18 Kwietnia 2024
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie


Hernandez Hafsa Hernandez Hafsa
05:22:35 Offline
Klara Klara
3 tygodni Offline Offline
Nieustraszona Nieustraszona
3 tygodni Offline Offline
swistak swistak
6 tygodni Offline Offline
Alia Alia
6 tygodni Offline Offline
Ostatnio zarejestrował się: Hernandez...
Ogółem Użytkowników:2,202
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

18/12/2022
Cześć, Rafa!

15/12/2022
Dzień Dobry Wszystkim Smile

06/10/2022
zdrowia

06/10/2022
Covid zapukał do moich drzwi poraz kolejny ten już ze szpitalem w tle. Stres

17/07/2022
Romek, nowi użytkownicy mają zablokowaną możliwość pisania na Forum - najpierw muszą się przedstawić w dziale "przedstaw się".

Archiwum shoutboksa
Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Psychoterapia
 Drukuj temat
Przywiązanie do terapeuty
Mitka
#21 Drukuj posta
Dodany dnia 08/01/2013 08:03
Awatar

Rozgrzany


Postów: 85
Data rejestracji: 15.12.12

Myślę, że to czy rzeczywiście terapeuta przywiązuje się do pacjenta i pacjent do terapeuty jest uwarunkowane bardzo wieloma czynnikami (osobowościowo, sytuacyjne etc). Myślę, że terapeuta powinien pilnować się w kwestii zaangażowania w stosunku do pacjenta i umieć trzymać dystans, a jednocześnie nie wysyłać sygnału "ty jako pacjent istniejesz dla mnie jedynie jako element mojej pracy".
 
Swietlik
#22 Drukuj posta
Dodany dnia 08/01/2013 19:57
Awatar

Finiszujący


Postów: 223
Data rejestracji: 23.12.12

zgadzam się z Tobą, trzeba przyznac ze cięzka jest to robota Smile
[color=#000033][small]"Neron grał na lirze, kiedy płonął Rzym."[/small][/color]
 
Inus
#23 Drukuj posta
Dodany dnia 11/01/2013 20:30
Awatar

Finiszujący


Postów: 405
Data rejestracji: 05.09.11

Ja bardzo długo męczyłam się, aby powiedzieć mojemu terapeucie na grupie, że mnie pociąga a okazało się, że rozpracowanie tego dało mi bardzo, bardzo dużo.
Więc naprawdę warto mówić o takich sprawach.
"Uczyń bym był z kamienia, bym z kamienia był.
I pozwól mi, pozwól mi,
Spróbować jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz."
 
Yasmin
#24 Drukuj posta
Dodany dnia 10/11/2013 18:52
Awatar

Startujący


Postów: 154
Data rejestracji: 07.11.13

Mój terapeuta jest dla mnie bardzo ważny i o tym wie, bo mu powiedziałam. Daję to do zrozumienia niejednokrotnie - myślę. I ja wiem, że jestem dla niego ważna. Łączy nas naprawdę szczególna relacja. Czasem nawet o tym rozmawiamy. To jest fajne, budujące i pożyteczne dla obu stron Smile
Edytowane przez Yasmin dnia 10/11/2013 18:52
[small]Choć ludzi coraz więcej i więcej...
o człowieka coraz trudniej...
coraz ciężej...[/small]
 
kosmiczna_sila
#25 Drukuj posta
Dodany dnia 12/11/2013 09:49
Rozgrzewający się


Postów: 33
Data rejestracji: 18.10.13

Jak ja się męczyłam żeby wydusić to swojemu pierwszemu Terapeucie... chyba ze 4 razy zaczynałam i nie umiałam dokończyć, z 20 minut mi zeszło. Aktualny jeszcze nie usłyszał, że jest ważny, choć chyba powinien. Mi się źle kojarzą takie wyznania. Wydaje mi się, że to takie filmowe, trochę dramatyczne, trochę nienaturalne. W normalnych relacjach ludzie raczej nie mówią tego sobie. Myślę, że sama relacja terapeutyczna jest dziwnym tworem wyhodowanym w laboratorium i w "realnym" (pozaterapeutycznym) życiu nie ma odpowiednika. Ja przynajmniej nie posiadam tak jednostronnej, asymetrycznej relacji jak z Terapeutą.
 
