22 Listopada 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Em Em
6 dni Offline
sasta sasta
2 tygodni Offline
notno notno
3 tygodni Offline
KingArthur KingArthur
8 tygodni Offline
swistak swistak
10 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: davidcorso
Ogółem Użytkowników:2,209
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Uzależnienia
 Drukuj temat
Kwestia Samookaleczenia
Wiliam
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 30/05/2010 17:19
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 8
Data rejestracji: 30.05.10

Zacznę od cytatu z [b]wikipedii[/b]:
[quote]Samookaleczenie (ang. self-mutilation, self-harm) umyślne uszkodzenie własnego ciała w wyniku autoagresji lub depresji. Samookaleczenie może też być zjawiskiem społecznym (np. w środowiskach, w których pogarda dla bólu nobilituje). Pojawia się też u dzieci, czasem w celu zwrócenia uwagi dorosłych.[/quote]
[url]http://pl.wikipedia.org/wiki/Samookaleczenie[/url]
Szukałem tematu, a ponieważ go nie znalazłem postanowiłem założyć...
Czy ktokolwiek z was robił, bądź robi to?
Może jest uzależniony? Co o tym sądzicie?
Ja wypowiem się później, chociaż jak się domyślacie mam z tym coś wspólnego skoro założyłem o tym nowy wątek.
Śnieg topi się najwcześniej, gdy wiatry zaczynają śpiewać,
I pszczoła, która latała w jaśniejącym lecie, nie zaśpiewa w zimie.
Wszystkie kwiaty na ziemi będą tam tak jaskrawe,
A śnieg topi się najwcześniej, kiedy moja prawdziwa miłość jest przy mnie...
 
irian
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 30/05/2010 18:03
Finiszujący


Postów: 278
Data rejestracji: 16.11.09

hm, no ja robiłam... może nie jakoś bardzo drastycznie, bo ślady żadne mi nie zostały no ale jednak miałam na celu zadawanie sobie bólu. Mówi się też o anoreksji czy bulimii jako rodzaju samookaleczenia i w sumie biorąc pod uwagę niektóre skutki fizyczne choroby jakie odczuwam bym się z tym zgadzała...
Czy przynosiło/przynosi mi to ulgę? nie... tylko co raz większy wstręt do siebie... kilka lat temu myślałam że robiąc sobie krzywdę zwrócę na siebie uwagę... no ale się myliłam...
 
http://pamietnikirian.blog.pl
gdzie ja jestem
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2010 22:16
Awatar

Rozgrzany


Postów: 75
Data rejestracji: 01.06.10

Ja mam za sobą takie doświadczenia. Raczej nie robiłam ego by skupić na siebie uwagę (bo lokalizowałam ślady swej działalności w miejscach nie widocznych). Tak postrzegałam to jako uzależnienie mechanizm radzenia sobie ze stresem, smutkiem, radością na którą nie zasłużyłam. Ale też by karać się za błędy.Z perspektywy dzisiejszej uważam że była o jedna z form autodestrukcyjnego zachowania. Dalej miewam impulsy którym ulegam lub nie.
Ciężko jest opisać sposób w jaki coś takiego przynosi ulgę. I nie chce się wdawać w takie próby będą one na wpół poetyckie a to może tylko zaszkodzić. Ale TAK samookaleczenia przynosiło mi ulgę, czy przynosiło mi ulgę na długo? NIE ale wtedy okaleczałam się bardziej. Czy czułam się przez to jeszcze gorszym człowiekiem i dodawałam sobie powodów do okaleczenia JAKA NAJBARDZIEJ i tak spirala się zacieśniała a kółeczko zamykało.
"Wyleczyłam się " z Mocnego "Ciągu" (gdy robiłam to codziennie lub częściej) mówiąc sobie że to bardzo obrzydliwe, i powtarzając sobie że nie poczuje się lepiej czyli skupiając się na negatywnej stronie doświadczenia. Nie był to najbardziej konstruktywny sposób poradzenia sobie z problemem bo emocje czasem silne z którymi sobie w ten sposób radziłam pozostały a zlikwidowany został tylko mechanizm "radzenia sobie" z nimi.


