Ucieczka
"Udając radość, której we mnie nie ma , ukrywam smutek, żeby nie martwić tych , którzy mnie kochają i troszczą się o mnie. Niedawno myślałam o samobójstwie. Nocą przed zaśnięciem, odbywam ze sobą długie rozmowy, staram się odegnać złe myśli bo byłaby to niewdzięczność wobec wszystkich, ucieczka, jeszcze jedna tragedia na tym i tak pełnym nieszczęść świecie"
Paulo Coelho " Czarownica z Portobellor"
Uciekamy, od ludzi , problemów, przeciwności losu, czasem od siebie samych. W różny sposób: dzieci uciekają z domu, dorośli w nałogi. Uciekamy marząc by przespać trudny czas, by obudzić się gdzieś indziej czy nie obudzić się wcale, ale niestety, budzimy się w tym samym miejscu, z tymi samymi problemami, z tą samą beznadziejnością na twarzy i narzekaniem na ustach. NIC SIĘ NIE ZMIENIA choćbyśmy bardzo tego chcieli.
Ja sama w tej swojej ucieczce już dawno się zatraciłam i zagubiłam jej sens. O ile kiedyś była dla mnie zdrową odskocznią na kilka dni, dziś stała się kilkumiesięcznym szaleństwem.
Po raz pierwszy uciekłam z domu w wieku 5 lat zapakowałam wszystkie buty jakie zdołałam unieść i poszłam "w świat". Ten świat, na szczęście, okazał się stosunkowo małym światem pięcioletniego dziecka.
Przez kilka lat codziennie przed zaśnięciem, wypowiadałam słowa swego rodzaju modlitwy by więcej się nie obudzić . Po latach wiem, że trzeba zasłużyć sobie życiem by umrzeć we śnie. Wtedy poza słowami i swoją bezsilnością, stać mnie było na więcej. Pewnego dnia uciekłam z pełną determinacją i po cichutku, od siebie, od życia. Wierzyłam , że tak będzie najlepiej dla mnie, dla najbliższych- niestety nie było. To, że jestem tutaj, to taki mały cud i trud kilkunastu osób, wtedy moje serce zatrzymało się ...
Dziś uciekam w inny sposób chroniąc najbliższych oddalam się od nich, znikam w swoim świecie, milcząc całymi dniami. Do niedawna wydawało mi się to za słuszne, bo dla czyjegoś dobra można zrobić wiele?- tylko to wiele to usprawiedliwienie porzucenia i odtrącenia. Te nasze dobre intencje, nie są takie nieskalane jak by się wydawało. "Chronimy"- wg nas- najbliższych zazwyczaj ludzi bliskich nam, rodzinę, przyjaciół a tak naprawdę to ranimy ich bardziej odsuwając ich z naszego życia. "Chronimy" milcząc, co daje nam możliwość w samotności planować kolejną próbę skrzywdzenia siebie. Bo taka ucieczka nic więcej nie wniesie w nasze życie. Nie da się przeczekać problemów. One wracają i będą póki się ich nie rozwiąże. Czasem trzeba wziąć się solidnie z życiem za bary, czasem więcej jest złych decyzji, czy nie zawsze układa się tak jakbyśmy chcieli, czy jak widzimy w TV, ale wcześniej czy później musimy wziąć w swoje ręce nasze życie, by żyć, czuć, widzieć świat.
Owszem, można nie robić nic, myśląc, że ktoś za nas załatwi sprawę, Można staczać się w nałogach na dno i osiąść tam- jak wielu ludzi i narzekać na los.
Można!- bo w sumie , kto nam zabroni? NIKT jesteśmy przecież pełnoletni, dorośli i "tacy mądrzy". Tylko żyjemy tu i teraz, tu i teraz jest nasz czas i to jak wygląda teraz nasze życie w dużej części zależy od nas samych. Może czasem warto się zastanowić, na co mamy wpływ i co możemy zmienić zamartwiając się o rzeczy, na które kompletnie nie mamy wpływu. Może czas przestać usprawiedliwiać swoje porażki karząc się za nie? Po prostu żyć z ludźmi i dla ludzi, przestać uciekać i stawić czoła problemom.
