19 Kwietnia 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Hernandez Hafsa Hernandez Hafsa
11:56:41 Offline
Klara Klara
3 tygodni Offline Offline
Nieustraszona Nieustraszona
3 tygodni Offline Offline
swistak swistak
6 tygodni Offline Offline
Alia Alia
6 tygodni Offline Offline
Ostatnio zarejestrował się: Hernandez...
Ogółem Użytkowników:2,202
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
 Drukuj temat
Historyjki i wierszyki Zuluza
Dziamalena
#21 Drukuj posta
Dodany dnia 15/10/2015 10:24
Rozgrzany


Postów: 54
Data rejestracji: 09.06.15

Grin! Uwielbiam! Grin
 
Zuluz
#22 Drukuj posta
Dodany dnia 16/10/2015 09:36
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

Dziękuję Dziamaleno! Grin

"Bracia"

- Poczekaj bracie!
- Czekam, co jest?
- Dzięki. Mam nadzieję, że nie czekasz za długo?
- A jak myślisz, ile mogło minąć od momentu, gdy mnie zawołałeś?
- Przecież wiesz, że nie noszę zegarka.
- Chryste, czekam moment, mów!
- Jesteś pewien? Nie chcę zatrzymywać. Poza tym czas to pieniądz.
- Ile potrzebujesz?
- Brakuje mi na fajki.
- Ty i ten twój nałóg. Trzymaj.
- A ty dokąd idziesz?
- Wiadomo dokąd, na szybkie dziewczyny.
- Chodziłeś przecież do Anonimowych Seksoholików?
- Same kobiety i ja. Zgadnij jak to się skończyło. Zresztą co się czepiasz? Sam miałeś rzucić palenie.
- Nie mogę. Palę dla sąsiadki z balkonu na przeciwko.
- Ładna?
- Bardzo ładna. Macham do niej.
- Gratulacje. Ona odmachuje?
- Nie bardzo.
- Dlaczego?
- Macham zza firany.
- Chryste, powinniśmy zamienić się nałogami na tydzień. Coś jeszcze chcesz?
- Zapytać co u rodziców, widujesz ich częściej.
- Chodzą do kościoła i modlą się za nas, jak zwykle.
- I nadal to nie pomaga, czyż nie?
- Mnie tam trochę pomogło. Poznałem niezłe dziewczyny z Oazy. Zapoznać cię?
- Mam swoją sąsiadkę.
- Taa, prędzej umrzesz na raka krtani, niż się odważysz pomachać nie zza firanki.
- Przynajmniej umiem robić kółka z dymu nosem.
- Pokaż to jej, palacz palacza zrozumie.
- Przyjdzie czas na to. Dzięki za kasę. Tymczasem.
- Bywaj bracie.
 
Zuluz
#23 Drukuj posta
Dodany dnia 19/10/2015 10:17
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

Fragment listu do P.

Musiałem dzisiaj wstać.
Oderwałem prawy bark od łóżka i wszystko się rozleciało.
Nie nagle, tylko stopniowo.
Niczym powolne topnienie śniegu.
Wyraźnie to czułem.
Odpadła głowa i zerwało łączność z resztą ciała.
Potem zaczął zanikać wzrok.
Kolory stały się jaskrawe, a następnie przeszły w szarości. Każdy odcień odpadał osobno, od najciemniejszego do najjaśniejszego, aż została przejrzysta biel.
Następnie począł odrywać się słuch.
Niskie tony zapadły się w sobie, a reszta dźwięków zaczęła brzmieć jak w 8-bitowym komputerze.
Powoli wszystko stawało się robić coraz cichsze, aż stało się ciszą absolutną. Nigdy takiej ciszy nie doznałem.

Został tylko węch, który wyłapywał zapachy z otoczenia. Od pięknych po obrzydliwe.
One też zmieniły się w coraz lżejsze nuty, w końcu znikły.
To niesamowite nic nie czuć.
Kompletnie.
Coś jednak zostało.
Coś co nie widziało, nie słyszało, nie czuło.
Coś w co się zamieniłem na ten moment.
Nie wiem ile to trwało, gdyż nie było żadnego punktu odniesienia. Nie było żadnej myśli, która notowałaby upływający czas.
I już.
Wróciłem, chociaż nigdzie nie odszedłem. Byłem z powrotem, a przecież ani na chwilę mnie nie było.

Lepiej przestać z tym rodzajem doświadczeń, bo w końcu w którymś utknę i nie zdążę wytłumaczyć, że jeszcze nie umarłem.
Dobrze, że jestem obowiązkowy i za drugim dzwonkiem budzika zawsze wstaję.
Kiedyś może się to nie udać.
 