Poznałam osoby które chwaliły się swoimi ranami lub okaleczały się na pokaz przy obserwatorach w aurze histerycznego szantażu. Nie rozumiałam tego ale staram się nie oceniać tego zachowania gdyż moim zdaniem jeśli ktoś za jedyny sposób zdobycia uwagi otoczenia uważa okaleczanie się to mówiąc potocznie "MA PROBLEM" bo powinien widzieć w sobie inne możliwości lub postrzegać otoczenie jako reagujace na co innego.
 
hadassa
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 03/06/2010 23:19
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1611
Data rejestracji: 13.03.10

NIgdy się nie okaleczałam i przyznam, że nie rozumiałam tego nigdy...aż do teraz.
Nie wiem czy to, co czuje i czułam od dawna można zakwalifikować, ale jak jestem w dołku, to jakąś chorą przyjemność sprawia mi zadawanie sobie jeszcze większego psychicznego bólu przez samooskarżanie się, i takie tam.Blaza całkowita. Najsilniej miałam to rozwinięte tak między 16 a 20 rokiem życia. Były takie momenty, że zupełnie nad tym nie panowałam, robiłam z pełną świadomością rzeczy, które działaly na moją szkodę, po prostu złe rzrczy, mniejsza o szczególy. Psychicznie mnie to rozwałało, ale też jakoś kręciło i przynosiło chwilową ulgę, ale potem czułam się jeszcze gorzej i czułam wstręt do siebie.
Obecnie mam takie tendencje, ale bronię się przed tym jak mogę, bo wiem czym to pachnie.
No nie wiem, czy można to podciągnąć, może niech wypowiedzą się specjaliści: Makro? Perfidia?
[color=#660099][i]" A ja jestem proszę Pana na zakręcie
moje prawo, to jest pańskie lewo.
Pan widzi krzesło, ławkę, a ja rozdarte drzewo.(...)
Ode mnie widać niebo przekrzywione..."[/i][/color]
 
Perfidia
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 04/06/2010 00:15
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

Korzystając z okazji chciałabym sprostować - ja nie jestem specjalistą. Moje wykształcenie i zawód nie mają nic wspólnego z psychiatrią czy psychologią.

A w temacie mogę powiedzieć tyle, że nie jest trudne podciągnięcie samookaleczania do uzależnień. Jak wiecie hurtowo czytuję blogi pro ana i tam dość często spotykam się z samookaleczaniem (choć głodzenie się też właściwie to wyrządzanie sobie krzywdy). Nie wiem co mówią statystyki, ale wydaje mi się, że ten problem występuje najczęściej w połączeniu z innym chorobami czy zaburzeniami. Osoba, która nie umie/nie może uporać się ze swoimi emocjami i uczuciami, używa SI jako formy odreagowania? zapanowania nad tym co czuje?

Większość osób, które na swoich blogach wspomina o SI, wstydzi się swoich blizn, ukrywa je, ale znam też takie, które tnąc się tworzą wzory (prawie jak tatuaże), uważają swoje ślady za piękne i są z nich dumne. I w takim przypadku to nie wiem, czy jest to okaleczanie się dla poczucia bólu itd., czy jest to raczej coś w rodzaju uzależnienia od modyfikowania swojego ciała.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
Kati
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 04/06/2010 07:45
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2764
Data rejestracji: 29.06.09

