Krótka historia piękna i cierpienia
Zabiegi upiększające są tak stare, jak próżność. Rozwojowi cywilizacji od zawsze towarzyszy też rozwój przeróżnych sposobów na poprawienie własnego wyglądu. Zadziwiające jest to, jak często zabiegi te były związane z cierpieniem i bólem, a w najlepszym przypadku - z brakiem komfortu.
Współcześnie, cienie do powiek, pudry, szminki i kredki są dla wielu kobiet równie niezbędne do życia jak tlen. Kosmetyki do kolorowego makijażu zawdzięczamy próżności starożytnych Egipcjanek. Różnica polega na tym, że współczesne kosmetyki są produkowane z tą myślą, że mają nie tylko upiększać, ale przede wszystkim nie szkodzić. Tymczasem pokolenia żon, córek i sióstr budowniczych piramid korzystały z kosmetyków, których wyraziste i jaskrawe barwy były uzyskiwane dzięki dodatkom metali i ich związków. Odcień zielony, używany przede wszystkim do podkreślenia oczu, zawierał malachit, minerał zawierający miedź. Niezwykły połysk makijażu był uzyskiwany dzięki galenitowi - minerałowi zawierającemu siarczek ołowiu. Używano także pasty kohl - zawierającej miedź, antymon, ołów lub mangan. Współcześni dermatolodzy uważają, że wykorzystanie tych specyfików wiązało się nie tylko z podrażnieniem spojówek, ale przy długotrwałym kontakcie prowadziło do zatrucia organizmu metalami. Objawami były najprawdopodobniej drażliwość, problemy ze snem, a w skrajnych przypadkach także obniżenie możliwości intelektualnych.
W starożytnym Rzymie modnym kolorem była biel szat, ale także twarzy. Do makijażu używano past zawierających związki ołowiu o białej barwie. Młodzieńczy róż na swych policzkach Rzymianie (bo z tego typu zabiegów upiększających korzystali także mężczyźni) zawdzięczali dodatkom minii ołowiowej. Zdaniem dermatologów popularność związków ołowiu wykorzystywanych w nie tylko makijażu, ale także farbowaniu włosów czy zdobieniu naczyń i akweduktów, walnie przyczyniła się do upadku Imperium, czy to poprzez wyzwalanie szaleństwa, czy bezpłodności wśród wielbicieli ołowiowych barwników.
Moda białych twarzy była także popularna w Europie w wiekach późniejszych (XV-XVIII). Miłośnicy bladych twarzy poszli nawet dalej niż starożytni Rzymianie, podkreślając delikatność swych lic przy pomocy rtęci, a także usuwając niepożądane piegi pastami opartymi na siarczku ołowiu. Wszystkie te "kosmetyki" powodowały, że na skórze pojawiały się różne defekty i zbliznowacenia, co skutkowało potrzebą nakładania grubszych warstw makijażu. W wieku XIX w Stanach Zjednoczonych popularny był specyfik do wybielania twarzy o nazwie Rozkwit Młodości, reklamowany jako "zachwycający i łagodny środek toaletowy". Podstawowymi składnikami były związki ołowiu, a skutki uboczne, opisane w periodyku Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego, obejmowały przewlekłe przemęczenie, utratę wagi, nudności, migreny, atrofię mięśni i inne.
Nie zapominajmy, że oprócz makijażu, uroda była poprawiana na inne sposoby. Egzotyczne dla naszej kultury obyczaje - bandażowanie stóp w Chinach, ozdobne obręcze wydłużające szyję w Tajlandii, dyski i pierścienie "poprawiające" kształt ust w Afryce, modyfikowanie kształtu czaszki w kulturze Majów, mogą wydawać się dziwaczne i zbyt odległe kulturowo, aby poruszać naszą wyobraźnię. Ale przecież także w kulturze europejskiej mamy przykłady tego, jak wiele były w stanie wycierpieć niektóre osoby, aby poprawić swoją urodę. Na przykład w wieku XV, ówczesna ikona kobiecego stylu królowa Elżbieta I, przyczyniła się do wzrostu popularności wysokiego czoła. Skutkiem tego, powszechną modą stało się wyrywanie włosów na linii czoła. Inne przykłady? Chyba każdy słyszał o wynalazkach takich jak gorset czy krynolina.
Mogłoby się wydawać, że współczesna cywilizacja zachodnia jest wolna od tego typu barbarzyńskich praktyk. Mamy przecież hipoalergiczne kosmetyki, ciuchy, które są nie tylko eleganckie, ale także wygodne. A jednak - zastępy kobiet i mężczyzn wciąż dobrowolnie poddają się zabiegom upiększającym. Liftingi, botoksy, silikony, diety cud to tylko współczesne wersje znanego od zawsze porzekadła, że dla urody warto pocierpieć. Czy rzeczywiście warto?
