22 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
6 dni Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
4 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: Sprawy organizacyjne :: Przedstaw się
 Drukuj temat
Dzieńdoberek :)
Vratasky
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 13:52
Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 21.07.15

Cześć! Wink
[justify]
Zarejestrowałem się, ponieważ zetknąłem się ostatnia z osobą chorą na bulimię, której postępowania z perspektywy czasu nie mogę zrozumieć.
Być może dla osób w temacie historia wyda się oczywistą i rozjaśnicie mi.

Tą osobą była to moja dziewczyna. Była, ponieważ rozstaliśmy się kilka miesięcy temu. Związek trwał kilka miesięcy, ale był dla mnie niezwykle męczący psychicznie i w moim odczuciu toksyczny, ale do rzeczy...

Początkowo układało się między nami bardzo dobrze, powiedziałbym wręcz, że jak w prawdziwej bajce - oboje byliśmy bardzo szczęśliwi. Po 2-3 miesiącach dziewczyna przyznała mi się do tego, że od roku choruje na bulimię - zareagowałem ze zrozumieniem, dałem jej dużo akceptacji i miłości. Od tego czasu starałem się bardzo dużo czytać o bulimii oraz odpowiednio zachowywać, tak by być dla niej wsparciem. Nigdy nie naciskałem na zwierzenia, dopiero kiedy sama się otworzyła, to próbowałem ją namówić do tego aby powiedziała o tym rodzinie bądź udała się do psychologa. Mimo tego coś się zaczęło psuć...

Coraz częściej doświadczałem z jej strony nagłych zmian nastroju, zdystansowania emocjonalnego, ogólnie huśtawka nastrojów. Nie było to łatwe ani przyjemne, ale zawsze byłem opanowany, nie brałem niczego do siebie i starałem się przekazać jej jak najwięcej akceptacji, miłości czy po prostu ludzkiego zrozumienia. Od początku miałem świadomość tego, że nie mogę jej wyleczyć, więc założyłem sobie za cel być przy niej i zrobić wszystko by w końcu otworzyła się przed bliskimi...

Cała sytuacja zaczęła trochę na mnie źle działać, bo przez kilka miesięcy głównym punktem rozmów były jej problemy, nastroje. Nie miałem o to pretensji, ale w pewnym momencie przekroczyliśmy pewien punkt, w którym zacząłem niebezpiecznie cenzurować swoje myśli i mówienie o uczuciach byle jej nie zdenerwować czy nie doprowadzić do płaczu. Zauważyłem taki mechanizm, że jak tylko próbowałem zahaczyć o problemy, to od razu miała łzy w oczach i takie budowanie poczucia winy we mnie, że czułem się w ostatnich tygodniach jak zły człowiek.

Jej huśtawki zaczęły być coraz gorsze. Z tym, że tak jak do tej pory było raz dobrze raz źle, tak w tym momencie było już tylko albo źle albo rozpaczliwie. Ciągłe słowa dotyczące samobójstwa, beznadziejności, dużo agresji. Zaczęła strasznie przeklinać. Udało mi się ją namówić na wizytę u psychologa, ale stchórzyła i zaczęła mnie traktować jakbym bym jej wrogiem, choć kilka dni wcześniej jeszcze dziękowała za wszystko.

Ostatecznie się rozstaliśmy. Jednak po trzech tygodniach (martwiłem się o nią) umówiłem się z nią i powiedziałem szczerze, że za nią tęsknię. Zaznaczyłem, że skoczyłbym za nią w ogień, ale z drugiej strony największa moja miłość nie ma prawa jej ograniczać. Powiedziała, że nie ma do mnie żadnego żalu czy złości, tylko..."na przyszłość mam nie osaczać dziewczyn, tj. nie pytać się ciągle jak się czuje albo czy wszystko w porządku". Tu się autentycznie [b]wkurwiłem[/b], bo wolałbym skupić się w związku na czymś innym, ale jak ciągle słyszałem "chce się rzucić pod tramwaj, najchętniej bym zniknęła, płakać mi się chce", to ciężko mi było nie wyrażać zwykłej ludzkiej troski. Zwłaszcza, że to ona zawsze pierwsza zasypywała mnie swoim nastrojem i tak dalej...

Zdaję sobie sprawę, że ona nie jest winna swojej chorobie, zaakceptowałem także jej wolę odejścia, ale te słowa na koniec. Po prostu uważam, że to było zwyczajnie nie fair. Nigdy nie miałem pretensji, nie bagatelizowałem jej problemów i naprawdę maksymalnie dawałem z siebie wszystko by było jej choć ciut lżej. Tak naprawdę tylko o to jedno zdanie na koniec mam żal, bo cała reszta... wiem jak jej ciężko i trzymam bardzo mocno kciuki za nią! ! ![/justify]
Edytowane przez Vratasky dnia 21/07/2015 13:52
 
RedKate
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 14:10
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2185
Data rejestracji: 06.07.12

Witaj, Vratasky.
Pierwsze pytanie: czy dziewczyna robiła coś w związku ze swoją chorobą, leczyła się, chodziła na terapię? Nie pomożesz komuś, kto sam nie jest gotów sobie pomóc.
Choroba nie jest usprawiedliwieniem, nie uprawnia do manipulowania innymi oraz traktowania ich jako spluwaczek do wyrzucania swoich frustracji i cierpień. Nikt nie jest winny swojej chorobie, ale pozostaje odpowiedzialny za swoje słowa i zachowanie.