Zuluz
#24 Drukuj posta
Dodany dnia 22/10/2015 12:58
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

"ekoterrorysta"

Chciałbym zostać ekoterrorystą artystą.
Malować krwią bossów naftowych po śniegu.
Biegać z wilczą watahą, rozrywać krtanie myśliwym
i wyć do księżyca.
Naturo!
Pozbądź się ludzi.
Raczej nikt nie będzie za nimi tęsknił.
No, może mnie już nie będzie
by Cię podziwiać i zagłębiać w Tobie
w niemym zachwycie,
ale oboje wiemy, że masz to
w dupie.
 
Zuluz
#25 Drukuj posta
Dodany dnia 23/10/2015 13:18
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

"Urwanie głowy"

- Dzień dobry, jak się pan ma?
- Urwało mi głowę, dziękuję.
- Ma pan urwanie głowy? Nie zazdroszczę. Z kim?
- Nie. Urwało mi głowę.
- Przecież widzę pana głowę?
- A resztę ciała pan widzi?
- Rzeczywiście, jakby czegoś brakowało. Czyli przeszkadzam odrobinę?
- Nie aż tak. Wezmę polopirynę i mi przejdzie.
- Urwanie?
- Ból głowy.
- A mnie boli kręgosłup.
- Pewnie skolioza.
- Przerwany rdzeń kręgowy. Nic takiego, lekko zgrzyta.
- Starość nie radość.
- To prawda, ale inni mają gorzej.
- Nie ma wyjścia, trzeba się wziąć za sport.
- To jak? Basenik?
- Raczej scrabble.
- Ale pan nie ma ciała.
- Będę dyktował.
- Tylko głośno, bo nie mogę się nachylać.
- Postaram się.
 
Zuluz
#26 Drukuj posta
Dodany dnia 27/10/2015 10:54
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

"Umierać"

Miło umierać tak po troszku.
Patrzeć jak wszystko psuje się powoli.
Gaśnie życie z każdym oddechem.
Odchodzę.
Odrobinkę ja,
Z lekka moi bliscy.
Nieśpiesznie.
I nawet nagła śmierć
wydaje się rozciągnięta w nieskończoność,
niczym Wszechświat..
 
Zuluz
#27 Drukuj posta
Dodany dnia 28/10/2015 17:42
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

Fragment listu do N.

I wróciłem.
Skąd?
Nie wiem.
Tysiące fenomenów przez weekend rozpraszało mój ośrodek zarządzania.
Czyli podobno mózg. Gdzie znajduje się świadomość?
Człowiek Zachodu pokaże głowę.
Japończyk raczej okolice brzucha.
I nie dlatego, że lubi sobie pojeść taki Azjata.
Według nich, umysł jest tam gdzie skupiamy naszą uwagę.
A ponieważ gdy skupimy ją parę centymetrów pod pępkiem, wtedy jesteśmy najbardziej opanowani i spokojni, dlatego wybrali to miejsce.
Zaś mózg?
Miliardy eksplozji w ciągu ułamków sekund!
I jak tu być spokojnym?
Do tego mózg lubi pochłaniać wrażenia, jest gorszy niż żołądek, gdyż żołądek czasem jest nasycony.
Mózg zaś?
Nigdy!

A może jednak?
W końcu nie należy nigdy mówić nigdy, prawda?
Właściwie lekkie nasycanie mogłoby zostać.
Takie nabieranie wrażeń jak bibuła.
Siorb, siorb i powoli materiał pęcznieje.
I spokój i wrażenia zarazem.
Byleby nie popaść w nałogi.
Chyba, że w te dobre, jak chodzenie po ziemi i spoglądanie na księżyc.

Zanurzam się w swoje myśli i wyświetla mi się przestrzeń międzygalaktyczna.
Ciekawe, że w pewnej skali wszechświat i połączenia neuronowe wyglądają podobnie.
Wychodzi na to, że podróżujemy w kosmosie w naszych głowach i odwiedzamy galaktyki, których nikt inny nie widział przed nami. W końcu Wielki Wybuch staje się implozją i wracamy do siebie. Do domu.
Dom, z którego nigdy nie wyszliśmy, chociaż nasze stopy pokonały mnóstwo kroków.
Jeden mały krok, miliony powstających i wygasających galaktyk.
Widzisz gdzieś tu początek i koniec?
Zobacz to podbrzuszem!
 
Zuluz
#28 Drukuj posta
Dodany dnia 30/10/2015 12:53
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

Mucha teleport!

Do cholery, istnieje taki typ owada!
Na pewno państwo się ze mną zgodzą.
Pojawia się ona zawsze podczas spacerów.
Idzie się, a ona stoi parę kroków przed idącym.