O proszę, pisałam tu posta, a zniknął - tak a propos paranormalnych zdolności mojego efkowego komputera. Wracając do samookaleczenia - znam z autopsji. Mnie wsię włączylo, gdy zablokowałam sobie wszelkie inne formy nałogowych działań - czyli zachowania alkoholowe i bulimiczne. Pierwszy raz w afekcie zrobiłam to tak, że blizny widać do dziś, następne razy pilnowłam sie, żeby było to miejsce niewidoczne dla oczu. Dla mnie to była taka ulga zastępcza. I wiecie, mimo że jestem już dość daleko w terapii, to ostatnio w przypływie nagłego zdenerwowania zdazyło mi się odruchowo sięgnąć po nóż... nie użyłam go ale poparzcie, jak to jest jednak silny odruch od chwili, gdy się go wyrobi w sobie...
Jeszcze może dodam z terapeutycznego rozumienia problemu: często jest tak, że samookaleczenie dochodzi do głosu, dy osoba ma zablkowane wyrażanie złości, która niewyrażona w kierunku adekwatnej osoby kmuluje się i domaga się ujścia. taka osoba często nie rozpoznaje, że tak naprawdę jest wściekła na kogoś tam, albo rozpoznaje ale nie moze tego wyrazić - bo od małego była karcona za złoszczenie się lub po prostu nie umie, sama z siebie - i złość zwraca przeciwko sobie. Może to być tylko taki "wentyl bezpieczeństwa", często jednak dochodzi do tego uczucie wstydu i potrzeba ukarania się za "złe myśli". Ja do dzisiaj nie umiem się spontanicznie wściec, natomiast nauczyłam się rozpoznawać w sobie tą emocję, więc raczej nie grozi mi sytuacja, w której najpierw zaziałam, a potem pomyślę/albo i nie. Chociaż, kto to wie... Ważne jest, że nie daję sobie przyzwolenia na krzywdzenie się. Tak samo jak na inne nałogowe zachowania. W każdym wypadku - jest to kwestia indywidualnej decyzji, inaczej się nie da.
 
modliszka
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 04/06/2010 12:29
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 2327
Data rejestracji: 26.10.09

No to ja cóż..robiłam, robię.Jest to dla mnie najwstydliwszy z możliwych tematów, mogę przyznać się do rzygania, przeczyszczania, alkoholu, myśli samobójczych itp to ta kwestia będzie zawsze prawdą o wielu twarzach.Wstydzę się tego nieziemsko, jednak nie powstrzymuje mnie to przed tym procederem.
Nigdy nie miałam na celu robiąc to zwrócić na siebie czyjąś uwagę - jest przeciwnie, ukrywam swoje blizny i nierzadko są one dogłębnie przemyślane, w świetle z kim i gdzie się w najbliższym czasie pojawię.
Sądzę, że nie jestem od tego uzależniona, nie robię to zbyt często, wole jednak inne formy odreagowania..
[i]Złamać można praktycznie wszystko, nawet
serce.
Lekcje, których udziela nam życie, nie przynoszą
mądrości, lecz blizny i zrosty.[/i]
 
martyna
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 18/06/2010 16:47
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

W tej kwestii chciałam podzielić się tylko tym, że jak najbardziej samookaleczenie uzależnia. Jeśli pomaga i otrzymuję się to, co chce się osiągnąć ( przynajmniej na początku) to później sięga się częściej i okalecza głębiej.
Ja no cóż do aniołów nie należę, zdarzało mi się sięgać po takie metody radzenia sobie z sobą.W różnych momentach życia, ale ostatnio najczęściej nocą. Pamiętam bezsenne noce spędzone po miłym wieczorze z Jegomościem, jak potrafiłam pokaleczyć własne znienawidzone ciało w sposób taki, że rany utrudniały mi funkcjonowanie przez następne tygodnie.Kilkakrotnie bywało tak, że wymagało interwencji chirurga, a wstyd nie pozwalał poprosić o pomoc. Środowisko, w którym się obracam jest medyczne, później już nie stanowiło to problemu by znalazły się sprawne ręce w domowych pieleszach, które założą kilka szwów i omamią relanium.
Chciałabym do tego nigdy nie wracać i móc powiedzieć dzisiaj - to przeszłość. Mimo, że teraz sporadycznie się zdarza ale jednak cały czas się zdarza Sad
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
Pogodna
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 27/06/2010 15:04
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

Jeśli za samookaleczenie uważać tatuowanie się to można powiedzieć, że to mnie dotyczy.
Jeśli chodzi o sam akt w sensie ból nie postrzegam tego pozytywnie, dla mnie to raczej chęć bycia wyjątkową, inną nie szarą, powoduje u mnie chęć posiadania tatuaży.
Mój terapeuta kiedyś powiedział, że to ma jakiś wydźwięk seksualny, ale do dziś nie wiem o co kaman Smile
Wiele osób się dziwi, wprost pyta czy nie żałuję swoich tatuaży. To jest chyba jakieś wewnętrzne rozerwanie bo na co dzień chodzę elegancko ubrana i niby etycznie kłóci się to z tatuażami, które społecznie jeszcze nie są tak akceptowane jak w innych krajach, jednak w pracy nigdy nie miałam żadnych uwag negatywnych. A pracuję w szkole.
 
