16 Kwietnia 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Klara Klara
2 tygodni Offline
Nieustraszona Nieustraszona
2 tygodni Offline
swistak swistak
6 tygodni Offline
Alia Alia
6 tygodni Offline
Anderson_81 Anderson_81
6 tygodni Offline
Ostatnio zarejestrował się: Anderson_81
Ogółem Użytkowników:2,201
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: Hyde park :: Porozmawiajmy
 Drukuj temat
Kącik hmm...pisarski?
Tiririri
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 28/10/2014 17:41
Rozgrzewający się


Postów: 11
Data rejestracji: 28.10.14

Hej kochani. Jestem ciekawa tego, czy kiedy nie potraficie sobie poradzić z emocjami, wspomnieniami, stanami to piszecie? Ja odkryłam to niedawno i powiem Wam, że efekt nie jest chyba aż tak beznadziejny. Nikomu jeszcze tego nie dawałam do przeczytania, więc nie mam innych opinii oprócz mojej. Zachęcam Was do wyrzucania tutaj tych emocji, ja z chęcią poczytam w wolnym czasie :). Nie wiem czy komukolwiek będzie się chciało przeczytać mojego tasiemca, ale byłabym wdzięczna ^ ^".
A teraz fragmenty ode mnie:

Trochę wspomnień:

Patrząc w okno dziewczyna nie dostrzegła niczego, co mogło w obecnym stanie przykuć jej uwagę. Nie potrafiła w niczym znaleźć odskoczni od nastroju, który pogłębiał się z godziny na godzinę. Wściekłość na samą siebie urastała do rangi problemu bez nakreślonego w żaden sposób rozwiązania. Wrogość jaką odczuwała do samej siebie przelewała się w niej i kipiała z żalu zamieniającego się w pretensje do istnienia na tym świecie. Każde doświadczenie w jej wyobraźni zatrzymywało się jak złośliwa stop klatka filmu, który z niewiadomych przyczyn skupiał się na przykrych fragmentach życia jego bohaterki. Plątanina odczuć pogłębiała wyryte już w jej umyśle szczeliny, a może w sercu?Coraz częściej odczuwała brak "serca". Właściwie jak ludzie radzą sobie z określaniem tego co pochodzi z serca a co z umysłu? Ilość różnych emocji i odczuć sprawiła, że jej serce prawdopodobnie utonęło już dawno i zostało na dnie zbiornika jakim nazywała rzeczywistość. Nic już nie bolało, a wszechobecna pustka nie umiała znaleźć ujścia. Otchłań, ziejąca zimnem. Przerażenie wywołane jej obecnością. To jestem ja?Czy aby na pewno? Jestem na tyle pusta, że nic nie czuję? Tak będzie już zawsze? Nie chce żyć, każdy oddech wypełnia moje płuca, moje ciało żyje, a co z sercem? Bije, czuje to, ale kiedy pokona tę pustkę przez którą odechciewa się żyć?
Nie umiała się skupić na niczym, wszystko w rękach jej się paliło, najmniejszy szczegół doprowadzał do szału, jej zmysły krzyczały, umysł płonął a serce spało. Przerwać ten stan, już, teraz, mam dość, nic nie czuję, to nie jestem ja, jestem zimna, ja już nie żyje, moje serce bije, ale jego tam nie ma, myśli krążą coraz szybciej, nie wytrzymam tego, chce się zatrzymać chociaż na chwilę, nie myśleć. Nie czuję to dlaczego tyle myśli przewija mi się przez głowę?Jak mam je powstrzymać? Zatykanie uszu dłońmi nie pomaga ani odrobinę. Co mam robić, jak zmienić swój stan. Nie umiem prosić o pomoc, z resztą i tak nikt tego nie zrozumie, nikt nie czuje do siebie takiej nienawiści. Jestem w tym sama, odpycham pomocne dłonie, wszyscy są fałszywi, patrzą na mnie. Dlatego nikt się o tym nie dowie, nikt. Widzą dokładnie to, co ja. Dziewczynę bezwartościową, nie potrafiącą poradzić sobie z samą sobą, niepewną, nie posiadającą jakiegokolwiek celu dla którego miałaby żyć. Teraz jest ta chwila, skończę wszystko, nie chce być w tym stanie, nie chce być taka, jaka jestem. Uda mi się, zasnę i już się nie obudzę taka, pusta, nieradząca sobie z samą sobą.
Jedni pomyślą, że stchórzyła, inni powiedzą, że odważna. Ani jedno ani drugie. Ja użyła bym jednego słowa, które według mnie określa wszystkich samobójców stających przed decyzją, która ma wpłynąć na ich życie - DESPERACJA. Wszyscy znajdują się w podobnym stanie. Stanie, w którym liczy się tylko skok, połknięcie tabletek, podcięcie żył, stryczek, czyli desperacka nadzieja na zmianę stanu w jakim się znaleźli. Na zmianę w życiu. Niektórzy zapytają cóż to ma być za zmiana, która tak na prawdę decyduje o końcu wszystkiego. Otóż zmiana jest w przerwaniu ciągłości odczuwania stanu w jakim się znaleźli, który popchnął ich w stronę samozniszczenia. Zabiłeś kogoś? Wyrzuty sumienia Cię dopadły?Śmierć. Nienawidzisz siebie najbardziej na świecie?Czujesz się nic niewartym śmieciem?Śmierć. Nie masz bliskich?Nie radzisz sobie z zastaną rzeczywistością?Śmierć. Nie potrafisz zrozumieć dzisiejszej moralności?Jesteś zbyt wrażliwy?Śmierć.
Śmierć jest tematem tyczącym się wszystkich, bo każdy liczy się z tym, że w najmniej oczekiwanym momencie może zjawić się ten zimny podmuch, który zdmuchnie płonący w nas żar. Nie zostanie nic, prócz marnej powłoki przez którą jesteśmy wszyscy równi. Samobójcy sami decydują kiedy ma nadejść ta chwila, są panami swojego "świata", sami zdmuchują swój własny płomień.