Niewątpliwie wszyscy zwrócili na to uwagę, jestem tego pewien, gdyż z całą pewnością, gdy chodzicie po ziemi, a zazwyczaj chodzi się po ziemi, to uważacie by nie nadepnąć żadnego robaczka.

Wiem co mówię, sam nigdy żadnego nie nadepnąłem. No prawie..

I jest ona.
Mucha teleport.

Czeka. Podchodzi się do niej, obserwuje jej zamarłość.
I co się dzieje, gdy ma się już ją nadepnąć?
Znika! O tak, pyk i nie ma!

Idzie się dalej, a ona znowu jest, w tej samej pozycji, w tej samej odległości co uprzednio i znów czeka do ostatniej chwili, by uciec przed kroczącą stopą.
Przypuszczam, że to może być mucha-opiekun. Możliwe, że anioł, ale żem człowiek niereligijny nie będę zagłębiał się w teologiczne rozważania.

Podejrzewam, że to te ich oczy, które mają 360° pola widzenia. Działają niczym Diamentowa Sieć Indry, w której każdy diament odbija się w pozostałym.
Patrzą na mnie i widzą wszystkich innych ludzi.

Jaki jest ich cel obserwacji?
Myślę, że jest to kwestia nierozstrzygalna.
Może kierują naszymi myślami?
Nie jest to wcale takie głupie, przecież, gdy tylko je zauważamy od razu pojawiają się te same skojarzenia…

Mucha teleport!
 
Zuluz
#29 Drukuj posta
Dodany dnia 05/11/2015 13:14
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

"Samotność"

Czasem odczuwa się taki rodzaj samotności,
różny od tej rozpaczliwie wyobcowującej.
Ta dotyka opuszkami palców promienie słońca,
wywołując dreszcze euforii.
Serce w niej pulsuje jak wszechświat
i adrenalina uderza do głowy.
W końcówkach włosów płynie muzyka,
podnosząc je na całym ciele.
Wtedy idzie się donikąd,
nie mówiąc sąsiadom "dzień dobry".
(czasem należy być niewychowanym)
Wzrok pochłania wszystko,
bez rozróżniania barw i kształtów.
Często nie można się powstrzymać
i zaczyna się biec...
Myślę, że po nic.
Myślę też po nic.
 
Zuluz
#30 Drukuj posta
Dodany dnia 06/11/2015 10:57
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

"Wiosna.."

- Morderca, morderca!
Krzyczy, uciekająca Halinka.
Jezusmaria jak ona ucieka!

Biegnie wyciągając swe długie, smukłe nogi, a kusa spódnica odsłania zbyt wiele.
Halinka jest piękna, zauważa to każdy kto zdąży przyjrzeć się przebiegającej kobiecie.
W rekordowym czasie pokonuje dystans dwóch przystanków tramwajowych, skręca w jedną z węższych uliczek. W innych okolicznościach nigdy by się tam nie zapuściła.

Ta część należy do Zygmunta i Andrzeja, którzy właśnie podpierają odrapaną ścianę jednej z kamienic.
Zygmunt podrzuca monetę z lekceważącym uśmiechem. Ich fryzury utrzymują się na naturalnym tłuszczu.
Dzielnicowe jebaki, żadna im się nie oprze.
Halina przebiega koło nich, lecz oni nie reagują, wiedzą, że ten zerwany kwiat nie jest ich. Nie mają odwagi aby zaryzykować swe życie dla chwili zabawy.

Wtedy nadchodzi On.
Mężczyzna ogień, o kocich oczach i ruchach gibkiej pumy.
Ubrany elegancko, może nawet lekko ekscentrycznie.
Przyciąga uwagę kobiet. Nieistotne w jakim wieku.
Idzie wolno, napawa się sobą i wrażeniem jaki robi.
One nie spuszczają z niego wzroku. Kobiety ćmy, które nie potrafią powstrzymać się przed lotem w zabójcze płomienie.

Jednak w tej chwili On jest zajęty.

Idzie, uśmiecha się, patrzy przed siebie roziskrzonym wzrokiem. Nie śpieszy się, wie, że ją znajdzie.
Nie starczy jej sił by biec tak długo. W końcu się zmęczy, usiądzie gdzieś na ławce w parku łapiąc oddech.
A może serce nie wytrzyma przerażenia i pęknie?
On ma nadzieję, że tak się nie stanie. Nie chciałby tego, lubi sam zakańczać swoje miłosne sprawy.
Mija dwóch mężczyzn. Jednemu z nich z rąk wypada moneta i toczy się z brzękiem wprost do kanału ściekowego.
Nie patrzy na nich, skręca, nie waha się ani chwili, wie gdzie jej szukać.

Nad miastem migocze słoneczna aura, zrywa się lekki wiatr przynoszący świeżość i zapach kwiatów.
Przyszła wiosna.
 
