Bajka o płaczącej dziewczynce
Była sobie kiedyś mała dziewczynka. Miała kilka lat, może trzy, może cztery. Była bystra, z uwagą obserwowała świat i zadawała dużo pytań. Kiedyś na przykład zauważyła, że dorośli ludzie istotnie się od niej różnią - nigdy nie płaczą, gdy się uderzą, skaleczą' albo gdy coś im się nie udaje. Nie mogła tego zrozumieć, więc spytała mamę, dlaczego ona nie płacze, gdy coś ją boli. Mama wytłumaczyła dziewczynce, że płaczą tylko małe dzieci. Zapewniła, że dziewczynka też kiedyś przestanie płakać. Dziewczynka nie umiała sobie wyobrazić, jak można rozbić sobie kolano i się nie rozpłakać, ale wierzyła, że mama mówi prawdę i coś takiego dzieje się z ludźmi, gdy stają się dorośli, że przestają płakać. Może dorosłych rozbite kolano nie boli tak bardzo, jak ją?
Któregoś dnia dziewczynka oglądała w telewizji jakiś film. I zobaczyła coś, czego w żaden sposób nie mogła zrozumieć - w samochodzie siedziała pani (tak, to na pewno była pani, a nie małe dziecko) i... płakała! Dziewczynka długo wpatrywała się w ekran, próbując zrozumieć, o co chodzi. Przecież dorośli nie płaczą! W końcu pobiegła do mamy i z przejęciem opowiedziała jej, jaki dziwny film widziała. Mama wyjaśniła dziewczynce, że dorośli nie płaczą wtedy, gdy coś ich boli, ale zdarza się, że płaczą, gdy ktoś im umrze.
Dziewczynka uspokojona wróciła przed telewizor. Coś jednak nie dawało jej spokoju. Wiedziała, że miała kiedyś braciszka, który umarł, zanim jeszcze się urodziła. A jeśli dorośli płaczą, gdy ktoś im umrze... to znaczy, że mama też płakała, gdy Łukaszek umarł?! Żadnym sposobem nie umiała sobie tego wyobrazić. Męczyło ja to tak długo, aż w końcu postanowiła, że musi o to zapytać. Poszła do mamy i spytała po prostu: mamo, a jak Łukaszek umarł, to ty płakałaś? Tym razem jednak mama nie zaczęła jej niczego tłumaczyć. Bardzo zdenerwowana odkrzyknęła: no nie, śmiałam się, wiesz?! I wyszła z pokoju.
Dziewczynka nie rozumiała, co się stało. Czemu mama była na nią zła? Przecież nie była niegrzeczna! W końcu doszła do wniosku, że widocznie z dorosłymi nie wolno rozmawiać o ich płaczu. Może i zdarza im się płakać, jak ktoś im umrze, ale chyba jednak jest w tym coś złego...
Gdy dziewczynka miała pięć lat, zaczęła się bardzo bać rozstań z rodzicami. Nie można jej było zostawić samej ani na chwilę. Od razu wyobrażała sobie, że rodzicom dzieje się coś złego, ktoś na nich napada albo trafiają do szpitala, a ona zostaje sama. A jak tylko o tym pomyślała, to od razu zaczynała płakać. Rodzice na początku ją uspokajali, tłumaczyli, że przecież nie było ich tylko chwilkę, albo że zostawili ją u babci tylko na jeden dzień, ale przecież wrócili. Dziewczynka wiedziała, że mają rację, że nie ma żadnego powodu do płaczu, i postanawiała sobie, że następnym razem już płakać nie będzie. Ale gdy tylko rodzice znowu znikali jej z oczu, nie potrafiła się powstrzymać. Rodzice w końcu stracili cierpliwość, zaczęli na nią krzyczeć, że histeryzuje, albo śmiać się, że jest beksą. Dziewczynka radziła sobie, jak umiała. Gdy na przykład tata zostawiał ją w samochodzie i szedł coś kupić, zaczynała płakać, ale ciągle pilnowała, czy tata nie pojawia się w drzwiach sklepu. Gdy tylko się pojawił, szybko wycierała oczy, a potem jeszcze dla pewności odwracała od niego głowę i całą drogę wpatrywała się w szybę. Jeśli udało się ukryć, że płakała, nikt na nią nie krzyczał.
Ale któregoś dnia ukrywanie nie mogło się udać. Rodzice wyjeżdżali na trzy dni i zapowiedzieli, że przez ten czas dziewczynka zostanie z babcią i ciocią. Była przerażona. Nie chciała zostawać z babcią, ona chciała jechać razem z mamą i tatą! Płakała, gdy rodzice wieźli ją do babci, płakała, gdy się z nią żegnali, gdy odjeżdżali, zapłakana biegła za samochodem. Babcia i ciocia próbowały ją czymś zająć, zabierały ją na spacery, czytały książeczki... I dziewczynka trochę się uspokoiła, czasami udawało jej się zapomnieć, że mama i tata są gdzieś daleko, bez niej. Tylko od czasu do czasu przypominała sobie o tym i zaczynała znowu płakać, po cichu, żeby babcia i ciocia też się na nią nie zdenerwowały. Gdy po trzech dniach rodzice wrócili, dziewczynka była przeszczęśliwa! Tradycyjnie spytali, czy była grzeczna, ale babcia z ciocią nie odpowiedziały tak, jak zawsze, że oczywiście, że dziewczynka przecież zawsze jest grzeczna. Tym razem powiedziały, że niestety była bardzo niegrzeczna, bo przez trzy dni płakała. Rodzice bardzo się na nią zdenerwowali. W domu powiedzieli, że narobiła im wstydu. I że za karę nie dostanie zabawek, które przywieźli jej z podróży. Ustawili je na półce i zabronili się nimi bawić. Za to, że była taka niegrzeczna.