Paulo Coelho " Czarownica z Portobellor"
Uciekamy, od ludzi , problemów, przeciwności losu, czasem od siebie samych. W różny sposób: dzieci uciekają z domu, dorośli w nałogi. Uciekamy marząc by przespać trudny czas, by obudzić się gdzieś indziej czy nie obudzić się wcale, ale niestety, budzimy się w tym samym miejscu, z tymi samymi problemami, z tą samą beznadziejnością na twarzy i narzekaniem na ustach. NIC SIĘ NIE ZMIENIA choćbyśmy bardzo tego chcieli.
Ja sama w tej swojej ucieczce już dawno się zatraciłam i zagubiłam jej sens. O ile kiedyś była dla mnie zdrową odskocznią na kilka dni, dziś stała się kilkumiesięcznym szaleństwem.
Po raz pierwszy uciekłam z domu w wieku 5 lat zapakowałam wszystkie buty jakie zdołałam unieść i poszłam "w świat". Ten świat, na szczęście, okazał się stosunkowo małym światem pięcioletniego dziecka.
Przez kilka lat codziennie przed zaśnięciem, wypowiadałam słowa swego rodzaju modlitwy by więcej się nie obudzić . Po latach wiem, że trzeba zasłużyć sobie życiem by umrzeć we śnie. Wtedy poza słowami i swoją bezsilnością, stać mnie było na więcej. Pewnego dnia uciekłam z pełną determinacją i po cichutku, od siebie, od życia. Wierzyłam , że tak będzie najlepiej dla mnie, dla najbliższych- niestety nie było. To, że jestem tutaj, to taki mały cud i trud kilkunastu osób, wtedy moje serce zatrzymało się ...
Dziś uciekam w inny sposób chroniąc najbliższych oddalam się od nich, znikam w swoim świecie, milcząc całymi dniami. Do niedawna wydawało mi się to za słuszne, bo dla czyjegoś dobra można zrobić wiele?- tylko to wiele to usprawiedliwienie porzucenia i odtrącenia. Te nasze dobre intencje, nie są takie nieskalane jak by się wydawało. "Chronimy"- wg nas- najbliższych zazwyczaj ludzi bliskich nam, rodzinę, przyjaciół a tak naprawdę to ranimy ich bardziej odsuwając ich z naszego życia. "Chronimy" milcząc, co daje nam możliwość w samotności planować kolejną próbę skrzywdzenia siebie. Bo taka ucieczka nic więcej nie wniesie w nasze życie. Nie da się przeczekać problemów. One wracają i będą póki się ich nie rozwiąże. Czasem trzeba wziąć się solidnie z życiem za bary, czasem więcej jest złych decyzji, czy nie zawsze układa się tak jakbyśmy chcieli, czy jak widzimy w TV, ale wcześniej czy później musimy wziąć w swoje ręce nasze życie, by żyć, czuć, widzieć świat.
Owszem, można nie robić nic, myśląc, że ktoś za nas załatwi sprawę, Można staczać się w nałogach na dno i osiąść tam- jak wielu ludzi i narzekać na los.
Można!- bo w sumie , kto nam zabroni? NIKT jesteśmy przecież pełnoletni, dorośli i "tacy mądrzy". Tylko żyjemy tu i teraz, tu i teraz jest nasz czas i to jak wygląda teraz nasze życie w dużej części zależy od nas samych. Może czasem warto się zastanowić, na co mamy wpływ i co możemy zmienić zamartwiając się o rzeczy, na które kompletnie nie mamy wpływu. Może czas przestać usprawiedliwiać swoje porażki karząc się za nie? Po prostu żyć z ludźmi i dla ludzi, przestać uciekać i stawić czoła problemom.
Dodaj do: |
|
Komentarze
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Świetne! | 0% | [Brak oceny] | |
Bardzo dobre | 100% | [1 głos] | |
Dobre | 0% | [Brak oceny] | |
Średnie | 0% | [Brak oceny] | |
Słabe | 0% | [Brak oceny] |