Zuluz
#31 Drukuj posta
Dodany dnia 10/11/2015 10:21
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

"Kosmiczny sen"

Obecnie śnię o tobie,
mimo żeś ty nieobecna.
W równoległe wszechświaty
zmieniają się twe oczy.
Wybieram jeden z nich
według teorii kwantowej.
I rozczepiam się na miliardy gwiazd.
Tam ciebie też nie ma
i mnie już również.
Zostaje tylko głęboki sen bez marzeń.
 
Zuluz
#32 Drukuj posta
Dodany dnia 11/11/2015 14:44
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

"Integracja.."


Nie wiem dlaczego zawsze daję się namówić na tak zwane "wyjścia do ludzi", na te wszystkie "spotkania integracyjne".

Wiecznie jest tak samo.

Zajmujemy stolik i ta powierzchnia kilkudziesięciu centymetrów kwadratowych staje się twierdzą nie do zdobycia. Zza jej murów zaczyna się obserwacja pozostałych ludzi siedzących w różnych miejscach.

Tamci, to pewnie geje, gdyż siedzą koło siebie od godziny i zbyt często klepią się po plecach. Ta obcina wzrokiem ciebie, a stolik obok jest hałaśliwy i "buracki". Na parkiecie natomiast tańczą same lesbijki.
Jedynie my jesteśmy tutaj tymi fajnymi. No i może tamta dziewczyna przy barze, bo się do mnie uśmiechnęła.

Gdyby tak jednak...?

Przepraszam przyjaciół i wstaję, podchodzę do innego stolika.

- Można się przysiąść?

Spojrzenia po sobie, ironiczne uśmieszki. Za każdym razem to samo. Trzeba przebić się przez tą nieufność, przez pierwsze wrażenie, które zawsze bywa niekorzystne. Nigdy nie udaje się usiąść i po prostu porozmawiać jak życzliwy człowiek z człowiekiem.

Siadam i po pewnym czasie powstaje nowa twierdza.
Teraz stolik z przyjaciółmi staje się tematem rozmów. Coraz bardziej oni wydają mi się obcy, aż w końcu zapominam o tym co jeszcze przed chwilą istniało między nami.

Myślę, że pora spróbować gdzieś indziej.

Ten "hałaśliwy" stolik wydaje się obiecujący.
Łyse głowy, pachnące dziewczyny. Tu już są prowadzone rozmowy "specjalistyczne".
O drogich samochodach, drogich ubraniach, drogich kobietach.
Próbuję zaistnieć w rozmowie.

- Kuliga, pamiętacie?
- O stary, gdyby nie zginął, byłby mistrzem! Hołowczyc, to chujoza!

I już mam kieliszek wódki przed sobą. Klepią mnie po plecach i żartują w niewyszukany sposób z mej muskulatury. Mnie też to bawi.

Jeden z nich nachyla się do mnie i pyta, - chcesz ją? - Wskazuje ruchem gałek ocznych.

Patrzę na jedną z pachnących dziewczyn, ona na mnie w ogóle, ale wie, że jest darowana mnie.
Powstrzymuję się przed decyzją, nie dlatego, że nie wypada, że nie wolno.
Wolno, a nawet trzeba, te błyszczące usta dałyby mi wiele przyjemności...
Jednakże nie po to tu przyszedłem, do cholery!

Wstaję, na szybko opróżniam kieliszek wódki i kieruję się ku wyjściu. Na zewnątrz stoi grupka palaczy. Rezygnuję z trzeciej próby.

Idę wolnym krokiem, wdychając rześkie, nocne powietrze.
Wyobrażam sobie swoją idącą postać od tyłu.
Zaczynam majaczyć w ciemnościach.
Aż w końcu znikam...
Edytowane przez Zuluz dnia 11/11/2015 14:46
 
Zuluz
#33 Drukuj posta
Dodany dnia 12/11/2015 12:53
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

A tak pisałem przed chorobą..Smile

"Spacer"