sensitivechild
#26 Drukuj posta
Dodany dnia 12/11/2013 10:11
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

Bo chyba relacja terapeutyczna nie ma miec odzwierciedlenia w codziennosci, jest to twor na konkretne potrzeby Smile choc jak bylam w terapii to podobne odczucia sie we mnie gryzly Smile
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
kosmiczna_sila
#27 Drukuj posta
Dodany dnia 12/11/2013 10:29
Rozgrzewający się


Postów: 33
Data rejestracji: 18.10.13

hmmm, ja do tej pory byłam przekonana, że to odzwierciedlenie relacji z ważną osobą, najczęściej rodzica czy opiekuna, ale właśnie zgrzyt wywoływał fakt że to jest jednostronna relacja i coś mi tu nie grało... możliwe że początkowe założenie jest nieprawdziwe Smile
 
Yasmin
#28 Drukuj posta
Dodany dnia 12/11/2013 11:07
Awatar

Startujący


Postów: 154
Data rejestracji: 07.11.13

Nie moge sie zgodzic z tym, ze jest to relacja jednostronna. Choc oczywiscie na poczatku tez tak uwazalam. Jednak, gdy mialam bardzo trudne momenty, moj terapeuta szczerze plakal razem ze mna. A gdy w jego wyobrazeniu bylam bliska smierci lub nawet juz martwa (wyniknela bardzo glupia sytuacja z mojej winy) uswiadomil sobie jak bardzo jestem dla niego wazna i powiedzial, ze gdybym odeszla, to nie raz ronil by lzy nad moim grobem. Jestem pewna, ze niejeden psycholog (bez wzgledu na nurt) czuje podobne przywiazanie do pacjenta, zwlaszcza w terapii [url][/url]dlugoterminowej. Tylko etyka i pewne ramy/zasady nie pozwalaja na uzewnetrznienie tych emocji stronie 'leczacej'.
[small]Choć ludzi coraz więcej i więcej...
o człowieka coraz trudniej...
coraz ciężej...[/small]
 
ewela
#29 Drukuj posta
Dodany dnia 18/11/2013 20:23
Rozgrzewający się


Postów: 46
Data rejestracji: 07.07.13

Piszecie o przywiązaniu do terapeuty i zastanawiam się..... . a co ze złymi uczuciami do psychoterapeuty? U mnie się to falami pojawiało, dużo tego było: trudno mi je nazwać, ale sporo było strachu i złości a nawet agresji - "zarozumiały bubek","jak będzie dla mnie niedobry, to mu dołożę", "będę na sesji niedobra i dobrze mu tak, niech sobie nie myśli, że taki z niego wielki specjalista", "nadęty mądrala". Wkurzało mnie jak mi mówił, że jest dla mnie ważny i koniecznie chciałam mu udowodnić, że jest odwrotnie. I kłamałam: że w życiu mi się już układa i już nie mam żadnych problemów i więcej terapii już nie potrzebuję. A potem wyrzuty sumienia i lęk: jak mam sobie poradzić w życiu, skoro mi nawet z terapeutą nie wychodzi.
Bywają okresy dobre, jest dla mnie bardzo ważny - jak on mówi "pracujemy". Widzę go wtedy jako doświadczonego, dobrego i współczującego fachowca. Wtedy lepiej mi się też układa ze wszystkim na zewnątrz. Nie boję się ludzi, nie czuję agresji i myślę nawet, że czas już kończyć terapię, bo "wyzdrowiałam". Ale potem nagle pstryk! I znowu przychodzi ta chęć dokopania "nadętemu bubkowi". I wyrzuty sumienia.... I znowu to samo....
 