martyna
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 26/03/2011 20:18
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

[quote]Chciałabym do tego nigdy nie wracać i móc powiedzieć dzisiaj - to przeszłość. Mimo, że teraz sporadycznie się zdarza ale jednak cały czas się zdarza [/quote]
No niestety ostatnio coraz częściej mi się to zdarza, pozbawiłam się innych " wyjść awaryjnych" nie wymiotuję, nie znieczulam się, nawet już się nie głodzę to znowu dowalam sobie w taki sposób. To głupie!to chore! to idiotyczne!
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
sigma
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 26/03/2011 22:55
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 12627
Data rejestracji: 12.02.11

Ja etap samookaleczania miałam na przełomie podstawówki i liceum, chyba przez trzy lata. Nie robiłam tego bardzo często, nie bardzo mocno, trwałych śladów nie mam. A po tych trzech latach... nie wiem, postanowiłam sobie, że więcej tego nie zrobię, i od tamtej pory nie robię. Być może mój wstręt do krwi sprawił, że się udało. Choć do tej pory zdarza się, że mam ochotę, wyobrażam to sobie, czasami bawię się jakimś ostrym przedmiotem... ale nie używam go.
I mimo że jakieś 10 lat od tamtego czasu minęło, to jest to jeden z tych tematów, których jeszcze nie udało mi się na terapii poruszyć. Za bardzo się wstydzę.
karą za niewiarę będzie lęk
który już nie zechce opuścić mnie
 
gabagaba
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 18/07/2011 13:17
Rozgrzewający się


Postów: 43
Data rejestracji: 09.07.11

Mam to. Tylko, że moje jest takie inne. Jak byłam mała - kilka prób z Zyletką. Teraz rozdrapuję bowiem rany - dosłownie. Zrywam strupy, wyciskam do granic przytomności pryszcze (te istniejące i te w domniemaniu), aż wszystko boli i się sączy, ropieje...Potem chcę to za wszelką cenę uleczyć.... WTF?
 
Nieustraszona
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 18/07/2011 17:27
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 6722
Data rejestracji: 03.04.10

Sigma a u mnie bylo odwrotnie jak powiedzialam ze juz nic sobie nie obiecuje to zaczela sie moja droga do wyjscia. Wyszlam chcac pozornie sobie samookaleczenie ulatwic, ale procedura mnie wkurzala, wiec zajmowalam sie czyms innym. W koncu przestalam i mialam niedawno 3 rocznice Smile
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość....
 
gabagaba
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 18/07/2011 20:07
Rozgrzewający się


Postów: 43
Data rejestracji: 09.07.11

sigma - szacun
 
Alia
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 18/07/2011 21:36
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 2831
Data rejestracji: 01.09.09

gabagaba - miałam coś podobnego. Rankę ukrytą na głowie, we włosach, którą regularnie rozdrapywałam, zrywałam strupy, rozjątrzałam. Aż w pewnym momencie powiedziałam sobie dość, powiedziałam sobie, że potrafię nad tym zapanować, że już nie będę jej dotykać. W dużej mierze dlatego, że wybierałam się do fryzjerki, a ona już przy poprzedniej wizycie zauważyła. I zadziałało, a po tej rance nie ma już śladu.
 
Artystyczna Dusza
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 19/07/2011 10:38
Awatar

Medalista


Postów: 711
Data rejestracji: 31.05.09

Ja miałam manię (trochę podobnie jak gabagaba) na punkcie rozdrapywania strupków ale krzywdziłam się też w inny sposób obgryzając paznokcie.Teraz od dwóch miesięcy mam piękne paznokcie a to wszystko za sprawą kosmetyczki u któej byłam.Zrobiła mi takie piękne paznokcie(oczywiście musisałam je trochę zapuścić),że wiele osób w pracy a nawet obcych się zachwyca.Są takie piękne że sama nie mogę wyjść z podziwu.Cieszę się bo to obgryzanie spędzało misen z powiek a gdy ktoś zauważyłmoje poobgryzane paznokcie i pourywane skórki to było mi po prostu najzwyczajniej wstyd.Nie potrafiłam nic zrobić a tutaj taka niespodzianka-wystarczyło pójść do kosmetyczki.Ona zrobiła mi paznokcie żelowe i to pomogło.Fakt kosztuje mnie to miesięcznie 60 zł ale czego się nie robi dla własnego dobrego samopoczucia.
Tak że dziewczyny spokojnie.Mnie się udało to i Wam się kiedyś uda.
[b]"Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać"[/b]
 