Opowieść zaczyna się nagle, a kończy zbyt długo.
Za dwiema dzielnicami, obok apteki, przy ulicy gdzie stoją dwie stare kamieniczki, mieszkam ja.
Na samym poddaszu, z paroma sublokatorami, którzy szczęśliwie dla mnie są spokojni, zazwyczaj.
Wraz ze słońcem wstaję by nacieszyć się dniem i Moim Miastem, w którym mieszkam. Ono jest ogromne, i jak dotychczas nie poznałem jego wszystkich tajemnic. To sprawia, że tym bardziej szkoda dnia na siedzenie, w mojej małej, mieszkalnej klitce.
Jak co dzień wychodzę na spacer i za każdym razem oczekuje mnie coś nowego i zastanawiającego, przez co mój sen bywa krótki i bardzo nerwowy.
Mam swoje ulubione miejsca, chyba jak każdy mieszkaniec Mojego Miasta. Przeskakuję parę dzielnic, stałymi wytyczonymi ścieżkami. O i już jestem przy zielonej ławeczce.
To tutaj bywają ci, których znam najdłużej. Pani wiecznie zamyślona, z rozczochranymi włosami i starą książką w swych, jeszcze młodych, dłoniach. Spogląda w moją stronę i macha ręką, jak co dzień. Nie odmachuję, jak co dzień. Jej to nie przeszkadza, dla niej ważne jest to, że dziś znowu tu jestem.
Koło zielonej ławki, spacerująca para. Zakochani po Wieczność, tak o nich często myślę. Zaraz przystaną, przyjrzą mi się, szepną coś do siebie i ominą szerokim łukiem. Ani ja, ani oni nie lubimy nawzajem sobie przeszkadzać. Poszli. Zastanawiające, chodzą tą dróżką już od roku, może dłużej?
Dzisiejsza niespodzianka, rodzice z dzieckiem. Po raz pierwszy w tej okolicy, to widać, idą niczym tabun rozjuszonych psów. Rozglądają, zbliżają do każdej rzeczy, która wyda im się ciekawa. No i zamieniam się w ciekawostkę, uszczęśliwienie dla małej dziewczynki, która zauważa mnie i już przebiera nóżkami, aby mnie lepiej poznać. Może to i idiotyczne, ale zaczynam uciekać, nie mam ochoty na bliskie znajomości. Zapewne wygląda to komicznie, i tak jest, skoro słyszę śmiech dziewczynki za sobą.
Wybieram inne miejsce, bardziej ruchliwe, dzięki temu, mało kto ma czas zwrócić uwagę na nowo przybyłego. Siadam na poręczy ławki i obserwuję. Ludzie chodzący, rozmawiający, biegający, czego oni nie wymyślą.
Tuż koło mnie, młody mężczyzna wysypuje kawały wielkiej bułki, natychmiast zlatują się gołębie. Porozmawiałbym z nimi, lecz nie dziś, zbytnio owładnęła mnie melancholia i, no tak i głód. Może skusić się na tę bułkę? Czemu nie, wystarczy wziąć kawałek i już. Nadlatują wrony, no to ja rezygnuję, w ich towarzystwie z całą pewnością jeść nie będę. Zresztą bułka, do tego rozmokła, jak mogłem pomyśleć o skosztowaniu? Robi mi się niedobrze, cóż zmienię miejsce, znowu. Mówię "cześć" i po chwili zmierzam, nie wiedząc dokąd, ani jak długo zajmie mi ta wędrówka.
Mijam centrum, ciemne zaułki Mojego Miasta, aż docieram na jego pustawe obrzeża. Coraz więcej zieleni, ciszy, a co najważniejsze, nikogo w pobliżu. Drogę którą poznaję, przecina rzeczka, chociaż można nazwać ją także, rzeką. Jest taka pomiędzy. Wymyślam dla niej imię. Moja Rzeka.
W lewo, a może w prawo? Dlaczego nie można jednocześnie tu i tu? Czemu muszę zrezygnować z czegoś co może być ważne?
Ruszam za słońcem, rozkoszując się jego barwą i ciepłem, nasłuchując śpiewu ptaków. Moja Rzeka zakręca i niknie na chwilę za gęstwiną seledynowych liści. Ukazuje się znowu, razem z dziewczyną. Zaskoczony tym widokiem, staję. Nie tylko ja lubię spacery w nieznane?
Ona siedzi, nieświadoma mnie, czytająca książkę, od czasu do czasu spoglądając na wodę. Ja też spoglądam, na nią, i na wodę. Decyduję się, siadam koło niej, nie mówię "cześć", "witaj", nie ma takiej potrzeby, przecież widać, że jestem. Jej dłonie lekko podskakują, ja wraz z nimi. Przestraszyliśmy się. Zaczyna obserwować mnie uważnie, marszczy brwi, a w moment jest już uśmiechnięta. - Cześć - szepcze w moją stronę.
Wpatruję się w nią, przekręcając głowę w lewo.
Rzuca kamykiem w wodę. - Pięknie dziś na samotność.
Potwierdzam bezgłośnie, przekrzywiając głowę w prawo, tak widzę ją znacznie lepiej. Dłonie wolno odkładają książkę i sięgają do kieszeni. - Może słonecznika?
Widzę jej poruszające się usta, to z nich wydobywają się tak delikatne dźwięki? Podaje mi czarne ziarenka. Przyznaję, nieźle smaczne, zjadam je w chwilę. Rozlega się kołyszący śmiech. Co takiego śmiesznego zrobiłem? - Smakuje? To masz jeszcze.
Dostaję całą garść smakowitości. Zajadam, spoglądam na nią, patrzę na wodę i znów się zajadam. Ciemne oczy śledzą, jak mi idzie pożywianie, a nacieszone tym widokiem, wracają do lektury.
- Przeczytam Ci coś na głos, chcesz? - mówi to bez podnoszenia wzroku z nad książki.
- Chcę.
Zaskoczona, chyba tym, że się odezwałem, jej twarz zatrzymuje się na mej sylwetce.
- To oznaczało tak? Mam rozumieć?
Gdybym nie chciał, to czy mówiłbym "chcę"? Jak ona myśli, po co to powiedziałem?
Nie czeka na potwierdzenie, rozpoczyna czytać, nieśmiało i cicho z początku. Chyba jej nie onieśmielam? Słucham, głos jest coraz bardziej wyrazistszy i mocniejszy. Milknie, zamyka książkę, zamyśla się. Ja także to robię i kończę jeść słonecznik. Wciąż jest dobry.
Wolniutka dłoń zaczyna podążać ku mnie. Odruchowo odskakuję, nie lubię jak mnie ktoś dotyka.
Dłoń zawisa w powietrzu. - No chodź, nie bój się, mój gołąbku.
Mój gołąbku? Ładnie i tak spokojnie to powiedziała. Jej palce wachlują powietrze, przywołując mnie do siebie. Ponownie podsuwa mi parę ziaren słonecznika.
Skąd ona ich tyle ma?
Dotyk sprawia, iż mrużę oczy i przywieram do ziemi.
Zrywam, poczynam wzbijać się coraz wyżej, a jej smutne oczy odprowadzają mnie. ";Mój Gołąbku", to naprawdę piękne określenie i jest moje. W podzięce, robię kółeczko nad jej odchyloną głową. Zazwyczaj nazywają mnie "Przebrzydłym Ptaszyskiem".
Czas wracać na poddasze.