Pogodna
#30 Drukuj posta
Dodany dnia 18/11/2013 20:37
Awatar

Grupa Trzymająca Władzę


Postów: 3860
Data rejestracji: 23.06.10

ewela złe uczucia chyba każdemu się zdarzają w stosunku do osób znaczących w jakiejś tam sferze życiowej. Grunt to sobie uświadomić dlaczego akurat na terapeutę chcesz wyładować agresję, najlepiej mu powiedź o tym.
Nieśmiertelność jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać.
 
sensitivechild
#31 Drukuj posta
Dodany dnia 18/11/2013 21:07
Awatar

Platynowy forumowicz


Postów: 2771
Data rejestracji: 04.12.10

Ja średnio raz na miesiąc kończyłam terapię z wielkim hukiem, jak nie częściej Grin oczywiście w złości, nienawiści w stosunku do terapeuty Grin gdy było dobrze (rzadko) to nawet nie myślałam, by kończyć terapię. Pojawiał się jedynie lęk, że mnie zostawi.
[color=#ff00cc]''Two and a half years ago, hell came to pay me a surprise visit" Andrew Solomon[/color]
[b][color=#ff9900]
"-Puchatku? -Tak Prosiaczku? -Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić,
 
martyna
#32 Drukuj posta
Dodany dnia 18/11/2013 21:44
Awatar

300% normy


Postów: 11241
Data rejestracji: 07.08.09

A ja nigdy nie podnioslam glosu, nie plakalam, nie trzaskalam drzwiami u terapeuty.
Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy.
 
kosmiczna_sila
#33 Drukuj posta
Dodany dnia 19/11/2013 20:55
Rozgrzewający się


Postów: 33
Data rejestracji: 18.10.13

hehehe. Ja też nie podnoszę głosu, tylko serwuję złośliwości wspomagane ironią, typu "a myślałam, że ma pan monopol na prawdę... " albo "jest pan mistrzem nadinterpretacji..." Oczywiście po fakcie też poczucie winy mnie zżera.
 
tajfunek
#34 Drukuj posta
Dodany dnia 20/11/2013 06:10
Awatar

300% normy


Postów: 7284
Data rejestracji: 31.05.09

drzwiami tez nie trzaskalam,nie krzyczalam,nawet glosu nie podnioslam, z regoly mowie bardzo cicho.
M. Uwaza ze zlosc zawsze zostawiam za drzwiami i nie pozwalam sobie na przezywanie jej w gabinecie.
Postep jest tylko taki,ze juz potrafie sie przyznac,ze cos mnie zezloscilo u niej,jej slowa,zachowanie.
 
ewela
#35 Drukuj posta
Dodany dnia 20/11/2013 19:01
Rozgrzewający się


Postów: 46
Data rejestracji: 07.07.13

Tak samo jak u Tajfunka, a myślałam, że z moją terapią jest nie tak. Terapeuta zachęca do wyrażania agresji. Te wszystkie myśli o nim agresywne, jadowite i żądne krwi, ale starannie ukrywane, są dla niego czytelne jak na ekranie. Skąd on to wie, przecież zachowuję się poprawnie?
 
Magda
#36 Drukuj posta
Dodany dnia 20/04/2014 13:11
Rozgrzewający się


Postów: 10
Data rejestracji: 10.12.13

A ja już jestem przeszło dwa lata w terapii i powiem Wam, że przywiązanie do terapeutki i wspaniała relacja, którą udało nam się zbudować jest głównym czynnikiem leczącym i napędzającym zmiany we mnie. Mówię T. otwarcie, że bardzo jestem do niej przywiązana, że jest dla mnie bardzo ważna, że ją uwielbiam. Na każdej sesji na początku gdy się witamy wyrażam radość z naszego spotkania. To mój wielki sukces bo na początku terapii panicznie bałam się tego przywiązania, zaangażowania uczuciowego bo takie miałam doświadczenie z zycia, że w ten sposób narażę się na cierpienie prędzej czy później. Wykonałam ogromną pracę, przywiązałam się i jest mi z tym, z nią tam w gabinecie cudownie. Odkąd " puściłam" ten lęk i hamowanie się, a dopuściłam uczucia do niej zaczęły się dziać super rzeczy- w terapii i w moim życiu. Jestem w Gestalcie to też takie mówienie o uczuciach do terapeutki spotyka się z jej żywą reakcją, wyrażaniem uczuć również przez nią. Mi to bardzo pomaga. I tak sobie myślę, że przywiązanie do niej kilka razy uchroniło mnie przed rzuceniem terapii ( gdy traciłam sens w trudnych momentach)tylko to, że ją zobaczę i z nią pobędę, tak zwyczajnie, nawet w milczeniu motywowało mnie do przyjścia na sesję. Jak to jest u Was z tym przywiązaniem?
 
