Dziewczynka o ostrych paznokciach
Była sobie raz dziewczynka. Była mała i bezbronna i dlatego łatwo było ją skrzywdzić. Ona sama nie umiała się bronić - a czasem i nie chciała. Ten kto ją krzywdził, przynajmniej zwracał na nią uwagę. Jednak wszystko ma swoją cenę, a zło ma cenę najwyższą. Mijały lata...
Z czasem dziewczynka nie była już taka mała ani taka bezbronna. Nie miała wiele. Jednak minione lata poświeciła pewnej bardzo ważnej dla siebie czynności. Gdy tak czekała, aż urośnie, jako że nie była bogata, postanowiła wyhodować sobie swoją broń. Dzień za dniem, godzina za godziną patrzyła jak wyrastają coraz dłuższe, coraz bardziej twarde.
Piłowała je, nadawała im kształt najlepszy do zadawania ran. Wypracowała je długie i ostre, bo obiecała sobie, że już nikt nigdy jej nie skrzywdzi. Wyhodowała paznokcie.
W wolnych chwilach sprawdzała, jak działają. Eksperymentowała na sobie, sprawdzała, jak szybko się goją rany, gdzie najlepiej trafiać. Niestety, każda rana prędzej czy później goiła się. Nie zawsze nawet zostawał ślad. Nie była zadowolona z efektu.
Wtedy wymyśliła fantastyczne rozwiązanie. Zamiast celować w skórę można przecież trafiać w serce. Jakie to proste, czemu wcześniej na to nie wpadła! No tak, tylko żeby dotrzeć do czyjegoś serca, trzeba najpierw pozwolić do siebie podejść. Zaufać i dać sobie zaufać. Dziewczynka długo próbowała, metodą prób i błędów doszła do perfekcji w zadawaniu bólu. To co z tego, że w ten sposób zamiast bronić się przed złymi, najbardziej raniła tak naprawdę tych, którzy odważyli się ją pokochać. Im bliżej ktoś był, tym głębiej mogła wcelować prosto w serce.
Tych, których miała daleko, używała do treningów - eksperymentowała, którędy bliżej, jak najskuteczniej trafić jednym ukłuciem tak, żeby zabolało. Gdy nie było akurat nikogo w pobliżu, trenowała na sobie... Z fascynacją obserwowała spływającą powoli krew. Patrzyła na plamy, które wykwitały na założonym pospiesznie opatrunku. Była smutna lecz nie potrafiła przestać...
Z czasem uodporniła się na ból do tego stopnia, że nie zauważała nawet, kiedy rani innych, kiedy rani siebie. Było to dla niej tak powszednie, że nie pamiętała już, jak to jest po prostu rozmawiać, po prostu być. Potrafiła tylko zadawać lub odparowywać ciosy.
I tylko czasem, gdy nikt nie widział, zwijała się w kłębek jak mały, puchaty kotek i drżała z tęsknoty - za szczęściem, miłością, ciepłem. Tak bardzo pragnęła, żeby ktoś ją pokochał. Tak bardzo tego chciała. Lecz nie potrafiła przestać zadawać ciosów, które należały się komuś innemu, bardzo, bardzo dawno temu.
Może kiedyś podejmie decyzję. Pozwoli podejść do siebie i tym razem nie zada ciosu. Kto wie, może choć jedna osoba da radę podejść do niej blisko, a jednocześnie ochronić swoje serce przed ciosem. Tylko ktoś taki będzie w stanie pokazać jej, co znaczy kochać bez bólu. Ale tylko dziewczynka o ostrych paznokciach może podjąć decyzję o miłości. Bo tylko ona może przypomnieć sobie, co to znaczy kochać siebie. Tak naprawdę. Tylko ona może przestać ranić siebie, trenować na sobie ciosy zadawane prosto w serce.
Ale tylko dziewczynka o ostrych paznokciach może podjąć decyzję o miłości. Bo tylko ona może przypomnieć sobie, co to znaczy kochać siebie. Tak naprawdę. Tylko ona może przestać ranić siebie, trenować na sobie ciosy zadawane prosto w serce. Utul się mała dziewczynko...