~~

(kula - mój ostatni partner, uzależniony od alkoholu, narkotyków, schizofrenik)
Jak mogła pogodzić się z rzeczywistością, która każdego dnia stawiała przed nią ten sam mur zdający się być nie do przebicia. Czemu kiedy na prawdę czegoś pragnęła i potrzebowała okazywało się, że nie może tego otrzymać albo wszystko było jakąś popapraną iluzją. Sama nie wiedziała czym to do cholery było. Kolejna osoba będąca dla niej bratnią duszą okazywała się kulą u nogi. Pozbycie się kuli było jednoznaczne z odcięciem sobie kawałka nogi, kawałka siebie. Kolejna część jej pozostawiona z marzeniami nie do spełnienia. Czuła nienawiść do samej siebie, ludzi i całego świata. Dlaczego musiała trafiać na ten cholerny mur. Przywiązywanie się emocjonalne do osób na których tak do końca nie można polegać było jej przekleństwem, nie umiała się go pozbyć. A może nie starała się? Nie wiedziała jak ma to zrobić. W pewnych momentach jej serce ponownie ogarniała pustka, jak znieczulenie przed odcięciem kawałka własnej nogi. Chociaż kochała tę kulę to wiedziała, że jak i ona zacznie spadać to ta kula ją dobije. Będą lecieć razem na dno. Nie ma szans, żeby wyciągnęła ją z wody, a kula jej nie wyciągnie, bo jest ciężka. Kula sama sobie nie poradzi, a dziewczyna w żaden sposób, choćby nie wiem jak była silna nie wyciągnie ich obu na brzeg. Fale radośnie obijały się o klif nad którym stała dziewczyna zepchnięta przez życie nad samą krawędź. Musiała skończyć, nie miała innego wyjścia. Ostatni moment, decyzja, która miała zadecydować o dalszych losach dziewczyny, bo kula znała swój los od dawna (chociaż zwodziła dziewczynę do ostatniej chwili). Odciąć kawałek siebie i wynurzyć się na brzeg pragnąc życia czy pójść na samo dno razem z kulą, którą tak bardzo kochała. Położenie w jakim znalazła dziewczyna powodowało, że jej gardło się zaciskało, nie wiedziała co robić, a ostatni skrawek gruntu palił jej się pod stopami. Nagły skok, plusk i woda rozbryzgująca się o klif skąpany w blask wschodzącego słońca. Pewnie się zastanawiacie jaką decyzję podjęła dziewczyna postawiona przed najtrudniejszą decyzją jej życia?Do tego dojdziemy. Trzymana w ciągłej iluzji - że ma wpływ na kulę, że stanie się ona w końcu lżejsza aż osiągną podobną wagę i razem będą mogły żyć w równowadze, nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji, tego, że zostanie w końcu postawiona przed decyzją, zdaje się, bardzo ważną w jej życiu. Była w zasadzie jak dziecko. Czuła się taka mała, po czasie odkrywała swoją naiwność. Życie to nie jest bajka, zbyt często o tym zapominała. O wiele przyjemniej jest wierzyć w bajki, cieszyć się chwilą i zagłębiać się w marzeniach i wyobrażeniach o szczęśliwym końcu życiowych podróży. Teraz musiała podjąć decyzję. Musiała obudzić w sobie prawdziwą siebie, o której wiedziała praktycznie tyle, co nic. Przez to, że nie czuła swojej wartości i wagi swojego życia mogła śmiało pójść na dno. Kuli dawała wsparcie, wierzyła, że zmieni się w końcu na obopólną ich korzyść. To nie przychodziło. Mimo próśb, niemal modlitw i wielu wylanych łez. Nie liczyły się dla dziewczyny te starania, bo zdawało jej się, że jest w stanie znieść jeszcze więcej, unieść je obie na swoich barkach. Kolejna naiwna gra. Kochanie czegoś, co niszczy nas samych. Jak z używkami. Nie różniła się niczym od narkomana czy alkoholika. Tak samo uzależniona od kuli, poczucia ciężaru i bólu na który sama zezwalała, czyli zadawała go sobie sama. Unicestwienie i wyniszczenie. Zamiast używek miłość. Brzmi niedorzecznie, ale tak właśnie było. Patologiczna miłość nie mająca sensu, kiedy obie osoby są pogrążone w marzeniach i nie widzą jak ranią siebie samym uczuciem. Ona raniła kulę tym, że wspierała marzenia i pokładała nadzieję, a to powodowało, że kula czuła się jeszcze cięższa przez wywierany na nią nacisk. Jeszcze szybciej spadała na dno. Im więcej błędów popełniamy tym mniejszą mamy wartość we własnych oczach. Nikt nie zwraca uwagi na to, że podnosi się po upadku. Tego przecież nie widać i nie czuć w takim stopniu jak to, że lecisz na ryj i go pocharatasz. Wracając do sytuacji.
