten rok schudłam [color=#cc0000][ciach][/color], bez diet. Po prostu sama wstydzę się kupować słodycze w sklepie. Wiadomo, głupio mi. Poza tym zaczęłam wreszcie normalnie żyć, spać jak człowiek. Niby wszystko powinno być teraz ok. Chudnę w zdrowy sposób. W ramach w-fu chodziłam na siłownie cały akademicki rok, niestety w-f się skończył w czerwcu, a na karnet chyba nie będę mogła sobie pozwolić. Na szczęście w pokoju mam swój ulubiony orbitrek. Te napady kompulsywnego jedzenia powtarzają się gdy przyjeżdżam do domu. Zawsze obiecuję sobie, że nie dam się ponieść temu wstrętnemu jedzeniu, przygotowuję się psychicznie do każdego wyjazdu, a ostatnio zawszę kończę w łazience;( Gdy wracam do siebie okropna chęć na jedzenie mija. Nie wiem co jest w tym moim domu, ale tam puszczają wszelkie hamulce. Uwielbiam przyjeżdżać do domu, kocham swoją siostrę i jedną i drugą, z mamą też dogaduję się o niebo lepiej niż kiedyś, ale ciągle męczy mnie ten sam schemat. Pierwszy domowy posiłek jest w miarę normalny, potem zaczyna się podjadanie, więcej i więcej. Wieczorem wpycham w siebie jedzenie, tylko po to, żeby je zwymiotować. Wcześniej takie domowe napady zdarzały się sporadycznie, ale teraz? Nie wiem co się ze mną dzieje. Ilekroć przyjeżdżam do domu... Mimo, że schudłam i wyglądam teraz nieco inaczej to wciąż siebie nienawidzę, szczególnie swojego brzucha. Jest jednak nadzieja, bo czuję, że to się zmienia przez to że wróciłam do Boga. Wcześniej szczególnie w czasie liceum żyłam tak jak mi było wygodnie. Zresztą to był jakiś okropnie traumatyczny czas i nie chcę już do niego wracać. W każdym razie czuję się z tym źle. Wstydzę się komukolwiek o tym powiedzieć. I o tym, że czasem mam takie wstrętne myśli. Przychodzą takie dni, kiedy czuję się fatalnie, wtedy myślę że lepiej byłoby gdyby mnie tu nie było. Mimo to nie mam odwagi nic zrobić, bo wciąż mam nadzieję, że coś się w moim życiu odmieni, jednocześnie pozostaje bierna, bo boję się kontaktu z ludźmi. Przez to, że sama siebie nie akceptuję, boję się odrzucenia. Przepraszam za tą chaotyczność, pewnie pominęłam wiele istotnych spraw, jednocześnie dziękuję, że mnie wysłuchaliście. [color=#cc0000]Standardowy błąd początkujących forumowiczek Nie piszemy tutaj o kilogramach, dla dobra innych. Swojego też. Polecamlekturę regulaminu. Kati[/color] Edytowane przez Kati dnia 26/09/2010 10:24 |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 26/09/2010 00:46
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Witam świeżynkę na forum. Widzę, że mamy podobny problem z jedzeniem. Coś jednak musi być nie tak w domu skoro tam powtarzają się epizody objadania się. Jakieś emocje, myśli związane z powrotami do domu... To niestety wszystko sprawa psychiki. Nie wiem, jak często wymiotujesz ale to niebezpieczne dla zdrowia (wszyscy o tym wiemy). A próbowałaś pomocy psychologicznej? Trzeba dotrzeć do źródeł problemu i go skutecznie rozwiązać. Może spróbuj odpowiedzieć na pytanie "Co takiego chcę powiedzieć nadmiernym jedzeniem, co pokazać" Nie wiem, czy pomogłam bo nie jestem specjalistą ale starałam się Pisz na forum, w kupie raźniej. |
|
|
verdemia |
Dodany dnia 26/09/2010 10:51
|
Złoty Forumowicz Postów: 1809 Data rejestracji: 29.07.09 |
Marta, zgadzam sie z girl interupted. Moze warto poszukac profesjonalnej pomocy? Skad ja znam te powroty do domu...plan, ze tym razem tak nie bedzie, ze dam rade i sie nie bede objadac i co? Za kazdym razem coraz wiecej jedzenia, coraz wiecej rzygania i wyrzutow sumienia. Co jest w domu co nie daje ci zyc normlanie i panowac nad soba i odruchami. Ja ostatnio glownie to przerabiam na terapii tzn dlaczego w domu rodzinnym jest gorzej niz gdziekolwiek indziej. Marta, takie epizody sa bardzo szkodliwe dla zrodwie fizycznego i psychicznego. Trzeba wzaic sprawy w swoje rece, bo na to, ze samo sie cos zmieni sa marne szanse. Powodzenia zycze |
|
|
marta |
Dodany dnia 26/09/2010 11:26
|
Rozgrzewający się Postów: 6 Data rejestracji: 25.09.10 |