Koniec.
Edytowane przez Zuluz dnia 12/11/2015 12:57
 
Dziamalena
#34 Drukuj posta
Dodany dnia 13/11/2015 09:38
Rozgrzany


Postów: 54
Data rejestracji: 09.06.15

Zuluz - masz talent literacki, i to taki z prawdziwego zdarzenia - próbowałeś coś publikować, wysłać na konkurs literacki? Choroba nie jest usprawiedliwieniem dla lekceważenia talentu! A piszesz tak, że nie można się oderwać, chłonę Twoje teksty z prawdziwą przyjemnością :-) No i puenta - brak słów! :-) Brawo! Oklaski
Edytowane przez Dziamalena dnia 13/11/2015 09:39
 
Zuluz
#35 Drukuj posta
Dodany dnia 13/11/2015 17:45
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

Ponownie dziękuję, Dziamaleno!

Swoich tekstów nie publikowałem, nie uważam je za zbyt dobre, chociaż parę osób sugerowało abym to zrobił.
Jednakże nie mam tych historyjek zbyt wiele, więc nie za bardzo wiem, gdzie w ogóle mógłbym się z nimi zgłosić, bo na książkę ich raczej nie wystarczy.
Zresztą piszę je głównie dla przyjaciół i znajomych.
Wrzucam na FB. Grin

Miło, że Ci się podobają.
Jeszcze trochę ich mam, więc pewnie będę systematycznie umieszczał. :3

Miłego wieczoru!
 
Zuluz
#36 Drukuj posta
Dodany dnia 17/11/2015 13:50
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

"Rozmowy"

Porozmawiajmy znów o śmierci,
albo nie!
O kotach na draperii.
Dobrze wiesz,
że uwielbiam rozmawiać
z Tobą.
O wszystkim i nagle.
Możemy nawet o dłoniach.
Moje są duże,
chociaż zawsze mi mówili,
że są małe jak na męskie
dłonie.
Twoje zaś stają się coraz większe
i większe.
Ogarniają mnie w swą otchłań
linii papilarnych.
Zatracam się
głębiej i głębiej,
Głębiej.
Och..
 
Zuluz
#37 Drukuj posta
Dodany dnia 19/11/2015 10:53
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

Bajka..