Przed skokiem dziewczynie mignęły wszystkie piękne chwile należące do iluzji nie mającej prawdziwej przyszłości. Zamknęła oczy czując, że to jedyne co zostanie w niej po decyzji, którą podejmie. Przybliżyła się do krawędzi czując na bosych stopach żwir, który wbijał się w poduszki jej palców. Widocznie miało boleć. Większość decyzji jakie musiała podjąć bolały podobnie. Dlaczego się tak bała znając już na pamięć ten ból? Miała dużo do stracenia. Sięgnęła po kulę i choć była ona tak bardzo ciężka, bo taką się stała od ostatnich wydarzeń, przytuliła ją do piersi i objęła z całej siły.Czując jak mocno to robi, wiedziała jak duże uczucie żywiła do tej czarnej już od przeżyć kulki żelastwa, która mimo twardości zdawała jej się ciepła i miękka w dotyku. Obie trzęsły się ze strachu nie wiedząc co nastąpi. Dziewczyna skoczyła podkulając nogi tak, alby kula nie mogła wyrwać się z jej uścisku i uderzyć ją w głowę pod wpływem spadania. Wpadły do lodowatej wody, zawirowanej przez fale obijające się o klif, znajdujący się za ich plecami. Od emocji dziewczynie kręciło sie w głowie, zupełnie bezradna nadal trzymała towarzyszkę swoich smutków. Coraz szybciej opadały na dno. Płakały coraz mocniej z przerażenia, które paraliżowało je, odrętwienie nie pozwalało podjąć żadnej decyzji. Nie było nawet słusznej decyzji. Nigdy nie ma słusznych, są tylko różne skutki podjętych już decyzji. Dotknęły obie dna, miednica dziewczyny zagłębiła się w piasku pod ciężarem kuli, która wyślizgując się z objęć spoczęła na udach "właścicielki". Kiedy już zaczynało brakować powietrza dziewczyna otworzyła oczy, żeby móc ostatni raz spojrzeć na osobę, którą kochała ponad wszystko. W momencie uchylenia powiek na twarzy dziewczyny zagościło ogromne zdziwienie, następnie na jej twarzy pojawił się szczery i najpiękniejszy jaki można sobie wyobrazić - uśmiech. Obudziła się w swoim własnym łóżku, słońce oświetlało cały pokój wlewając do środka ciepło barw i spokój, o którym dziewczyna marzyła zdając sobie sprawę, że był to tylko sen. Zły sen. Zły, a jednocześnie zmuszający ją do refleksji nad swoją życiową sytuacją. Nauczyć się marzyć o tym, co jest się w stanie osiągnąć.
Im bardziej pokładamy nadzieję w marzeniach, a nie robimy nic w kierunku ich osiągnięcia nienawiść do siebie samych urasta do monstrualnych rozmiarów. Co warte byłoby życie bez marzeń? Dosłownie nic. Miła więc wybór. Nienawidzić siebie jeszcze bardziej, aż sama stanie przed krawędzią wyboru życia lub śmierci, albo praca i decyzje, które spowodują, że jej marzenia będą na miarę spełnienia. Dwie kule spadałyby jeszcze szybciej na dno. Musiała więc zrobić wszystko co w jej mocy, aby nie być kulą ani dla siebie ani dla innych. Czuła, że wyprawa do głębi samej siebie będzie długa jak podróż dookoła świata. Marzyła jednak o tym, żeby z kuli zamienić się w leciutką poduszkę, którą każdy byłby w stanie unieść i przytulić z przyjemnością. Będąc kulą nie dążącą do marzeń i nienawidzącą siebie wiedziała, że nie byłaby w stanie unieść kogokolwiek czy sprawić, żeby ktoś zmienił się na lepsze trwając z taką kulą u nogi. Eureka! Teraz nie zostało już nic, tylko praca i duma z każdego milimetrowego kroku czy też podniesienia się z parteru ocierając twarz z krwi i potu.
 