Z czasem dziewczynka nie była już taka mała ani taka bezbronna. Nie miała wiele. Jednak minione lata poświeciła pewnej bardzo ważnej dla siebie czynności. Gdy tak czekała, aż urośnie, jako że nie była bogata, postanowiła wyhodować sobie swoją broń. Dzień za dniem, godzina za godziną patrzyła jak wyrastają coraz dłuższe, coraz bardziej twarde.
Piłowała je, nadawała im kształt najlepszy do zadawania ran. Wypracowała je długie i ostre, bo obiecała sobie, że już nikt nigdy jej nie skrzywdzi. Wyhodowała paznokcie.
W wolnych chwilach sprawdzała, jak działają. Eksperymentowała na sobie, sprawdzała, jak szybko się goją rany, gdzie najlepiej trafiać. Niestety, każda rana prędzej czy później goiła się. Nie zawsze nawet zostawał ślad. Nie była zadowolona z efektu.
Wtedy wymyśliła fantastyczne rozwiązanie. Zamiast celować w skórę można przecież trafiać w serce. Jakie to proste, czemu wcześniej na to nie wpadła! No tak, tylko żeby dotrzeć do czyjegoś serca, trzeba najpierw pozwolić do siebie podejść. Zaufać i dać sobie zaufać. Dziewczynka długo próbowała, metodą prób i błędów doszła do perfekcji w zadawaniu bólu. To co z tego, że w ten sposób zamiast bronić się przed złymi, najbardziej raniła tak naprawdę tych, którzy odważyli się ją pokochać. Im bliżej ktoś był, tym głębiej mogła wcelować prosto w serce.
Tych, których miała daleko, używała do treningów - eksperymentowała, którędy bliżej, jak najskuteczniej trafić jednym ukłuciem tak, żeby zabolało. Gdy nie było akurat nikogo w pobliżu, trenowała na sobie... Z fascynacją obserwowała spływającą powoli krew. Patrzyła na plamy, które wykwitały na założonym pospiesznie opatrunku. Była smutna lecz nie potrafiła przestać...
Z czasem uodporniła się na ból do tego stopnia, że nie zauważała nawet, kiedy rani innych, kiedy rani siebie. Było to dla niej tak powszednie, że nie pamiętała już, jak to jest po prostu rozmawiać, po prostu być. Potrafiła tylko zadawać lub odparowywać ciosy.
I tylko czasem, gdy nikt nie widział, zwijała się w kłębek jak mały, puchaty kotek i drżała z tęsknoty - za szczęściem, miłością, ciepłem. Tak bardzo pragnęła, żeby ktoś ją pokochał. Tak bardzo tego chciała. Lecz nie potrafiła przestać zadawać ciosów, które należały się komuś innemu, bardzo, bardzo dawno temu.
Może kiedyś podejmie decyzję. Pozwoli podejść do siebie i tym razem nie zada ciosu. Kto wie, może choć jedna osoba da radę podejść do niej blisko, a jednocześnie ochronić swoje serce przed ciosem. Tylko ktoś taki będzie w stanie pokazać jej, co znaczy kochać bez bólu. Ale tylko dziewczynka o ostrych paznokciach może podjąć decyzję o miłości. Bo tylko ona może przypomnieć sobie, co to znaczy kochać siebie. Tak naprawdę. Tylko ona może przestać ranić siebie, trenować na sobie ciosy zadawane prosto w serce.
Ale tylko dziewczynka o ostrych paznokciach może podjąć decyzję o miłości. Bo tylko ona może przypomnieć sobie, co to znaczy kochać siebie. Tak naprawdę. Tylko ona może przestać ranić siebie, trenować na sobie ciosy zadawane prosto w serce. Utul się mała dziewczynko...
Dodaj do: |
|
Komentarze
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.
Świetne! | 100% | [2 głosów] | |
Bardzo dobre | 0% | [Brak oceny] | |
Dobre | 0% | [Brak oceny] | |
Średnie | 0% | [Brak oceny] | |
Słabe | 0% | [Brak oceny] |