Zobacz temat
Mam Efkę :: O psychiatrii :: Zaburzenia osobowości
Normalność?
|
|
basorexia |
Dodany dnia 21/02/2012 22:52
|
Rozgrzewający się Postów: 7 Data rejestracji: 21.02.12 |
Na początku chciałabym powitać wszystkich. Nie zdecydowałam się napisać w dziale powitań, sama nie wiem czemu. Więc witajcie. Z góry przepraszam jeśli zdecydowałam się napisać w złym dziale, jednak uznałam, że będzie on właściwy. Natrafiłam na tą stronę i pomyślałam, że mogłabym opisać tu swój problem, bo nie wiem czemu, ale osobom w moim otoczeniu nie chcę o nim mówić. Tylko pozbieram to wszystko i zacznę. Nie chciałabym wymieniać tu swojego wieku, nie wiem czemu ale wydaje mi się, że ze względu na właśnie ten czynnik mój problem stanie się błahy, coś w stylu "Młoda jest, nie wie co to życie, dramatyzuje." Jestem nastolatką, zdaje mi się, że pochodzę z dobrej rodziny, niczego mi nie brakuje, jedynie pamiętam, że w dzieciństwie brakowało mi takich błahych rzeczy, takich jak spacer z rodzicami, zabawa, dużo byłam sama. Dobrze wiem, że każdy potrzebuje kogoś kto go kocha. Mówiąc najprościej nienawidzę uczucia samotności. Normalne, no, nieliczni lubią być sami. Tu się chyba wszystko zaczęło. Znalazłam kogoś. Byłam szczęśliwa. Nie był to zły związek (a może toksyczny?), lecz najotwarciej mówiąc, on miał problemy psychiczne, zdiagnozowane. Miłość, miłość, nie zważałam na nic, ważne że był, nie ważne, że zranił mnie- myślałam "To nic, powinnam być dla niego, potrzebuje mnie." Uśmiechałam się, ważne żeby był. Stawało się tak wiele razy. Moja postawa jest chyba czytelna: Nie liczy się to co ja czuję. Ja zniosę wszystko jeśli tylko będziesz. Możesz zrobić co chcesz, tak bardzo mi na Tobie zależy. Kilka miesięcy stało się .. Pan X zostawił mnie. Z dnia na dzień. Po prostu z wytłumaczeniem "Muszę." Wszystko się zmieniło. Każdego dnia to samo. Wypłakiwanie się przyjaciółce. Myślałam, że.. Wyszło na tym, że powiedziała mi, że : jestem egoistyczna, wykorzystałam ją, nie ma do mnie zaufania, jestem dla niej nikim i nie chce mnie znać. Najpierw on, teraz ona. To stało się dla mnie nie do zniesienia. Kiedy działo się lepiej, zaczełyśmy rozmawiać, było jak dawniej, ona nagle stwierdziła, że nie chce tego. Zostałam znowu sama. Nienawidzę tego. Nie mogę już tego znieść, najładniej rzecz ujmując nie mam siły na NIC. Sama myślę, że pewnie wyolbrzymiam, jest to normalne. Ludzie się otrząsają. A ja po prostu nie mogę.. mijają miesiące.. NIC. Cały czas to samo, płacz, zmienne nastroje. Sama nie wiem czego już chcę. Gdyby zechcieli wrócić przyjęłabym ich z otwartymi rękami. Nie mogę sobie poradzić z myślą, że potrzebuję ich, to nic, że mnie ranili strasznie, wybaczę wszystko, przecież to ja jestem winna. Są dni kiedy daję sobie radę, mówię że poradze sobie, przychodzi noc, cisza, wszystko wraca. Ja po prostu czuję, że nie mogę być sama, bo dzieje się coś strasznego. Wspomnienia dobijają mnie, myślę o tym jak było, jak wszystko zepsułam. Uczucie spokoju znalazłam w zadawaniu bólu fizycznego. Przypalanie jest najbardziej kojącą rzeczą. Rodzice zauważyli - wytłumaczenie, spokój, żadnych pytań. Czasem myślę też o tym co by było gdybym przypadkiem "ulżyła" sobie za bardzo.. Znajduję ukojenie w myślach o śmierci. Czuję, że nie jestem wystarczająco dobra, żeby być dla kogoś kimś ważnym. To przyszło tak nagle.. Nie chcę żeby to skończyło się źle. Zawsze lubiłam się uśmiechać i chyba nadal lubię. Na razie nie mogę i nie wiem co mam zrobić, żeby znowu być szczęśliwą. Mam już tego dosyć, nie mam siły. Co mam zrobić? Normalność? |
|
|
Czader |
Dodany dnia 21/02/2012 23:26