I dziewczynka zrozumiała, że nie jest już małym dzieckiem i że od teraz jej płacz też jest już zły, tak jak płacz dorosłych.
Któregoś dnia dziewczynka oglądała w telewizji jakiś film. I zobaczyła coś, czego w żaden sposób nie mogła zrozumieć - w samochodzie siedziała pani (tak, to na pewno była pani, a nie małe dziecko) i... płakała! Dziewczynka długo wpatrywała się w ekran, próbując zrozumieć, o co chodzi. Przecież dorośli nie płaczą! W końcu pobiegła do mamy i z przejęciem opowiedziała jej, jaki dziwny film widziała. Mama wyjaśniła dziewczynce, że dorośli nie płaczą wtedy, gdy coś ich boli, ale zdarza się, że płaczą, gdy ktoś im umrze.
Dziewczynka uspokojona wróciła przed telewizor. Coś jednak nie dawało jej spokoju. Wiedziała, że miała kiedyś braciszka, który umarł, zanim jeszcze się urodziła. A jeśli dorośli płaczą, gdy ktoś im umrze... to znaczy, że mama też płakała, gdy Łukaszek umarł?! Żadnym sposobem nie umiała sobie tego wyobrazić. Męczyło ja to tak długo, aż w końcu postanowiła, że musi o to zapytać. Poszła do mamy i spytała po prostu: mamo, a jak Łukaszek umarł, to ty płakałaś? Tym razem jednak mama nie zaczęła jej niczego tłumaczyć. Bardzo zdenerwowana odkrzyknęła: no nie, śmiałam się, wiesz?! I wyszła z pokoju.
Dziewczynka nie rozumiała, co się stało. Czemu mama była na nią zła? Przecież nie była niegrzeczna! W końcu doszła do wniosku, że widocznie z dorosłymi nie wolno rozmawiać o ich płaczu. Może i zdarza im się płakać, jak ktoś im umrze, ale chyba jednak jest w tym coś złego...
Gdy dziewczynka miała pięć lat, zaczęła się bardzo bać rozstań z rodzicami. Nie można jej było zostawić samej ani na chwilę. Od razu wyobrażała sobie, że rodzicom dzieje się coś złego, ktoś na nich napada albo trafiają do szpitala, a ona zostaje sama. A jak tylko o tym pomyślała, to od razu zaczynała płakać. Rodzice na początku ją uspokajali, tłumaczyli, że przecież nie było ich tylko chwilkę, albo że zostawili ją u babci tylko na jeden dzień, ale przecież wrócili. Dziewczynka wiedziała, że mają rację, że nie ma żadnego powodu do płaczu, i postanawiała sobie, że następnym razem już płakać nie będzie. Ale gdy tylko rodzice znowu znikali jej z oczu, nie potrafiła się powstrzymać. Rodzice w końcu stracili cierpliwość, zaczęli na nią krzyczeć, że histeryzuje, albo śmiać się, że jest beksą. Dziewczynka radziła sobie, jak umiała. Gdy na przykład tata zostawiał ją w samochodzie i szedł coś kupić, zaczynała płakać, ale ciągle pilnowała, czy tata nie pojawia się w drzwiach sklepu. Gdy tylko się pojawił, szybko wycierała oczy, a potem jeszcze dla pewności odwracała od niego głowę i całą drogę wpatrywała się w szybę. Jeśli udało się ukryć, że płakała, nikt na nią nie krzyczał.
Ale któregoś dnia ukrywanie nie mogło się udać. Rodzice wyjeżdżali na trzy dni i zapowiedzieli, że przez ten czas dziewczynka zostanie z babcią i ciocią. Była przerażona. Nie chciała zostawać z babcią, ona chciała jechać razem z mamą i tatą! Płakała, gdy rodzice wieźli ją do babci, płakała, gdy się z nią żegnali, gdy odjeżdżali, zapłakana biegła za samochodem. Babcia i ciocia próbowały ją czymś zająć, zabierały ją na spacery, czytały książeczki... I dziewczynka trochę się uspokoiła, czasami udawało jej się zapomnieć, że mama i tata są gdzieś daleko, bez niej. Tylko od czasu do czasu przypominała sobie o tym i zaczynała znowu płakać, po cichu, żeby babcia i ciocia też się na nią nie zdenerwowały. Gdy po trzech dniach rodzice wrócili, dziewczynka była przeszczęśliwa! Tradycyjnie spytali, czy była grzeczna, ale babcia z ciocią nie odpowiedziały tak, jak zawsze, że oczywiście, że dziewczynka przecież zawsze jest grzeczna. Tym razem powiedziały, że niestety była bardzo niegrzeczna, bo przez trzy dni płakała. Rodzice bardzo się na nią zdenerwowali. W domu powiedzieli, że narobiła im wstydu. I że za karę nie dostanie zabawek, które przywieźli jej z podróży. Ustawili je na półce i zabronili się nimi bawić. Za to, że była taka niegrzeczna.
I dziewczynka zrozumiała, że nie jest już małym dzieckiem i że od teraz jej płacz też jest już zły, tak jak płacz dorosłych.
Dodaj do: |
|
Komentarze
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Brak ocen. Może czas dodać swoją?