Witamy na forum, od tej pory możesz pisać również w innych jego działach.

[color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą."
Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color]
 
Vratasky
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 14:35
Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 21.07.15

Nie, nigdy. Nie była u żadnego psychologa ani nie zwracała się o pomoc do rodziny, a wszelkie próby namówienia odrzucała. Im dalej w las, tym coraz bardziej agresywnie. Jedyna próba, to wtedy kiedy namówiłem ją na wizytę do specjalisty, ale stchórzyła. Sad

O wszystkim poinformowałem jej rodzinę, ale zamietli problem pod dywan, więc chyba muszę się z tym pogodzić, że pewnych rzeczy nie zmienię. Choć po reakcji jej rodziców zrobiło mi się jej strasznie żal...
 
RedKate
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 14:41
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2185
Data rejestracji: 06.07.12

Nie da się wyleczyć samemu, bez pomocy specjalisty. Do tego trzeba bardzo chcieć wyzdrowieć. Rozumiem Twój żal. Myślę, że zrobiłeś dla niej sporo, ale reszta już leży tylko po jej stronie, Tobie pozostaje dobrze jej życzyć. Moim zdaniem miejsce na wsparcie będzie wtedy, gdy sama podejmie kroki w kierunku leczenia.
[color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą."
Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color]
 
Vratasky
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 18:38
Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 21.07.15

Jedna mnie sprawa mnie bardzo zaskoczyła. Rodzice są wobec niej strasznie nadopiekuńczy, odwożą ją, kontrolują, sprawdzają często co robi! Na festiwal muzyczny nie pozwolili jej jechać, bo "ma kruche zdrowie i nie chcą ryzykować przed wylotem na wakacje". Dlaczego zatem kiedy dostają na tacy informacje o jej poważnych problemach dotyczących zaburzeń psychicznych, to IGNORUJĄ to? Gdzie tu jest logika...?
 
martyna
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 20:53
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

poczytaj też o przyczynach bulimii i rodzinach w jakich się wychowują, wiele zrozumiesz.
I Witaj Smile
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Vratasky
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 20:55
Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 21.07.15

Czytałem, ale nigdy nie sądziłem, że oni tak się zachowają. Może zabrzmi to śmiesznie, ale czasem miałem wrazenie, ze to jest rodzina jak z reklamy. Dopiero teraz widze pewne rzeczy, ktore powinny wzbudzić moja czujność.
 
Jasnosc
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 21:04
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 34
Data rejestracji: 12.07.15

[quote][b]RedKate napisał/a:[/b]
Nikt nie jest winny swojej chorobie, ale pozostaje odpowiedzialny za swoje słowa i zachowanie.
[/quote]
Ja tam się nie znam na bulimi, ale sami podkreślacie, że nikt nie jest winny swojej choroby i że nie ponosi za nią odpowiedzialności ( tego nie powiedzieliście ), a nie potraficie podjąć się rozróżnienia na ile decyja o rozstaniu wynika z choroby i co za tym idzie czy można ją obarczać za decyzje, które są podejmowane pod jej wpływem.
Edytowane przez Jasnosc dnia 21/07/2015 21:07
 
martyna
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 21:18
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Jasność, bulimia czy też zaburzenia osobowościowi nie zwalniają z myślenia i odpowiedzialności, to nie są schorzenia gdzie jesteś niepoczytalny i nie odpowiadasz za siebie.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Jasnosc
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 21:31
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 34
Data rejestracji: 12.07.15

Ale to tak jak umrze Ci matka albo dowiadujesz się o diagnozie ciężkiej choroby załóżmy też nie jesteś w tym czasie niepoczytalna, a ma to znaczny wpływ na decyzję jakie podejmujesz w tym czasie...
Edytowane przez Jasnosc dnia 21/07/2015 21:33
 
rogit
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 21:35
Rozgrzewający się


Postów: 18
Data rejestracji: 21.07.15

[quote][b]Vratasky napisał/a:[/b]
(...) Rodzice są wobec niej strasznie nadopiekuńczy, odwożą ją, kontrolują, sprawdzają często co robi! (...) Dlaczego zatem kiedy dostają na tacy informacje o jej poważnych problemach dotyczących zaburzeń psychicznych, to IGNORUJĄ to? Gdzie tu jest logika...?[/quote]

A kto powiedział, że bezmiar miłości rodzica kieruje się logiką? Sam na sobie przekonywałem się, że od leczenia/diagnozowania są lekarze, a nie bliscy, jakkolwiek rozumiani. Zwłaszcza w zderzeniu z rzeczywistością zakrzywioną obrazu chorego. A jeśli dodać do tego kilka czynników stereotypowych typu: "przesadzasz", "po co od razu psychiatra" i takich, których nigdy nie zrozumiem: "bo co ludzie powiedzą?", to może rodzicielska ochrona może niekiedy zaszkodzić? Sam spadłem na pysk i uważam, że czasem trzeba sięgnąć gleby. Niekoniecznie dlatego, że grunt to zdrowie.
 