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[quote]Jestem nastolatką, zdaje mi się, że pochodzę z dobrej rodziny, niczego mi nie brakuje, jedynie pamiętam, że w dzieciństwie brakowało mi takich błahych rzeczy, takich jak spacer z rodzicami, zabawa, dużo byłam sama.[/quote] Każdy deficyt prędzej czy później wyjdzie nam bokiem, w relacjach rodzinnych "uczymy się" funkcjonować. Gdy się czegoś w nich nie nauczymy - to może wpływać później na całe nasze dorosłe życie. [quote]Dobrze wiem, że każdy potrzebuje kogoś kto go kocha. Mówiąc najprościej nienawidzę uczucia samotności. Normalne, no, nieliczni lubią być sami.[/quote] Paradoksalnie, każde uczucie(potrzeba) jest ważna. Zarówno świadomość że "ktoś mnie kocha", jak i "samotność" (i to jak sobie z nią radzimy). Jeżeli zaczynamy czegoś nienawidzić - możemy wpaść w pułapkę. Naprzykład: toksycznego związku "tylko dlatego aby nie być samemu ze sobą" [quote] Miłość, miłość, nie zważałam na nic, ważne że był, nie ważne, że zranił mnie- myślałam "To nic, powinnam być dla niego, potrzebuje mnie." Uśmiechałam się, ważne żeby był. [/quote] Sama zobacz. Ważne żeby był - nieważne że rani - ważne że jest. [quote]Stawało się tak wiele razy. Moja postawa jest chyba czytelna: Nie liczy się to co ja czuję. Ja zniosę wszystko jeśli tylko będziesz. Możesz zrobić co chcesz, tak bardzo mi na Tobie zależy. Kilka miesięcy stało się .. Pan X zostawił mnie.[/quote] I znowu wrócę do początku: jak ma się liczyć to co czujesz Ty, skoro tak nienawidzisz samotności (miejsca w którym można się zastanowić nad tym co myślę, co czuję) że pakujesz się w coś... "jeśli tylko będziesz" dla Pana X nie stanowiło jak widać wystarczającego powodu aby zostać. Może jestem ślepy, ale nie widzę Twojego egoizmu. Raczej deficyt/brak miłości. [quote]ona nagle stwierdziła, że nie chce tego. Zostałam znowu sama. Nienawidzę tego. Nie mogę już tego znieść, najładniej rzecz ujmując nie mam siły na NIC.[/quote] I znów sobie pogdybam, bardzo możliwe że poczuła że jest tylko "zapchajdziurą" (żebyś nie czuła się/była sama). Bo przecież tego nienawidzisz i nie możesz znieść. Staram się zrozumieć jakie to może być wykańczające, takie szarpanie się ze sobą, [i](nie mam siły na nic) [/i] [b][quote] Sama nie wiem czego już chcę. Gdyby zechcieli wrócić przyjęłabym ich z otwartymi rękami. Nie mogę sobie poradzić z myślą, że potrzebuję ich, to nic, że mnie ranili strasznie, wybaczę wszystko, przecież to ja jestem winna.[/quote][/b] Moim zdaniem, w tym fragmencie, sama prosisz się o kłopoty. Tak potrzebujesz "innych" że pozwolisz im na wszystko(ranili przecież) i wybaczysz im wszystko ? A czymże Ty jesteś winna ? Że możliwe że masz jakiś "niedobór, deficyt" ? Nie jesteś winna temu że ktoś robi Ci krzywdę - ale bardzo często - takie myślenie - świadczy o "niskim poczuciu własnej wartości" [quote]Są dni kiedy daję sobie radę, mówię że poradze sobie, przychodzi noc, cisza, wszystko wraca. Ja po prostu czuję, że nie mogę być sama, bo dzieje się coś strasznego. Wspomnienia dobijają mnie, myślę o tym jak było, jak wszystko zepsułam.[/quote] A nie myślałaś kiedyś o psychologu ? aby "to wszystko" poukładać sobie (nie jesteś robocopem - nie ze wszystkim musisz umieć radzić sobie sama), wtedy łatwiej popatrzeć na "wszystko" z zupełnie innej perspektywy. Na wspomnienia i "zepsucia" również. [b][quote]Uczucie spokoju znalazłam w zadawaniu bólu fizycznego. Przypalanie jest najbardziej kojącą rzeczą.[/quote][/b] To już wręcz wymaga interwencji. To już świadczy o tym że powinnaś poszukać pomocy. [quote]Czuję, że nie jestem wystarczająco dobra, żeby być dla kogoś kimś ważnym. [/quote] Pracując nad własnym poczuciem wartości, można zrozumieć jak ważnym jest się dla samego siebie. Jak będąc ważnym dla samego siebie - wchodzimy w relacje z ktosiami - nie dlatego że "muszę" ale dlatego że "chcę" - a to naprawdę nie jest jedno i to samo. [quote]Na razie nie mogę i nie wiem co mam zrobić, żeby znowu być szczęśliwą. Mam już tego dosyć, nie mam siły. Co mam zrobić? Normalność?