- Opowiedz mi bajkę.
- Och! Bajkę? Dawno już tego nie robiłem, nie jestem pewien czy jeszcze umiem.
Niewątpliwie zaciekawieni jesteście między jakimi osobami rozpoczyna się tam rozmowa i spodziewacie się jakiegoś opisu, który pomoże wam zorientować się w sytuacji.
Jak niektórzy już się domyślili osoba prosząca o opowiedzenie bajki to dziecko. Dziewczynka, precyzując, do tego nie byle jaka dziewczynka, gdyż jest to księżniczka.
Jak wygląda?
Tu zdaję się na waszą wyobraźnię. Wiadomo, księżniczki bywają różne, tłuściutkie, szczuplutkie, brzydkie, piękne, małe, bądź rozkapryszone. Wymyślcie sobie własną księżniczkę, wierzę w waszą pomysłowość.
Nad jej głową fruwają motylki. Dlaczego? Może, to magiczne królestwo i takie rzeczy tu się po prostu dzieją? Nie wiem.
Osobą wzbraniającą się przed snuciem bajeczki jest mężczyzną. Nic wam o nim nie powiem, wkrótce wszystko samo się wyjaśni, więc cierpliwości.
Pozwólmy im rozmawiać..
- Bardzo proszę! Opowiedz!
- Ale o czym, Malutka?
- O księciu, który mnie uratuje!
- Ach, no tak, mogłem się tego spodziewać. I ma być przystojny, jak rozumiem?
- Owszem, ma być śliczny i ubrany w najpiękniejsze szaty!
- To się rozumie samo przez się , nie ma dwóch zdań. A może by tym razem trochę inaczej? Może niech będzie księciem o zwykłej urodzie i niech będzie rudy?
- Rudy? Z piegami?
- Z mnóstwem piegów! Co ty na to dziewczynko?
- Czy ja wiem? Ale dobrze, niech będzie.
- Tylko wiedz, moje bajki są straszne. Twój książę zostanie złapany przez złych dworzan, wtrącony do lochu i torturowany. Będą mu wyrywać pieg po piegu!
- Ojej, to nie chcę! Wolę jednak przystojnego!
- Bruneta?
- O, tak!
- O czarnych, czy błękitnych oczach?
- Czarnych.
- W tych czarnych jak bezdenne studnie oczach kryje się szaleństwo. Całe królestwo spłynie krwią...
- Niech ma niebieskie!
- Zimne jak lody północy, którymi przeszyje twą duszę. Dziesiątego dnia zetnie ci głowę...
- Opowiadasz straszne bajki. To chociaż wymyśl takiego malutkiego księcia, którego będę mogła chować do szkatułki z biżuterią.
- Zje go kot.
- Nie zje! Mój kot jest wegetarianinem!
- Pewnie więc usiądziesz na nim i zostanie z niego jedynie morka plama.
- Och, czy wszyscy książęta muszą tacy być w twoich bajkach? Wiesz co, to może posiedźmy sobie tylko i napijmy się herbaty.
- Z przyjemnością.
- Cekinowa. Lubisz?
- Uwielbiam!
- Powiedz mi, przecież ty też jesteś księciem?
- Tak, to prawda, Malutka.
- Aczkolwiek wyglądasz jakoś inaczej. Masz srebrne włosy, oczy koloru wiosennych liści...
- Kiedyś były ciemniejsze, księżniczko.
- I masz pomarszczoną twarz!
- Jestem stary.
- I twe ubranie nie wygląda okazale, jest całe w łatach i nawet nie jestem pewna czy miało kiedykolwiek jakieś kolory.
- Spotkałaś księcia żebraków.
W tym momencie pewnie zaczęliście się krzywić w odrazie. Żebrak w bajce o księżniczce?! Pewnie ma wszy we włosach, po jego ubraniu skaczą pchły, ma zepsute zęby i brzydko pachnie mu z ust!
Nie zapominajcie jednak, to Książę Żebraków! Na pewno z rana umył się w leśnym stawie, wyszorował zęby piaskiem, z ust mu nie śmierdzi, gdyż od wczoraj nic nie jadł, a włosy wyszczotkował jeżem.
- Ach! Książę Żebraków! Może ty mnie uratujesz i zostaniesz moim mężem?
- Słoneczko, zanim ty staniesz się kobietą mnie już nie będzie, poza tym życie z księciem żebraków jest bardzo trudne. Jem rzadko, śpię pod gołym niebem i dokucza mi reumatyzm.
- Nie szkodzi, ucieknijmy dziś wieczorem! Jestem niejadkiem, podczas snu zrzucam pierzynę z siebie, zaś reumatyzm mi nie grozi, gdyż jestem jeszcze dzieckiem!
- Niestety, muszę już iść, robi się ciemno. Dziękuję za gościnę.
- Weź kanapki na drogę. Sama robiłam z kryształowych paciorków.
- To bardzo miło z twojej strony. Żegnaj.
- Żegnaj? A nie do widzenia?
- Mało prawdopodobne, mam sto lat, me dni są policzone.
- Szkoda, bo jesteś bardzo uroczym księciem.
- Dziękuję Malutka, a na koniec mam radę dla ciebie. Wiąż prześcieradła w supełki.
- Mnie podobają się kokardki.
- Ale sama widziałaś, że się rozwiązują. Ach, moje biedne kości...
- Tak, rzeczywiście, to żegnaj. Będę tęsknić.
- Żegnaj, szybko zapomnisz, Słoneczko.
- Nie zapomnę, księżniczki mają dobrą pamięć do książąt!
- Na pewno cię jakiś uratuje!
- Tak naprawdę, to żaden nie musi mnie ratować, mam dobrych rodziców.
- To czemuż, do licha, machałaś chusteczką przez okno, wołając - "pomocy, pomocy"?
- Wyganiałam upartą osę.
- Teraz już wszystko rozumiem.
I tu przerwę rozmowę Księcia Żebraków z malutką księżniczką. Możliwe, że ktoś z was chciałby wiedzieć co działo się dalej z tą dwójką bohaterów? Znając życie, to niektórzy z was chcieliby aby ta historia nigdy się nie skończyła. Tak, znam też i takich ludzi. A co jeśli wam powiem, że tej nocy przyszedł ogromny mróz, tak wielki, że aż termometry zamarzały i zamarzł również Książę Żebraków, skulony w leśnym zagajniku?
I co powiecie na to, że mała księżniczka wypadła przez okno podczas wciągania, związanych w kokardki, prześcieradeł? A motylki nad jej głową zamieniły się w lodowe łzy?
Biedacy! Nie mogliście przypuszczać, że tą bajkę opowiada wam zły książę!
O ciemnych, zielonych oczach...
Koniec.
 
