Traktat o parzeniu kawy
TRAKTAT O PARZENIU KAWY
W oszklonym, zabytkowym kredensie
stoją jeszcze nieruchomo
i w nieprzyzwoicie równym szeregu filiżanki- cyganki.
Choć wszystkie z tego samego serwisu,
każda we właściwy sobie sposób lśni, uwodzi, prowokuje.
Woda, jeszcze nieporuszona, dostojnie czeka
na swoje - pięć minut;
a gospodyni, jak ten arystotelesowski Poruszyciel, wprowadza w ruch poszczególne mechanizmy,
kontroluje zachodzące procesy.
Smukłą , wprawioną już dłonią
zanurza srebrną łyżeczkę w brązowym pyle
i perfekcyjnym okiem koneserki odmierza
idealną jednostkę.
Kiedy już wybierze jedną
z wytwornych filiżanek
i napełni ją rozkosznym proszkiem,
sprawia wrażenie, jakby robiła owej filiżance
łaskę odegrania roli pośrednika
w całym misterium.
Cóż za zaszczyt!
Dotykać bezpośrednio
tych dwóch cudownych światów:
aromatycznego napoju i zmysłowych ust kawoszki.
W końcu i woda
w myśl klasycznej harmonii
spełnia swoją misję
i sprowokowana płomieniem
próbuje wydostać się na zewnątrz czajnika.
Pstryk!- gorąca fala opada na dno.
Jeszcze chwila...O, już
Pani Domu finiszuje rytuał
z namaszczeniem, prawie pod sam brzeg filiżanki.
Chwilę studzi, podnosi ze spodka i przystawia do warg. Delektuje się swoim dziełem.
Niczym średniowieczna zielarka
próbuje magicznego eliksiru o znanej tylko sobie, unikatowej recepturze.
W oszklonym, zabytkowym kredensie
stoją jeszcze nieruchomo
i w nieprzyzwoicie równym szeregu filiżanki- cyganki.
Choć wszystkie z tego samego serwisu,
każda we właściwy sobie sposób lśni, uwodzi, prowokuje.
Woda, jeszcze nieporuszona, dostojnie czeka
na swoje - pięć minut;
a gospodyni, jak ten arystotelesowski Poruszyciel, wprowadza w ruch poszczególne mechanizmy,
kontroluje zachodzące procesy.
Smukłą , wprawioną już dłonią
zanurza srebrną łyżeczkę w brązowym pyle
i perfekcyjnym okiem koneserki odmierza
idealną jednostkę.
Kiedy już wybierze jedną
z wytwornych filiżanek
i napełni ją rozkosznym proszkiem,
sprawia wrażenie, jakby robiła owej filiżance
łaskę odegrania roli pośrednika
w całym misterium.
Cóż za zaszczyt!
Dotykać bezpośrednio
tych dwóch cudownych światów:
aromatycznego napoju i zmysłowych ust kawoszki.
W końcu i woda
w myśl klasycznej harmonii
spełnia swoją misję
i sprowokowana płomieniem
próbuje wydostać się na zewnątrz czajnika.
Pstryk!- gorąca fala opada na dno.
Jeszcze chwila...O, już
Pani Domu finiszuje rytuał
z namaszczeniem, prawie pod sam brzeg filiżanki.
Chwilę studzi, podnosi ze spodka i przystawia do warg. Delektuje się swoim dziełem.
Niczym średniowieczna zielarka
próbuje magicznego eliksiru o znanej tylko sobie, unikatowej recepturze.
Dodaj do: |
|
Komentarze
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Brak ocen. Może czas dodać swoją?