[/quote] Pewnie dla każdego człowieka "normalność" jest czymś zupełnie innym. I pewnie gdyby każdego zapytać o jego definicję - byłyby różne. Warto jednak poszukać własnej drogi. Z tego co piszesz wynika że warto się wybrać do psychologa i o tym wszystkim z nim porozmawiać. I tyle Przy okazji witaj na Forum |
|
|
basorexia |
Dodany dnia 21/02/2012 23:37
|
Rozgrzewający się Postów: 7 Data rejestracji: 21.02.12 |
Chciałabym powiedzieć jeszcze.. to nie było tak, że oni mieli po prostu być.. Po prostu przeszłam z nimi wiele, kocham ich jak nikogo innego. Zdaje mi się, że zamknęłam się w pewien sposób, nie dopuszczam innych osób, bo uważam, że nikt ich nie zastąpi. Nigdy nie uważałam jej za "zapchajdziurę", mówiłam, bo tylko jej ufałam, pomagała mi. Po prostu męczy mnie już to, nie mam na nic ochoty, chciałabym już pozwolić temu odejść, ale sama nie wiem jak mam to zrobić. Sama wstydzę się powiedzieć o tym rodzicom, boje się ich reakcji.. Chyba widać to po tym, że uciekam w internet.. Dziękuję za szybką odpowiedź. |
|
|
Czader |
Dodany dnia 21/02/2012 23:42
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
[quote]Sama wstydzę się powiedzieć o tym rodzicom, boje się ich reakcji.. Chyba widać to po tym, że uciekam w internet...[/quote] Po pierwsze: przestań się wstydzić, po drugie: przestań uciekać. Najważniejsze teraz to pytanie "co dalej" ? Powiedzenie rodzicom "potrzebuję pomocy", może coś zmienić. |
|
|
basorexia |
Dodany dnia 21/02/2012 23:45
|
Rozgrzewający się Postów: 7 Data rejestracji: 21.02.12 |
Dziękuję, Twoje słowa bardzo mi pomogły. Myślę, że może nie jutro, pojutrze, ale odważę się.. Jeśli sama się nie uporam. Dziękuję. |
|
|
Czader |
Dodany dnia 21/02/2012 23:48
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
Dasz radę Moim zdaniem, potrzebujesz pomocy, i sama sobie z tym nie poradzisz. Ale musisz o tym porozmawiać z rodzicami (zakładam że jesteś niepełnoletnia), tak więc - odwagi ! |
|
|
martyna |
Dodany dnia 22/02/2012 07:02
|
300% normy Postów: 11241 Data rejestracji: 07.08.09 |
Bosorexia witaj tak zapytam czy się leczysz? (domniemam że tak skoro umieściłaś swój post w dziale zaburzeń osobowości.) Życie jest zbyt krótkie, aby pić kiepską herbatę, czytać złe książki i marnować czas na ludzi, dla których nic nie znaczymy. |
|
|
basorexia |
Dodany dnia 22/02/2012 17:00
|
Rozgrzewający się Postów: 7 Data rejestracji: 21.02.12 |
Witaj Nie, nie lecze się.. ale widzę, że chyba powinnam. |
|
|
Czader |
Dodany dnia 22/02/2012 17:04
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
A rozmowa z rodzicami ? Była ? |
|
|
basorexia |
Dodany dnia 22/02/2012 18:05
|
Rozgrzewający się Postów: 7 Data rejestracji: 21.02.12 |
Nie... jeszcze nie. |
|
|
basorexia |
Dodany dnia 22/02/2012 20:47
|
Rozgrzewający się Postów: 7 Data rejestracji: 21.02.12 |
Zrobiłam to w końcu. |
|
|
Czader |
Dodany dnia 22/02/2012 20:48
|
Pasjonat Postów: 5149 Data rejestracji: 29.09.10 |
A może by tak coś więcej o tym ? |
|
|
basorexia |
Dodany dnia 22/02/2012 23:14
|
Rozgrzewający się Postów: 7 Data rejestracji: 21.02.12 |
Więc poza tym odbyłam jeszcze jedną rozmowę, która zmieniła zupełnie wszystko. Powiedziałam, że chcę porozmawiać.. Na początku nie mogłam mówić. Czułam tak wielki wstyd za to kim się stałam.. Opowiedziałam wszystko.. Pomogło mi to.. już nie muszę przynajmniej się ukrywać z tym co czuję... |
|
Przeskocz do forum: |