Zuluz
#38 Drukuj posta
Dodany dnia 26/11/2015 12:27
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

"Pierworodny"

Ojcze i matko,
oto Wasz pierworodny.

Wypomnieć Wam muszę kilka rzeczy.
To, że nie jestem inteligentny by rozumieć więcej.

Przez Was brak mi talentu malarskiego
i poeta ze mnie marny.

Nie potrafię być empatyczny
na tyle by przytulić bezdomnego.

Kocham tylko i wyłącznie nieporadnie,
a nygus przeogromny ze mnie
i abnegat z zasady!

Nie rozumiem czemu tak, a nie inaczej.
Umiem niewiele, a jak już coś,
to do niczego to niepotrzebne.

Z włóczęgami zadawałbym się,
gdyby nie to, żem chorowity!

Złe geny też przez Was!

Nie pozostaje więc nic innego,
jak powiedzieć szczerze,
to co czuję w sercu...

Dziękuję.
 
Zuluz
#39 Drukuj posta
Dodany dnia 27/11/2015 12:16
Awatar

Rozgrzany


Postów: 81
Data rejestracji: 13.08.15

"Sen"

Postanowiłem wyjść z domu mimo tego, iż wiedziałem, że wszyscy mnie nienawidzą. Szedłem płochliwym krokiem po chodniku, a oni już czekali z bezlitosnymi twarzami.
Zaczęli krzyczeć.
- Wynoś się frajerze! Spróbuj uśmiechać się do naszych dziewczyn, a utniemy ci jaja!
Po czym rzucili się na mnie.
Zacząłem uciekać w panice, próbując się gdzieś schować, ale nie miałem gdzie, gdyż ze wszystkich zaułków błyskała stal noży.
W końcu dopadli mnie i rzucili na ziemię.
Stali ciasnym okręgiem.
Przyjaciele(czy mogłem tak ich jeszcze nazywać?), rodzina(nawet ona się mnie wyrzekła), znajomi, sąsiedzi i zwykli przechodnie.
- Teraz zapłacisz za wszystkie winy, Śmieciu.
Ukląkłem i chciałem błagać o litość, lecz poczułem uderzenie w głowę i wtedy się obudziłem..
Roztrzęsiony, usiadłem na łóżku i drżącą ręką sięgnąłem po szklankę zimnej wody.
Wziąłem rozpaczliwy łyk wyschniętymi ustami. Uspokoiło mnie to odrobinę.
Ubrałem się nieśpiesznie, stanąłem przed lustrem, spojrzałem w swą twarz.
W oczach jeszcze tliły się ogniki strachu. Przeciągnąłem dłonią po twarzy, dotyk sprawił, że napięte mięśnie rozluźniły się.
Nałożyłem czapkę i wyszedłem z mieszkania.
Powoli schodziłem po schodach, stopień, za stopniem oddychając głęboko.
Otworzyłem drzwi od klatki.
Na zewnątrz, dwóch wyrostków kopało bezdomnego.
Jakie szczęście, że to tylko sen - pomyślałem.
 
Junk Head
#40 Drukuj posta
Dodany dnia 27/11/2015 13:08
Startujący


Postów: 193
Data rejestracji: 11.04.15

Ostatnie dwa zdania z tekstu "Sen" mnie rozwaliły.
 
Przeskocz do forum:

50,255,802 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024