Perfidia
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 28/10/2014 18:06
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

[url]http://mam-efke.pl/articles.php?cat_id=14[/url]
[url]http://mam-efke.pl/articles.php?cat_id=13[/url]
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
Tiririri
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 28/10/2014 18:54
Rozgrzewający się


Postów: 11
Data rejestracji: 28.10.14

Ups, przepraszam ^ ^"
 
Perfidia
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 28/10/2014 18:56
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 7779
Data rejestracji: 26.01.09

Nie ma za co przepraszać. Po prostu podesłałam Ci linki do miejsc gdzie możesz przeczytać to, co napisali inni.
[color=#990099][i]Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć,
a to, co daje się policzyć - nie liczy się.[/i]
[small]A.Einstein[/small][/color]

[small]1,6180339887498948482045868343656...[/small]
 
http://antyproana.blox.pl
Tiririri
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 28/10/2014 19:05
Rozgrzewający się


Postów: 11
Data rejestracji: 28.10.14

Tak, ale mogłam sama poszperać, więc przepraszam, że mnie wyręczyłaś Pfft
 
birbantka
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 28/10/2014 19:15
Awatar

Finiszujący


Postów: 360
Data rejestracji: 31.08.14

Jeśli temat nie jest zamknięty: [quote]Jestem ciekawa tego, czy kiedy nie potraficie sobie poradzić z emocjami, wspomnieniami, stanami to piszecie? [/quote]
Ja lubię pisać krótkie opowiadania kryminalne.Grin Robię to jednak tylko wtedy, gdy jestem w dobrym nastroju i potrafię się skoncentrować...co prawda później zazwyczaj unicestwiam swoje dzieła, ale sam proces tworzenia jakiejś fabuły, kreowania nowych bohaterów i sytuacji daje mi dużą satysfakcję i radość. Myślę również, że jest to dla mnie dobry sposób, aby odciągać od siebie złe, niechciane myśli. Natomiast w momentach kryzysowych, kiedy rzeczywiście nie radzę sobie z emocjami raczej nie jestem w stanie napisać czegokolwiek - nie potrafię się skoncentrować na niczym innym, oprócz własnej złości Smile
[i][small][color=#006666]"Któż zaufa człowiekowi, który nie ma gniazda
i zatrzymuje się tam, gdzie go mrok zastanie?" (Syr 36, 27)[/color][/small][/i]
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Kącik plastyczny Porozmawiajmy 43 24/10/2014 09:39
Kącik dowcipu abstrakcyjnego Humor 20 04/03/2014 16:55
kacik antydepresyjny Depresja 91 13/06/2013 23:08
[Atessa] mój kącik Nasze wątki - część otwarta 47 19/09/2011 23:18
Kącik Koniczyny Nasze wątki - część otwarta 48 17/06/2011 16:56

50,241,796 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024