Vratasky
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 21:35
Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 21.07.15

Decyzja podjęta świadomie czy nieświadomie ma to do siebie, że zawsze musimy się mierzyć z jej konsekwencjami. Bo ich nic nie wymaże, nic.

[b]Rogit[/b] Ostatnie dwa zdania, majstersztyk!
Edytowane przez Vratasky dnia 21/07/2015 21:36
 
Jasnosc
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 22:01
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 34
Data rejestracji: 12.07.15

[quote][b]Vratasky napisał/a:[/b]
Decyzja podjęta świadomie czy nieświadomie ma to do siebie, że zawsze musimy się mierzyć z jej konsekwencjami. [/quote]Raczej musimy ponosić ich konsekwencję.

ale...

[quote]Bo ich nic nie wymaże, nic.[/quote]Chyba, że zdrowy rozsądek osoby, która wie, że dana osoba zachowała się tak pod afektem.
 
Vratasky
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 22:12
Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 21.07.15

[quote]Chyba, że zdrowy rozsądek osoby, która wie, że dana osoba zachowała się tak pod afektem.[/quote]

Tak, zgadzam się. Tylko nic bez chęci drugiej strony sie nie zrobi, to jest po prostu warunek konieczny. Mozemy chcieć drugiemu człowiekowi odpuścić, wybaczyć - cokolwiek, ale druga strona musi tego chcieć, prawda?
 
Jasnosc
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 22:49
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 34
Data rejestracji: 12.07.15

Nie, bo problem polega na tym, że ktoś czasami nie widzi problemu, a dopiero go zauważa i widzie swoje błędy jak z niego wyjdzie. Dlatego CZASAMI należy zrozumieć, że zmiana jest możliwa dopiero po zmianie tzn. człowiek nie może zrozumieć błędów w nich tkwiąc. Dlatego trzeba go uświadomić.
 
RedKate
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 23:06
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2185
Data rejestracji: 06.07.12

Czasem tu na forum da się przeczytać zdanie w stylu "to nie byłem ja, to była moja choroba". Nie, choroba to nie my. Człowiek odpowiada za swoje czyny i nie ma tak, że może oczekiwać bezwzględnego zrozumienia i wybaczenia. Pewnie, że miłość wiele zniesie, ale trzeba stawiać granice. Inaczej choroba może zniszczyć i chorującego, i jego bliskich.
[color=#3399ff][i][small]"Moja doprowadzona do ostateczności dusza doszła do głosu. Z zimną furią, z pełną świadomością tego co robię, przestałam panować nad sobą."
Joanna Chmielewska - "Całe zdanie nieboszczyka"[/small][/i][/color]
 
Jasnosc
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 21/07/2015 23:19
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 34
Data rejestracji: 12.07.15

[quote][b]RedKate napisał/a:[/b]
"to nie byłem ja, to była moja choroba". Nie, choroba to nie my.[/quote] Ciężko nie winić kogoś jak popełnia dany czyn z premedytacją. Natomiast ciężko kogoś winić jeżeli popełnia błąd z przyczyn od niego niezależnych.
Zwłaszcza jak ktoś ma później wgląd świadczący o tym, że to była choroba co znaczy, że normalnie tak by nie postąpił.

Uważam, że to może nie jest usprawiedliwienie, ale jest to czynnik łagodzący, który może prowadzić do usprawiedliwienia.
Edytowane przez Jasnosc dnia 21/07/2015 23:20
 
Vratasky
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 22/07/2015 21:46
Rozgrzewający się


Postów: 9
Data rejestracji: 21.07.15

Czy taki zwiazek, ktory opisałem w pierwszym poście, czy on był waszym zdaniem w jakimś stopniu toksyczny?
 
martyna
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 23/07/2015 07:15
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

Tym pytaniem szukasz potwierdzwnia swojej decyzji o rozstaniu?czy chcesz uciszyc poczucie winy?
Toksyczny/nietoksyczny wazne by Tobie bylo w nim dobrze, bo zwiazek jest by czuc sie ok a nie szamotac o kazdy dzien.
Edytowane przez martyna dnia 23/07/2015 07:17
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Jasnosc
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 23/07/2015 10:10
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 34
Data rejestracji: 12.07.15

W tej sytuacji nie można mówić o poczuciu winy. Kolega chce po prostu uświadomić wszystkim, że jego dziewczyna sama jest sobie winna.
Edytowane przez Jasnosc dnia 23/07/2015 10:13
 
Przeskocz do forum:

51,665,374 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024