Napisane przez Perfidię dla "Podaj Dalej"
Współcześnie, cienie do powiek, pudry, szminki i kredki są dla wielu kobiet równie niezbędne do życia jak tlen. Kosmetyki do kolorowego makijażu zawdzięczamy próżności starożytnych Egipcjanek. Różnica polega na tym, że współczesne kosmetyki są produkowane z tą myślą, że mają nie tylko upiększać, ale przede wszystkim nie szkodzić. Tymczasem pokolenia żon, córek i sióstr budowniczych piramid korzystały z kosmetyków, których wyraziste i jaskrawe barwy były uzyskiwane dzięki dodatkom metali i ich związków. Odcień zielony, używany przede wszystkim do podkreślenia oczu, zawierał malachit, minerał zawierający miedź. Niezwykły połysk makijażu był uzyskiwany dzięki galenitowi - minerałowi zawierającemu siarczek ołowiu. Używano także pasty kohl - zawierającej miedź, antymon, ołów lub mangan. Współcześni dermatolodzy uważają, że wykorzystanie tych specyfików wiązało się nie tylko z podrażnieniem spojówek, ale przy długotrwałym kontakcie prowadziło do zatrucia organizmu metalami. Objawami były najprawdopodobniej drażliwość, problemy ze snem, a w skrajnych przypadkach także obniżenie możliwości intelektualnych.
W starożytnym Rzymie modnym kolorem była biel szat, ale także twarzy. Do makijażu używano past zawierających związki ołowiu o białej barwie. Młodzieńczy róż na swych policzkach Rzymianie (bo z tego typu zabiegów upiększających korzystali także mężczyźni) zawdzięczali dodatkom minii ołowiowej. Zdaniem dermatologów popularność związków ołowiu wykorzystywanych w nie tylko makijażu, ale także farbowaniu włosów czy zdobieniu naczyń i akweduktów, walnie przyczyniła się do upadku Imperium, czy to poprzez wyzwalanie szaleństwa, czy bezpłodności wśród wielbicieli ołowiowych barwników.
Moda białych twarzy była także popularna w Europie w wiekach późniejszych (XV-XVIII). Miłośnicy bladych twarzy poszli nawet dalej niż starożytni Rzymianie, podkreślając delikatność swych lic przy pomocy rtęci, a także usuwając niepożądane piegi pastami opartymi na siarczku ołowiu. Wszystkie te "kosmetyki" powodowały, że na skórze pojawiały się różne defekty i zbliznowacenia, co skutkowało potrzebą nakładania grubszych warstw makijażu. W wieku XIX w Stanach Zjednoczonych popularny był specyfik do wybielania twarzy o nazwie Rozkwit Młodości, reklamowany jako "zachwycający i łagodny środek toaletowy". Podstawowymi składnikami były związki ołowiu, a skutki uboczne, opisane w periodyku Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego, obejmowały przewlekłe przemęczenie, utratę wagi, nudności, migreny, atrofię mięśni i inne.
Nie zapominajmy, że oprócz makijażu, uroda była poprawiana na inne sposoby. Egzotyczne dla naszej kultury obyczaje - bandażowanie stóp w Chinach, ozdobne obręcze wydłużające szyję w Tajlandii, dyski i pierścienie "poprawiające" kształt ust w Afryce, modyfikowanie kształtu czaszki w kulturze Majów, mogą wydawać się dziwaczne i zbyt odległe kulturowo, aby poruszać naszą wyobraźnię. Ale przecież także w kulturze europejskiej mamy przykłady tego, jak wiele były w stanie wycierpieć niektóre osoby, aby poprawić swoją urodę. Na przykład w wieku XV, ówczesna ikona kobiecego stylu królowa Elżbieta I, przyczyniła się do wzrostu popularności wysokiego czoła. Skutkiem tego, powszechną modą stało się wyrywanie włosów na linii czoła. Inne przykłady? Chyba każdy słyszał o wynalazkach takich jak gorset czy krynolina.
Mogłoby się wydawać, że współczesna cywilizacja zachodnia jest wolna od tego typu barbarzyńskich praktyk. Mamy przecież hipoalergiczne kosmetyki, ciuchy, które są nie tylko eleganckie, ale także wygodne. A jednak - zastępy kobiet i mężczyzn wciąż dobrowolnie poddają się zabiegom upiększającym. Liftingi, botoksy, silikony, diety cud to tylko współczesne wersje znanego od zawsze porzekadła, że dla urody warto pocierpieć. Czy rzeczywiście warto?
Napisane przez Perfidię dla "Podaj Dalej"
Dodaj do: |
|
Komentarze
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Brak ocen. Może czas dodać swoją?