http://monia-art.blogspot.com/
Inus
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 06/09/2011 11:04
Awatar

Finiszujący


Postów: 405
Data rejestracji: 05.09.11

A jak wasze środowisko reaguje na SI, blizny?
Pytanie nasunęło mi się czytając post modliszki, bo ja nigdy specjalnie się tego nie wstydziłam-to oczywiste, że nie rozpowiadałam wszystkim ale znam dużo osób które to robiły i mówią o tym otwarcie,nie wstydzą się blizn, rzadko zdarza się aby ktoś miał z tego powodu problemy ze strony otoczenia.
 
nienasycona
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 19/09/2011 19:56
Awatar

Rozgrzany


Postów: 54
Data rejestracji: 19.09.11

a czy ktoś z was odczuwał przyjemność podczas samookaleczenia się? oczywiście mówię o chwilowej przyjemności, najgorsze jest to że chętnie bym wypróbowała połączenie takiego czegoś z sexem. Wiem, że to jest chore dla niektórych ale dla mnie jest to naturalne. Nie wiem co sadzić o tym...
Zazwyczaj stosuję cięcie się jako wewnętrzne wyciszenie, bo lepiej jest czuć ból fizyczny niż psychiczny. Ma mi to przypomnieć o tym, że znów miałam kolejny napad i jest to moja wina. Choć bywało też, że nagle traciłam kontrolę nad soba i wchodziłam w pewien trans czy coś w tym stylu. Zamykałam się w łazience by obserwować wyciekająca krew na kafelki zamiast jechać z tym do szpitala. Boje się że znów zbliża się dużymi krokami demon, który spowoduje kolejny raz mój upadek. Przeraża mnie to bo blizny sa bardzo widoczne, bardzo głębokie. Znów zaczynam tęsknić za tym... heh!

Pogodna - nie no, tatuaże to nie samookaleczenie się. Bo jeśli tak to ja już jestem totalnie stracona przez swoje zamiłowanie do tego


wybaczcie że mogę pisać trochę nie spójnie, ale znów jestem bardzo pobudzona i za dużo mam w głowie, a moja klawiatura po prostu nie ogarnie z napisaniem tego wszystkiegoWink
'Self harm is not a trend. Anorexia is not a phase. Depression is not an act. Homosexuality is not a choice. Sexual assult is not provoked. Suicide is not a result of cowardice'
 
Nieustraszona
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 19/09/2011 20:03
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 6722
Data rejestracji: 03.04.10

Tatuaże mogą spełniać funkcje samookaleczenia, MOGĄ, ale nie muszą Smile

Co do sexu ludzie maja rożne upodobania, ale granice są płynne.
Kiedyś musisz się pożegnać z nadzieją na lepszą przeszłość....
 
Makro
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 19/09/2011 22:38
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3419
Data rejestracji: 10.08.08

Samookaleczenie kręci - ale pewnie osoby z zaburzeniami. Wydaje ci się, że takie promowanie patologicznych (dewiacyjnych?) zachowań jest na miejscu?
Ty nie pytasz jak się tego pozbyć, ty się tym napawasz!
Po jaką cholerę o tym piszesz? Co to ma dać? Wspólnotę w samookaleczeniu? Może założymy grupę na facebooku "Potnijmy się razem"
[color=#3300ff]"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie."[/color]
[color=#6600ff]Karl Kraus[/color]
[color=#0099ff]Jestem lekarzem. Na forum jestem prywatnie, więc funkcje leczenie i diagnostyka są wyłąc
 
http://www.blogozakrecie.blox.pl
Przeskocz do forum:

51,661,009 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024