Chyba chodzi o to, że ja nigdy nie wygram walki z jedzeniem, a w domu jest pełno jedzenia i gdy przyjeżdżam to mnie to po prostu przerasta. Może gdy wracam do domu, to przypominają mi się stare czasy... Boję się powiedzieć o tym komukolwiek, a już bardziej zawracać głowę lekarzom, boję się, że mnie wyśmieją, że mają gorsze przypadki na głowie, że tylko zabieram im czas. A prywatne leczenie nie wchodzi w grę, bo wtedy musiałabym powiedzieć rodzicom. Wiem, że to jest szkodliwe, ale tłumaczę sobie to tym, że od czasu do czasu mogę sobie na to pozwolić, bo przecież robię to tylko w domu. Najgorsze jest to, że ja już nie wiem jak normalnie jeść, boję się, że przytyję. Moja rodzina je te wszystkie smakołyki, ale oni wiedzą kiedy przestać, są normalni, tak też wyglądają, a ja...pogubiłam się. Ps. Zaraz zabieram się za regulamin Kati ; ) |
|
|
martyna |
Dodany dnia 26/09/2010 11:33
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Marta poprostu chyba czas na terapię. Skierowanie do psychologa może wystawić Ci lekarz rodzinny , nie musisz go inf z jakiego powodu, jeśli nie chcesz, poprostu wpisze że " na prośbę pacjenta". To troszkę potrwa w czasie więc nie ma nad czym się zastanawiać, bo czas niestety działa na niekorzyść. Powodzenia. Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
modliszka |
Dodany dnia 26/09/2010 12:07
|
Złoty Forumowicz Postów: 2327 Data rejestracji: 26.10.09 |
Cześć [quote]Wiem, że to jest szkodliwe, ale tłumaczę sobie to tym, że od czasu do czasu mogę sobie na to pozwolić, bo przecież robię to tylko w domu.[/quote] Po pierwsze na razie.Po drugie uwierz, że im głębiej w las tym znajdujesz coraz więcej usprawiedliwień. [i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet serce. Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i] |
|
|
Alia |
Dodany dnia 26/09/2010 12:34
|
Grupa Trzymająca Władzę Postów: 2831 Data rejestracji: 01.09.09 |
marta - wiadomo, diagnozy przez internet się nie postawi, ale zastanów się może, jak wygląda sytuacja z jedzeniem w Twoim domu. Jaką ono rolę pełni - czy tylko przyjemności ("wszyscy jedzą te smakołyki"), czy też może czegoś więcej? Mama gotuje pyszności, w ten sposób wyrażając swoją miłość, a reszta je, w ten sposób pokazując, że docenia jej troskę? Tak jest u mojego męża, teściowa już od dziecka uważała, że karmienie jest najdoskonalszym sposobem wyrażania pozytywnych uczuć wobec drugiej osoby.
Edytowane przez Alia dnia 26/09/2010 12:34 |
|
|
girl interrupted |
Dodany dnia 27/09/2010 00:45
|
Srebrny Forumowicz Postów: 1339 Data rejestracji: 23.09.10 |
Piszesz "[i]Nigdy nie wygram walki z jedzeniem[/i]", oczywiście czuję to samo ale zauważ: Psychologowie mówią, że niekorzystnie jest mówić "nigdy, zawsze" itd. Przekreślasz sobie szansę na wyjście z tego, podcinasz skrzydła. A nie lepiej zastąpić to: "Teraz jedzenie jest dla mnie trudne ale MOGĘ to zmienić". Tylko ta zmiana jest trudna, trzeba odnaleźć siłę. Ze swojej strony mogę Ci powiedzieć, że mnie jedzenie dziś przerosło. Nażarłam się aż miło. Ulubione spodnie przestają się zapinać czyli tyję. Czy życie to wieczny kołowrót pod tytułem "chudnięcie - tycie"? A gdzie życiowa równowaga?
"Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak..." |
|
|
marta |
Dodany dnia 27/09/2010 20:28
|
Rozgrzewający się Postów: 6 Data rejestracji: 25.09.10 |
Raczej w domu jedzenie jest normalną czynnością, tylko dla mnie jest kłopotem... Napisałam tak dlatego, że jestem silna gdy jedzenia nie ma w pobliżu, a gdy tylko pojawia się tracę głowę, a niestety jedzenia nie da się uniknąć, stąd to nigdy. Myślę, że to trudna walka, nie wiem czy nie z wiatrakami. Ech, miałam dziś zły dzień. Ale dziękuję wszystkim za rady i zainteresowanie. Ściskam |
|
|
irian |
Dodany dnia 01/11/2010 10:43
|
Finiszujący Postów: 278 Data rejestracji: 16.11.09 |
witaj marto nie zakładaj że nigdy nie wygrasz tej walki, tylko zastanow sie co mozesz zrobić by to zmienić ;] trzymam kciuki :* |
Przeskocz do forum: |
Podobne Tematy
Temat | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post |
---|---|---|---|
Witam | Przedstaw się | 5 | 30/12/2021 13:00 |
Witam | Przedstaw się | 3 | 18/02/2020 21:21 |
Witam magnolkowo :) | Przedstaw się | 7 | 08/11/2019 20:01 |
witam | Przedstaw się | 4 | 20/07/2019 17:43 |
Witam wszystkich | Przedstaw się | 7 | 27/05/2019 21:10 |