Sandra
#37 Drukuj posta
Dodany dnia 09/11/2017 16:06
Finiszujący


Postów: 296
Data rejestracji: 23.10.16

Nie jestem przywiązana do mojej terapeutki. Od roku chodzę na terapię. Pewnie potrzebuję więcej czasu na zbudowanie satysfakcjonującej relacji.
 
kinpump
#38 Drukuj posta
Dodany dnia 07/12/2017 23:17
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 40
Data rejestracji: 07.12.17

Bardzo lubię swojego terapeutę. Zawsze, po wyjątkowo owocnej sesji, żegnam się z nim uściśnięciem dłoni i mówię coś w rodzaju "Dzięki wielkie" albo "Dziękuję".

Natomiast zakochania przeniesieniowego nie było i już raczej nie będzie. Z jego stosunku do mnie wnioskuję, że i on mnie lubi, a może po prostu jest tak profesjonalny w tym, co robi? Nie zastanawiam się nad tym jakoś szczególnie, prawdę mówiąc...

Przychodzę do niego po pomoc, a tą pomocą ma być podniesienie jakości mojego życia, radzenie sobie z objawami choroby, moje lepsze samopoczucie. Zdaję sobie również sprawę, że dla niego to relacja czysto zawodowa.

To, że tutaj jestem i tak się produkuję (za co przepraszam, ale chyba najzwyczajniej w świecie chcę sobie pogadać), to też jego duża zasługa.
 
swistak
#39 Drukuj posta
Dodany dnia 07/12/2017 23:59
Awatar

Złoty Forumowicz


Postów: 1757
Data rejestracji: 11.08.14

[quote][b]kinpump napisał/a:[/b]
To, że tutaj jestem i tak się produkuję (za co przepraszam, ale chyba najzwyczajniej w świecie chcę sobie pogadać), to też jego duża zasługa.[/quote]
No trzeba przyznać, że miałaś duży spust. 25 postów dziennie - nawet ja w czasach świetności tyle nie wyrabiałem.
 
kinpump
#40 Drukuj posta
Dodany dnia 08/12/2017 00:08
Awatar

Rozgrzewający się


Postów: 40
Data rejestracji: 07.12.17

[quote][b]swistak napisał/a:[/b]

No trzeba przyznać, że miałaś duży spust. 25 postów dziennie - nawet ja w czasach świetności tyle nie wyrabiałem.[/quote]

Przepraszam raz jeszcze... Przejdzie mi... Niestety nie potrafię (najczęściej) utrzymać relacji, również tych internetowych, choć bardzo ich potrzebuję.

Nie wiem, jak zripostować :P. Wstydzę się jeszcze bardziej, niż wcześniej i pewnie zniknę na długo. Choć możliwe, że w przyszłym tygodniu będziecie na mnie skazani, bo niewykluczone, że będę miała trochę więcej wolnego czasu.

:P
 
Przeskocz do forum:
Podobne Tematy
Temat Forum Odpowiedzi Ostatni post
Dziwne zachowanie terapeuty Psychoterapia 74 10/01/2014 21:18
zyczenia dla terapeuty Psychoterapia 18 25/04/2013 16:05
Uzależnienie od terapeuty Psychoterapia 24 13/03/2013 13:10
debata o zasadności istnienia wątku o sms-ach do terapeuty Regulamin i zagadnienia porządkowe 27 22/12/2012 21:49
list do terapeuty Psychoterapia 5 12/12/2011 16:06

50,254,209 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.

2024